Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Czy wojna może być śmieszna? Momentami tak, co pokazała wojna brytyjsko-amerykańska

58 293  
349   22  
Wystarczy połączyć serię dziwnych lub niekiedy głupich rozkazów dowódców, a otrzymamy istną komedię, która wydarzyła się naprawdę.

Przenieśmy się o 200 lat wstecz i prześledźmy, jak przebiegała karykaturalna walka między mocarstwem tamtych czasów a obecnych. Konflikt, który dla jednych stał się symbolem bohaterskości i źródłem wielu mitów, dla drugich zaś jest tylko mało znaczącą wzmianką pisaną na marginesie książek.

Rok 1801, prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki jest Thomas Jefferson, który zachowując tezy Waszyngtona, pragnął zachowania szeroko rozumianego pokoju. Sojuszom jednak mówił stanowcze nie! Nie wyobrażał sobie sytuacji, w której Stany Zjednoczone miałyby ryzykować w imię zawartego porozumienia i walczyć z niechcianymi wrogami. Czemu?

W tym okresie Stany Zjednoczone oprócz specjalnych milicji działających w obrębie danego stanu nie miały armii. Tak! Państwo, które obecnie wydaje na zbrojenia prawie dwa razy więcej niż cały budżet Polski wtedy zaczynało dopiero raczkować. Z drugiej strony nie było to potrzebne. Milicje w zupełności wystarczały do zapewnienia porządku w swoich stanach, a jedynymi wrogami były dzikie zwierzęta. Sytuacja klarowała się na całkiem spokojną, ale do czasu.

Przechodząc do pytania: dlaczego Wielka Brytania i Stany żywiły do siebie niechęć? Przecież razem wywodziły się z tej samej wyspy, na którą tak chętnie uciekają nasi kochani rodacy ;)

DB4OMQmVYAAA9Lm.jpg

Impressment

Jedną z odpowiedzi jest impressment. Co to było?
Jak wam wiadomo albo i nie, brytyjska marynarka XIX wieku miała się wyśmienicie. Liczyła setki statków i tysiące marynarzy. Była jedną z potęg na morzu i wciąż kwitła. Nie można tego samego powiedzieć o marynarzach brytyjskich, którzy mieli się już trochę gorzej. Złe traktowanie, brak wypłat za służbę coraz bardziej zniechęcało do służby w królewskiej flocie.
Zupełnie inaczej sprawy miały się na statkach handlowych Stanów Zjednoczonych, gdzie wypłaty były naprawdę solidne. Wtedy mówienie na ulicy „Hej, jestem marynarzem” przyciągało prawie tyle samo lasek, co obecnie gimnazjalistek na koncertach Quebo. Ogólnie... raj, nie licząc złapanych choróbstw spowodowanych bujaniem się po portach tu i tam.

Doprowadziło to do licznych dezercji ze strony brytyjskiej. Angole też chcieli mieć fajne wynagrodzenie i szacunek na mieście... chorób może nie. Dlatego też zaczęła się „akcja dezercja” na amerykańskie statki. Brytyjczycy byli żądni traktowania w godny sposób i pracy za godne pieniądze.

jefferson_b01x.jpg

Zjednoczone Królestwo zaczęło walkę z tym zachowaniem. Zatrzymywali statki w portach i zabierali dezerterów, skazując ich za zdradę. Stany nie widziały w tym nic złego, ale... Brytyjczycy zaczęli dokonywać tego na pełnym morzu. Statek w porcie: „okej, to rozumiemy – zabierajcie ich”. Zatrzymanie statku na morzu: „oo, nie ma takiego bicia”. Tu pałka się przegięła. Było to bardzo uwłaczające i upokarzające dla Stanów Zjednoczonych.

Co więcej, zdarzały się rabunki towarów z amerykańskich statków handlowych. Nie tylko Brytyjczycy mieli lepkie rączki, Francuzi nie byli lepsi. W sumie sporo krajów łoiło amerykańskie statki jak chciało. Często za zatrzymaniem rodziło się żądanie okupu za załogę. To powodowało coraz większe wkurzenie amerykańskiego Kongresu oraz całego społeczeństwa.

impressment-of-american-sailors-granger.jpg

Incydent „Chesapeake”–„Leopard”

Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej 22 czerwca 1807 roku, kiedy to doszło do ostrzelania przez brytyjski okręt wojenny HMS „Leopard” należący do Royal Navy fregaty amerykańskiej Chesapeake. Dokładnie to z powodu odmowy zgody na przeszukanie (Brytyjczycy chcieli zatrzymać dezerterów). Chesapeake był jednym z nielicznych (jeden z sześciu) okrętów amerykańskich. Co warto wiedzieć, był on bardzo marnie przygotowany i nieudolnie dowodzony, dlatego też dostał niezły łomot. Straty ludzkie były niewielkie: 3 zabitych i 18 rannych, ale wśród nich był dowódca fregaty James Barron. Okazał się dowódczą miernotą, jak większość dowódców amerykańskich tamtych czasów. Ostatecznie poddał statek. Wieść o całym zdarzeniu rozeszła się szybciej niż croksy na promocji w Lidlu.
Amerykanie zażądali przeprosin, ale oczywiście ich nie otrzymali. To wystarczyło, by uznać to za „casus belli” – czyli powód do wypowiedzenia wojny.

Stateczek

Embargo Act – Ta zniewaga embarga wymaga!

Jak już wspominałem, liczne rabunki i pomiatanie Stanami wzmogły niechęć względem Francji i Wielkiej Brytanii do tego stopnia, kiedy to nawet najbardziej cierpliwy szachista zbiłby konia... przeciwnikowi. Prezydent Thomas Jefferson próbował rozegrać to rozważnie. Wiedział, że potyczka wojskowa nie ma sensu ze względu na ogromną dysproporcję sił na niekorzyść Stanów, dlatego też wybrał walkę w sferze gospodarczej. Chciał zagłodzić oponentów. Czy mu się udało?

22 grudnia 1807 roku Kongres uchwalił ustawę o embargu, by Londyn i Paryż ugięły się.
Nie przyniosło to zamierzonego efektu, wręcz przeciwnie. Stany rozwijały się dzięki handlowi, możliwości eksportu i importu różnych towarów. Amerykańska pszenica robiła furorę za granicą. Embargo uniemożliwiło wywóz towarów, co wkurzyło sporą część społeczeństwa, która żyła z roli. Doszło do załamania gospodarki, ceny towarów rosły, a dobrze znany dobrobyt i rozwój odchodziły w zapomnienie.

Trwało to do 1 marca 1809 roku - po 15 miesiącach kończący swoją kadencje Jefferson widząc, że plan nie przynosi efektów zniósł blokady, co pozwoliło na odbicie się od dna.
Krótko mówiąc, zagłodzenie amatorów herbaty i bagietek nie powiodło się.

scaletowidth

Ustawa Macona nr 2

4 marca 1809 prezydentem zostaje James Madison, ojciec amerykańskiej konstytucji. Podczas kadencji Jeffersona pełnił funkcję sekretarza stanu, lecz nie wychodził przed szereg, wspierał Tomka (Thomasa) jak tylko umiał. W 1810 roku poparł ustawę Macona nr 2, którą przegłosował Kongres. Co ważne, ustawa ta znosiła ograniczenia w handlu zagranicznym, ale... zawsze jest jakieś ale.

Warto wiedzieć, iż w okresie tym trwały wojny napoleońskie. Wielka Brytania i Francja prowadziły intensywne działania militarne przeciwko sobie.
Amerykańska ustawa skierowana była do obu stron. Działała na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy. To państwo, które uzna neutralność Stanów Zjednoczonych jako pierwsze, będzie miało wyłączność w prowadzeniu handlu z Amerykanami. Z drugim zaś stosunki handlowe zostaną zerwane.

Napoleon wyczuł sposobność na wypracowanie sobie przewagi i wbicie szpilki w brytyjskie, królewskie tyłki.

14464629973158.jpg

W 1811 roku Stany zablokowały handel z Wielką Brytanią. Doprowadziło to do kolejnej eskalacji konfliktu brytyjsko-amerykańskiego. W latach 1811-1812 eksport i import w Wielkiej Brytanii spadł o 50%, lecz mimo to nie zaprzestano impressmentu. Królestwo dzielnie przyjmowało na klatkę cios skierowany przez Madisona.

W końcu miarka się przebrała i oba kraje spuściły psy. Wojna stała się faktem.

Czy duży brzuch może przeszkodzić w bitwie? Co ma wspólnego hymn amerykański z pijacką brytyjską przyśpiewką? Nie wygramy, bo nie mamy wioseł? „Dalej nie idziemy”...

Ciąg dalszy historii już wkrótce...

Źródło: własne notatki :)
11

Oglądany: 58293x | Komentarzy: 22 | Okejek: 349 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało