Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Sprzedaję nowe samochody i chciałbym się podzielić tym, jak wygląda moja praca - część druga

52 269  
285   86  
Witajcie. O dziwo mój tekst pojawił się na głównej JM, z czego jestem dumny. Szok i niedowierzanie. Odpowiem teraz na kilka pytań, które pojawiły się w komentarzach pod częścią pierwszą.


#1.

Coś o mnie. Nie jestem typowym Sebixem bez wyższego – nic nie mam do takich ludzi, wyższe już mam i to nawet nie z europeistyki czy innej socjologii stosowanej, czy innych przydatnych kierunków, lecz stricte z zarządzania sprzedażą. Niestety, tak jak napisałem – fluktuacja na fajnych stanowiskach („handlorz” w premium czy kierownik sprzedaży) jest mega wolna i trzeba wyczekiwać momentu. Dla przykładu: gdy się dowiedziałem, że handlowiec z Alpine już tam nie pracuje, to po 10 minutach miałem już informację, że na jego miejsce przyszła osoba z Maserati. No i co mam zrobić? Zostawiłem kierownictwu namiary na siebie i dalej cierpliwie czekam. Mój udział w wyborach? Owszem, głosowałem, ale biorąc pod uwagę nastroje na JM, to napiszę tylko tyle, że nie lubię długopisów. A Andrzejek nie obchodzę. Serce mam po lewej – jak to kiedyś śpiewał Till.

#2.

Jakieś rady dla kupujących samochody? Targujcie się – to oczywiste. Tylko róbcie to z głową. Jeśli wyślecie maila do trzydziestu ośmiu salonów marki z połowy naszego pięknego kraju, to gwarantuję Wam, że odpisze 3% z nich, z czego sensowa oferta będzie jedna. Zróbcie to na zasadzie, że poprosicie jeden salon o ofertę konkretnej wersji wyposażenia, na której Wam zależy, a później uderzycie z tą ofertą do trzech kolejnych. Otrzymacie niższą ofertę? Uderzacie do kolejnych. I w ten sposób dojdziecie do oferty końcowej, która będzie miała tak zwaną „cenę-dno” i sprzedaż de facto tylko dla sztuki do planu.



#3.

Jeśli chodzi o wysokość marży - z zewnątrz zawsze jest wrażenie, że jak dealer sprzeda samochód za dajmy na to 70 tysięcy, to dycha jest dla niego. Guzik prawda. W okresie bez żadnych promocji na samochodzie jest przeciętnie 4-6% marży na samochodzie, natomiast gdy importer ogłasza promocję np. 5 tysięcy rabatu dla klienta (wyprzedaż, noc cudów, cokolwiek), to dealerowi zostaje 1-2% marży. Więc de facto w ciągu roku można mieć większe rabaty kwotowe od dealera niż na wyprzedaży.

#4.

Pojawił się wątek o grubości lakieru. Fabrycznie ma w granicach setki mikronów. Zdarza się 80, 70 a nawet 60, natomiast gdy na mierniku pojawia się 120, jest to już powód do zastanowienia się. U mnie w salonie bez najmniejszego problemu udostępniamy miernik lakieru dla chętnych. Jeśli kupujecie jakieś auto z placu, bo dealer ma je na miejscu – zmierzcie go i zanotujcie nr VIN. Będziecie mieli pewność, że nie było podmianki na inną sztukę po szkodzie. Dealer sprowadzał go specjalnie dla Was? Sprawdźcie grubość lakieru po tym, jak auto jest już na miejscu, a jeszcze za niego nie zapłaciliście i nie zarejestrowaliście go na siebie. Natomiast jeśli już odbieracie auto i zmierzycie lakier i będzie coś nie tak, to jesteście utopieni, bo auto jest zarejestrowane i jest Wasze. Macie dwa wyjścia. Odmówić odbioru go i wtedy żądać wymiany samochodu na nowy. A jeśli Wam odmówią, to zakomunikować, że sprawa wyjdzie na zewnątrz do klientów i centrali. A jako że każda informacja o szkodzie MUSI zostać przekazana klientowi, to salon będzie tak ugotowany, że wymiękną i wymienią na nowy.



#5.

Jeszcze kilka spraw w temacie samej pracy: u mnie badań alkomatem nie ma, ale fakt faktem – nigdy żadnej afery z procentami w tle nie było. Być może z tego to wynika. Odnośnie bycia oligarchą dotykającym nowego auta - byście się zdziwili, ile stosunkowo młodych (25-35 lat) kupuje nowe auta. Ja wiem, że wtedy nie uczestniczą pewnie w PCMasterRace czy innym wydawaniu pieniędzy na podobne cele, ale nie jest tego mało. Ale z drugiej strony – nie pamiętam, kiedy sprzedałem auto droższe niż te 100 tysięcy nie na leasing. Z trzeciej strony – żeby się bardziej zamotać – nikt Wam nie broni firmy zakładać i kupować auta w leasing. Zapewne fragment o upalaniu sportowych samochodów tak zabrzmiał, ale po prostu każda praca ma swoje plusy. Pracując w salonie, możesz pośmigać szybkimi samochodami, w media markecie często możesz ustrzelić AGD czy RTV w dobrej cenie (wiem z doświadczenia), służąc w policji, może uda ci się wykręcić od mandatu itd. Taka specyfika zawodu i pracy.

I to tyle na dzisiaj, dziękuję Wam za wszystkie komentarze – w tym te negatywne. Pracując jako „handlorz” jestem świadom, że społeczeństwo myśli, że pływamy jak pączki w maśle, zarabiamy krocie i chcemy każdego oszukać na pieniądze, no ale cóż. Taki zawód.

PS
Dalej czekam na pytania!
26

Oglądany: 52269x | Komentarzy: 86 | Okejek: 285 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało