Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jeśli jesteś fanem ulicznego jedzenia, to... prawdopodobnie szybko przestaniesz

66 417  
174   54  
Uliczne jedzenie przeżywa prawdziwy renesans, w tzw. food truckach często skosztować można istnych rarytasów. Gdzieniegdzie jednak można się solidnie przeliczyć – nie tylko jeśli chodzi o jakość serwowanej wołowiny...

#1. Hakarl

17443078d164a651.jpg
W przeciwieństwie do większości specjałów z dzisiejszego menu, islandzki hakarl – przynajmniej w postaci przygotowanej do spożycia – nie wygląda źle. Ot, jak pokrojona w grubą kostkę słonina. Jest tylko od niej znacznie ostrzejszy, a do tego cuchnie amoniakiem i rybą. Nic dziwnego, bo tradycyjny przysmak tej jakże malowniczej wyspy, opisywany nawet w sagach wikingów, to w rzeczywistości na wpół sfermentowane, na wpół ususzone mięso rekina polarnego. Mięso, warto dodać, przed wielomiesięczną „kuracją”, trujące. Hakarl powszechnie wypróbować można, kupując porcję od ulicznych sprzedawców.

#2. Andouillette

1744308c8d9ecfa2.jpg

Czy wygląd tej oto francuskiej potrawy może nasuwać pewne skojarzenia? I owszem – choć raczej będą to skojarzenia błędne. Co wcale niekoniecznie musi być pozytywne. Ta jakże urocza kiełbasa wytwarzana jest z wieprzowych podrobów, a za jej niezwykle wyrazisty aromat odpowiada… mielona świńska okrężnica. Efekt? Zaiste cuchnący, co zresztą łatwo można sobie wyobrazić. Sęk w tym, że ponoć – zwłaszcza z dodatkiem cebuli i musztardy – andouillette smakuje wyśmienicie. Chętni mogą wypróbować specjału w wielu regionach Francji, najsłynniejsze odmiany pochodzą z okolic Troyes, Lyonu i Chablis.

#3. Oczy tuńczyka

1744309eb1ec1973.jpg

Smutne spojrzenie dobiegające z talerza to dla większości osób wystarczający argument, by zrezygnować z jedzenia. Ale nie dla Japończyków, którzy pod względem kulinarnym nie cofną się przed żadnym ekstremum. Gotowane i doprawione sosem sojowym oczy tuńczyka to w Japonii bardzo popularny przysmak, który dostać można niemal na każdym targu. Smakiem przypominają połączenie jajka na twardo i kalmara, ale zawierają całe mnóstwo kwasów omega–3. Jak by nie, ekhm, patrzeć, jest to więc całkiem zdrowy posiłek. Choć nieco makabryczny zarazem.

#4. Isaw

1744310526dee874.jpg

Jeśli ktoś właśnie nabrał ochoty na szaszłyki, niech jeszcze nie planuje wycieczki do sklepu po składniki – zaraz mu przejdzie. W tym oto znakomitym filipińskim specjale najbardziej jadalny wydaje się… patyk, na którym nabita jest reszta. A co ową resztę tworzy? Drobiowe lub wieprzowe jelita. Ale bez obaw – solidnie umyte z wewnątrz i zewnątrz. No nie wierzycie, że szczerbaty Filipińczyk zachował przy tym najwyższe standardy higieniczne? Z drugiej strony choćby mył je najdokładniej, to jeszcze nie powód, by żywić się zwierzęcym tyłkiem. Na Filipinach uważają jednak inaczej, twierdząc przy tym, że isaw najlepszy jest prosto z rusztu, z dodatkiem chili. Isaw, Iresigned.

#5. Balut

1744311553bec425.jpg

Pozostając jeszcze na moment w smakowitych filipińskich klimatach, nie można zapomnieć o jeszcze jednym tamtejszym specjale. Tzw. balut to z pozoru nic strasznego. No bo co strasznego może być w jajku ugotowanym na twardo? Sednem jest słowo „w”. Zamiast białka i żółtka, którego można by się tam spodziewać, w środku znajduje się… mała kaczka ugotowana żywcem. By przygotować balut jajka przechowuje się przez 20 dni w specjalnych inkubatorach, po czym trafiają do garnka. Metody jedzenia specjału są ponoć dwie – jedni ograniczają się wyłącznie do wypicia „bulionu”, inni zakąszają również „wkładką”.

#6. Ostrygi Rocky Mountain

174431298baa7466.jpg

W dzisiejszych czasach trzeba mocno uważać, bo jedzenie nie zawsze jest tym, za co się podaje. Na przykład na opakowaniu napisane jest, że „kotlet”, a w środku soja i inne chwasty… Podobnie rzecz ma się z popularnymi w Stanach Zjednoczonych ostrygami Rocky Mountain. Nie ma w nich ani śladu ostryg. Są za to… jądra czegokolwiek, co nawinie się pod nóż – byków, bizonów, baranów, świń… Usmażone w głębokim tłuszczu serwowane są – nie inaczej – z ostrym sosem, który pomaga zabić wszelkie wątpliwości konsumującego.

#7. Mopane

1744313fed5d16b7.jpg

Lista najdziwniejszych przysmaków z różnych stron świata nie mogła pominąć Afryki. A zatem oto i ona, na deser. Pożywne, bogate w białko, wapń i żelazo, długie jak dłoń i grube jak cygaro… gąsienice mopane. Wystarczy zgarnąć je z drzewa i ususzyć – gotowe. Można też usmażyć i podać z sosem. Są jednak i tacy, którzy mopane zjadają na surowo. Dla większości jednak gąsienice stanowią codzienną przekąskę. Kupuje się je na kubki na targu i zjada po drodze do domu, zwykle nie zostawiwszy nic na później – tak bardzo Afryka kocha mopane. Przoduje pod tym względem Zimbabwe, ale atrakcyjny smakołyk spotkać można na całym kontynencie, a nawet w Europie, dokąd sprowadzany jest na życzenie ekskluzywnych restauracji.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
12

Oglądany: 66417x | Komentarzy: 54 | Okejek: 174 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało