Tak sobie patrzę wkoło, i czasem dochodzę do dziwnych wniosków… Pielgrzymka B16 do Polski dobiega końca. Internet jest pełen niewybrednych żartów na jego temat, z których jedne śmieszą inne napełniają niesmakiem.
Byłam pod Jasną Górą wczoraj i - co chyba nie powinno mnie dziwić – ludzie, choć wzruszeni, czekali tylko na wpadkę językową B16, by parsknąć cichutkim śmiechem.
czy jesteśmy społeczeństwem sceptyków i cyników???
Wizyta B16 w naszym kraju była i dla nas i dla niego ciężką próbą. Trzeba czasem sobie wprost powiedzieć… historia nie uczyniła z nas ludzi tolerancyjnych. Położenie geograficzne nie pozwoliło nam uniknąć zawirowań historii. Jako społeczeństwo (wiem uogólniam, wiem są jednostki odstające od tego schematu) nigdy nie pałaliśmy wielką sympatią do naszych sąsiadów… zwłaszcza tych zza zachodniej granicy. A tu co?
Nie dosyć że nie ma już naszego Papieża, to jego następcą jest Niemiec… jest gdzieś w środku serca szpileczka niesmaku prawda???
nie jestem fanatyczką religijną, może dlatego kiedy paulini na Jasnej Górze w oczekiwaniu na helikopter z papieżem uczyli tłum witać B16 po niemiecku miałam ochotę uciec i splunąć na to wszystko.
Nie jestem tolerancyjna.
Może powodem są opowieści mojej ś.p. babci o tym jak Niemcy gwałcili, rabowali, palili…
Może powodem jest tablica wisząca w mojej wsi pamięci dziesięciu powieszonych mieszkańców w odwecie za zabicie ssmana przez partyzantkę (chłopców z lasu… tak mówiła moja babcia), którą przez osiem lat podstawówki mijałam w drodze do szkoły.
Nie lubię Niemców, nigdy nie lubiłam, na dźwięk ich szwargolenia robi mi się niedobrze…
I wiem że nie jestem w tym sama…
Ile pokoleń potrzeba by społeczeństwa odbudowały zaufanie do siebie. By nie było niechęci??
Czy Papież –Niemiec w kraju w którym króluje katolicyzm ma szansę cokolwiek zmienić w sercach ludzi??? Czy ten zgrzyt w sercach wynikający z szacunku i czasem aż uwielbienia do głowy kościoła a zarazem z niechęci i obrzydzenia do Niemców ma szansę się uciszyć???
ciekawam Waszego zdania…
Byłam pod Jasną Górą wczoraj i - co chyba nie powinno mnie dziwić – ludzie, choć wzruszeni, czekali tylko na wpadkę językową B16, by parsknąć cichutkim śmiechem.
czy jesteśmy społeczeństwem sceptyków i cyników???
Wizyta B16 w naszym kraju była i dla nas i dla niego ciężką próbą. Trzeba czasem sobie wprost powiedzieć… historia nie uczyniła z nas ludzi tolerancyjnych. Położenie geograficzne nie pozwoliło nam uniknąć zawirowań historii. Jako społeczeństwo (wiem uogólniam, wiem są jednostki odstające od tego schematu) nigdy nie pałaliśmy wielką sympatią do naszych sąsiadów… zwłaszcza tych zza zachodniej granicy. A tu co?
Nie dosyć że nie ma już naszego Papieża, to jego następcą jest Niemiec… jest gdzieś w środku serca szpileczka niesmaku prawda???
nie jestem fanatyczką religijną, może dlatego kiedy paulini na Jasnej Górze w oczekiwaniu na helikopter z papieżem uczyli tłum witać B16 po niemiecku miałam ochotę uciec i splunąć na to wszystko.
Nie jestem tolerancyjna.
Może powodem są opowieści mojej ś.p. babci o tym jak Niemcy gwałcili, rabowali, palili…
Może powodem jest tablica wisząca w mojej wsi pamięci dziesięciu powieszonych mieszkańców w odwecie za zabicie ssmana przez partyzantkę (chłopców z lasu… tak mówiła moja babcia), którą przez osiem lat podstawówki mijałam w drodze do szkoły.
Nie lubię Niemców, nigdy nie lubiłam, na dźwięk ich szwargolenia robi mi się niedobrze…
I wiem że nie jestem w tym sama…
Ile pokoleń potrzeba by społeczeństwa odbudowały zaufanie do siebie. By nie było niechęci??
Czy Papież –Niemiec w kraju w którym króluje katolicyzm ma szansę cokolwiek zmienić w sercach ludzi??? Czy ten zgrzyt w sercach wynikający z szacunku i czasem aż uwielbienia do głowy kościoła a zarazem z niechęci i obrzydzenia do Niemców ma szansę się uciszyć???
ciekawam Waszego zdania…