Swego czasu jeszcze jako student zobaczyłem w gazecie zadania maturalne z matematyki na poziomie obniżonym (teraz się mówi podstawowym) i się załamałem.
Otóż ja kończąc pare lat wcześniej podstawówkę zrobiłbym 90% tych zadań. Nawet moi mniej matematycznie uzdolnieni koledzy ubiliby spokojnie 50%. A do zdania starcza 30%. Ponieważ już wówczas wspominano o obowiązkowej matematyce uznałem to za debilizm. Bo niby po co dać na maturze uczniowi przedmiot, który mu zupełnie nie podchodzi i zaniżać przy tym poziom tego przedmiotu aż tak drastycznie? Nie lepiej dać mu szansę wybrać przedmiot, który mu bardziej podchodzi i wprowadzić przy tym jakikolwiek poziom?
Żyłem w takim przeświadczeniu parę lat. Właściwie jeszcze miesiąc temu.
Kolega z pracy poszedł do urzędu załatwiać jakiś wniosek. W pewnym momencie zaszła potrzeba obliczenia 70% z danej kwoty. Urzędnik (młody chłopak z wykształceniem wyższym) popatrzył bezradnie i powiedział:
- Musi pan poczekać chwilę, bo nie mam komputera, a kalkulator jest zajęty.
- A w komórce nie ma pan kalkulatora? Nie może pan policzyć?
- No mam, ale tam nie ma procentów, musi pan poczekać.
Przyzwyczailiśmy się, że wszystko liczą za nas komputery, kalkulatory itp. A przez to ludzie zaczynają zapominać podstawowe rzeczy. Na przykład, jak policzyć 70% z kwoty nie mając w kalkulatorze %.
Otóż ja kończąc pare lat wcześniej podstawówkę zrobiłbym 90% tych zadań. Nawet moi mniej matematycznie uzdolnieni koledzy ubiliby spokojnie 50%. A do zdania starcza 30%. Ponieważ już wówczas wspominano o obowiązkowej matematyce uznałem to za debilizm. Bo niby po co dać na maturze uczniowi przedmiot, który mu zupełnie nie podchodzi i zaniżać przy tym poziom tego przedmiotu aż tak drastycznie? Nie lepiej dać mu szansę wybrać przedmiot, który mu bardziej podchodzi i wprowadzić przy tym jakikolwiek poziom?
Żyłem w takim przeświadczeniu parę lat. Właściwie jeszcze miesiąc temu.
Kolega z pracy poszedł do urzędu załatwiać jakiś wniosek. W pewnym momencie zaszła potrzeba obliczenia 70% z danej kwoty. Urzędnik (młody chłopak z wykształceniem wyższym) popatrzył bezradnie i powiedział:
- Musi pan poczekać chwilę, bo nie mam komputera, a kalkulator jest zajęty.
- A w komórce nie ma pan kalkulatora? Nie może pan policzyć?
- No mam, ale tam nie ma procentów, musi pan poczekać.
Przyzwyczailiśmy się, że wszystko liczą za nas komputery, kalkulatory itp. A przez to ludzie zaczynają zapominać podstawowe rzeczy. Na przykład, jak policzyć 70% z kwoty nie mając w kalkulatorze %.
--
Jeszcze jedno hobby i wyjdę z internetu