W dzisiejszym odcinku o kobietach, które doświadczyły dziwnych rzeczy w gabinetach lekarskich. Będzie też o 28-letniej Rosjance, która w ogóle nie goli swojego ciała i jest bardziej zarośnięta od męża. Wspomnimy również o inteligentnym urządzeniu, które kazało kobiecie się "zabić dla dobra ludzkości".
Dzisiaj zajrzymy do ciężarnych, wskoczymy do kuchni, znajdziemy winowajcę i wydamy gruby hajs od dziadków na coś, co nie jest głupie, ale cholernie głupio wyszło.
Dzisiaj o stosunkach handlowych z fikcyjnymi państwami, zagrożeniach ze zwalczania ognia ogniem i przestrodze, by nie mrozić zwłok swoich małżonków.
#1. Zaprojektowano sedes, na którym po pięciu minutach drętwieją nogi
Optymalizacja. To słowo, które jednym kojarzy się z niezwykłą umiejętnością wyciskania maksimum z dostępnych zasobów, a dla innych oznacza zwykły wyzysk. Trudno stwierdzić, która z tych idei przyświecała firmie StandardToilet, jednak wkrótce i zwolennicy, i przeciwnicy optymalizacji mogą utwierdzić się w swoim zdaniu. Brytyjski start-up ma projekt sedesu, dzięki któremu pracownicy szybciej wrócą do pracy z posiedzonka, ponieważ sedes montuje się pod kątem o kilkanaście stopni mniejszym niż wynosi kąt prosty, przez co człowiekowi szybciej drętwieją nogi i zamiast dalej oglądać gołe babyczytać wartościowe artykuły na Joe Monsterze, musi wstać i wrócić do pracy.
#2. Rząd Australii publikował fałszywe horoskopy, żeby zniechęcić imigrantów do podróżowania do Australii
No dobra… Trudno w przypadku horoskopów mówić o jakiejkolwiek prawdziwości, nawet gdy są pisane na poważnie, ale mimo to rząd Australii postanowił wykorzystać ten środek komunikacji, by zniechęcić mieszkańców Sri Lanki do nielegalnego przekraczania granic Australii. Zapobiegliwi politycy przestrzegali bojaźliwych Lankijczyków przed konsekwencjami nielegalnej imigracji. I tak na przykład gwiazdy mówiły, że Baran zostanie najpewniej wykorzystany przez przemytników, którzy wezmą od niego pieniądze, a on i tak wróci z powrotem na Sri Lankę. Strzelec z kolei popadłby w wieczne długi, zaś Koziorożec okazałby swoją próżność, ryzykując życiem przeprawę przez ocean.
#3. Do Sejmu wpłynął projekt ustawy o jawności zarobków w ogłoszeniach o pracy
Jak gdyby ogłoszenia o pracę już teraz nie wyglądały wystarczająco smutno, to wkrótce mogą stać się wręcz źródłem rozpaczy. Jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej złożył w Sejmie projekt ustawy wymuszającej na pracodawcach konieczność podawania wysokości wynagrodzenia w ogłoszeniu o pracę. Jak przekonuje autor projektu, poseł Witold Zembaczyński, proponowane rozwiązanie będzie pomagać potencjalnym pracownikom w podjęciu decyzji o pracy w danej firmie, ale też może przyczynić się do zmniejszenia luki płacowej między kobietami i mężczyznami. Za brak widełek grozić ma kara od 1000 do 30 000 złotych. W uzasadnieniu projektu, który tak naprawdę wraca z niebytu po kilku miesiącach, można przeczytać między innymi:
„Rekruterzy i pracodawcy uznają często pytanie dotyczące wynagrodzenia, jednej z podstawowych dla poszukującej zatrudnienia osoby kwestii, za przejaw braku kultury, roszczeniowości albo arogancji”.
#4. Jedno z amerykańskich ministerstw utrzymuje kontakty handlowe z Wakandą
Taka informacja znalazła się na stronie ministerstwa rolnictwa Stanów Zjednoczonych. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Wakanda to fikcyjne królestwo z komiksowego świata Marvela, o którym szeroka publiczność dowiedziała się w 2018 roku, gdy na ekrany kin wszedł film „Czarna Pantera”. Informację wychwycił nowojorski inżynier oprogramowania Francis Tseng. Zgodnie z nią ministerstwo rolnictwa USA handluje z zaawansowanym technologicznie królestwem między innymi kaczkami, osłami i krowami. W końcu jednak ministerstwu zwrócono uwagę na temat jego specjalnych kontaktów i informacja została zdjęta. Jak tłumaczyli przedstawiciele ministerstwa, doszło do błędu podczas testów na stronie.
#5. Kobieta latami trzymała zwłoki męża w zamrażarce, ale on sam tego chciał
No, może nie dosłownie miał życzenie, by umrzeć i spędzić wieczność w towarzystwie kotletów schabowych, ale i tak historia nie należy do częstych. Paul Edward Mathers zmarł na początku 2009 roku, ale jego żona Jeanne ukrywała ten fakt i tłumaczyła ludziom, że mąż ją po prostu zostawił. Jeanne zmarła w drugiej połowie 2019 roku i wkrótce potem policja znalazła zwłoki 69-letniego Mathersa w zamrażarce w domu należącym do obojga. W domu znajdował się też poświadczony notarialnie dokument z grudnia 2008 roku, w którym stwierdzono, że Jeanne Mathers nie zabiła swojego męża. W związku z prawdopodobną chorobą śmiertelną Paula małżeństwo zdecydowało najpewniej, by zachować śmierć mężczyzny w tajemnicy, by Jeanne mogła dalej pobierać zasiłki.
#6. „Solidarności” przeszkadzają otwarte Żabki
Związkowcy z „Solidarności”, którzy przeforsowali wcześniejsze zmiany w prawie dotyczące zakazu pracy w niedzielę, nie mają dość. Sens ich życiu nadaje obecnie wizja zamkniętych w niedzielę sklepów sieci Żabka. W tej chwili Żabki mogą być otwarte, ponieważ mają status placówek pocztowych, co zdaniem związkowców stanowi formę omijania prawa. Według „Solidarności” przebrzydli kapitalistyczni wyzyskiwacze tak kręcą nieświadomymi niczego klientami, że ci wychodzą z Żabki z kartonami pełnymi zakupionych produktów, choć przyszli tylko po to, żeby wysłać list. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie wyklucza zmian w ustawie, ale chce najpierw ocenić dotychczasowe działanie istniejącego zakazu.
#7. Władze ligi piłkarskiej chciały walczyć z rasizmem za pomocą plakatów z małpami
W psychologii jest taki mechanizm, że jak powiesz komuś, by nie myślał o swojej matce nago, to zacznie o niej myśleć. Tak jak ty teraz. Simone Fugazzotto nie potrafił chyba oprzeć się temu mechanizmowi i w ramach plakatów promujących walkę z rasizmem stworzył serię prac z rysunkami małp. Artysta przygotował plakaty na zlecenie władz włoskiej ligi piłkarskiej Serie A, gdzie co rusz kibice podczas meczów wyzywają czarnoskórych piłkarzy od gorzej potraktowanych przez ewolucję naczelnych. Fugazzotto tłumaczy, że przez swoje dzieła chciał powiedzieć „Wszyscy jesteśmy małpami” i w pewnym sensie trudno odmówić mu racji. Jednak nie o doszukiwanie się sensu w takich akcjach chodzi, a ich jednoznaczny przekaz. Tego drugiego nie udało się osiągnąć i po krytyce, między innymi ze strony największych włoskich klubów piłkarskich, władze ligi przeprosiły za niefortunne plakaty.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą