Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CDLXIX - Sprzedawczyni czuła się zaproszona

55 321  
275   10  
Dziś o podłym rudzielcu, koledze z USA, błyskotliwym wujku, oraz uzasadnieniu do przyznania dodatkowego miejsca na serwerze.

RUDZIELEC BĘDZIE MIAŁ ZA SWOJE


Moja bratowa dzisiaj zauważyła że laptop jej padł. Pokombinowała ile mogła i ile umiała ale on głuchy, nie uruchamia się, żadnych oznak życia. Co miała zrobić? Laptopa pod pachę, do samochodu i do magika od komputerów go zawiozła. Magik podłączył, zobaczył to co ona w domu czyli wielkie nic i stwierdził że laptop is dead. Ale tknięty jakąś intuicją wewnętrzną podłączył go jeszcze do sieci za pomocą swojego zasilacza. I cud! Laptop powstał, uruchomił się pięknie. Miód, malina. Ale dlaczego? No to już wiadomo - przystąpił do oględzin zasilacza i kabla, po czym następuje dialog:
- Pani! Ten kabel to Pani masz przegryziony!
- Osz w mordę, uduszę tego rudzielca!
- Pani, to tego sierściucha to trzeba za szmaty i z domu wywalić...
- Panie, ale ja o swoim synu mówię...

Tu nastąpił zgon magika, facet się nie mógł uspokoić, tak sikał ze śmiechu. Kabelek przegryzł jej lekko rudawy, 7 letni syn. Domyśliła się tego od razu, bo wcześniej zdarzyło mu się przegryźć kabelek od myszki i słuchawek

by Ajuska

* * * * *

KOLEGA ZZA WIELKIEJ WODY

Do zespołu mojej dziewczyny dołączył nowy kolega zza wielkiej wody. Przesympatyczny i o intrygująco brzmiącym nazwisku: Hi, I'm James Ćuanek - przedstawiał się każdemu z osobna. Nikt nie śmiał zapytać o korzenie pana Ćiuanka, niektórzy stawiali na maoryskie, inni brzęczeli coś o Ameryce Południowej. Sytuacja wyjaśniła się, kiedy zobaczyli jego podpis w stopce maila:
James Chowaniec

Asymilacja level 99. Amen.

by smicube

* * * * *

NA ŚLĄZAKA


Taka romantyczna historia z happy endem. Leżymy sobie kiedyś z moją Niewiastą w łóżku, atmosfera coraz słodsza, wiadomo ku czemu wszystko zmierza. Kilka chwil wcześniej mówiliśmy coś o węglu i górnikach, więc w ramach żartu nawiązałem do tamtej rozmowy pytaniem
- Może dzisiaj pobawimy się "na Ślązaka"?
Chwila ciszy i moja Niewiasta tak rzecze:
- Kaj wpychosz ten wihajster, pieronie?
Romantyczna atmosfera tego dnia już nie wróciła...

by Lindas

* * * * *

WUJO ZABŁYSNĄŁ

Wujowi córka Niemca do domu na zapoznanie przywiozła. Niemiec na imię miał Kaj.
Przy stole kilka tłumaczonych pytań o zawód, pracę itp.
Ale po chwili znów brzęk sztuców, gadka się nie klei, a wujo szuka w ciszy zwrotów obcojęzycznych jakie mu jeszcze zostały..
Nagle olśnienie, uśmiech i podsumowanie tematu:
- Nooo Kaj, arbeit macht frei...

by noiacc

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

FASCYNACJA

Dawno dawno temu, w czasach licealnych trafił nam się taki natchniony polonista. Był bardzo przejęty swoją rolą (i dobrze) lecz niestety my jakoś zazwyczaj strasznie nudziliśmy się na polskim, gdyż zwyczajnie to, co nam wieszczył, nas nie przewiercało.
Któregoś razu omawiał powstanie dzieła Mrożka pt. "Emigranci". Męska część klasy oczywiście znudzona niemożebnie, tymczasem on powoli wbijał się na swój n-ty obłok patosu, głos unosił coraz bardziej (rycerz z kurczakiem z Monty Pythona miałby używkę), a klasę przesycała niby-mistyczna atmosfera. I wówczas polonista powiedział:
- Wyobrażacie Państwo sobie, że przez pierwszy rok po publikacji, Emigranci mieli 11 różnych inscenizacji?
I w tym momencie, w atmosferze przejętej ciszy, jeden z moich kolegów wyparował na głos, tonem dobrze udającym autentyczną fascynację:
- O ja pie**dolę!

by Dortann

* * * * *

POWRÓT ZE ZŁEJ DROGI

Znajomi moich rodziców swego czasu pracowali w kwiaciarni. Każdej nocy wyjeżdżali spod Częstochowy, żeby nad ranem być w Warszawie na giełdzie kwiatów. Pewnej nocy zatrzymali się przy wyraźnie zawianym, łapiącym stopa, facecie z rowerem. Stwierdzili, że go zgarną, bo jeszcze go coś przejedzie. Facet był na tyle zorganizowany (doświadczony?), że miał przy sobie karteczkę z imieniem, nazwiskiem i adresem. Mieszkał w wiosce tuż za Częstochową, akurat na ich trasie, więc kazali mu się zakwaterować na pace razem z tym rowerem, z wielce chlubnym zamiarem odwiezienia delikwenta do domu. Jako że noc ciemna i droga jednolita, to tu sobie słuchali radia, tam coś pogadali, żeby nie usnąć, a że facet na pace nie hałasował, to zupełnie o nim zapomnieli. Parę ładnych kilometrów za Częstochową uświadomili sobie ten fakt! Wracanie było wybitnie nieopłacalne (nie zdążyliby na giełdę), więc stwierdzili, że go wyrzucą w drodze powrotnej. Tym bardziej, że cisza z paki wskazywała, że delikwent był w objęciach Morfeusza. Żeby wjechać na giełdę trzeba było przejechać przez szlaban, tam ochrona im powiedziała, że nie mogą wwieźć faceta z rowerem ze względów higienicznych czy jakichś tam. No to go zostawili z pojazdem na ławeczce nieopodal (koleś ciągle nie kontaktował), z zamiarem zgarnięcia po wyjeździe z giełdy i odstawienia do domu. Pech chciał, że na giełdzie owi znajomi strasznie się z kimś pokłócili i w tej furii trzasnęli drzwiami i pojechali z powrotem do Częstochowy. Będąc już w połowie drogi, z przerażeniem zdali sobie sprawę, że zostawili faceta na ławeczce pod giełdą! Stwierdzili, że nie mogą po niego wrócić, bo stracą cały ładunek kwiatów, co by im groziło sporymi stratami finansowymi (niezbyt to chlubne, ale taka ludzka natura). Jednak sumienie ich gryzło, tym bardziej, że gdyby coś się tam facetowi stało, to rodzina nawet nie wie, gdzie go szukać. Ciągle mieli karteczkę z jego danymi osobowymi i pewnego dnia pojechali pod ten adres. Na podwórku kręciła się jakaś gospodyni.
- Dzień dobry, jest pan Józek?
- Jest, ale śpi.
- Co... pijany?
- Nie, odkąd dwa tygodnie temu na rowerze do Warszawy zajechał, nie wypił ani kropli!

by bouche

* * * * *

THE SPIRIT OF TYMBARK

Wczoraj z kumplem rozlewaliśmy spirytus po mniejszych buteleczkach. Buteleczki mniejsze nam się skończyły, a zostało jeszcze jakieś 200ml, więc sięgnęliśmy po taką najmniejszą buteleczkę, tą od Tymbarka na zakrętkę. Kumpel nalał i mówi:
- Dobrze, że taka mała, poręczna będzie...
Przed zakręceniem sprawdził co było pod kapslem...
"Dobrze, że jesteś przy mnie."

by TheGodfather


I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

TATA I ŁUKI

W sobotę po południu wziąłem moich dwóch asów (bliźniaki lat 5) na długi spacer do lasu. Widziałem, że się nudzą, więc wspominając co ja sam lat temu dwadzieścia kilka robiłem, pomyślałem, że zrobimy łuki.

A więc do kieszeni nóż, sznurek i w drogę. Wycięliśmy odpowiednie gałęzie, założyłem "cięciwy", znaleźliśmy materiał na strzały i wracamy.

Brygada mi się zmęczyła i zostali 2-3 kroki z tyłu. Idziemy i myślę sobie, że mama nas za te łuki nie pochwali. Mówię do chłopaków:
- Pamiętajcie jak tylko zobaczę, że celujecie z łuków do siebie, albo kogokolwiek innego, to zabieram, łamię i wrzucam do pieca.
I słyszę zza pleców:
- Ja jestem łucznikiem i mogę tatę wrzucić do pieca.
Ale się nie odwracam.
Na to drugi:
- No co ty, chciałbyś tak tatę do pieca? A jak dojdziemy do takiej trudnej planszy, to kto nam przejdzie?

by Locoronin

* * * * *

GRZECZNY PARKINGOWY

Miejsce akcji - parking pod supermarketem.

Żul pełniący funkcję menadżera parkingu  (MP) ( odwozi puste wózki w zamian za monetę w tym że) podszedł do kobiety (K) z pustym wózkiem, którego zawartość schowała już do bagażnika.

MP: Szanowana Kierowniczko, czy mógłbym odprowadzić za Panią wózek?
K: Ależ proszę,uprzedzam jednak, że w środku zamiast monety jest żeton.
MP: A to spierdalaj.

by konradmal

* * * * *

GRUNT TO DOBRE UZASADNIENIE


Na naszej wspaniałej uczelni jest dział informatyczny, gdzie można założyć konto m.in. na swoją stronę internetową. Postanowiłem więc dokonać kopii swojej strony na temat "komputerologii" na uczelniane serwery, bo padają dużo rzadziej niż darmowe konto nie wiadomo gdzie.
I oczywiście wypsułem całe miejsce, na które miałem przydział. Na nic zdało się pakowanie obrazków i usuwanie schematów, brakowało mi jakieś 200MB miejsca. I myślałem już, że będę musiał zrezygnować, kiedy usłyszałem, że mogę, wypełniając pewien druk, otrzymać większy przydział, ale pod warunkiem, że będzie to strona edukacyjna. Strona edukacyjny charakter miała, więc czym prędzej pobrałem niezbędne papiery i wypełniłem je, pisząc o akademickiej przydatności strony.
Otrzymałem 10MB miejsca. Postanowiłem spróbować drugi raz. Znów opisałem możliwości wykorzystania zweryfikowanych informacji w nauczaniu, o popularyzacji wąskiej dziedziny, o unikalnych informacjach w języku polskim, ale dostałem tylko 15MB.
Za trzecim razem w rubryce "dla kogo będzie prowadzona strona" napisałem:
"Piszę Sobie a osłom Dwóm zreumatyzowanym Jednemu z bólem zęba. Oni to pojmą" - S. Grochowiak.
Otrzymałem 300MB.

by coronzon88

* * * * *

SPRZEDAWCZYNI CZUŁA SIĘ ZAPROSZONA

W sklepie meblowym byłem świadkiem takiej oto sytuacji. Do pani sprzedawczyni podchodzi klient i mówi:
- Mogę prosić panią do łóżka?
Odpowiedź:
- A buzi, kawa, spacer?
Koleś mocno zaczął przepraszać, że źle się wyraził itd.
To był naprawdę dobry początek dnia.

by lelo

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 55321x | Komentarzy: 10 | Okejek: 275 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało