Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kilka słów o Titanicu - Pamiętna Noc, cześć III

40 150  
283   32  
Trochę minęło od ostatniego artykułu za co przepraszam. Za to wyszedł tak ogromny, że musiałem podzielić na dwa, więc następna cześć będzie na dniach. Ramy czasowe to 1:15-2:00 w nocy.


Errata do poprzedniej części: błędnie napisałem, że opuszczaniem łodzi numer 3 zajmował się Lightoller. W rzeczywistości był to Murdoch, bo po jego stronie były wszystkie nieparzyste łodzie.

Godzina 1:15

W czasie kiedy woda sięgała nazwy statku na dziobie, a z wody powoli wynurzały się śruby, panika piorunem rozchodziła się w tłumie. Marynarze musieli łapać się za ręce i tworzyć żywy łańcuch, aby powstrzymać napierający tłum, który usiłował wedrzeć się na łodzie. W tym momencie nie mając innego wyjścia zdecydowano się na niewyobrażalny do tej pory krok... Do Lightollera przyszedł chief Wilde. Zadał mu pytanie, a w odpowiedzi usłyszał "Chodź ze mną". Poszli razem na mostek, następnie do specjalnych szaf. Gdy wrócili, zobaczył ich Boxhall, który zdziwiony zapytał kapitana Smitha: "Czy to jest naprawdę konieczne!?". Lightoller i Wilde nieśli kilka sztuk rewolwerów Webley.

Tymczasem w maszynowni było już wiadome, że walka jest przegrana. Co gorsza spod płyt podłogowych kotłowni numer cztery, która stała się nowym polem walki, zaczęła lać się woda! Wygląda na to, że zderzenie mogło w jakiś sposób uszkodzić dno statku nawet na tym odcinku. Główny mechanik Joseph Bell zebrał swoich ludzi. Podziękował im za ofiarną pracę i poświęcenie, lecz sprawa jest skończona. Zwolnił następnie część palaczy i trymerów, która nie była już potrzebna, a reszcie dał wybór – zostać i walczyć dalej albo ratować się. Co zdecydowali? No cóż... Nie wiemy dokładnie, co stało się na dole. Być może - w zgodzie z zeznaniami smarowacza Freda Scotta - wyszli na pokład i próbowali się ratować, być może jednak - przynajmniej częściowo - zostali na dole. Jeden fakt jest bezsporny:

Żaden z 25 mechaników, 8 elektryków i 2 kotlarzy nie przeżył. Ogółem załogę maszynowni, generatorów i kotłowni stanowiło 244 osób, z czego przeżyło 73.



Dwóch Bohaterów, którzy zostali w cieniu:
Głowy Mechanik Joseph Bell (po lewej) i Główny Elektryk Peter Sloan

Kapitan Smith, oficer Boxhall oraz kwatermistrz Rowe z mostka obserwowali na horyzoncie Californiana. Boxhall na zmianę strzelał rakietami i próbował porozumieć się ze statkiem za pomocą lampy sygnałowej... w końcu się poddał, a robotę przejął Rowe. Zrezygnowany kapitan stwierdził w końcu: "Chciałbym mieć działo 9-calowe, żeby obudzić tego gamonia!".

Lowe, Wilde i Lightoller próbują załadować łodzie numer 14 i 16. Dołącza do nich Moody, a Lowe zwrócił się do niego:

- Spuściłem już 5 łodzi, ale bez żadnego oficera. Lepiej, żeby teraz w jednej z nich był przynajmniej jeden.
- Ty idź, ja wezmę następną.


Dwadzieścia minut po pierwszej szósty oficer James Moody zaczął opuszczać łódź numer 16. Znalazło się w niej 40 osób, w tym legendarna Violet Jessop, pokojówka, która wcześniej była na Olympicu kiedy ten zderzył się z HMS Hawke pół roku wcześniej (i jej historia nie skończyła się na Titanicu, ona powróci w kolejnych artykułach!). Większość ludzi na niej to pasażerowie drugiej i trzeciej klasy.

Coraz ciężej jest opanować tłum. Kobiety nie chcą puścić swoich mężów. Lowe w pewnym momencie zorientował się, że pod ławką w łodzi numer 14 ukrył się młody mężczyzna, w zasadzie nastolatek. Oficer władczym głosem zażądał, żeby natychmiast z niej wyszedł, ten przerażony odmówił. To był błąd, bo jak wcześniej pisałem Lowe był zimnym i szorstkim sukinsynem (ale pod tą skorupą miał drugą, dobrą i łagodną osobowość). Sukinsyn mode ON – wyciągnął swojego Browinga i przystawił go chłopakowi do głowy.

- Masz 10 sekund a potem rozwalę ci łeb, jak nie wrócisz na statek!

Wszyscy zamarli w przerażeniu, a chłopak zaczął łkać. Jedno z dzieci uczepiło się ramienia oficera i zaczęło błagać o litość dla chłopaka. Wtedy wyszła z niego jego druga natura. Schował pistolet i powiedział:

- Na Boga, bądź mężczyzną. Musimy najpierw ratować kobiety i dzieci.

Był jeszcze jeden ciekawy przypadek. Pamiętacie może kolegę z poprzedniej części, który chciał sprawdzić hałas na korytarzu i kiedy wstał z łóżka miał wodę po kostki? David Buckley, o którym mowa, dostał się do łodzi numer 14 ukryty pod chustą jednej z kobiet. Zaczęto opuszczać łódź numer 14. Marynarz Scarrott musiał użyć rumpla steru jako maczugi, aby odgonić tych, którzy chcieli wskoczyć do środka.

- ODSUNĄĆ SIĘ! KAŻDEGO KTO SPRÓBUJE ZASTRZELĘ JAK PSA! - krzyczał Lowe i strzelił w niebo trzy razy. Tłum odstąpił.


Nie zapominajmy, że tam ciągle gra muzyka...

Hunky Dory; Abe Holzmann 1900

W tym samym czasie... Nowy Jork, siedziba New York Times, około 20 minut po północy czasu lokalnego

W siedzibie New York Times praca nigdy nie zamierała. Było to spowodowane nie tylko nocnymi pracami nad edycją porannego wydania, ale istniał także drugi powód: kilka lat wcześniej redakcja zdecydowała się na kosztowny krok i założyła stacje telegraficzną na najwyższym piętrze swojego biura, aby przechwytywać wiadomości z eteru i dawać najświeższe informacje.

Do biura Carra van Andy, redaktora naczelnego zarządzającego nocną zmianą właśnie przyszła wiadomość dostarczona z telegrafu przez gońca. Zaczął czytać ją zupełnie jak dziesiątki innych wiadomości wcześniej. Był to newsletter z bazy Cape Race... Van Anda przetarł oczy i zaczął studiować z niedowierzaniem newsletter raz jeszcze. Następnie rzucił się do telefonu i w pierwszej kolejności zadzwonił do nowojorskiej siedziby White Star Line, a potem do zakontraktowanych dziennikarzy w Montrealu i Halifaxie. Z oczywistych względów nie otrzymał potwierdzenia wieści, bowiem wiadomość z Cape Race była pierwszą taką informacją. Cóż czynić? Carr miał już wcześniej nosa do pisania wczesnych i trafnych artykułów z wielu wydarzeń, o których informacje były szczątkowe, lecz to co przeczytał było prawdziwą bombą atomową dla prasy. Zaryzykować wiarygodność redakcji i poinformować cały świat o katastrofie, która równie dobrze może być wyolbrzymiona lub nawet być fake newsem (tak, to nie jest nowy twór!), czy stracić taką okazję i oddać pola konkurencji? Redaktor zagrał va banque - piszemy. Pierwsze wydanie gazety, która informowała o katastrofie powstawało, kiedy statek był jeszcze na wodzie. Oto wydanie New York Times, które nowojorczycy zobaczyli rankiem 15 kwietnia:

oryginal_1719665f6c91f74NYT.jpg

W Nowym Jorku już powstawała gazeta informująca o katastrofie, podczas gdy oddalony o parę mil od Titanica Californian nadal był całkowicie nieświadomy, jaka katastrofa rozgrywa się tuż koło niego.

Godzina 1:30

Pokój Marconiego. Od wysłania pierwszej wiadomości minęła przeszło godzina. Philips i Bride desperacko szukają jakiegokolwiek statku, który byłby bliżej niż Carpatia. Na próżno. Nieoczekiwanie do pokoju zawitał kapitan. On również nie miał dobrych informacji – statek zaczął tracić moc i niedługo radio będzie bezużyteczne. W końcu po długiej ciszy nadeszła wiadomość od oddalonego o 500 mil Olympica, którą operatorzy słuchali w osłupieniu:

- MKC DE MGY (Olympic do Titanica) Czy płyniecie na południe, aby się z nami spotkać?

Było jasne, że jedynie Harold Cottam, radiotelegrafista z Carpatii jako jedyny zrozumiał powagę sytuacji. Po prostu do nikogo nie docierał fakt, że taki statek jak Titanic może pójść na dno. Wściekły i osłupiały Philips rzucił się do klucza:

- MGY MGY MGY (Titanic) Umieszczamy kobiety w łodziach.

Teraz przekaz był jasny? NIE! Odezwał się SS Frankfurt pisząc w cudownej mieszance angielskiego z niemieckim:

- Co jest z tobą? Jakiej pomocy potrzebujesz?

Przez całą poprzednią godzinę Philips i Bride informowali inne stacje o zderzeniu z górą lodową, o ewakuacji i o tym, że kotłownie są zalewane. Pytanie z Frankfurta, cytując króla Foltesta "przegięła pałę goryczy":

- TY IDIOTO! Zamknij się, nie blokuj linii, trzymaj się z dala i czekaj.

Smoky Mokers; Holzmann 1899

Łódź numer 12 została załadowana bez większych trudności przez Lightollera i Wilda - załadowano około 28-30 osób (potem przenoszono na nią ludzi z innych łodzi, więc nie wiadomo, ile osób dokładnie było w niej na początku). Jeden pasażer wskoczył do niej w trakcie opuszczania.

Murdoch ładuje kolejną łódź – dziewiątkę. Widząc, że sytuacja jest coraz gorsza postanawia zaryzykować i załadować więcej ludzi. Idzie to coraz bardziej dramatycznie. O ile początkowo ludzie nie chcieli wchodzić do łodzi nie widząc zagrożenia, tak teraz z jednej strony trzeba było poradzić sobie z napierającym tłumem i niemal siłą rozdzielać kobiety od ojców, braci i mężów.

Łódź numer 11 była ładowana równolegle z 9. Murdoch z pewnością był w rozpaczy; okazało się, że załadowana niemal do pełna dziewiątka została wzorowo spuszczona i tak samo zachowywała się na wodzie. A więc można było wcześniej uratować znacznie więcej ludzi! Chrzanić zasady, ładujemy do pełna! Łódź mająca 65 miejsc pomieściła 70. Jeden steward, James Witter został wciągnięty z pokładu do łodzi przez jedną z rozhisteryzowanych kobiet, której pomagał wejść. Inna z kobiet, Edith Rosenbaum zabrała ze sobą szczęśliwą świnkę-pozytywkę, którą potem użyła, żeby pocieszać dzieci w łodzi. Świnka dziś znajduje się w National Maritime Museum w Londynie.

oryginal_1719666c8c409faswinka.jpg

1:40

"Szczęśliwa" 13 była przygotowywana przez Murdocha i Moodiego. Cześć pasażerów została załadowana na pokładzie łodziowym, następnie łódź opuszczono niżej na pokład A, skąd zabrano kolejnych ludzi. Dowództwo nad nią objął nasz znajomy palacz Fred Barret, który został zwolniony kilka minut wcześniej z kotłowni. Została zapełniona na styk 65 osobami, głównie pasażami drugiej i trzeciej klasy i palaczami. Dwóch z nich wyszło na pokład w samych spodniach, bez żadnej koszuli, na dwustopniowy mróz, szczęśliwie trafili do łodzi, która jako jedna z nielicznych miała koce.

Łódź numer 13 miała podwójne "szczęście": w czasie opuszczania pasażerowie zobaczyli, że szalupa jest opuszczana wprost pod ogromny strumień wody płynącej z otworu spustowego kondensatora (urządzenie to schładzało i skraplało parę wodną z silników, aby można było ją ponownie wpompować do kotłów. W tej chwili służyło do usuwania wody ze statku). Zagrożenie było niemałe, bowiem strumień wody miał średnicę prawie metra i z łatwością mógł zatopić albo wywrócić szalupę. Nie mogąc przerwać opuszczania zaczęto odpychać łódź wiosłami od kadłuba liniowca – tylko po to aby znaleźć się wprost pod opuszczaną w tym samym czasie szalupę numer 15. Ta zresztą również była wypełniona na styk i po zwodowaniu krawędzie burt niemal zrównały się z wodą. W ostatniej chwili 15 została zatrzymana, wisząc zaledwie półtora metra nad drugą łodzią. Odczepienie 13 nie było łatwe, bowiem zacięły się bloczki i trzeba było odciąć liny.

oryginal_1719667f5c433caLeaving_the_sinking_.jpg

Woda wypełniła dziób niemal całkowicie i zaczęła płynąc teraz długim korytarzem "Szkocką Droga" po pokładzie E. Korytarz ten nie znajdował się na środku osi statku, lecz był umieszczony bliżej lewej burty, co nie było bez znaczenia – statek zaczął przechylać się na burtę. Pitman w łodzi numer pięć zdążył opłynąć statek i szukał teraz wrót burtowych (tych opisanych w poprzedniej części), aby zabrać więcej ludzi. Za późno – wrota były pod wodą. Również fatalnie radził sobie Lowe w swojej łodzi. On z kolei chciał zabierać ludzi z rufowych wrót, jednak te były zbyt wysoko. We wrotach rozbitkowie zobaczyli stłoczonych ludzi gotowych do skoku, gdyby łódź podpłynęła bliżej – co po prostu skończyłoby się śmiercią. Z przerażeniem obserwowano jakiegoś palacza albo technika. Jego koszula była usmarowana pyłem węglowym i krwią, a on sam stracił kilka palców. Nie wiadomo, kto to był ani co też stało się na dole...

Na dziobie kapitan Smith i chief Wilde przygotowali mniejszą łódź numer 2. Umieścili w niej 25 ludzi (na 40 możliwych), lecz niedługo dołączył do nich Lightoller i zaczął wyrzucać z niej mężczyzn, grożąc przy tym bronią (blefował, broń nie była naładowana).

- Wynoście się cholerni tchórze! Chce was wszystkich widzieć znowu na pokładzie!

Drugi oficer kazał wsiadać Boxhallowi, który miał objąć dowodzenie i wpuścił jednego pasażera trzeciej klasy, który miał pomóc wiosłować. Z 25 ludzi zostało zaledwie 17 i tak też łódź została zwodowana. Tuż przed drugą w nocy kapitan podjął ostatnią próbę ratowania pasażerów. Jedyną możliwością było zawrócenie najbliższych szalup i umieszczenie na nich przynajmniej paru osób więcej. Zaczął nawoływać przez tubę:

- Łódź numer 6! Zawrócić! Wracajcie na statek!

Na łodzi numer 6 wzrok kobiet skupił się na kwatermistrzu Hitchensie, który siedział na rufie trzymając ster. Odezwała się Molly Brown:

- Słyszeliście? Zawracamy!
- NIE! Teraz chodzi tu o nasze życie, nie ich. Wiosłować!
- Na Boga, dziewczyny, przecież tam są wasi mężczyźni, wasi mężowie! Mamy mnóstwo miejsca!
- Zaraz będzie jeszcze jedno, jak nie zamkniesz gęby! Do wioseł!

oryginal_17196726ea0d82fTitanic_1997_53.jpg

oryginal_171967363ec6af5jenmphone.jpg

1:45

Ocean zaczyna wlewać się na pokład studniowy – teraz wszystko będzie się działo błyskawicznie, bowiem woda będzie dostawała się do środka przez luki towarowe, okna i szyby wentylacyjne. W salonie I klasy zebrało się zgromadzenie gentlemanów, kilku pasażerów I klasy, którzy pogodzili się z sytuacją, ale nie zamierzają wcale się ratować. Słowa Bena Guggenheima, które skierował do stewarda Johnsona zanim ten nie opuścił statku najlepiej oddają mentalność tamtej epoki:

- Myślę, że są marne szanse, aby mężczyźni wyszli z tego cało. Zostaję i zamierzam trzymać fason do końca, gdyby łodzi wystarczyło tylko dla kobiet i dzieci. Nie umrę jak zwierzę. Powiedz mojej żonie Johnson, że ja i mój sekretarz zostajemy i że zawsze grałem uczciwie do końca. Żadna kobieta nie umrze na tym statku dlatego, że Ben Guggenheim okazał się tchórzem.

Oprócz Bena był tam jeszcze Major Butt, Arthur Ryerson, Clarence Moore i Frank Millet. Razem z nimi siedział czytając książkę William Stead. Nawiasem mówiąc Stead zasługuje na oddzielny artykuł, bowiem ciężko opisać, ile dobra wynikło z jego pracy dziennikarskiej. Był m.in. obrońcą praw kobiet i dzieci, i to właśnie on sprawił, że pedofilia z błahego i wstydliwego tematu stała się nieakceptowalną zbrodnią w powszechnej świadomości.

Na rufie zaś znajdowała się palarnia I klasy. Był tam samotnie jeszcze jeden człowiek, Thomas Andrews. Główny konstruktor stał teraz samotnie przed marmurowym kominkiem. Stał w zamyśleniu oglądając obraz "Wybrzeże Plymouth" pędzla Normana Wilkinsona. Nie miał założonej kamizelki – ta leżała obok niego.

Na dziobie Phillips oddał klucz telegrafu asystentowi, a sam wyszedł na pokład, aby zobaczyć co się dzieje. Kiedy wyszedł na zewnątrz zobaczył rozhisteryzowany tłum, łodzie oddalające się od statku i flary w powietrzu. Najbardziej surrealistycznym zjawiskiem była muzyka przebijająca się przez krzyki i płacz pasażerów. Wrócił z nietęgą miną do kabiny i powiedział do Brida tylko:

- Sytuacja na pokładzie jest... dziwna. Naprawdę, bardzo dziwna.

Auld Lang Syne; Oprócz ragtimów i muzyki epoki w repertuarze znajdowały się również pieśni tradycyjne i patriotyczne

1:50

Lightoller przeszedł na rufę. Była tam jeszcze łódź numer 10. Przez to, że liniowiec pogłębiał przechył na lewą burtę załadunek łodzi stał się "dość" trudny. Delikatnie mówiąc. W normalnych warunkach szalupy przylegały do linii kadłuba, lecz teraz między kadłubem a łodzią powstała niemal metrowa przerwa. Wpadnięcie do niej oznaczało 25-metrowy lot prosto do oceanu. Lightoller znalazł sposób – łapał kobiety lewą dłonią za przedramię, prawą wsadzał pod pachę... i wrzucał je po kolei jak worki ziemniaków! Brutalnie... ale skutecznie. Do łodzi trafiła też dziewięciotygodniowa Millvina Dean, która była najmłodszą osobą na pokładzie i jednocześnie ostatnią żyjącą pasażerką Titanica. Zmarła w 2009 roku. W trakcie ładowania łodzi jedna kobieta nie zdołała przeskoczyć szczeliny i zawisła nad oceanem kurczowo trzymając się burty łodzi. Wciągnięto ją z powrotem na pokład A i za drugim razem udało się jej dostać na łódź.

oryginal_1719668656f34bdTitanic.jpg
Tak mniej więcej wyglądał Titanic o godzinie 1:50

W tym momencie zostały już tylko składane łodzie Engelhardta na dziobie. Murdoch przypina do żurawików łódź oznaczoną jako C, Lightoller po zwodowaniu 10 również idzie na dziób po swojej stronie mając łódź D...I w tym momencie zamurowało go. Okazało się bowiem, że pierwsza łódź, która była ładowana tej nocy, czwórka... nadal wisi przypięta do żurawików! Przez ponad godzinę nikt nie zorientował się, że łódź nie została zwodowana. Czym prędzej spuszczono ją na wodę – kiedy była na początku przygotowywana, to miała pod sobą około 15 metrów do lustra wody, teraz statek był tak mocno przechylony, że było to mniej jak 4 metry. W tej sytuacji wielkim szczęściem był fakt, że jeszcze parę osób znalazło na niej ocalenie.

Na dzisiaj tyle. W najbliższych dniach wrzucę cześć obejmującą ostatnie 20 minut. Tradycyjnie czekam na komentarze, pytania, krytykę i sugestie.

Źródła cz. II:

Ken Marschall – różne prace, w szczególności Ken Marschall's Art of the Titanic (1998). Ken Marschall jest jednym z najbardziej znanych artystów i historyków związanych zarówno z samym Titanikiem jak i innymi liniowcami. Współpracował m.in. z Robertem Ballardem, który znalazł wrak w 1985 roku, jak i Jamesem Cameronem. Jest autorem większości wizji artystycznych statku, jego prace znalazły się m.in. w National Geographic, on sam również brał udział w tworzeniu wielu telewizyjnych programów.

Titanic: Honor And Glory
– już kiedyś wspominałem o tym projekcie, ale warto przypomnieć: T:H&G to projekt przeniesienia statku i jego historii do wirtualnej rzeczywistości. Gra powstaje na silniku Unreal 4 i jest projektowana pod VR. To co warto śledzić, to youtubowy kanał projektu, na którym oprócz progresu prac nad grą są pokazywane także rożne ciekawostki związane ze statkiem, m.in. podróże do miejsc z nim związanym, albo inne wartościowe materiały (m.in. podróż po Queen Mary czy film o wielkiej katastrofie w Halifaxie)

http://www.titanic.com.pl/ - polska strona poświęcona Titanicowi. Bardzo mało jest dobrych stron po polsku związanych ze statkiem. Przede wszystkim tutaj można polecić dobrą galerię mniej znanych zdjęć.

http://marconigraph.com/titanic/
- kolejna strona o statku (i nie tylko o nim), głównie skupiona na kwestiach związanych ze szczegółami technicznymi, takimi jak łączność czy elektryczność. Interesujące są głównie przedruki z czasopisma The Electrician z lat 1910 i 1911 na temat prądnic i telegrafów na statku.

Lista poprzednich artykułów:

Budowa i bezpieczeństwo
Próby morskie i wypłynięcie
Podróż do Francji i Irlandii
Podróż przez Atlantyk
Pamiętna Noc cześć I
Pamiętna Noc cześć II
3

Oglądany: 40150x | Komentarzy: 32 | Okejek: 283 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało