Pewnie wszyscy słyszeli o tej sprawie. I pewnie każdy ma inne na nią spojrzenie.
I tak się zastanawiam, jaka powinna być reakcja na takie zdarzenie. Czy policjant, który zastrzelił chłopaka powinien się tłumaczyć z tego co zrobił? Czy powinien ponieść karę?
W mediach przeważa wizerunek niewinnego człowieka, którego zastrzelili bez powodu źli policjanci.
A jednak ten "niewiny człowiek" poruszał się motorem bez prawa jazdy, gdyby nie przypadkowa obława policji, mógłby on potrącić, zabić jakiegoś człowieka i wtedy byłby przestępcą, mordercą. Jednak został zastrzelony i to on jest ofiarą, a policjant - mordercą.
Dalej, kto widząc obławę na drodze (a zwykle w takich biorą udział ciężko uzbrojeni policjanci) próbuje ucieczki i taranowania policjanta? Chyba trzeba sobie zdawać sprawę, że to też są ludzie i szukając podejrzanego nie będą ryzykować swojego życia, żeby zapytać grzecznie czy pan przypadkiem nie jest bandytą, którego szukamy?
I co najważniejsze, cała sytuacja wynika chyba z tego że nie szanuje się u nas policji, nie czuje się przed nią respektu (dopóki nie zaczną strzelać?).
Ja wiem, że stereotyp głupiego, okrutnego i niezrównoważonego policjanta u nas funkcjonuje, ale spójrzmy obiektywnie. Takie zdanie mają w większości Ci którzy stykają się z funkcjonariuszami pracującymi w siłach prewencji, itp. I prawdą jest to, że są oni bardziej agresywni od zwykłych policjantów, ale do cholery, tacy powinni być!
W codziennych kontaktach z policją spotyka się naprawdę pomocnych i inteligentnych ludzi.
I wracając do tematu. Gdyby policjanci byli w stanie normalnie zatrzymać motocyklistę, sprawa inaczej by się skończyła. Byłoby jednego potencjalnego pirata drogowego mniej (nie mam nic przeciwko motocyklistom, a jedynie ludziom jeżdżącym bez uprawnień). Przykry zbieg okoliczności sprawił, że zatrzymanie wyglądało tak jak wyglądało. Chłopak też nie mógł wiedzieć, że policja będzie strzelać, ale widząc uzbrojonych funkcjonariuszy powinien wziąść to pod uwagę.
I tak się zastanawiam, jaka powinna być reakcja na takie zdarzenie. Czy policjant, który zastrzelił chłopaka powinien się tłumaczyć z tego co zrobił? Czy powinien ponieść karę?
W mediach przeważa wizerunek niewinnego człowieka, którego zastrzelili bez powodu źli policjanci.
A jednak ten "niewiny człowiek" poruszał się motorem bez prawa jazdy, gdyby nie przypadkowa obława policji, mógłby on potrącić, zabić jakiegoś człowieka i wtedy byłby przestępcą, mordercą. Jednak został zastrzelony i to on jest ofiarą, a policjant - mordercą.
Dalej, kto widząc obławę na drodze (a zwykle w takich biorą udział ciężko uzbrojeni policjanci) próbuje ucieczki i taranowania policjanta? Chyba trzeba sobie zdawać sprawę, że to też są ludzie i szukając podejrzanego nie będą ryzykować swojego życia, żeby zapytać grzecznie czy pan przypadkiem nie jest bandytą, którego szukamy?
I co najważniejsze, cała sytuacja wynika chyba z tego że nie szanuje się u nas policji, nie czuje się przed nią respektu (dopóki nie zaczną strzelać?).
Ja wiem, że stereotyp głupiego, okrutnego i niezrównoważonego policjanta u nas funkcjonuje, ale spójrzmy obiektywnie. Takie zdanie mają w większości Ci którzy stykają się z funkcjonariuszami pracującymi w siłach prewencji, itp. I prawdą jest to, że są oni bardziej agresywni od zwykłych policjantów, ale do cholery, tacy powinni być!
W codziennych kontaktach z policją spotyka się naprawdę pomocnych i inteligentnych ludzi.
I wracając do tematu. Gdyby policjanci byli w stanie normalnie zatrzymać motocyklistę, sprawa inaczej by się skończyła. Byłoby jednego potencjalnego pirata drogowego mniej (nie mam nic przeciwko motocyklistom, a jedynie ludziom jeżdżącym bez uprawnień). Przykry zbieg okoliczności sprawił, że zatrzymanie wyglądało tak jak wyglądało. Chłopak też nie mógł wiedzieć, że policja będzie strzelać, ale widząc uzbrojonych funkcjonariuszy powinien wziąść to pod uwagę.
--
I owszem - jestem pyłkiem, ale na wyjściowej marynarce świata.