Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 gigantycznych projektów, których autorzy chcą przejść do historii

124 293  
358   39  
Wielu ludziom pomnik Jezusa w Świebodzinie może wydawać się śmieszny, ale on dowodzi przynajmniej, że i w Polakach drzemie jeszcze sporo fantazji i wola, by mieć coś największego, najbardziej okazałego. Przyjrzyjmy się, jak to się robi gdzie indziej na świecie.

#1. Khazar Islands

Khazar Islands - archipelag złożony z 55 sztucznych wysp niedaleko Baku w Azerbejdżanie. Ponad 800 tysięcy miejsc do życia, 150 szkół, 50 szpitali, a także oczywiście setki centr handlowych. Pomiędzy nimi parki, przystanie jachtowe oraz tor Formuły 1. Wizja Khazar Islands zrodziła się w głowie pomysłodawcy, Ibrahima Ibrahimova, w marcu 2010 roku podczas powrotu z Dubaju. Miliarder do tego stopnia zachłysnął się dubajskimi luksusami, że postanowił odtworzyć je w śpiącym na ropie naftowej Azerbejdżanie.

Wstępny projekt Ibrahimov narysował na serwetce, po czym polecił architektom przerysowanie tego samego, tylko równiej. Wizji zarobku się nie odmawia i tak oto nad Khazar Islands trwają już zaawansowane prace. Kaprys bogacza pochłonąć ma bagatela 100 miliardów dolarów - i być większy i droższy od wszystkiego, co znajduje się w Dubaju. Zupełnie jak niegdyś USA i ZSRR...

#2. Ryugyong Hotel


O wiecznej sławie marzyli też kolejni północnokoreańscy dyktatorzy, jednak z mniejszym zwykle powodzeniem. Popularność poza krajem zdobył dopiero Kim Dzong Un za sprawą filmu "The Interview", ale nie o taką sławę raczej mu chodziło. Większe szanse na rozsławienie Korei Północnej miał Ryugyong Hotel - budowany już od niemal 30 lat żelbetowy wieżowiec, zarazem pierwsza budowla poza USA, która przekroczyła 300 metrów.

Charakterystyczny hotel o piramidalnym kształcie miał mieć ponad 3 tys. pokoi, 7 restauracji oraz obrotowe piętra. Kosztować miał 750 milionów dolarów, czyli równowartość 2% ówczesnego koreańskiego PKB. Oczywiście pieniądze szybko się skończyły, w Korei brakowało prądu i żywności, więc budowę porzucono na lata. Ostatecznie hotel miał zostać oddany do użytku w 2013 roku, a jego operatorem miała być niemiecka firma Kempinsky, jednak i z tych planów nic nie wyszło. Kiedy, jeśli w ogóle, dojdzie do otwarcia "najokropniejszej budowli na świecie", jak określają ją media, tego nie wiadomo.

#3. Abraj Kudai


Właściwie trudno zrozumieć, dlaczego powstaje dopiero teraz - gigantyczny hotel obok Mekki, świętego miasta islamu. Budowla będzie iście gigantyczna, a jej ukończenie przewidywane jest na 2017 rok. Koszty oszacowano na 3,5 miliarda dolarów. 12 wież z 4- i 5-gwiazdkowymi pokojami ma pomieścić nawet kilkadziesiąt tysięcy osób jednocześnie. 45 pięter, 70 restauracji, cztery lądowiska dla helikopterów i specjalne piętro dla rodziny królewskiej. Mimo ogromnych kosztów budowy i przyszłych wysokich cen za pobyt, chętnych z całą pewnością nie zabraknie.

Rokrocznie do Mekki przyjeżdżają ponad 2 miliony pielgrzymów, a to i tak znacznie mniej niż jest chętnych. Ze względu na dostępną ilość miejsca i w trosce o bezpieczeństwo pielgrzymów, liczba odwiedzających Mekkę jest dokładnie kontrolowana. W praktyce oznacza to, że osoby spoza islamu na zwiedzenie Mekki nie mają praktycznie żadnych szans.

#4. Autostrada światowa


"Highway 1", najdłuższa droga na świecie, znajduje się w Australii i liczy niemal 14,5 tysiąca kilometrów. To wynik, który niełatwo pokonać. Droga Panamerykańska ma ponad 25 tysięcy kilometrów, ale w rzeczywistości składa się na nią cały szereg różnych dróg. Tymczasem Rosjanie w osobie prezesa ichnich kolei wpadli na ciekawy pomysł wybudowania nowej autostrady, która połączyłaby... Londyn z Nowym Jorkiem.

Ma mieć 20 tysięcy kilometrów długości i wieść między innymi przez Polskę, wykorzystując już istniejące szlaki i łącząc je w jeden ciąg. Najtrudniejsza miałaby okazać się budowa mostu pomiędzy wschodnią Rosją a Alaską. Rosjanie dopatrują się jednak w budowie ogromnej szansy dla rozwoju wielu dziedzin przemysłu oraz szansy na ożywienie dotychczas odludnej, uśpionej Syberii. Pomysł jest ciekawy, ale jednak mało prawdopodobne, by miał zostać zrealizowany, skoro nawet w znacznie mniejszych sprawach tak trudno się dogadać.

#5. Niezły kanał


Istne Himalaje korupcji - a to tylko jedna z wielu nazw, którymi określa się projekt połączenia Atlantyku z Pacyfikiem mniej więcej... w połowie Nikaragui. Umyślono sobie 278-kilometrowej długości kanał szeroki na pół kilometra i głęboki na 30 metrów. Prowadzić ma przez cztery parki narodowe, a także przez największe jezioro w Nikaragui, siedliska licznych i zagrożonych gatunków zwierząt, jak również przez setki kilometrów kwadratowych prywatnej własności. Absurd?

W każdym calu. Mimo że protestują absolutnie wszyscy, pozwolenie na budowę zostało wydane w rekordowo szybkim tempie. Prace więc rozpoczęto. Kto je finansuje? Pewien Chińczyk - biznesmen z branży telekomunikacyjnej, na co dzień mieszkający z mamą, który postanowił ot tak wyłożyć 50 miliardów dolarów, zapewne z kieszonkowego. Nad bezpieczeństwem budowy czuwa armia Nikaragui, a swoje wsparcie deklarują również Rosjanie. Jak budowa kanału w Nikaragui wpłynie na środowisko naturalne - strach myśleć.

#6. Elektrownia orbitalna


Elektrownie wiatrowe mają tę wadę, że działają tylko wtedy, kiedy wieje wiatr - logiczne. Podobnie jest z elektrowniami słonecznymi, które nie działają "pod chmurką". Aby zwiększyć efektywność takich właśnie elektrowni wymyślono, że można by zbudować farmę na Saharze, złożoną ze 100 kilometrów kwadratowych ogniw fotowoltaicznych, a następnie wyprodukowaną energię przesyłać do Europy. Ale po co się szczypać?

Stworzono więc jeszcze inny projekt - budowy elektrowni słonecznej może nie na samym Słońcu, ale niemal... Elektrownia orbitalna, czyli zestaw ogniw słonecznych umieszczonych na orbicie geosynchronicznej to pomysł nienowy, ale przez lata odkładany na bliżej nieokreśloną przyszłość. Głównie ze względu na koszty i trudności. Tym razem jednak za realizację takiej elektrowni mają wziąć się Amerykanie (i przesyłać energię z wykorzystaniem fal radiowych) oraz Japończycy (wykorzystując mikrofale lub promienie laserowe). Energia z amerykańskiej elektrowni ma być "tylko nieco droższa" od pozyskiwanej na Ziemi, podczas gdy Japończycy w swoim projekcie celują w aż 6-krotne oszczędności. Japońska elektrownia "zawisnąć" ma do 2030 roku.

#7. Terraformowanie Marsa


Co tam sztuczna wyspa, co tam nowy kanał, co tam elektrownia na orbicie... Zamiast się rozdrabniać, zróbmy sobie nową Ziemię. Gdzie? Na Marsie. Jeśli faktycznie dni na naszej planecie zostały policzone, najwyższa pora zorganizować sobie nową metę. Głównym kandydatem pozostaje Mars, choć rozważano również Wenus czy Europę (księżyc Jowisza). W przypadku obecnie czerwonej planety trzeba rozwiązać tylko trzy niedogodności. Po pierwsze, problem braku atmosfery. Po drugie, braku pola magnetycznego. Po trzecie, cholernego zimna.

Ponieważ technologie rozwijają się w ogromnym tempie, a rzeczy, które jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe, dzisiaj są na porządku dziennym, także terraformowanie Marsa może być znacznie bliższe, niż nam się zdaje. I choć to wciąż melodia przyszłości, jednym z chętniej podnoszonych argumentów przeciwko jest... problem z podziałem terytorium Marsa pomiędzy ziemskie państwa, organizacje i firmy. Dobre, nie?

Źródła: 1, 2, 3
4

Oglądany: 124293x | Komentarzy: 39 | Okejek: 358 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało