Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pierwszy człowiek w historii, którego śmierć naprawdę spowodowało UFO

40 682  
117   15  
Pewien amerykański pilot rozbił swój myśliwiec podczas pościgu za UFO. Brzmi jak streszczenie słabej książki science fiction. Jednak ta historia zdarzyła się naprawdę, w dodatku dawno temu i do tej pory nie ma jasności, co się właściwie stało!

Powinienem napisać bardzo dawno temu, mamy bowiem rok 1948. Niestety po tak długim czasie niektóre informacje nie są bardzo zgodne i oczywiste. Wiemy na pewno, że na lotnisku w mieście Louisville stacjonowała Gwardia Powietrzna amerykańskiego stanu Kentucky. Wiemy również, że 7 stycznia 4 samoloty typu North American F-51D należące do Gwardii gdzieś leciały. I o ile różne źródła są zgodne co do tego, że drugim lotniskiem była oddalona o 500 km baza sił powietrznych w mieście Marietta, w stanie Georgia, to nie ma pewności, w którą stronę podążały maszyny, chociaż jak wynika z dalszej części historii, lotnisko w Kentucky było raczej tym docelowym.

Jak by nie było, samoloty znajdowały się w powietrzu, a dowodził nimi doświadczony kapitan Thomas Mantell. Wtedy, krótko przed godziną 15:00, zaczęły dziać się rzeczy dziwne. Z dużych obszarów na zachodzie stanu Kentucky na policję zaczęli dzwonić zaniepokojeni mieszkańcy. Wszyscy zgodnie donosili, że widzą bardzo duży obiekt, który porusza się w powietrzu.

UFO zaczęło się następnie przemieszczać bliżej miasta Louisville, a przestraszonych ludzi wciąż przybywało. Sprawą szybko zaczęło interesować się wojsko, które chciało na początku potwierdzić, czy obiekt ów faktycznie istnieje. Szybko okazało się to niepotrzebne, gdyż UFO było świetnie widoczne z wieży kontroli lotów bazy wojskowej Godman, która znajduje się niedaleko słynnego Fortu Knox. Pracownicy lotniska opisywali później obiekt jako ogromny statek latający o metalicznej barwie i okrągłym kształcie. Inne źródła mówią o białawej barwie i podejrzanym czerwonym świetle na dole maszyny.


Szybko zapadła decyzja o wysłaniu kilku myśliwców, które miałyby zbliżyć się do tajemniczego obiektu i sprawdzić czym on tak naprawdę jest. Nie było jednak potrzeby podrywania żadnych maszyn, skoro 4 z nich już były w powietrzu i dodatkowo przelatywały właśnie niedaleko miejsca zdarzenia. Oczywiście mowa o eskadrze kapitana Mantella.

Zostali oni poinstruowani, aby mając na uwadze ilość paliwa i zachowując ostrożność, zbliżyli się do obiektu. Problem pojawił się bardzo szybko, bo UFO znajdowało się na bardzo dużej wysokości. Z kolei F-51D Mustang to stary myśliwiec i nie miał jeszcze hermetycznej kabiny. To oznaczało, że za każdym razem, kiedy pilot chciał polecieć wyżej niż 14 000 stóp (4,2 km) nad ziemię, musiał mieć na pokładzie butlę z tlenem, ponieważ atmosferyczne powietrze na tym pułapie jest zbyt rzadkie, by normalnie nim oddychać.


Lot eskadry Mantella nie miał według pierwotnych planów przekraczać tych 14 000 stóp, przez co żaden samolot nie miał na pokładzie pełnej butli z tlenem, a tylko jeden z pilotów - lejtnant Clements - miał do dyspozycji maskę, przez którą mógłby oddychać. Mimo to Mantell, wraz z dwoma innymi pilotami (czwarty z powodu zbyt małej ilość paliwa kontynuował lot na lotnisko) rozpoczął pościg za UFO. Dowódca przez cały czas starał się opisywać przez radio to, co widzi:

Obiekt jest dokładnie przede mną, poruszą się z około połową mojej prędkości… Wygląda, że jest zrobiony z metalu, bo odbija światło słoneczne i jest ogromnych rozmiarów… Cały czas się wznoszą… Spróbuję podlecieć bliżej, aby mieć lepszy widok

18 tysięcy. 20 tysięcy. 22 tysiące stóp! To o wiele za dużo, jak na myśliwiec z II wojny światowej, w dodatku bez zapasu tlenu! Na tej ostatniej wysokości, czyli prawie 7 kilometrów nad ziemią, jeden z pilotów poczuł objawy niedotlenienia. Mantell kazał mu wracać do bazy, a Clements, który miał jeszcze resztki tlenu, miał go eskortować. W ten sposób Thomas Mantell został sam na sam z nieznanym obiektem i cały czas próbował go dogonić.

Kapitan jeszcze przez kilkanaście minut podążał za UFO, ale nie mówił już nic przez radio. Prawdopodobnie zmagał się już ze skutkami niedotlenienia, takimi jak rozkojarzenie czy senność, ale tak bardzo chciał sprawdzić czym jest podejrzany obiekt, że mimo wszystko kontynuował wznoszenie. Jego samolot nie był już widoczny z ziemi. Nie wiadomo dokładnie, na jaki pułap wzniósł się tego dnia Mantell, ale przypuszcza się 30 000 stóp, czyli ponad 9 kilometrów! Jest to wyżej niż Mont Everest i ponad 2 razy więcej niż ten bezpieczny pułap dla lotów bez zapasu tlenu.


Właśnie na tej wysokości kapitan Thomas Mantell musiał stracić przytomność. Jego myśliwiec na chwilę wyrównał lot, po to, by za moment zacząć pikować w stronę ziemi. Samolot nie poruszał się z bardzo dużą prędkością, bo skutecznie hamowało go powietrze, ale leciał niemal pionowo w dół. Po 45 minutach od otrzymania informacji o UFO Thomas Mantell stał się jego ofiarą, a jego myśliwiec roztrzaskał się na polu niedaleko miasta Franklin. Sądząc z nietypowego ustawienia przyrządów w kokpicie, Mantell musiał odzyskać przytomność podczas spadania i prawdopodobnie próbował ustabilizować lot i lądować awaryjnie, co mu jednak nie wyszło.

Kilkanaście minut później tajemniczy obiekt znalazł się na wysokości, na której nie był już widoczny z ziemi, ale zapisy na radarach można było obserwować - poruszał się coraz bardziej na południe i wleciał do stanu Tennessee. Potem wszelki ślad po UFO zaginął i nikt później nie widział tego obiektu na niebie.


Do dzisiaj nie wiadomo, czym dokładnie był obiekt, który podczas swojej ostatniej misji tak bohatersko ścigał kapitan Mantell. Aktualnie za najbardziej prawdopodobną wersję uznaje się jakoby wszystko rozchodziło się o balon stratosferyczny. Tego typu pojazdy stają się na większych wysokościach bardzo duże i powoli osiągają bardzo duży pułap. To jednak nie wyjaśnia doniesień o metalicznym wyglądzie obiektu. Możliwe również, że balon został wysłany przez… Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, ale podobne projekty w tamtym okresie były utrzymywane w ścisłej tajemnicy i Mantell, mimo że sam był wojskowym, nie mógł o tym wiedzieć.

Wieść o wypadku Mantella szybko obiegła cały kraj i jak zauważają niektórzy historycy, zmieniła sposób, w jaki mówiono o UFO. Do tej pory niezidentyfikowane obiekty latające były traktowane jako czysto wyimaginowane, a ludzi, którzy twierdzili, że je widzieli traktowano jak szalonych. W roku 1948 UFO nie tylko było widziane przez mnóstwo ludzi, włączając w to wojsko, ale spowodowało również śmierć człowieka, przez co sprawa stała się bardzo poważna i na zawsze zmieniła postrzeganie tajemniczych obiektów na niebie.


A jak mówi się o UFO dzisiaj? Zapraszam na stronę Podniebnych Opowieści na Facebooku, gdzie poszukamy całkiem świeżych doniesień o niezidentyfikowanych obiektach!

Tutaj znajdziesz poprzedni artykuł z serii
6

Oglądany: 40682x | Komentarzy: 15 | Okejek: 117 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało