Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki XXXVII - redakcyjne, komórkowe i szkolne

30 965  
12   45  
Bojownicy!!! Jesteście niesamowici. Takiego wysypu autentyków jak w ostatnim tygodniu to chyba nie było. Dziś więc autentykowy pack jest nieco większy niż zazwyczaj, a mieliśmy duże problemy z selekcją. Jak mawia whisek "Co ma wisieć wisieć będzie" nie mając na myśli tylko impotentów.... co się nie zmieściło dziś - zmieści się za tydzień. A teraz show:

Nie tylko w Redakcji Joe Monstera jest wesoło, koledzy po fachu również potrafią się dobrze bawić przy pracy. Zaświadcza to skaut:

Chodził zawsze na drugiej stronie sp. "Expressu Wieczornego", w rogu na dole, kryminalny artykulik.
Kolega opisał przypadek kretyna bodajże z Białegostoku, który z drugim kretynem założył się, że
sobie utnie rękę. Ręka została odcięta i powstał tekst. Jednak ludzie nie mieli konceptu w kwestii tytułu. Żaden nie pasował.
Wszedł natenczas szef działu kultury, przesymatyczny Wojtek B.
- Wojtuś, może Ty masz jakiś pomysł na tytuł?
- Pewnie - "Przybywa niepełnosprawnych".

Rzecz działa się w czasach, gdy ukazywała się popołudniówka stołeczna "Express Wieczorny", a sukcesy sportowe odnosiła zawodniczka Ruchała (w telewizji przedstawiana jako "Ruchałowa"), bodajże Małgorzata.
Przygotowaliśmy strony sportowe, m.in. z newsem o medalu ww. narciarki, zatytułowanym
"Ruchała na podium". Kolega-autor tekstu i tytułu zaniósł wydruk naczelnemu.
- K..a mac! - usłyszał. - P..ło Cię, taki tytuł?! Zmień natychmiast.
To zmienił:
"Ruchała na medal"
Sie działo następnego dnia...

..domyślamy się, Joe też nas tu wszystkich krótko za pysk trzyma… no może za wyjątkiem Redaktorzycy Reszki, której za pysk nie da się utrzymać… bo nie ma?

W innej redakcji też mają wesoło. Stamtąd z kolei donosi Konwalia:

Jest zimowa noc, tuż przed Bożym Narodzeniem, ekipa pracowała nad świątecznym wydaniem po kilkanaście godzin. Kiedy ostatnia strona pojechała do drukarni ja, moja koleżanka (nazwijmy ja Basia Kowalska, świat jest mały) i reporter postanowiliśmy uczcić święta ekskluzywnym winem musującym i spożyć je na łonie, czyli na okolicznej ławce parkowej. Ponieważ straż miejska to znajomi, więc spożywaliśmy w spokoju. Po czwartej butelce w tle zawył sygnał czegoś, co jechało na sygnale. Ponieważ dziennikarzem się nie bywa, dziennikarzem się jest, moja koleżanka po fachu nie mogła nie wiedzieć co się dzieje. Gdy po pięciu minutach łapania równowagi wyciągnęła z torebki komórkę, a po następnych pięciu wystukała 112, rozpoczął się następujący dialog.
- Doooobry wieszur, tu mówiii Kowalska, proszzzse pani (czkniecie), soś jezie na sygnale po miescie. Sssszzyyy soś ise stało? Bo wie pani, tu s nami jest ffotograff (czkniecie), on może zdjęcie srobić, my saras bedziemy s fotografem...
Chwila ciszy. Nagle oblicze koleżanki pokraśniało, mętny wzrok błysnął niczym lampki na choinkę, a usta jej rozjechały się w pijackim uśmiechu od oka do oka. Odłożyła komóre i patrząc na nas z tryumfem mówi:
-Pijemmmy dalej, do safału jadą...

Nasuwa się nam tutaj pytanie – zali to we wszystkich Redakcjach w Polsce tak samo witamy nadchodzące Święta?

Przez co Basia rozmawiała? Przez komórkę?? No to coś dzisiaj komórkach od ponurego_zniwiarza:

Siedzę sobie dzisiaj w pizzerii i jem pizze. Niestety, ciszę niezmąconą i przyjemną przerwały trzy panienki-studentki i zaczęły nadawać mi nad uchem. Jedną jak mówiła (a raczej jak oddawała serię za serią z tego karabinu maszynowego co go miała zamiast ust) słychać było w całym pomieszczeniu...i właśnie ona mówi do koleżanek:
- Kurczę, coś mi komórka nawala.... Bo wiecie, przestawiłam sobie na angielski, no i piszę sms-y, a one do innych po polsku dochodzą.

To i tak nie najgorzej… jakby przychodziły po arabsku pewnie już WSI i CBŚ by miała na karku…

O komórkach także podsłuchał redaktor Kozak opowieść kolegi brata (szwagra niezamężnej ciotecznej siostry stryjecznego wuja czy jakoś tak…):

- No i spisali mnie [policjanci]. A wiesz za co? Bo gadałem przez komórkę jadąc na rowerze. Ja ich pytam: "Ale w czym to szkodzi?". A oni na to, że "jakbym miał ostro hamować, to nie dam rady". No to się wkurzyłem i mówię: "Panowie - ja mam hamulec nożny!". Ale oni dalej swoje, że stwarzam zagrożenie, no to ich pytam: "No dobra... A jak będzie jechał jednoręki na rowerze, to też dostanie mandat?". Na co koleś:
"No... jeśli też będzie gadał przez komórkę..."

Dura lex sed lex czy jakoś tak mawiali rzymianie co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Kozak – Ty podsłuch…u!!!??

Poprzez komórki dotarliśmy do policji. Ta tematyka jest nam znana za sprawą bartesa:

Przypomniało mi się jak dwóch moich dobrych funfli wracało kiedyś razem z imprezki bo mieszkają obok siebie. Idą sobie nocką ciemną przez rynek, w którym zawsze stała sobie policyja. Rozbawieni chichrają się i knują nowe numery bo kolesie wyjątkowo imprezowi. Trzeba tu wtrącić iż jeden z nich 185 wzrostu, drugi jakieś 160 więc różnica spora, gołym okiem zauważalna... Obaj panowie w wieku 20 z duuużym hakiem, poważne stanowiska itd. itp. No i tak sobie idą, idą i doszli do niebieskiej nyski i w tym momencie wyższy koleś łapie za ucho niższego znienacka i na cały regulator zaczyna drzeć się na przerażonego niższego "Ja ci dam gówniarzu kraść radia z samochodów!!!"...
...półtorej godziny tłumaczyli policji, że to tylko taki żart był...

Naszym zdaniem i tak za krótko – taki na przykład bobesh jak się go głupie żarty trzymały tłumaczył się zawsze 48 godzin – nigdy mniej…

Dwie poniższe historie można by spiąć jedną klamrą o tytule „A to Polska właśnie":. Pochodzą od Plumbum i Durmasta:

Kilka tygodni temu tzw. szarych ludzi ogarnęła panika w związku z wejściem Polski do UE, przeto ludziska zaczęli wykupywać podstawowe produkt spożywcze; mąkę, makarony, samochody (sic!) czy cukier (ciekawe po co to ostatnie, chyba żeby dodać drożdży i ...)
Pewien właściciel osiedlowego sklepu w Mieście wojewódzkim zastosował sprytny chwyt marketingowy, mianowicie podniósł cenę cukru do 3,6 PLN za kilogram oraz wprowadził reglamentacje w ilości 5 kilogramów na twarz. I tu zaczęły dziać się sceny rodem z zamierzchłej przeszłości, ludziska stali w długiej kolejce (niektórzy nawet po kilka razy) i wykupili facetowi cały zapas cukru, który posiadał.
Nie wiem, czy to ładnie śmiać się z bliźnich, ja dostałem spazmów.

Mój tatko jest Naczelnikiem ds. dróg i komunikacji Urzędu Powiatowego i ostatnio opowiedział mi historię pewnych akt. Otóż jak zredukowano liczbę województw i stworzono powiaty powstało mnóstwo sytuacji, z którymi nowi urzędnicy musieli się w miarę szybko uporać. W powiecie, którego nazwa pozostanie moją tajemnicą po owej zmianie liczby woj. wiele inwestycji zostało niedokończonych lub zwyczajnie zamkniętych z powodu braków w budżecie. Okazało się,  że w powiecie jest dość spora liczba mostów, które niby całkowicie sprawne, nowe (niekiedy tez stare, ale po remontach) nie mogły być "odebrane" i oddane do publicznego użytku, jednak ludzie doskonale o nich wiedza i używają, choć teoretycznie tych mostów NIE MA... ta sytuacja nie mogła zostać taka jaka jest, ale mostów tych nie można nadal odebrać, bo nikt nie chce wnikać skąd one się wzięły (teoretycznie nikt nie dal na nie pieniędzy). Sprawa jest na tyle zawiła, że nie jestem w stanie jej wytłumaczyć, bo jej nie rozumiem. Tak czy owak w powiecie powstała "Ewidencja Mostów Nieistniejacych".

My też tego nie rozumiemy… ale to nic. Nie rozumiemy też Leppera, Millera i paru innych… to co tam jeden most w te czy we wte…, chyba, że chodzi o ten most co to był o jeden za daleko… to już poważniejsza sprawa.

Czas na coś bardziej zabawnego. Męska część redakcji uwielbia kobiety. Najbardziej bobesh - pewnie za sprawą swojej dziwnej orientacji seksualnej (bywalcy forum wiedzą w czym rzecz – nie bywający – czas wreszcie zajrzeć!!!). Dlatego historyjki o kobietach bawią nas niezmiernie. Takie jak Bebola (o młodszej) i Torero (o starszej):

Dziś moja młodsza siostra przyszła ze szkoły z jakąś zachmurzoną minką więc pytam się jej co się stało.
Ona na to:
-Bo Kamil mi wziął piórnik i dostałam uwagę!
-Za to że wziął ci piórnik?
-Nie, za to że powiedziałam do niego tak jak tata wtedy co mu Napoleon(nasz kotek) nasikał do nowych butów(zaznaczał chyba swój teren).
- To co ty mu powiedziałaś?
- Odchrzań się od tego futrzasty skurw*****!!!

Czas akcji: wczorajszy wieczór. Moja Lepsza Połowa ma słabiutką głowę, oj, słabiutką... Wczoraj wystarczyło Jej jedno piwo.
Przyszedł mi głowy kalambur i mówię do Niej: - Wiesz, teraz przypominasz mi narzędzie stolarskie...
[Chodziło mi o małą piłę. Taka gra słów, pamiętacie pewnie piosenkę: "Ta mała piła dziś i jest wstawiona..."]
A MLP serwuje mi w tym momencie deliryczny wytrzeszcz i pyta z przerażeniem w oczach:
- HEBEL?????

Po prostu trzeba je kochać. I nie próbujcie bojownicy ich zrozumieć…:}}})

Kuballx podrzucił nam opowieści z blokowisk. Sami w takich mieszkamy (te plotki o naszych willach jeszcze są nieaktualne) więc przemawiają do nasjątkowo:

 W zamierzchłych czasach liceum do mojego bloku na ósme piętro wprowadziła się rodzinka z 8-10 letnia córeczką. To przemiłe stworzenie miało zwyczaj bawiąc się przed blokiem wołać rodziców, żeby rzucili jej to czy owo ("TAAAATOOOO, RZUC MI PIŁKĘ!!!!!!"), bo nie chciało jej się wjeżdżać na górę, a nie było wtedy domofonów. Bardzo nas to z kumplami irytowało, bo zanim "Tato" usłyszał, to tych wrzasków było sporo i nawet nie można było pogadać. Któregoś lipcowego popołudnia siedzimy sobie na ławeczce, a nasza idolka zaczyna: "TAAAATOOOO!!!".
Tata:
- Czego chcesz?
I wtedy nasz kolega Pyton (do dziś jak sobie przypomnę to sam się do siebie śmieję), naśladując jej piskliwy głosik wrzasnął (przypominam o ósmym piętrze):
- Rzuć mi q**wa ROWER!!!!!
Ze względów estetycznych nie przytoczę tego, co odpowiedział równie donośnie przykładny tatuś...
 

Mój kuzyn wypadł kiedyś (piąta klasa podstawówki) z piątego piętra i doznał niegroźnego urazu kręgosłupa bo na szczęście wpadł w krzaki - po kilkumiesięcznej rehabilitacji było o.k.
W miasto poszła plotka, że chłopak się nieszczęśliwie zakochał i próbował popełnić samobójstwo. Moja mama nie mogąc w to uwierzyć nagabuje ciotkę:
- Słuchaj Aniu, przecież znam Piotrusia, to niemożliwe żeby chciał się zabić!
- Bo wcale nie chciał się zabić.
- I nic z tym nie zrobisz?
- Nie wiem co będzie lepsze: to co ludzie gadają, czy przyznać, ze mam syna idiotę, który pluł przez okno i za bardzo się wychylił żeby dopluć jak najdalej...

Wujek Dobra Rada mówi, że powinna powiedzieć, że chciał być dobrym kolegą i rzucić koleżance rower…

Wpadniemy jeszcze na kolonijną imprezę razem z Kaprys:

Było to jakieś 8 lat temu na jakimś wyjeździe kolonijnym (o zgrozo!). Nadszedł dzień urodzin koleżanki z domku, co trzeba było oczywiście opić. Zrobiliśmy mały, siedmioosobowy spęd najbliższych nam nad tym jeziorkiem ludzi i zaczęliśmy imprezę. Ogólnie rzecz biorąc lało się wino i piwo. Jeden tylko kolega wyróżniający się irokezem i porządnymi glanami stwierdził, że on się inaczej rozweseli. Siedział więc pod oknem i rozweselał się stopniowo, a dymek leciał na zewnątrz. Po jakimś czasie zauważyliśmy, że Jędruś (bo tak miał na imię ten młodzieniec z przyciętą krzywo fryzurą) kręci głową jakby obserwował latające z prędkością światła muchy. Pytamy więc: "Jędruś! Co jest?" Jędruś na to: "Akaszmity". Z jednoczesną pewną nieśmiałością i konsternacją pytamy więc: "A co to są akaszmity?". Na co Jędruś z rozbrajającą szczerością przyznał: "A ch*j ich wie, ale pełno ich tu".

My wiemy bo też to paliliśmy – akaszmity to takie malutkie messerschmitty – wyjatkowo upierdliwe…

A na deser… już wiecie, co? Oczywiście Misiek666 i jego szkolne opowieści:

Matma to moja pięta achillesowa ... nie cierpiałem jej od dziecka ... jedynie z geometrią jakoś sobie radziłem. Nasza wychowawczyni jednocześnie uczyła nas matematyki. Jak na to teraz sobie patrzę z perspektywy to ona tak nas uczyła tej matmy jak ja gram na skrzypcach. Robiła zadanie na tablicy. Potem wzywała kogoś i on robił zadanie z podręcznika ... i tak w koło Macieju ... żadnych wyjaśnień. Siedzieliśmy na matmie z Kraszanem cierpiąc okrutne katusze ...
To była bodajże lekcja o całkach ... czyli czarna magia. Kraszan wlepiał wzrok w tablice próbując coś zrozumieć .. w pewnym momencie wybełkotał :
- Qwa .... Dżizus !!! Po co my się tego uczymy ???
Z sąsiedniej ławki odezwał się Dziengiel :
- Żeby Cię w sklepie nie oszukali baranie !

To były fajne czasy. Moi starzy w zasadzie każdy wolny weekend od marca do listopada spędzali na działce w Broku (100 km od Warszawy) ...
Wolna chata nie mogła się zmarnować toteż często organizowałem klasowe imprezki, nasiadówy itp.
Każdy wiedział że na imprezach u mnie panowała samoobsługa ... każdy wiedział gdzie jest kuchnia, czajnik, kawa, herbata i lodówka ... każdy mógł się obsłużyć sam ...
Przyznaje że czasami złośliwe ze mnie bydle. Ale pewnie każdy z Was zna taką osobę, której serdecznie nie cierpi. Staram się nie oceniać osób po wyglądzie ale w przypadku tej panienki, która została gwiazdą wieczoru (jak za chwilę przeczytacie) już od pierwszego momentu jak ją zobaczyłem poczułem że z chęcią kopnąłbym ją w d...
Córka podwarszawskiego badylarza, który posiadał hektary pomidorów pod szkłem. Na każdym kroku pokazywała wszystkim jaka to ona ważna i jak trzeba się z nią liczyć ....
No i nieszczęście padło na naszego kumpla z klasy. Zakochał się biedaczek w tej wywłoce. Cała nasza klasa (łącznie z męską częścią) zgodnie stwierdziła że "oczy mu cipą zarosły".
No i któregoś dnia kolega przywędrował do mnie na dżamprezę z tą topielicą ...
Właśnie densowałem na środku pokoju z grupą koleżanek kiedy to nieboskie stworzenie podeszło do mnie i szepnęło mi do ucha :
- Czy możesz mi zrobić kawy? Tylko z mlekiem jeśli masz ...
Akurat kończył się utwór. Muzyka przycichła więc wszyscy znajdujący spojrzeli na nas. I w tym momencie cos we mnie pękło i rzekłem na głos wskazują jednocześnie drzwi w przedpokoju:
- Kupę ?? ... tam jest łazienka ...
Panna wyszła z imprezy 60 sekund później... a towarzystwo rżało do rana... nasz kolega rozstał się z nią parę dni później. W zasadzie uratowałem mu życie

Do równorzędnej klasy uczęszczał kolega Bartek, który miał niesamowite zdolności plastyczne. To był czas kiedy w Polsce zaczęły się na murach pojawiać pierwsze graffiti z prawdziwego zdarzenia. Dużą część pierwszych projektów pochodziła właśnie od Bartka. To on tworzył pierwsze, niepowtarzalne szablony... jak choćby sylwetka Pałacu Kultury a’la rakieta kosmiczna ...
Na wiosnę szkoła zafundowała sobie generalne odmalowanie. Odmalowali wszystko ... nasz kibelek palaczy na drugim piętrze został odmalowany na zajebisty, cytrynowy kolorek ...
Dwa dni później na świeżo odmalowanej ścianie kibelka pojawił się poczet nauczycieli z naszej szkoły ... była to fenomenalna praca !
Bartek dorwał skądś zdjęcie większości pedagogów z naszej szkoły i na jego podstawie wykonał szablony ich twarzy... każda twarz została aktualnym pseudonimem nauczyciela/ki ... był Koń czyli nasz dyrektor ... Krowa czyli historyczka itp. itd.
Poczet przetrwał w tajemnicy tylko dwa dni. Na poniedziałkowej godzinie wychowawczej ogłoszono że wszyscy palacze kibelkowi z drugiego piętra proszeni są do dyrektora na dużej przerwie.
Solidarnie stawiliśmy się w 30 chłopa ...nawet pierdaki przyszły ...
Dyro najpierw walnął nam wykład o wandaliźmie i takie tam. Potem poinformował nas, że odmalujemy kibelek na własny koszt i po godzinach...
Potem już po części oficjalnej zapytał :
- No dobra.. ale powiedźcie mi kto to zrobił? Na prawdę nie wyciągnę konsekwencji bo tak po prawdzie to udane dzieło...
Bartek przestępując z nogi na nogę powiedział nieśmiało:
- No to ja panie dyrektorze ... ja zrobiłem grafiki ...
Michał wtrącił :
- A ja pisałem teksty ...
A ktoś z tyłu :
- A ja muzykę ...

Miśkowi666 jak tak dalej pójdzie to chyba wydamy jakąś Antologię… razem z nim pozdrawiamy jego starą klasę z Liceum im. Bolesława Chrobrego w Warszawie, a was bojownicy pytamy: Macie już dość??

Jeśli nie, to zapraszamy za tydzień i czekamy na forum na następne prześmieszne historyjki…


Oglądany: 30965x | Komentarzy: 45 | Okejek: 12 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało