Misje w grach komputerowych, które były tak trudne, że doprowadzały graczy do szału
fedotido
·
9 grudnia 2019
182 677
430
211
Gry komputerowe w teorii powinny nas relaksować. Kto jednak kiedykolwiek natrafił na zadanie, którego nie był w stanie wykonać, ten doskonale wie, że nie ma nic bardziej frustrującego niż niemoc towarzysząca nam w trakcie kolejnych prób ukończenia misji. A tych czasami potrafi być naprawdę wiele.
Nazwali go Ghost Car - Chevrolet Camaro z roku 1979 używany podczas wojny w Bośni
Redaktor Coldseed zagaił mnie tymi słowy: „Ej, mam dla ciebie temat, który jest chyba fajny” i podał linka. Poczytałem i temat był rzeczywiście fajny, właśnie o tytułowym Camaro. Lecz ja zamiast tłumaczyć tekst i umieścić go tu postanowiłem, że w swoim stylu nieco rozwinę temat. Bo czemu by nie…
Wiele dzieci marzy o tym, by znaleźć w ogródku skrzynię ze skarbem. Choć szanse na takie znalezisko są bliskie zeru, dziś opowiemy o tych, którym się udało.
W lutym 1974 roku w Los Angeles dwójka dzieciaków bawiła się w błocie za domem. Nagle trafili na coś, co wyglądało jak dach samochodu. Zawołali pomoc, zebrała się ekipa, która wykopała znalezisko. Okazało się, że samochód został skradziony kilka lat wcześniej.
W 2010 roku mieszkaniec Nowego Orleanu Vincent Marcello chciał wykopać sobie basen. Podczas prac uderzył w kawałek drewna. Ostrożnie usunął warstwę gleby, w wyniku czego odkrył 15 trumien z ludzkimi szczątkami. Prace zostały wstrzymane, a na miejsce przybyła ekipa archeologów.
Okazało się, że pochodzą one z opuszczonego 300 lat wcześniej cmentarza. Ostatecznie basen powstał, a pod nim spoczywa jeszcze wielu zmarłych.
Dawno temu tereny otaczające Odyssey Middle School na Florydzie znane były pod nazwą Pinecastle Jeep Range. Odbywały się tam testy bomb i pocisków rakietowych. Jakimś cudem między 1945 a 1990 rokiem nikt nie pofatygował się, by poinformować budowniczych lub zarząd szkoły o tym, że płytko pod ziemią mogą znajdować się niebezpieczne niewybuchy. Korpus inżynierów sprzątał ten obszar latami, ciągle znajdując coś nowego. Łącznie z zakopanym czołgiem.
To był typowy dzień pewnego sadownika. Jak zwykle zbierał owoce, gdy nagle natknął się na jakieś wybrzuszenie w ziemi. Zaczął więc kopać, odkrywając kości mamuta włochatego, który pasł się w tych okolicach przed tysiącami lat.
W 2001 roku Stephen Davis z Anglii zauważył jakiś wysoki głaz przykryty ziemią. Po konsultacji z historykiem okazało się, że to jeden z menhirów z epoki brązu, tworzących formację znaczącą miejsce pochówku.
Pewien Austriak w najlepsze pracował w ogródku, gdy przypadkiem znalazł skarb datowany na późny XIV wiek. Znalazł tam biżuterię - pierścienie i broszki. Właśnie z takich historii biorą się mity o zakopanych skrzyniach ze skarbami!
Zaledwie kilka lat temu małe dziecko zauważyło nietypowy obiekt wystający z ziemi. Powiedziało rodzicom, ci z kolei wezwali policję - okazało się, że to ludzkie szczątki. Zostały wykopane i przesłane do laboratorium. Szkielet należał do rdzennego mieszkańca Ameryki, który żył tam tysiąc lat temu.
Ciekawe, czy miejsce jest teraz nawiedzone...
Rzecz działa się 5 lat temu. Pewien mieszkaniec Czech kopał w ogrodzie, chcąc położyć jakieś rury. Trafił na coś twardego. Okazało się, że to 400-letnie dzwony kościelne. 10 lat wcześniej zostały skradzione z miejscowego kościoła.
Wayne Sabaj właśnie stracił pracę. Poszedł do ogrodu zebrać trochę brokułów i znalazł na wpół zakopany worek foliowy. W środku było 150 000 dolarów. Zadzwonił na policję i zgłosił to. Dochodzenie wykazało, że pieniądze należały do sąsiada. Wyrzucił je twierdząc, że są przeklęte. Sąd miał rozstrzygnąć do kogo należą pieniądze, ale tuż przed końcem sprawy Pan Sabaj wraz z sąsiadem zmarli w tajemniczych okolicznościach.
Mieszkaniec Ipswitch w Anglii naprawiał swój płot, gdy jego uwagę przykuła niezwykle duża kość wystająca z ziemi. Przemknęło mu przez myśl, by skontaktować się z muzeum, ale ostatecznie zostawił sobie znalezisko, a kość położył w szopie. Dopiero po 16 latach postanowił skonsultować się z ekspertem. Potwierdzono tam, że doszło do epokowego odkrycia. Szczególnie, że szczątki należały przecież do dinozaura wodnego, a spoczywały na lądzie.
W 1978 roku Gary Johnson znalazł w ogrodzie ogromną skałę. Wykopał ją i skonsultował się z ekspertem. Rzeczony "ekspert" orzekł, że to po prostu bezwartościowy kawał kamienia. Przewijamy do 2014 roku. Gary natknął się gdzieś na informację o odkrytej w okolicy czaszce wieloryba. Tym razem zadzwonił do paleontologa. Specjalista potwierdził, że to skamielina rzadkiego fiszbinowca zamieszkującego naszą planetę 14 milionów lat temu.
Siostry z Kitchener w Kanadzie znalazły skałę ze zdjęcia. Szukały w ogrodzie robaków - wybierały się na ryby.
Obiekt został zabrany do gemmologa, który wykluczył dwie rzeczy - nie był to ani klejnot, ani meteoryt. Nie wiadomo czym jest i skąd pochodzi. Mówi się, że do sprawy przydzielono Foxa Muldera (ciekawe dlaczego nie Clarka Kenta).
Rodzina Zwick z Neenah w stanie Wisconsin latami słyszała plotki o tym, że na ich terenie może znajdować się schron ukryty pod metalowym włazem. Po latach poszukiwań w końcu na niego trafili i weszli do środka.
Został wybudowany w latach 60. XX wieku. W środku znajdował się zapas jedzenia, narzędzia, latarki, świeczki, apteczki, kosmetyki, wyposażenie myśliwego oraz licznik Geigera.
W 2011 roku mężczyzna z Kalifornii znalazł grudkę z powyższego obrazka. Do tej pory jest to największy samorodek złota na świecie - waży nieco ponad 3,7 kilograma. Został sprzedany na aukcji za niespełna pół miliona dolarów amerykańskich. Znalazca - co zrozumiałe - nie ujawnił swojej tożsamości. Nadal są szanse na to, że na jego terenie może spoczywać więcej złota.
Li Zhiwei, robotnik z Chin, wieszał pranie, gdy przy płocie zobaczył tego potwora. Myśląc, że to wąż, podszedł bliżej, by - ku ogromnemu zdumieniu - okazało się, że to po prostu robak. Do tej pory nikt nie wyjaśnił jak mógł urosnąć do tych rozmiarów i czym musiał się żywić.
W 2013 para ze Sierra Nevada w Kalifornii znalazła stary pojemnik. Wystawał z ziemi. W środku znajdowały się złote monety. Zaczęli kopać i zdołali znaleźć takich kilkanaście - łącznie prawie 1500 monet. Wyceniono je na niespełna 10 milionów dolarów. Prawdopodobnie zostały tam zakopane przez poprzedniego właściciela - musiał odejść z tego świata, a o skarbie słuch zaginął na długie lata... Całkiem niezłe wynagrodzenie, jak na jedno popołudnie roboty.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą