Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Halemba- o odpowiedzialności inaczej.
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
zajac - Superbojownik · przed dinozaurami
Cześć. Dość długo się nie odzywałem na forum. Może z braku pomysłów. Może z trudności dodania czegoś nowego do już rozwiniętych dyskusji. Jednak brak jakiejkolwiek dyskusji zainicjowanej przez tragedię w kopalni Halemba co nieco mnie dziwi. I z tego zdziwienia przyszła refleksja, którą postaram się tą forumową dziurę załatać. O odpowiedzialności.


Nie, nie taka jak medialna, w której się dochodziło, na czyje polecenie oszukiwano czujki metanowe. Nie taka, gdzie szuka się kozła ofiarnego którego wzorem Ateńczyków się wychłoszcze i z miasta wygoni, by napiętnować i symbolicznie (tj. dla uspokojenia sumienia) wygonić przywary które są udziałem większości z nas. Refleksja ta doprowadziła mnie do dość nieprzyjemnych wniosków. Zacząłem bowiem szukanie winnych od siebie.... i dalej już szukać nie musiałem. Niniejszym biję się w piersi i oznajmiam Wam: jestem winien tej tragedii.To, że mam około trzydziestu ośmiu milionów współsprawców w niczym nie umniejsza mojej winy. Jednak jestem na tyle bezczelny, by współsprawców, w tym Was, w tonie świętego oburzenia opieprzyć.

Ponieważ Halemba należy do Skarbu Państwa, jesteśmy jej właścicielami. Polskie kopalnie przez ponad 15 lat były deficytowe, a wydatki na pokrycie ich strat szły w setki milionów. Z budżetu państwa, czyli z naszych podatków. Cały czas dopłacaliśmy do tego, by górnicy schodzili na dół i kopali ten nieszczęsny węgiel. By niszczyli swoje zdrowie bez ekonomicznej potrzeby. I dawaliśmy im za to długie pełnopłatne urlopy, "trzynastki", "czternastki", wcześniejsze emerytury, dodatki "ołówkowe" i insze i... jasna cholera wie, co jeszcze. Politycy nie sprywatyzowali ich (nawet w sprzyjającym temu okresie), choć to pomogłoby nam uniknąć wielomilionowych strat, a wydobycie węgla ograniczyć do uzasadnionych rynkową potrzebą wielkości. Co doprowadziłoby do upadłości nierentowne kopalnie. Między innymi Halembę, gdzie kopie się węgiel z głębokości tysiąca metrów, a co za tym idzie koszta wydobycia są ogromne, a ryzyko wybuchu metanu straszliwe.

Politycy nie podjeli decyzji o ich prywatyzacji. Z wielu przyczyn. Niektórzy "bronili własności narodu". Inni byli wrażliwi społecznie na biednego górnika, który przez całe życie kopał węgiel i nic innego nie umie, co zobowiązuje nas do finansowania tego kopania z naszych podatków. Jeszcze inni (i tych było zdecydowanie najwięcej) widzieli w radach nadzorczych miejsca którymi można nagradzać swoje zaplecze polityczne. Wszyscy prawdopodobnie bali się górnika, który w ramach protestu potrafi zdemolować miasto i uważa, że ma do tego święte prawo. Można więc ich obwinić za tę tragedię. Dobrze- ale kto ich wybierał? Kto ich utrzymywał ze swoich podatków? I czy wogóle fakt, że bezpośrednia decyzja należała do polityków, zaprzecza temu, że do tragedi doszło w naszej (należącej do nas) kopalni?

I jako pointa drobne pytanie. Czy jesteście w stanie stanąć przed lustrem i powiedzieć: "Jestem winny/a śmierci górników w Halembie. Dopłaciłem/am do ich śmierci."?



PS. wiem, że zaraz ktoś wspomni, że w ostatnim roku kopalnie (na skutek niezwykłej koniunktury w branży) przyniosły zysk. Odbiję argument po trzykroć
a) to i tak znacznie mniej niż zdążyły naprzynosić strat,
b) nasi przedstawiciele i tak ten zysk wypłaciły w formie "dywidend" górnikom. Wziąłem dywidendy w nawias, ponieważ normalnie wypłaca się je akcjonariuszom
c) trzeba wziąć pod uwagę pod uwagę specyfikę Halemby, jako kopalni b. drogiej w eksploatacji.

--
Kim jest ten ktoś? Sprawdź koniecznie na
www.ronpaul2008.com

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Rhonin - Superbojownik · przed dinozaurami
Post dobry, ciekawy i co najważniejsze prawdziwy.
W tej sprawie fakty, sa takie jak przedstawił je zajac i tego negowac nie można. Jesteśmy największym wydobywcą węgla w Uni Europejskiej nie tylko z powodu sporych zasobów. Równiez dlatego, ze inne kraje borykały się juz z takimi problemami jak my teraz i przeprowadziły spory czas temu gruntowne reformy górnictwa. Polskim problemm jest to, że bardzo bym się zdziwł gdyby ktoś taką reformę przeprowadził. Po prostu są u nas takie rzeczy, których się nie robi, i o których się nie mówi. Dobrym przykładem jest tu obecna sytuacja w edukacji, gdzie duzo mówi się o tym "jakie te szkoły sa złe", ale mało o tym, że dzieci wychowują rodzice i to oni kształtuja im system wartości i poprawne zachowanie. Podobnie jest w tej sprawie: mimo strat, mimo nierentowności sztucznie utrzymywano kopalnie. Dlaczego? Odpowiedź wydaje się oczywista: po prostu górnicy to spora rzesza wyborców (dodatkowo ich zatargi z politykami mogą doprowadzić do spadku notowan). Istanieje też drugi powód, który nieco broni stanowiska wobec górników, o którym wspomniec nalezy, jeśli dyskusja ma być merytoryczna. Mianowicie chodzi o pewnego rodzaju "uzaleznienie" Polaków od węgla. Polska w zdecydowej większości energie uzyskuje z wegla, w górnictwie sa zatrudnione tysiace ludzi, drugie tyle przy przemyśle współpracującym z nim a kolejne miliony przy usługach, które mogą istanic dzieki koniunkturze wytworzonej przez górnictwo. Najlepszym sposobem, który może przezwycizyc obecną sytuacje jest stopniowe wychodzenie z obecnego stanu: nowe sposoby uzyskiwania energii, zmieniejszanie zatrudnienia w niedochodowych kopalniach itp.

I na koniec jedna ciekawostka. W połowie lat 90 jednaj polskiej kopalni (jak sobie przypomnam to chyba "Bogdanka") groziła likwidacja. Zarząd nieco zredukował płace, wszysccy w kopalni przeżyli kilka cieższych lat. Efekt? Dzisiaj to najlepsza polska kopalnia, dochodowa, z najlepszym pakiem maszyn, bezpieczna. Tylko trudno pracowników zmusić, żeby wzięli na siebie częsc kosztów przekształcania zakładu. A dowody, że jest to opłacalne naprawde istnieją

Pozdrawiam

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
O przepraszam, ja niczemu współwinna nie jestem. Winni są ci, którzy wiedząc, że jest to ekonomiczny bezsens cały czas zgadzają się na ciągnięcie zdychającego powoli przemysłu węglowego zamiast go miłosiernie dobić.

A dzieje się tak dlatego po części, że masa górnicza wylewa się na ulice Warszawy i grozi wycofaniem swoich głosów (i burdy wszyczyna przy okazji, może nie jakieś przerażające, ale zawsze).

To już prędzej sami górnicy są winni niż ja.

Oczywiście rozumiem, że boją się o pracę i rodziny. Wiem, jak ciężko i w jak ciężkich warunkach pracują.

Ale umówmy się. Jest to praca coraz mniej potrzebna i na pewno przynajmniej ci bardziej zorientowani o tym wiedzą.

--
(\__/) (O.o ) (> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Nie jestem winny i mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Dlaczego? Dlatego, że wszystko, co jako współwłaściciel tej mikrocząstki kopalni, a także jako wyborca, mogę zrobić, aby zamknąć nierentowne kopalnie - robię. Kolejne rządy utrzymują status quo, ale żaden z nich nie ma w sobie moich reprezentantów, a w każdym razie ludzi, na których głosowałem.

To, że górnik nic poza kopaniem nie umie - trudno. Dzisiaj takie czasy, że klika(naście) razy podczas życia trzeba się przekwalifikowywać. Dotyczy to również tych, którzy zdobywali kwalifikacje z czasach, gdy tak nie było. Jedni to rozumieją, inni zaś nie, i ci inni uważają, że odium ich niezrozumienia powinno spaść na cały naród. Przepraszam, ale to brutalne prawa ekonomii: co mi się niby ma należeć tylko dlatego, że nikt na rynku nie potrzebuje żadnej pracy, którą potrafię świadczyć? I z jakiej parafii? Rozumiem - niepełnosprawni, ale podejrzewam, że z większości górników mogliby być całkiem nieźli budowlańcy, a z tych zbyt tępych (jeśli tacy są) - przynajmniej kopacze rowów. Może nie dla wszystkich starczyłoby pracy, ale wówczas bezrobotnych byłoby na tyle mało, że zasiłki dla nich (nie oszukujmy się: nierentowne kopalnie to zasiłki dla górniczych rodzin) byłyby ekonomicznie uzasadnione, tym bardziej, że przeszliby przez gęstsze sito.

Więcej do posta trudno dodać. Zasadniczo ma rację. Swoją drogą zwrócił mi uwagę na jedną ciekawą rzecz: regularnie głosuję nie na tych, którym sprzyjają sondaże, tylko na tych, którzy rzeczywiście reprezentują najbliższe mi poglądy. Nigdy ci ludzie nie wchodzą do władz. I nagle olśnienie: mój głos nie jest stracony! Mój głos (w odróżnieniu od braku głosu oznaczającego dla mnie przyzwolenie na wszystko, cokolwiek się stanie) to oczyszczenie mojego sumienia z wyrzutów, które przedstawił autor posta. Z wyrzutów typu: "mogłem ocalić górników z nierentownej kopalni, ale nic nie zrobiłem". Bzdura - zrobiłem. Tylko że ja to za mało.

I żeby trochę mniej pochmurno, zadanie dla a - sprawdź w słowniku i naucz się na pamięć znaczeń słów "cudzysłów" i "nawias".

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
o ja bardzo przepraszam - w którym miejscu Polska jest od węgla uzależniona? Powiedziałbym,że raczej od gazu, który to w ramach ochrony środowiska i przyjaźni polsko-radzieckiej stał się w latach 70-80 głównym źródłem energii w elektrowniach.

Węgiel jest dobrym surowcem energetycznym - dla nas tanim, dostępnym - tylko, że możemy go wykopać i co dalej? Trzeba go jakoś przerobić...a świat już węgla nie chce - pozostaje więc wykorzystać go tylko dla własnych celów. No tylko znowu pytanie, gdzie?

Co do reszty - to jest niestety pier*****a mentalność postpeerelowska (o boże, firefox nie podkreślił słowa postpeerelowska a podkreślił firefox) - mentalność polegająca na biednym górniku co pracuje ciężko i biednym rolniku przy okazji - pomijając rolników to górnicy są trzecią (po politykach i rolnikach) kastą której wszystko wolno i na którą trzeba łożyć. I przyczyn tego poznać nie umiem i pewno nigdy nie poznam - słuchanie o wielkim zapleczu ludzi naprawde do mnie nie trafia...

Co do tragedii - owszem, przykro, że się zdarzyła, nie powinna się była zdarzyć - tego nikt nie neguje - natomiast odpowiedzialność - nie, nie czuje się odpowiedzialny - bo nie moge i nie będe czuł się odpowiedzialny za ludzi, którzy na własne poniekąd życzenie się pchają w tarapaty. Tak, uwazam, że winni są właśnie górnicy - nie Ci co byli pod ziemią czy inni - ale górnicy jaki kasta, kasta która wymusza siła, która tak naprawde powinna być zredukowana, która jest przez nas utrzymywana.
Problem ludzi którzy nie potrafią się dostosować - nie ma już PRLu, nie ma wymuszania i planów iluśtamletnich, gospodarką nie steruje rząd - a mimo wszystko niektórzy żyją w takim błogim przekonaniu.
Nie - nie jestem za to odpowiedzialny - winni są oni sami.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Apec - Ukochany Speare · przed dinozaurami
Drodzy państwo. Jak mnie boli jak czytam Wasze wypowiedzi...

Powiedzcie mi, skąd nasz kochany naród weźmie jakiekolwiek źródło energii kiedy przyjdzie jakiś kryzys gospodarczy? Pozamykamy kopalnie i co dalej? 90% polskiej energii jest produkowane ze spalania węgla... Mamy parę elektrowni na węgiel brunatny i ...dziesiąt albo nawet ...set na ten węgiel, który górnicy wydobywają z dziury. Owszem - możemy sprowadzać z egzotycznych krajów węgiel i płacić za niego (o ironio) mniej niż za nasz rodzimy. Ale na świecie różne rzeczy się dzieją. I nikt mi nie powie, że jest pewien, iż za naście lat po pozamykaniu tych kopalń my się nie będziemy ogrzewać ściółką leśną i resztkami patyków które nazbieramy w szczątkach lasów. A węgiel który mamy jest nasz. I nikogo nie musimy błagać, żeby nam go dał.

Druga sprawa - na zachodzie rozważali całkowitą likwidację górnictwa. Zlecili jednak dogłębną analizę niezależnym ekspertom. Ci wyliczyli co następuje: górnik, który zostanie pozbawiony pensji dołowej kosztuje budżet pięciokrotnie więcej (sic!) niż to, co się do niego dopłaca. Wiąże się to z tym, że sektor górniczy jest największym odbiorcą usług sektora przemysłowego. Zamknięcie górnictwa spowoduje likwidację znacznej części przemysłu. Straty związane z eliminacją tak wielkiej gałęzi gospodarki są nieporównywalnie większe od tych pieniędzy, które się w górnictwo ładuje. Problem w tym, że pieniądze na dotacje do górnictwa widać jak na dłoni w budżecie państwa. Natomiast nikt nie sprawdza jakie korzyści przynosi utrzymywanie tych sektorów. Zrobili to na zachodzie. Dlatego tam kopalnie pozostały otwarte (tylko, że tam reformy miały ręce i nogi, a nie tak jak u nas restrukturyzacja która skończyła się przerestrukturyzowaniem). Tam dotuje się kopalnie parokrotnie bardziej niż u nas. I tam nikt nie płacze, że to jest złe. Na przykład technologie zapobiegające znacznym wypadkom górniczym (choćby obudowy betonowe stawiane w miejscu chodników nadścianowych, które wraz z eksploatacją górotworu są likwidowane, które mają na celu zapobiec wyrzutom gazów z wyeksploatowanej ściany, o których w Polsce się może tylko pomarzyć, choć taka obudowa prawdopodobnie zapobiegła by tragedii w Halembie), są o paręnaście lat wcześniej wprowadzane przed podobnymi technologiami wprowadzanymi u nas. I tu tkwi główny problem - chociaż politycy zdają sobie sprawę jak ważne w funkcjonowaniu państwa jest górnictwo to przez takie głosy jak wasze, które najlepiej by zlikwidowały górnictwo, boją się zainwestować w ludzi. Stąd te tragedie.

Zając - masz rację. Społeczeństwo jest winne. Bo nie chcą dać pięciu złotych ze swoich podatków na górnictwo. Bo uważają, że górnicy i tak mają za dużo. Kto z was przepracował chociaż jeden dzień na dole? Kto z was zjechał kiedykolwiek na dół? Kto z was widział kopalnię na żywo? Tam nie jest bezpiecznie. Bo nawet jeśli znamy metody poprawienia bezpieczeństwa do stopnia tak wysokiego, żeby takie tragedie nie miały miejsca prawie wcale, to WY wolicie krzyczeć, że górnictwo trzeba zlikwidować. A politycy się WAS boją. Dlaczego politycy nie zamkną kopalni? Dla krzeseł? Krzeseł jest dość w innych nie mniej, a częstokroć nawet bardziej zyskownych sektorach. W stolicy zdają sobie sprawę z tego, że górnictwo produkuje znaczny procent PKB. Tymczasem ludzie którzy nie mają o tym zielonego pojęcia krzyczą, że to źle. Jeśli likwidacja górnictwa miałaby przynieść jakąkolwiek korzyść to nikt na dobrą sprawę nie przejmowałby się krzykiem tych paru górników, którzy krzyczeli w warszawie (imho znacznie przesadzając). Oni by się prędzej czy później wypalili.
Ktoś policzył, że polskie elektrownie mają zapasu węgla na siedem dni. Co potem? Kupować? Za jakie pieniądze? Kto będzie miał taką nadwyżkę żeby utrzymać całą Polskę? I ile by to kosztowało nasze państwo? A elektrownie to tylko jeden z odbiorców węgla. Kryzys dotknąłby praktycznie wszystkie gałęzie gospodarki. Życzę wam powodzenia w zamykaniu kopalń.

Inna sprawa, która mnie boli, a o której wspominacie tak jakby to było zjawisko marginalne - opowiem o tym na podstawie mojego otoczenia. Prawie wszyscy z mojej rodziny, sąsiadów, czy znajomych, mają coś wspólnego z górnictwem. Większość ojców rodzin w moim regionie pracowało bądź pracuje na dole. I tak: mój tata nabawił się choroby układu oddechowego po zaledwie 4 latach pracy w dziale wentylacji, wobec czego musiał zrezygnować z dołu (może dzięki temu dzisiaj żyje?). Mój wujek ma poważne uszkodzenie kręgosłupa po uderzeniu go przez spadającą część obudowy. Drugi wujek ma uszkodzone kolana po uderzeniu przez wyrzuconą z górotworu skałę. Sąsiad tylko cudem uniknął amputacji ręki kiedy rękaw wkręcił mu się w taśmociąg. Jego bratu po 18 latach pracy pozostały łącznie 3 palce w obydwu rękach.... Mogę tak wyliczać jeszcze bardzo długo. Zmyślam? Nie. My tu na Śląsku oswoiliśmy się z tym, że pracując na kopalni nigdy nie wiadomo, czy ten, kto zjechał na dół wróci do domu cały. Szczerze mówiąc nie potrafię przypomnieć sobie ani jednej osoby, która nie była poharatana na zdrowiu (i częstokroć na psychice) przez pracę na kopalni.
Wobec tego zabierzcie górnikom przywileje. Niech pracują do 65 roku życia. Jestem pewien, że znacznie oszczędzicie na emeryturach - przecież i tak tylko jeden na sto dożyje tej emerytury, mimo, że każdy będzie co miesiąc na nią sobie zapracowywał. To będzie dopiero oszczędność!

Najsmutniejsze jest to, że przeciętny polak naprawdę niewiele wie o tym, czym dla Polski jest górnictwo. Macie własne pomysły reformatorskie. A skąd czerpiecie jakiekolwiek informacje o tym, co chcecie reformować? Ja bym nie dał buta sobie wypucować komuś, kto uczył się pucybutstwa z mediów. Cóż. Każdy myśli, że wie najlepiej. Jak to mówi pewne przysłowie: zawsze znajdą się Eskimosi , którzy wypracują dla mieszkańców Konga Belgijskiego wskazówki zachowywania się w czasie upałów.

Pozdrawiam Was, drodzy reformatorzy. Jak kiedyś zostanę politykiem, zajmę się reformą rolnictwa. Na dobry początek wszystkim zakażę uprawiania czegokolwiek. Przecież jedzenie z Chin jest o wiele tańsze. Później pomyślę nad innymi równie światłymi reformami. Trzymajcie się ciepło w swoich mieszkaniach. I pomyślcie czasem, dlaczego w tych mieszkaniach macie ciepło.

--
coś pięknego? Proszę bardzo:
e+1=0
cambec

lysy2
:apec :
po pierwsze dzięki Ci za post i przedstawienie pewnego rodzaju pkt. widzenia od strony Śląska.
nie do końca się zgadzam z Twoją argumentacją ale pokolei.
pracuję w energetyce i mam styczność z turbinami parowymi dla których pracują kotły węglowe i co do tych zapasów na 7 dni to nie zgodzę się - są dużo większe
co do badań, to nie było ich u nas, ale może się by się potwierdziły, może nie. niemniej co do reform się zgadzam z Tobą.
kwestia zamykania kopalń nie jest taka oczywista i nikt nie mówi o całkowitym. zresztą podano przykłady rentowności i dobrego zarządzania, więc zamykanie to nie jedyna droga, ale często poprostu trzeba. zawsze można wrócić do kopania i nie trzeba dziór zalewać.
co do kalectw, to wiele zawodów jest ryzykownych - tartak (niedawno zginął mój znajomy, a inny nie ma 2 palców), budowa - co chwila ktoś ginie lub traci zdrowie (jestem w delegacji i niedawno zginął tu w elektrociepłowni facet, w innej też). a oni pracują do 65 roku życia.
rządy nie boją się takich jak "my", ale właśnie górników. i nie z naszego powodu górnicy nie mają większych dotacji na ochronę zdrowia, ale raczej z powodu braków w budżecie.
wiadomo,że pkt. widzenia zależy od pkt. siedzenia.
więc smiało mogę powiedzieć, ze cieplo w domu mam, bo robię rzeczy od ktorych zależy praca ciepłowni i to moja zasługa
i dodam - przeciętny górnik uważa, że taki np.lekarz to darmozjad, bo tylko papierki wypisuje i nic nie robi jak on charuje. a kasy ma tyle, bo pracuje w prywatnych klinikach. (oczywiście po godzinach normalnej pracy w szpitalu, ale o tym nikt nie pamięta).
a dowodami na to są nagrania w wywiadach emitowanych w TV.
(i nie jest to moje jedyne źródło wiedzy w tym temacie).

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Aleister
:Apec

Jeżeli ktoś stwierdził, że przenośnikiem zgrzebłowym również można wrócić z przodka do szybu i podczas tej trasy ginie, to nie wynika to z tego, że górnik to niebezpieczny zawód ale z tego że ten ktoś był debilem.

Ile wypadków w kopalni jest faktycznie efektem nieprzewidzenia niebezpieczeństwa a ile wynika ze zwykłej złej woli bądź idiotyzmu?
Czy górnik który pracuje w kopalni gdzie podczas badania stężenia metanu trzyma się końcówkę wężyka metanomierza nieco za nisko jest w gorszej sytuacji niż operator dźwigu któremu się każe pracować przy silnym wietrze? Znam trochę temat wypadków w górnictwie i praktycznie zawsze powodem jest czyjś idiotyzm.

A to chłopcy sobie odpalą goły zapalnik na przodku dla zabawy, a do odejdzie materiał schowany za obudową bo się strzałowemu nie chciało po odstrzale odnieść nadmiaru do składu i sobie schował na zaś, a to inny strzałowy pomyli sobie zapalarki i odpali przodek który właśnie skończyli ładować, zamiast tego z którego już ewakuowano ludzi. Ba, słyszałem o przypadku że górnik miał kaca i żeby sztygarowi się w oczy nie rzucał schował się za otamowaniem i poszedł spać. Oczywiście z braku tlenu się udusił. Na tym tle liczba wypadków spowodowanych niekontrolowanym zawałem, nieprzewidzianym tąpnięciem czy wybuchem metanu którego nie można było wykryć jest naprawdę nieznaczna.

Przez całą zeszłą zimę latałem po budowie, a raczej rozbiórce.
Zagrożenie pylicą mam takie jak i ty. Było ślisko, zimno (akurat w najgorsze mrozy miałem taki zapieprz że nawet nie było kiedy na herbatę przerwy zrobić), dachy pod śniegiem trzeszczały, zagrożenia od robót strzałowych pomijam. Na moich oczach zawalił się dach budynku z którego pół godziny wcześniej wygoniłem łebków szukających złomu. Hałas od młotów może nie jest taki jaki od kombajnu na dole, ale bywa że towarzyszy mi 12 godzin dziennie.

I nikt mi za to nie da 14-ki. Nikt mi za to nie da premi z okazji dnia budowlańca. Za to przychodzi PIP i wywiesza plakaty, że co 4 dni na budowach w Polsce ginie człowiek. Bo ludzki idiotyzm wypadkogenny na powierzchni jest rozpowszechniony bardziej niż pod ziemią, w końcu czują się bezpieczniej.
Np gość potrafi siedzieć na stalowej belce i ją przepalać a potem obrócić się i przepalać ją z drugiej strony.

Aha, ja w pełni rozumiem że po 20 latach pracy na dole człowiek się już na dół nie nadaje. Ale tragedią Śląska jest to, że taki człowiek idzie na emeryturę, choć mógłby jeszcze trochę lżej popracować na powierzchni.

--
Jeszcze jedno hobby i wyjdę z internetu
Forum > Inteligentna jazda > Halemba- o odpowiedzialności inaczej.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj