„Nic nie jest takie, jakim się wydaje”, głosi znane powiedzenie. Czy absolutnie nic, to może przesada, ale wiele rzeczy na pozór niemożliwych okazuje się faktem, podczas gdy te - wydawałoby się - pewne okazują się błędne.
Irlandia, Szwecja, Finlandia, Szwajcaria czy Austria to żaden trzeci świat, prawda? A jednak! Rzecz w tym, że pojęcie krajów pierwszego, drugiego i trzeciego świata nie jest dokładnie tym, z czym je utożsamiamy obecnie. Cały podział wziął się z czasów zimnej wojny i państw de facto zgrupowanych przeciw sobie. Pierwszym światem określano państwa kapitalistyczne Ameryki Północnej i Europy Zachodniej sojusznicze ze Stanami Zjednoczonymi. Drugi świat to z kolei sympatycy (z własnej woli bądź nie) Związku Radzieckiego - w zasadzie od NRD na wschód. Mianem trzeciego świata wreszcie określano państwa neutralne, niezaangażowane po żadnej ze stron konfliktu.
Wydaje się, że akurat piasku na pustyni nie zabraknie nigdy - a jednak Arabii Saudyjskiej opłaca się sprowadzać piasek z… Australii. Nie kupują go, co prawda, na tony i nie usypują z niego wydm, tylko wykorzystują do piaskowania np. powierzchni budynków, ale zawsze. Na tym nie koniec - z Australii Arabowie przywożą też… wielbłądy, które tam zaczynają zagrażać już innym gatunkom, a których w Arabii brakuje. Arabowie nie importują wielbłądów po to, by się na nich ścigać po pustyniach - od tego mają 6-kołowe Mercedesy i inne zabawki - tylko w celach konsumpcyjnych.
Spróbujcie narysować z pamięci mapę świata. Jeśli akurat nie macie nic lepszego do roboty, to naprawdę spróbujcie… Już? OK. Jak ułożone są względem siebie obie Ameryki? Jedna pod drugą, mniej więcej w osi? W rzeczywistości są mocno przesunięte. Do tego stopnia, że Nowy Jork (jedno z najdalej wysuniętych na wschód wielkich miast USA) jest i tak wysunięty dalej na zachód niż Santiago, stolica Chile (zarazem jedno z najdalej wysuniętych na zachód miast Ameryki Południowej). Różnica wynosi 4 stopnie (70 wobec 74 stopni długości geograficznej zachodniej), choć na pierwszy rzut oka nic na to nie wskazuje. Może więc pomoże mapa:
Galaktyka, w której przyszło nam żyć, ze swoimi 100-120 tysiącami lat świetlnych średnicy, zdecydowanie wpisuje się w poetyckie określenie „wielka jak cholera”. Liczba gwiazd też wydaje się nieskończona - choć jesteśmy w stanie dostrzec tylko mikroskopijny fragment Galaktyki - a z pewnością znacznie, znacznie większa niż liczba drzew na Ziemi (zwłaszcza że cały czas mówi się o ich malejących zasobach). Co na to liczby? Tylko tyle, że gwiazd w naszej galaktyce jest ok. 400 miliardów, zaś drzew na Ziemi rośnie obecnie ok. 3 biliony.
Wiele państw ma swoje „zwierzęta narodowe”. U nas to orzeł biały, bocian czy żubr. Dla Rosji to niedźwiedź brunatny, dla Australii kangur i emu, a dla Francji kogut. Tymczasem Szkoci… znów wypili nieco za dużo, bo ich narodowym zwierzęcym symbolem został… jednorożec. Równie fikcyjny jak szkocka z Tesco, jednorożec już od XII wieku pełni swoją zaszczytną funkcję.
Nazywanie starszych ludzi grzybami nie jest zbyt kulturalne - ale w pewien sposób uzasadnione. Z punktu widzenia genetyki grzyby są bliżej spokrewnione z ludźmi niż z roślinami. Z kolei ludziom, niezależnie od ich wysokiego mniemania o sobie, bliżej jest na przykład do strzykw (po angielsku malowniczo określanych mianem „morskich ogórków”) niż jakichkolwiek owadów.
Bezpieczeństwo ponad wszystko, mówią… Tymczasem upowszechnienie się stosowania kasków w ogromnym stopniu zwiększyło liczbę rannych na całym świecie. Wydaje się to absurdalne - w końcu nie do tego kaski miały służyć, tylko przeciwnie. Sęk w tym, że liczba rannych faktycznie się zwiększyła, choć - dzięki kaskom - kosztem liczby zabitych. Wcześniej praktycznie każdy uraz głowy zwykle prowadził do śmierci. Kask zmniejszył prawdopodobieństwo zgonu, za co „STATYSTYCY GO ZNIENAWIDZILI!!!”.
Źródła: 1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą