Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Serial "Stranger Things" wzbudził w ludziach dziwną tęsknotę za kiczowatymi latami osiemdziesiątymi

62 823  
101   27  
"Stranger Things" braci Matta i Rossa Dufferów to bez wątpienia hit - trzy sezony netfliksowego serialu obejrzało już kilkadziesiąt milionów widzów, na IMDb średnia ocen tej produkcji to 8,8 a już w przyszłym roku najprawdopodobniej będzie można liczyć na kolejne odcinki.

Skąd ten sukces? Oprócz sprawnie napisanej fabuły i przekonujących małolatów w głównych rolach, jedną z najbardziej istotnych przyczyn ogromnej popularności "Dziwniejszych Rzeczy" może być oplatająca nas niczym macki Demogorgona nostalgia za latami osiemdziesiątymi. W tym artykule bardziej skupiamy się na kwestiach sentymentalnych niż fabularnych, ale pojawiają się w nim śladowe elementy spoilerów.


Dekada, w której Polacy zdobywali brąz na mundialu w Hiszpanii, Europa cierpiała po skażeniu radioaktywną chmurą z Czarnobyla, a świat zaczął drżeć ze strachu przed pandemią AIDS to, z perspektywy 2019 roku, już dość odległa przeszłość. W końcu to wtedy w sporej części dziećmi byli rodzice nastolatków jarających się "Stranger Things" - sami bracia Duffer urodzili się zresztą w orwellowskim roku 1984. Warto pamiętać też, że główni bohaterowie tej produkcji dziś dobiegaliby pięćdziesiątki, więc odbieranie ich przez styl czy sposób zachowania współczesnych małolatów nie ma raczej większego sensu.

Nie zmienia to jednak faktu, że nawrót (jeszcze kilka lat temu uważanych za ekstremalnie obciachowe) trendów z lat osiemdziesiątych trafił w masowe gusta - Levi's we współpracy z kostiumografami serialu przygotował nawet kolekcję inspirowaną netfliksowskim hitem. Nietrudno domyślić się, że to przede wszystkim sprawny marketing oparty na oswojeniu widzów z ciuchami noszonymi przez ich ulubionych bohaterów - teraz każdy może (choć raczej należałoby użyć czasu przeszłego bo ubrania rozeszły się błyskawicznie) kupić żółtą koszulę Eleven czy t-shirt Camp Know Where spopularyzowany przez Dustina. Choć zawsze pozostaje Allegro, zalane przez tysiące tanich podróbek z motywami "Stranger Things"...


Serial garściami czerpie z popkultury sprzed ponad trzech dekad - kiczowatej i do niedawna traktowanej z kpiącym uśmiechem, ale prawdziwej w swej naiwności, przez co szczerze urokliwej. Najbardziej jaskrawy w kwestii tych nawiązań jest trzeci sezon, gdy główni bohaterowie nie są już zasiedziałymi w piwnicy znerdziałymi dziećmi zafascynowanymi planszówkami. W przeciwieństwie do początkowych epizodów, ich czas wolny w dużej mierze zajmują wyprawy do galerii handlowej i coraz bardziej skomplikowane relacje panujące między nastolatkami.

Małomiasteczkowa perspektywa nie ma tu znaczenia - wielki świat dotarł do Hawkins w postaci ogromnego Starcourta. To właśnie tam, zanim rozpętała się walka z Łupieżcą Umysłów, Eleven (Millie Bobby Brown), Mike (Finn Wolfhard), Dustin (Gaten Matarazzo) czy Lucas (Caleb McLaughlin) mogli po raz pierwszy w pełni zanurzyć się w świecie konsumpcjonizmu. Burger King, RadioShack, JCPenney, Gap - to niemal równie amerykańskie, co powiększony zestaw z Big Makiem... Co ciekawe, sklep przedstawiony w filmie to niedziałający już Gwinnett Place Mall w pobliżu Atlanty - powstała w 1984 roku galeria handlowa, która specjalnie na potrzeby produkcji została odpowiednio ucharakteryzowana, jednak już po zakończeniu zdjęć wróciła do swojego zwyczajnego (i niezbyt zachęcającego) wyglądu.


Los Angeles Times, analizując fenomen "Stranger Things", napisał o "tęsknej odzie do kosumpcjonizmu" zakończonej już blisko trzydzieści lat temu dekady. Zarówno moda, jak i popkultura "osiemdziesiony" oddane są w serialu niezwykle wiernie. Wystarczy zresztą rzucić okiem na filmowe inspiracje przewijające się przez trzy sezony. Bardzo dobrym przykładem takiego odniesienia jest "Powrót do przyszłości" z 1985 roku - w odcinku "Ukąszenie" główni bohaterowie trafiają na projekcję tego blockbustera.



Jen Chaney z serwisu Vulture poszła nawet nieco dalej, nazywając "Stranger Things" "jednym wielkim hołdem" dla hitu Roberta Zemeckisa - co więcej, w wizycie Joyce (Winona Ryder) u pomagającego rozwikłać paranormalne zagadki nauczyciela Clarke'a (Randy Havens) niektórzy dopatrują się nawet paraleli ze spotkaniem i Marty'ego McFly'a i doktora Emmeta Browna, a scenę, w której Nancy (Natalia Dyer) i Jonathan (Charlie Heaton) zaspali do pracy można odebrać jako swoisty hołd dla ekranowego szkolnego spóźnienia Marty'ego.


Mówiąc o pojawiających się w "Stranger Things" motywach filmowych trzeba też wymienić takie klasyki grozy jak "Coś" Johna Carpentera (plakat z tego blockbustera znajduje się w piwnicy Wheelerów) czy "Dzień żywych trupów". To od projekcji legendarnego (dodatkowo atrakcyjnego dla nastolatków z powodu brutalności i ograniczeń wiekowych) horroru George'a A. Romero rozpoczyna się trzeci sezon, który - jak przyznali sami twórcy - był także silnie zainspirowany komediodramatem "Beztroskie lata w Ridgemont High" z 1982 roku.

Portal Wired przygotował zresztą zestawienie wszystkich filmowych asocjacji - nawet jeśli na pierwszy rzut oka trudno skumać te nawiązania, to zdjęcia zestawiające kadry ze "Stranger Things" i ich inspiracje mówią nieco więcej: i tak widzimy "Obcego - ósmego pasażera Nostromo" (Mind Flayer pochylający się nad Nancy do złudzenia przypomina Aliena złowieszczo zbliżającego się do twarzy Ellen Ripley), "E.T.", "Egzorcystę" (przypadłość Willa vs opętanie Regan) czy "Bliskie spotkania trzeciego stopnia".


W nawiązaniu do tego ostatniego tytułu powstał nawet (rzecz jasna, dostępny na Netfliksie) program prowadzony przez Gatena Matarazzo zatytułowany "Bliskie spotkania zabawnego stopnia". To nic więcej, jak ukryta kamera - kolejny oldskulowy relikt starej telewizji, tylko podany w znacznie bardziej odświeżonej formie. W porównaniu z innymi programami tego typu docenić tutaj trzeba przede wszystkim... rozbudowaną fabułę. Niczego nieświadomi szukający pracy nieszczęśnicy rzuceni zostają do przypadkowej roboty, gdzie już czekają na nich paranormalne zjawiska w kulminacyjnym momencie przerywane przez odtwórcę roli Dustina. Oczywiście nie jest to ambitna produkcja, do której chciałoby się wracać, ale kilka powstałych odcinków z uśmiechem na twarzy wciąga się na raz do piwka.

https://youtu.be/PKh-jZybp0U
W "Stranger Things" można dopatrywać się także wewnętrznego nawiązania do "Goonies" - w końcu premiera tego filmu przypada na czas wydarzeń z trzeciego sezonu. W rolę pierdołowatego i dobrodusznego, ale - jak się finalnie okazuje - odważnie ratującego najbliższych faceta Joyce, Boba, wcielił się Sean Astin - w "Postrzeleńcach" odgrywający rolę głównego bohatera, Michaela Walsha. Sentyment - nie tylko wśród Amerykanów - muszą budzić Robin (Maya Hawke - prywatnie córka Ethana Hawke'a i Umy Thurman - wschodzących gwiazd lat osiemdziesiątych) i Steve (Joe Keery) poszukujący pracy w wypożyczalni kaset wideo, gdzie wywołującą rumieńce atrakcją była pełnowymiarowa kartonowa postać Phoebe Cates (to do niej porównywał swoją dziewczynę Dustin) przedstawiająca słynną rozbieraną scenę pochodzącą ze wspomnianych wcześniej "Beztroskich lat w Ridgemont High".


Fanki "Karate Kida" mogą poczuć nostalgię podczas rozmowy Eleven oraz Max (Sadie Sink) zafascynowanych Ralphem Macchio - Danielem LaRusso z trzech pierwszych części franczyzy. Niezwykle zabawny jest też fragment odcinka "Cukierek albo psikus, dziwaku", gdy ekipa chłopaków dość naiwnie przebiera się w dzień Halloween w stroje Pogromców Duchów, narażając się na szydercze komentarze ze strony szkolnych kolegów. Oprócz puszczenia oka do filmowych maniaków, tak w scenariuszu, jak i w scenografii, poczuć można klimat znany ze znacznie bardziej popularnych trzydzieści lat temu książek - miłośnicy Stephena Kinga czy Deana Koontza z pewnością powinni być zadowoleni próbując rozwikłać zagadkę zniknięcia Willa, wpatrując się w mroczne, tajemnicze korytarze Institute, czy z drżeniem serca wypatrując kolejnej wizyty antagonistów reprezentujących Drugą Stronę.


Dobór muzyki pojawiającej się w "Stranger Things" potwierdza, że jego twórcy mieli niesamowite poczucie smaku. O wybór tła muzycznego zadbali Kyle Dixon i Michael Stein, członkowie elektronicznej grupy Survive - światło dzienne ujrzały aż cztery płyty (ponumerowane niczym najwcześniejsze dzieła Led Zeppelin) z obecną w serialu ścieżką dźwiękową ich autorstwa; dodatkową atrakcją była okazjonalna halloweenowa kompilacja "Halloween Sounds from the Upside Down" z limitowanym zaledwie do 2 tysięcy egzemplarzy winylowym picture diskiem sprzedawanym w trakcie ubiegłorocznego Czarnego Piątku.

Pomyślano też o wszystkich, którzy zachwycali się (świetnym, swoją drogą) doborem piosenek pojawiających się w "Dziwniejszych Rzeczach" - ukazały się kolejne dwie kolejne kompilacje, na których można usłyszeć obok siebie takich wykonawców jak Toto (oczywiście nieśmiertelna "Africa"), Joy Division, The Police, The Clash (płyta "Music from the Netflix Original Series") czy Madonna, Wham!, Foreigner i "Weird Al" Yankovic (krążek "Stranger Things: Music from the Netflix Original Series, Season 3").


Jeśli chodzi o twórców "London Calling", wydawałoby się, że wykorzystanie zakatowanego "Should I Stay or Should I Go" było pójściem na łatwiznę. W końcu ten najbardziej kojarzony z jednym z najważniejszych punkowych składów w historii hit można było usłyszeć niemal wszędzie - począwszy od starej reklamy Levi'sów, przez grę Far Cry 4, po wszelkiej maści kompilacje hitów na Stars.TV. Tymczasem autorom "Stranger Things" udało się tchnąć nowe życie w ten, pojawiający się kilka razy w serialu, przebój.

Najmocniej zapada w pamięć jedna z najbardziej horrorowych na przestrzeni całej produkcji scen, w której pusty dom Joyce rozbrzmiewa dźwiękami szlagieru pochodzącego ze świetnego "Combat Rock" (1982). Muzyczny aspekt spotkania przeszłości z teraźniejszością, co zrozumiałe, wykroczył także poza serial - wcielający się w rolę Mike'a Finn Wolfhart (prywatnie śpiewający i grający na gitarze w grupie Calpurnia) razem ze swoim zespołem zagrał w stylizowanym, sentymentalnym teledysku Weezera do przeróbki "Take On Me" Norwegów z A-ha - wielkiego hitu połowy lat osiemdziesiątych. Swoją drogą - ciekawe ilu nastolatków poznało ten evergreen właśnie z powodu produkcji braci Duffer.

https://youtu.be/f7RwDnZI7Tw
A ile warte jest piwniczne nerdowanie bez towarzystwa gier? Pytanie retoryczne. Na pierwszy plan w przypadku "Stranger Things" wysuwa się przede wszystkim Dungeons & Dragons - legendarna gra fantasy, która na długie godziny zajmowała pionierów geekowania już w 1974 roku. Dobrym pomysłem na zarobek - przy jednoczesnym zachowaniu klimatu zarówno serialu, jak i samej rozgrywki - było wydanie przez firmę Hasbro specjalnej wersji tego klasycznego przeboju figurkowego RPG.


Wspomnienia z lat osiemdziesiątych to jednak nie tylko popkulturowe gry, filmy i ciuchy. Widać je nawet w drobnostkach pojawiających się w codziennym życiu. Uśmiech wywołują nieodłączne krótkofalówki głównych bohaterów - urodzeni w latach osiemdziesiątych chyba wciąż doskonale pamiętają plastikowe, piszczące walkie-talkie z zacinającym się przyciskiem od alfabetu Morse'a, które przy pasku może i wyglądały całkiem intrygująco, jednak kompletnie nie spełniały funkcji komunikacyjnej.

W odpowiedzi na serial na rynku pojawiła się też limitowana edycja supersłodkiego napoju New Coke, niezwykle chętnie pitego przez małolatów dzielnie walczących z Drugą Stroną. Muzyki Mike, Will i spółka słuchali natomiast z hipstersko wracających dziś do łask kaseciaków - w pokoju Eleven można było dopatrzeć się taśm Bryana Adamsa czy Coreya Harta. Oldskulowy jest nawet budynek grający Hawkins National Laboratory - to tak naprawdę opuszczony szpital psychiatryczny Georgia Mental Health Institute działający w latach 1965-1997.


Choć jedno zdanie poświęcić należy też wąsiskom Hoppera (David Harbour) noszonym w (a jakże by inaczej) trzecim sezonie - z takim pędzlem pod nosem opiekun Jedenastki śmiało mógłby dublować Toma Sellecka w "Magnum". Fani (nie do końca) modnych męskich fryzur na listę inspiracji wpisać powinni Steve'a i Dustina układających włosy na (rzeczywiście popularny ponad trzy dekady temu, dziś już niedostępny na rynku) damski spray sygnowany nazwiskiem Farrah Fawcett - ulubienicy Ameryki z pierwszej obsady "Aniołków Charliego".



Trzeci sezon "Stranger Things" zakończył się w 1985 roku. Jak nietrudno policzyć, było to na kilka miesięcy przez katastrofą w Czarnobylu. W internecie rozgorzała debata - czy może kolejne przygody mieszkańców Hawkins (w końcu dzielny gliniarz Hopper w ostatniej scenie najprawdopodobniej trafił na Kamczatkę) w jakiś tajemniczy sposób splotą się z wybuchem radzieckiego reaktora, który miał miejsce 26 kwietnia 1986 roku?

W którą stronę pójdą scenarzyści - trudno powiedzieć. Można być jednak pewnym, że kolejna odsłona "Stranger Thing" będzie kasowym hitem i kontynuacją popkulturowego fenomenu, o którym powstanie jeszcze niejeden artykuł. Bo raczej trudno spodziewać się, żeby moda na lata osiemdziesiąte miała się skończyć tak szybko.
93

Oglądany: 62823x | Komentarzy: 27 | Okejek: 101 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało