Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zawał po bara bara z sąsiadką, wrażliwy menel i inne anonimowe opowieści

85 435  
254   36  
Dziś przeczytacie także m.in. o dbającym o zdrowie żulu, zemście na bibliotekarce i nietypowym sposobie na nudę w pracy.

#1.

Wieczór, środek tygodnia. Wchodzę do Żabki, aby kupić sobie coś na spóźnioną kolację. Przede mną w kolejce stoi menel. W dłoniach dzierży ćwiartkę Ojczystej i najtańsze parówki - takie wykonane z psa zmielonego razem z budą i łańcuchem. Kiedy przychodzi jego kolej, prosi jeszcze o papierosy. "Chesterfieldy czerwone pani da" - chrypi do ekspedientki. Z kieszeni wyciąga stertę uciułanych monet. Liczy je długo i zawzięcie, a na koniec wysypuje pani na ladę. Po chwili drukarka wypluwa paragon, który to wręczony zostaje kloszardowi.

I tu następuje zwrot akcji. Na widok papierka twarz żula przybiera czerwony odcień, a jegomość gwałtownie się odsuwa.

"Pani! Nie chcę tego! To ty kobieto nie wiesz? Tusz używany do drukowania tych kwitków jest rakotwórczy! Nie dotknę tego!" - wrzeszczy el menello, szybko zabierając z lady swoją wódkę, parówki ze zmielonego psa i czerwone Chestery. Lokal opuszcza w atmosferze głębokiego dąsu.

#2.

Piszę ze szpitala, gdzie przyszłam odwiedzić ojca, bo moja mama kategorycznie odmówiła zrobienia tego. Tata miał wczoraj zawał. Dostał go podczas zabawiania się z sąsiadką z piątego piętra.


#3.

Jako nastolatek był ze mnie kawał złośliwego gnojka. Miałem wrogów dosłownie wszędzie. Gdy sąsiadka coś do mnie niegrzecznie burknęła, to w odwecie napchałem jej zaprawy murarskiej do zamka od kluczy. Innym razem właściciel osiedlowego solarium zrugał mnie za palenie fajek przed jego lokalem, więc puściłem w obieg plotkę, że gość zainstalował w kabinach kamery i transmituje na żywo nagrania z rozebranymi do rosołu klientkami (ponoć dość zauważalnie ten sztucznie wywołany skandal odbił się na popularności jego biznesu).

Jednak największa podłość, jaką kiedykolwiek zrobiłem miała miejsce po tym, jak pani z osiedlowej biblioteki wlepiła mi karę za rzekome uszkodzenie okładki w książce, którą wypożyczyłem. Ponieważ nie czułem się winny, postanowiłem się odegrać. Spędziłem w bibliotece pół dnia, wertując książki w najpopularniejszym dziale w tego typu przybytkach. W kryminałach. Kartkowałem więc ostatnie kartki i znajdowałem najważniejszy "plot twist". Zazwyczaj chodziło o ujawnienie nazwiska mordercy, wiadomo. Następnie gdzieś na losowej stronie, najczęściej gdzieś w połowie książki, pisałem ołówkiem hasełka w stylu "MORDERCĄ JEST MICHAEL!".

Z mojego genialnego planu zrobiła się niezła draka, bo w ten sposób oznakowałem chyba z 80 książek. Ludzie byli wściekli i, ku mojej radości, robili bibliotekarce awantury. Na szczęście też nie wydało się kim był geniusz zła, który dopuścił się tej "zbrodni". Teraz, po latach, myślę jednak, że moje zachowanie było co najmniej karygodne...

#4.

Znajomy pracuje jako lekarz. Zawsze jest miły dla wszystkich swoich pacjentów, nawet ekstremalnie upierdliwych, mających tysiąc argumentów z Internetu, że mają taką, a nie inną chorobę itd.
Ostatnio wyznał mi, że czasami jest na granicy, gdzie wystarczy chwila, a mógłby zacząć przeklinać przy takich pacjentach. Podczas takich momentów chowa rękę pod swój stół i pokazując faka do pacjenta pod spodem uspokaja się i dalej może być tym miłym doktorem.

#5.

Pracuję w małym biurze. Tylko ja i szef. Często nie ma go całymi dniami, a ja nudzę się, bo nie ma żadnych klientów i nie mam co robić.
Z tych nudów zaczęłam szukać erotycznych opowieści w internecie. Czytałam, nakręcałam się, to mnie jarało. Czasem potrafiłam pójść do łazienki i zrobić wiadomo co. Potem zaczęłam szukać czegoś mocniejszego. Jakieś lekkie filmiki, aż w końcu typowe filmiki dla dorosłych. Dodam, że wszystko to oglądałam na komputerze firmowym. Zawsze, ale to zawsze usuwałam historię.


Pewnego dnia, gdy tak sobie coś oglądałam, do biura wszedł szef. Szybko wyłączyłam przeglądarkę. Wtedy powiedział do mnie, że nie ma czasu i chce żebym mu szybko sprawdziła w internecie ''porównanie czegoś tam'', przy czym stał już mi nad głową i patrzył w ekran. Oczywiście przy wpisywaniu POR... od razu wyskoczyły stronki dla dorosłych. Szybko wpisałam do końca hasło udając, że nic się nie stało i nic nie widziałam. Szef w żaden sposób tego nie skomentował, więc uznałam, że nawet nie zdążył zobaczyć.

Jakież było moje zaskoczenie, gdy po paru dniach znów miałam ochotę pooglądać fajne filmiki i wyskoczyła mi ochrona rodzicielska.

#6.

Moja ciocia powiesiła w domu przy wejściu tabliczkę z napisem "Tu mieszka pies z rodziną".
Nie mają psa... Wujek jest policjantem...

#7.

Dostałam od byłego przesyłkę z listem i magnesem na lodówkę, do kolekcji magnesów z różnych miejsc świata. Chciał mnie odzyskać. W liście prosił, obiecywał, zapewniał, że tylko ja jestem w jego sercu i tylko o mnie ciągle myśli, a wszystko co ze mną związane, wciąż krąży po jego głowie i duszy. Ten drobny upominek miał być gwarancją tego, że bardzo mocno szanuje wszystko to, co lubię w życiu i że zawsze zwracał szczególną uwagę na takie drobiazgi związane ze mną.

List był czarujący i naprawdę przecudowny... z tym małym, drobniutkim tylko zastrzeżeniem, że magnesy na lodówkę kolekcjonuje dziewczyna, z którą mnie zdradzał.

#8.

Trochę niesmaczne, trochę śmieszne i w życiu nie opowiem tej historii znajomym, więc może na tę stronę się nada. Zacząć muszę od tej niesmacznej części - co jakiś czas mam powracający problem z hemoroidami. Raz tylko poczuję lekki dyskomfort, kiedy indziej trochę popiecze. Jednak czasami też się zdarzy, że guzki już wyjdą na zewnątrz i (przepraszam za niezbędną wizualizację) muszę je sobie z powrotem ręcznie wsadzić w pewną część ciała.

Historia właściwa dzieje się na siłowni, kiedy to w połowie treningu czuję, że moi przyjaciele znowu chcą mi podokuczać. Pierwsza myśl - trudno, dokończę trening i skoczę do apteki po ulubioną "maść na ból dupy". Po chwili już wiem, że tak łatwo nie będzie. Przy przysiadzie jeden z przyjaciół postanowił pozwiedzać świat i wyjść na zewnątrz. Dyskomfort okropny, trening przerwany, a ja już tylko chcę iść w ustronne miejsce wsadzić z powrotem niesfornego kolegę i lecieć do apteki. Szybko oddalam się do szatni, do kabiny prysznicowej prawie już wbiegam i wpycham tego nieszczęsnego żylaka. W tym momencie wymsknęło mi się nawet drobne "uuuf!" po części z ulgi, a po części z faktu, że mam kurde palec w dupie!

I wtedy zobaczyłem, że drzwi za mną się nie zamknęły... Trzech kolesi (w tym 2 stałych bywalców tej siłowni, których znam z widzenia) patrzy ze zdziwieniem i lekkim przerażeniem, jak grzebię sobie w tyłku i jęczę.
Tamtego dnia zmieniłem siłownię.

#9.

Większość ludzi z boku oglądających moje małżeństwo zazdrości mnie i żonie tego, jak idealnie dobrani ze sobą jesteśmy. Za to nasi przyjaciele z czasów szkolnych zawsze zaśmiewają się do łez, gdy słyszą na nasz temat ochy i achy od ludzi np. z pracy.
Pewnie dlatego, że gdy się poznaliśmy, nie było dnia, w którym ja i ona nie skakalibyśmy sobie do gardeł. I to dosłownie.

Chodziliśmy do jednej klasy w technikum. Zaczęło się od rywalizacji o oceny. Potem były przepychanki na korytarzach, wyzywanie, a z czasem nawet "biliśmy się", bo szczerze nie wiem nawet jak to inaczej nazwać. Najśmieszniejsze jest to, że należeliśmy do jednej "grupki", co dawało nam jeszcze więcej okazji do zwad.

Nie raz przyjaciele musieli nas od siebie odciągać, bo któreś powiedziało o jedno słowo za dużo i kończyło się na tym, że ja zostawałem z twarzą poharataną od jej paznokci, a ona z łysymi plackami na głowie po szarpaniu za włosy i siniakami na żebrach (ma straszne łaskotki, co mocno wtedy wykorzystywałem).

Wiem jak to brzmi, zwłaszcza że byliśmy wtedy prawie dorosłymi ludźmi, ale prawda jest taka, że zarówno wtedy, jak i dziś nikt nie potrafi mnie tak doprowadzić do szału jak ona (teraz znaleźliśmy na szczęście o wiele przyjemniejszy sposób na rozładowanie wzajemnej agresji). Nasz związek, podobnie jak znajomość, nie zaczął się przyjemnie, chociaż ja tam całkiem miło to wspominam.


To był nasz trzeci rok nauki. Kłóciliśmy się w drodze do klasy. Byliśmy tak sobą zajęci, że nie zauważyliśmy, że dotarliśmy już do schodów. Nim nasi przyjaciele cokolwiek zdążyli zrobić, runęliśmy oboje w dół jak ostatnie sieroty. Niewiele myśląc, złapałem ją wtedy i przyjąłem większość "upadku" na siebie. Wyszło tak niefortunnie, że skończyłem z połamanymi pięcioma żebrami i kręgosłupem. Ona sama miała całe szczęście tylko pęknięte cztery żebra i skręcony nadgarstek.

Nie zostałem kaleką i dzisiaj mam się zupełnie dobrze, ale wtedy przez kilka ładnych miesięcy leżałem w szpitalu. A ona przychodziła do mnie codziennie i z braku lepszych pomysłów obierała dla mnie jabłka, a potem zmuszała do ich zjadania. Nie powiem, już po czterech tygodniach dosłownie nimi rzygałem i ona dobrze o tym wiedziała. Mówiła, że to zemsta za to, że byłem takim nieostrożnym kretynem.

Nie zliczę, ile razy wywalili ją z mojej sali, bo zaczynaliśmy drzeć ze sobą koty do tego stopnia, że przeszkadzaliśmy innym. Mimo to była uparta i po jakimś czasie nawet pielęgniarki tylko wywracały na nas oczami.

Nasz związek zaczął się jeszcze kiedy byłem w szpitalu. Jakoś samo wyszło.

Dzisiaj i my i nasi przyjaciele się z tego śmiejemy, ale prawda jest taka, że gdyby nie tamto, to prawdopodobnie nie bylibyśmy dzisiaj po ślubie. I wiecie co? Gdybym musiał cofnąć się w czasie, to bez zawahania zjebałbym się z tych schodów jeszcze raz.

<<<W poprzednim odcinku m.in. nocne spotkanie z sąsiadem, sposób na głośne dziecko

11

Oglądany: 85435x | Komentarzy: 36 | Okejek: 254 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało