Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Inteligentna jazda > ciekawe, czy tez macie takie zdanie?
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
anieliczka - Dziewica w łokciach · przed dinozaurami
na emigracji podobno ludziom hamulce puszczają... w sensie, małżeństwa się zdradzają, bo przeca współmałżonkowie nie widzą, ludzie węcej piją, bo sąsiedzi nie zobaczą, przeklinają, bo księdza proboszcza w pobliżu nie ma itp itd.
spotkalam tu mnóstwo polakow, z przeróżnych zakątków kraju, jedni zahukani, cisi, przespokojni, przepraszają, że żyjż, innym wyraźnie skrzydła się im rozwinęły i mam nieodparte wrażenie, że ta emigracja im tylko pomogła w odzyskaniu pewności siebie i pozbyciu się pewnych kompleksów.
I pytanie w związku z tym mam: czy brak najbliższych, którzy na bieżąco mogą ocenić nasze zachowanie powoduje, że rzeczywiście bez obaw robimy rzeczy, których w domu byśmy się nie odważyli?

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
cięzko mi powiedzieć, na emigracjii zarobkowej było paru moich znajomych bliższych i dalszych (głównie ludzie przed lub w trakcie studiów) - czy puszczały im hamulce..wątpię - natomiast wrócili dużo bardziej dorośli, dojrzali (na ile umiem to ocenić :P). Rodzice znają natomiast takich, co pojechali mając rodzinę tutaj i założyli drugą rodzinę tam. Jeszcze inni są w stanie - mąż jeździ po świecie i zarabia, w domu jest pare razy w roku po kilka dni i robi tak od dobrych 20 lat, a ciągle malżeństwem są zgodnym. Więc wydaje mi się, iż wszystko to zależy od człowieka - jeśli ktoś gotowy jest "przehulać" (przechulać?) całe życie, a hamuje się z powodu "oporu otoczenia" - to na pewno na emigracji będzie wyprawiał harce i swawole. Jak ktoś sam w sobie jest spokojny, a przede wszystkim wie po co emigruje, ma jakiś kodeks własny moralny...to pewno nie.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
DJWW - Superbojownik · przed dinozaurami
Ponoć "emigranci" stworzyli sobie pojęcie tzw. Roamingu, czyli, że jak jadą do Anglii to sobie mogą bzykać itd. bo są za granicą, a potem jak gdyby nigdy nic wrócić do domu (w sensie do męża/żony) itd. To pojęcie poznałem od osoby, która wyjechała do Anglii.

Co do końcowego pytania, to może nie wyjechałem na emigrację, ale życie już 2 lata- 450 km od domu można w jakiś sposób porównać. I na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że nie jest tak tragicznie. Są pewne rzeczy, które "nareszcie mi wolno", bo w domu mam dość "restrykcyjną" rodzicielkę. Ale nie oznacza to, że nagle stałem się nie wiadomo kim. Chyba kluczowe znaczenie ma tu po prostu charakter...

--
Jestem księciem z bajki. W końcu Shrek to też bajka...Free speech includes the right not to listen, if not interested.
Robert Heinlein

lysy2
Zmiana klimatu sprzyja zmianom zachowań.
Niektórzy (zwłaszcza Polacy) czują się skrępowani moralnością panującą w ich otoczeniu (zwłaszcza, gdy pochodzą z małych miejscowości). Gdy oderwą się od "stróży moralności" to dają upust swojej naturze, często aż nazbyt bardzo, niż sami by chcieli (ale o tym dowiadują się zwykle później... za późno).
czasem ludzie zachłystują się "wielkim światem" i odbija im ta pozorna swoboda. stają się podatni na otoczenie-zwłaszcza to przeciwne od tego, które znają.
jak z nastolatkami - imponują silne wzorce, przeciwne wszelkim prawom i nakazom (siła, buta itp.)
najtrudniej powiedzieć "nie", gdy wkoło mówią "tak"
no i jeszcze mamy skrajności - gdy ludzie zaczynają nienawidzieć swojego poprzedniego życia i dają temu upust swoim zachowaniem.
ale nie dajmy się zwariować - wielu pozostaje sobą i tyle.

PS.
tak trochę spłycając
po prostu pilnuj swojego chłopa
a sama jak to się mówi "trzymaj się i nie puszczaj"

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
gandziu - Superbojownik · przed dinozaurami
Wyobraźmy sobie człowieka, który otrzymuje szansę aby na miesiąc przywłaszczyć sobie twarz innej osoby. Przez pierwsze kilka dni musi się oswoić z sytuacją. W przeciągu tygodnia zaczyna mu się cała sytuacja bardzo podobać, ponieważ cały jego światopogląd ulega załamaniu kiedy ludzie biorą go za kogoś innego. Cała sprawa zaczyna być ciekawym doświadczeniem socjologicznym i treningiem charakteru ale także niezłym żartem, który nieraz wywoła uśmiech na twarzy tejże osoby. W przeciągu dwóch tygodni człowiek ten zauważa że, wszystkie rzeczy które robi bądź dopiero ma zamiar zrobić ujdą mu na sucho; w końcu nikt nie może nic zarzucić jego prawdziwej tożsamości. To skłania go do coraz bardziej radykalnych kroków aby poeksperymentować w tej nowej sytuacji i w rezultacie posuwa się do działań, czynności, których nigdy nie zrobiłby w swoim prawdziwym życiu. Pod koniec miesiąca człowiek ten zupełnie zatraca się w swojej nowej rzeczywistości, patrząc w lustro widzi już zupełnie kogoś innego a świadomość że niedługo powróci do swojego starego "Ja" powoduje że, chce ten czas wykorzystać jak najpełniej i może zrobić coś z czym zapewne nie poradziłby sobie w swoim sumieniu gdyby nie obecna sytuacja. Jednocześnie żal mu że, to wszystko się kończy. Nadchodzi ten czas kiedy wraca do swojej "prawdziwej" twarzy. Nasz bohater przypomina sobie że, jego życie znacząco różni się od tego które prowadził przez ostatni miesiąc i choć bardzo chciałby wrócić do pewnych jego aspektów to musi pogodzić się z sytuacją że, to wszystko minęło. Wobec tego wraca do swoich starych nawyków i prowadzi dotychczasowy byt.

Konkluzja z tego jest taka że, człowiek który nie rozpoznaje w lustrze własnej twarzy skłonny jest do rzeczy, o które nigdy by się nie podejrzewał.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
mik9999 - Superbojownik · przed dinozaurami
:grandziu, bardzo doceniamy Twój literacki polot i fakt, że starasz się unikać powtórzeń ("Nasz bohater"). Uprzyjemnia nam to znacząco lekturę, tylko przecinki stawia się przed "że".

A co do sprawy, to wydaje mi się, że emigracja jest po prostu testem, sprawdzianem. Ludzie, którzy mieli jakieś zasady, będą dalej się ich trzymać, a tym, których zachowanie było wynikiem jedynie presji społeczeństwa i przymusu dostosowania się do panujących zwyczajów popuszczą hamulce.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
gandziu - Superbojownik · przed dinozaurami
9999 nie musisz być cyniczny, jeśli ty tak nie potrafisz napisać to przykro mi bardzo, a z "że" nigdy nie jestem do końca pewien.

Zgadzam się z tobą częściowo, tylko jest drobny problem. To, co napisałeś bardziej mi pasuje do nastolatka, który wyjeżdża na kolonie i kiedy nie ma rodziców, to wychodzi z niego diabeł. Emigracja to z deka inna sytuacja, bo tutaj już nikt nie sprawuje nad daną osobą kontroli, więc i błąd trudniej wytłumaczyć. Po prostu wraz z przekroczeniem granicy nie zostawiamy tam do końca swojego starego życia i nie rozpoczynamy do końca nowego.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Na emigracji możemy swobodnie porzucić swoją starą osobowość. Co ciekawsze, możemy te osobowości cyklicznie zmieniać, nie przejmując się żadnymi społecznymi konsekwencjami. Tylko wtedy, zakomleksiona, mało odważna dziewczyna może stać się błyskotliwą żyletą, istną femme fatale, a wierny mąż w średnim wieku może dać upust swoim żądzom i wdać sie w romans z szesnastolatką.
Tak, myślę, że znajdując się kilka tysięcy kilometrów od swojego starego życia, ludziom 'puszczają hamulce' i robią rzeczy, na które nigdy nie zdobyliby się w swoim starym środowisku. Ale czy to źle? Nie, bo należy testować samego siebie, żeby nie skończyć kiedyś zamkniętym w czterech ścianach, zastanawiając się: dlaczego moje życie tak się potoczyło? dlaczego zmarnowałem tyle okazji?

--
KTŚ - kocham tylko siebie :)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
wisz-nu - Superbojownik · przed dinozaurami
chcialem jeszcze zauwazyc, ze z podobnych powodow za granica ludzie wykonuja prace, ktorych w zyciu by sie nie podjeli w Polsce...
bo nawet za pieniadze podobne (w stosunku do kosztow utrzymania), czy ktos z wyzszym wyksztalceniem sprzatalby ulice/kible w Polsce?
Nawet niekonieczenie we wlasnym miescie, ale w ogole w kraju?
Czy doktorzy wyjezdzaliby na polska wies zbierac truskawki?

Smiem watpic...

A nie bede wspominal juz o innych rodzajach pracy, choc ponoc zadna nie hanbi...

--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
anieliczka - Dziewica w łokciach · przed dinozaurami
bo żadna praca nie hańbi, tylko zbyt wygórowane mniemanie o sobie i swoim wykształceniu czy umiejętnościach powoduje, że jesteśmy zapatrzeni w siebie i w kraju wśród znajomych zgrywamy niezwykle mądrych, fajnych, inteligentnych ludzi, a tak naprawdę to jesteśmy tacy jak wszyscy, masa, która ulepia się i która ulepiać się daje.

--

b00g13
b00g13 - Superbojownik · przed dinozaurami
Oj wisz-nu, oczywiście. Jeżeliby mycie kibli gwarantowalo taki sam poziom utrzymania w PL jak w UK (co prawda akurat nie tym się zajmuję, ale poteoretyzujmy) to z miejsca bym się na to rzucił. To o czym ty piszesz to raczej absolutny brak szacunku do pracy fizycznej, rzecz znana w PL, zaś w UK będąca absolutną abstrakcją.

--
"(...)Niedawno dałem się też przekonać żeby zobaczyć remake Żywotu Briana w reżyserii Mela Gibsona(...)"

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Coś w tym jest,bo jak wyjechałem na obczyznę na parę lat to udało mi się tam znaleźc kobietę z którą do dzisiejszego dnia jestem.I jestem z tego kontent.
W kraju też trochę tego było,co w dwóch przypadkach skończyło się małżeństwem i rozwodami.
Faktycznie , coś się zmieniło we mnie ,jestem bardziej odpowiedzialny za siebie i bliskich.
PS.Ten Tomek o którego dopytywałaś się na "zlocie mazurskim",to ja.

--
Każdy ma prawo do szczęścia, ale nie każdy ma szczęście do prawa...

beatka7
Zgadzam się z wisz-nu, wyjazd i praca za granicą to wyjątkowo trudna sytuacja . Trudno to zrozumieć póki się nie spróbuje. Wśród obcych, bez kogoś bliskiego, kto zrozumie, wysłucha... niby banalne, jednak trudno znieść osamotnienie.
Człowiek potrzebuje bliskości innych ludzi, bez tego życie staje się bezsensowne. Różne rzeczy wtedy przychodzą do głowy, pojawia się zwątpienie. Niektórzy rekompensują sobie brak bliskich romansem, szaleństwami itp.
Nie usprawiedliwiam tych osób, jednak podziwiam ludzi, którzy dłużej pracowali za granicą i im nie odbiło. Trzeba mieć naprawdę dobrze poukładane w głowie aby to przetrwać.
Natomiast, moim zdaniem, brak jest związku zachowania z wiarą. Wierzący to tacy sami grzesznicy jak ateiści, jak nie więksi.
Forum > Inteligentna jazda > ciekawe, czy tez macie takie zdanie?
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj