Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XXVII

23 870  
3   31  
A czemu by nie kliknąć?Krew się leje, trzaskają zęby, wszystko się pali, wali i huczy... Wojna i rzeź a wszystko przez kilka niedostosowanych jednostek.

Nie powtarzaj tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

WYDMOWE SZALEŃSTWA

Swojego czasu jeżdżąc na wydmy (takie podobno ruchome niedaleko Łeby), będąc ledwo ledwo nastoletni urządziliśmy konkurs, w którym szacunek zdobywał ten, który wybijając się "z progu" skoczył  najwyżej (a właściwie - najniżej) i najdalej... Braliśmy rozbieg i na krawędzi stoku wyskakiwaliśmy. Jako że spad był dość znaczny, jedynym ogranicznikiem była odwaga samego skoczka. Wygrał mój kuzyn, który przeleciał naprawdę spory dystans. Problem w tym, że przy lądowaniu noga (stopa) została mu w piasku, podczas gdy reszta ciała (zgodnie z zasadą zachowania pędu, czy jakoś tam) ani myślała żeby się zatrzymać.
Przyrżnął głową w piach z taką siłą, że odbiła mu się jakby lądował na batucie... Wstał, podniósł rękę w geście zwycięstwa i upadł. Obyło się bez wstrząśnienia mózgu... za to ze skręceniem nogi w kostce.

by Ebo1a

* * * * *

DZIWNE NAPISY

Swojego czasu ojciec mojego kumpla produkował pustaki. Naszym ulubionym zajęciem (jako poważnych 7-mio latków) było latanie w "namiotach" pod którymi suszyły się pustaki i opisywanie ich przy użyciu zapałki. I tak oto na 75% widniał napis "CH*J" (tak tak, przez CH, już wtedy ortografia nie była nam obca), a pozostałe 25% nosiło nasze imiona. Mi się upiekło, ale kumplowi musiało się zdrowo oberwać, bo przy następnej okazji nie chciał już pisać po pustakach.

by Ebo1a

* * * * *

TWARDZIEL

W czasach mojego płomiennego dorastania jedną z naszych fantazyjnych zabaw było robienie pochodni z folii plastikowej, która paląc się topiła i robiła fajne spadające komety + efekt dźwiękowy (ziiit, ziiit) kolega - lat ok. 16 - wpadł na pomysła i zawinął sobie na dłoni do połowy przedramienia spory kawał folii i podpalił ... Kiedy zrozumiał że pomysł nie był najlepszy było już za późno. Kawałki płonącej folii ściągał razem ze skórą. Jego ręka wyglądała jak ręka Frediego Kruggera.

by Nict

* * * * *

CHŁOPCZYK Z PETARDAMI

Pewnego niedzielnego popołudnia po jakimś wiejskim odpuście w wieku nastu lat wróciłem do domu i zacząłem zabawę z zakupionymi przeze mnie petardami. Na początku szło gładko. Podstawiałem petardy pod co różniejsze kamyki i zapalałem lont. Zabawa była przednia, ale w końcu petardy z lontem się skończyły. Zostały tylko popularne piraty. No więc rada nie rada pracować trzeba. Odpaliłem pierwszą i chciałem ją szybko wsadzić pod kamyk, ale zamurowało mnie. Po kilku sekundach petarda wybuchła mi w rękach i uszkodziła mi dłoń. Pobiegłem mdlejąc po drodze do rodziców, od których dostałem zasłużone lanie i opatrunek. Minęło jakieś naście minut zanim ochłonąłem i postanowiłem naprawić to co się stało. O wszystko oczywiście obwiniłem petardy i tak byłem na nie wściekły, że wrzuciłem dwie paczki piratów do rozpalonego pieca CO w piwnicy. Jakież było zdziwienie moich rodziców, kiedy zobaczyli mnie po sprincie do piwnicy (która według ich mniemania zawaliła się), czarnego jak smoła. Od tamtej pory już ani razu nie udało mi się kupić w tajemnicy żadnych petard.

by Anonimek

* * * * *

STOJĘ ZA NIEWINNOŚĆ

Będąc brzdącem koleżanka zadała mi dość ciekawe pytanie, a raczej prośbe. Otóż chciała a bym jej wydłubał oko, po co jej dwa skoro ma jeszcze jedno i będzie dobrze widzieć. Na jej szczęście w miarę szybko interweniowała przedszkolanka bo był by dość duży problem. Skończyło się tylko na staniu w kącie...

by Dyslektyk

* * * * *

GO TRABI GO!

Jakieś 3 lata temu mój dziadek miał sobie starego, podniszczonego Trabiszona, którym się dało dojechać wszędzie, ze względu na bezwzględność dla niego. Ja, twierdząc wtedy, że Trampek jest za mało komfortowy i mogłoby go nie być, to gdy nikt nie widział, wsadziłem małe, niedojrzałe jabłko do rury wydechowej, dopychając kijem od miotły dość daleko. W niedzielę mieliśmy jechać do kościółka do drugiej wsi. Dziadek się dziwił, czemu Trabiszon nie chce zapalić. raz... Nie zapala, drugi - też nie, trzeci... Whoops, potrzymał trochę za długo. Jak pierdykło, tak maskę wypieprzyło na szybę, tyle huku było. Szyba w drobny mak. No i oczywiście Trampek wylądował na złomowisku. Co się stało? Otóż z powodu permanentnego zatkania rury wydechowej, w silniku zaczęło się tworzyć wysokie ciśnienie, które w końcu rozsadziło cylindry. Nie przyznałem się do dziś, bo by mnie chyba dziadek zabił.

by Anonimek

* * * * *

LATAJĄCY TRAKTOR

Kilka lat temu podczas jednego ze zjazdów rodzinnych, ja i moje rodzeństwo cioteczne, bawiliśmy się grzecznie u mnie na podwórku budując coś zawzięcie (niestety teraz nie pamiętam co to było). Nasza działka znajduje się na górce, tak więc różnica poziomów pomiędzy jednym jej końcem a drugim jest dość pokaźna. Owego dnia mój tata zaparkował nasz traktor na samym szczycie obok domu, oczywiście zabezpieczył go, żeby nie poleciał w dół, wkładając bloczek pod koło. Niedługo po tym my uznaliśmy, że jest nam niezbędny do dalszej budowy jakiś duży kamień. Jako, że bloczek był największym jaki zdołaliśmy znaleźć, bez zastanowienia wyciągnęliśmy go spod traktora (kto by się zastanawiał po co on tam był). Spokojnie wróciliśmy do dalszej zabawy, jednak nie na długo, bo wystraszył nas ogromny huk. Co się okazało: Traktor zgodnie z zasadami grawitacji stoczył się w dół , jednak przy tym nabrał takiej prędkości, że na którymś z kolei wyboju podrzuciło go w górę tak, że przeleciał nad naszym płotem i drogą za nim i wbił się prawie aż po tylnie koła w mieszkanie sąsiadki (to stara drewniana rudera była). Starsza pani była w tym czasie w domu i to naprawdę cud, że na zawał nie umarła. Szkoda, że nie widzieliśmy jej miny. W najgorszej sytuacji znalazł się mój tata, który nie tylko sam musiał naprawiać mieszkanie sąsiadki, to jeszcze dostał porządny op^#$*ol od mojej mamy za to, że zapomniał podłożyć bloczek. My przyznaliśmy się dopiero po kilku latach.

by Anonimek

* * * * *

OTWIERAMY KĄCIK STARY A GŁUPI:

KOSIARECZKA

Onegdaj ojciec mój - zaprawiony w boju ogrodnik, kosił kosiarką spalinową trawnik. Pielęgnowanie trawnika w wykonaniu mojego ojca polega na karczowaniu pomniejszych drzewek (tak tak) czy ścinaniu najprzeróżniejszego zielska (kawałek jego trawnika nosi nazwę doliny mleczy - tam to właśnie trawa jest w mniejszości).

Jako że zawodowiec pełną gębą w tym co robił (z tych, co to poziom paliwa w baku sprawdzają przyświecając sobie zapalniczką Zippo), więc w chwili, gdy nóż kosiarki zblokował się próbując bezskutecznie przeciąć kilkucentymetrowy kijek (tak, tak - nadal mówimy o koszeniu trawy), ojciec uznał iż jest to problem z gatunku NIEWYMAGAJĄCY wyłączenia urządzenia. Prawdziwy twardziel nie takie rzeczy robi "na żywca". Usunięcie patyka przy wykorzystaniu własnej (gołej) ręki zakończyło się sukcesem. Sukcesem zakończyło się również odblokowanie noża, który swą natychmiastową gotowość do dalszej pracy zademonstrował skracając ojcu palec o 2 cm!

Krew siknęła, jak się można domyśleć na pół metra - ale co zawodowiec to zawodowiec - ojciec z godnością wyłączył kosiarkę (krew sikała) i milcząc (krew sikała), bo po co krzyczeć o pomoc (krew sikała), poszedł dostojnie (krew sikała) do domu odległego o jakieś 200 metrów (krew sikała), by ewentualnie (hmmm - twardziel z bandażem?). opatrzyć ranę (krew sikała). Matka - jak zobaczyła go (krew sikała) - prawie zemdlała lecz po pogotowie zdążyła zadzwonić.

A mego ojca - poza utratą dwóch centymetrów palca serdecznego, przygoda kosztowała naprawę 8 (słownie ośmiu) zębów, które popękały w wyniku zaciskania szczęki z bólu....

by Zumar

* * * * *

A NA KONIEC DWIE HISTORYJKI JAKŻE LUBIANEGO TATY WALDKA666

KANONADA

Gdy rozpoczynałem swą edukację w podstawówce szkoła co roku organizowała bezsensowny konkurs zbierania kasztanów. Będąc ambitnym, małym grzdylem zawsze starałem się nazbierać najwięcej i dostać nagrodę. Potem kasztany lądowały w kotłowni, bo robienie z nich kleju wykraczało już poza moje ambicje. Nadszedł więc dzień, w którym stojące wszędzie worki z kasztanami zaczęły mojemu tatusiowi zawadzać. Niewiele myśląc wrzucił cały zapas do pieca. Nie wiem, czy szanowne bojownictwo wie co się dzieje z kasztanem wrzuconym do ognia? Strzela. A cóż się może stać z kilkoma tysiącami kasztanów w piecu C.O.?
Kanonada ustała po kilku minutach, tata zwiał w międzyczasie do sąsiada, dziadek wyskoczył z domu pewny, że przyjdzie mu przeżyć trzecią już wojnę a mnie i siostrę mama usiłowała wepchnąć pod łóżko. Na szczęście piec (solidna radziecka robota) przeżył ten eksperyment.

by Waldek666

* * * * *

ROZBIÓRKA

Kolejna historia wydarzyła się jakieś dwa lata temu. Byłem akurat u rodziców w odwiedzinach, więc tata postanowił wykorzystać mnie do pomocy przy burzeniu ściany w piwnicy. Rozpoczął pracę sam, ja natomiast dołączyłem po jakiejś godzince. Schodząc do piwnicy zobaczyłem coś, w co do tej pory trudno mi uwierzyć. Otóż mój tatuś (legitymuje się dyplomem inżyniera) rozpoczął rozbiórkę od wyciągania cegieł tak gdzieś na wysokości pasa, bo nie chciało mu się za wysoko sięgać. Na moją sugestię, że cała górna część za chwilę zwali mu się na łeb odparł, że przynajmniej będzie mniej roboty. Stwierdziłem, iż nie mam ochoty uczestniczyć w zbiorowym samobójstwie i poszedłem zameldować matce, co też jej mąż tym razem wyprawia. Po drodze zostałem jeszcze wyzwany od wyrodnego syna i swołoczy. Nie zdążyłem zajść za daleko, gdy rozległ się potężny łomot, a zaraz po nim ryk mojego rodziciela. I znowu okazało się, że głupi ma jednak szczęście. Jakimś cudem skończyło się na stłuczonym palcu i pożegnaniu się z paznokciem. Oczywiście przez cały dzień tatuś jęczał, że ma złamaną nogę i że to moja wina, bo nie chciałem mu pomóc. I jak takiego nie kochać?

by Waldek666

Zatem kochamy i prosimy o jeszcze. A wszyscy, którzy chcą zaistnieć w cyklu proszeni są o podsyłanie historyjek. Oto linek zaufania.Nie zapomnijcie o nickach!


Oglądany: 23870x | Komentarzy: 31 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało