Pech, po prostu pech i wielka niesprawiedliwość, bo dlaczego przytrafiło się to właśnie jemu... Historia sierżanta Travisa Millsa właściwie mogłaby być historią każdego żołnierza, który zostaje ranny w walce na terytorium wroga. Jednakże mało kto byłby na tyle silny, by przetrwać choć połowę tego, co Travis Mills...
Travis po raz pierwszy ujrzał Kelsey na zdjęciu na profilu Myspace swojego kumpla z wojska, Josha Bucka. Niedługo potem wzięli ślub, Kelsey zaszła w ciążę, a sierżant Mills wyjechał na trzecią już turę do Afganistanu wraz ze swoim nowym szwagrem.
10 kwietnia 2012 podczas pieszego patrolu Travis nastąpił na prymitywnie skonstruowaną minę. W wyniku wybuchu został poważnie ranny. Przeżył tylko cudem. Wraz ze swoim szwagrem przebył 7-dniową trasę z Afganistanu do Niemiec, gdzie lekarze, chcąc uratować życie 25-latka, zmuszeni byli amputować mu wszystkie cztery kończyny. Tylko 5 żołnierzom na przestrzeni wszystkich lat walk toczonych w Afganistanie i w Iraku udało się przeżyć mimo amputacji wszystkich kończyn...
Od tej pory zaczęła się nieustanna walka o powrót do zdrowia i do częściowej chociaż sprawności fizycznej...

Chodzić na nowo, na nowych protezach, uczył się na wyścigi ze swoją roczną córeczką. "Muszę robić postępy o wiele szybciej niż do tej pory. Mała zaczyna mnie doganiać" - stwierdził po kilkunastu tygodniach ciężkich prób.


O jego 25. urodzinach nie zapomnieli przyjaciele z 82. Dywizji Powietrznej, którzy przesłali mu urodzinowe życzenia z Afganistanu, gdy Travis był jeszcze w szpitalu.

Po raz pierwszy od feralnego wypadku pojawił się w swojej rodzinnej miejscowości Vassar na początku października z okazji corocznego meczu footballowego drużyn z Michigan. "Dwie drużyny, jeden bohater" ("Two Teams, One Hero") - to hasło, które przyświecało tegorocznym rozgrywkom. Całe miasto wyszło na ulice, by wiwatować bohaterowi.







"Ta jego energia i optymizm, mimo odniesienia tak dramatycznych ran, podnoszą wszystkich dookoła na duchu" - twierdzi jego 49-letni teść, Craig Buck. "Oczywiście miewa i gorsze chwile, to zrozumiałe, ale przez 90 procent czasu jest nastawiony pozytywnie, zmotywowany i ciężko pracuje, by odzyskać choć część zdrowia."
"Nawet przez moment nie przestanę ćwiczyć, uczyć i pomagać chłopakom przejść przez coś, przez co przejść muszą" - twierdzi Travis. "Będę inspiracją i motywacją dla każdego, ponieważ taki mam teraz cel w życiu. Nie zamierzam żyć za darmo i jestem wdzięczny, że będę miał jeszcze okazję zobaczyć, jak moja córka dorasta i nauczyć ją jeździć na rowerze..."
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą