ziemniaki
żółtko
drozdże
mąka
gałka muszkatołowa
zacny kawał "parmezanu", czy w moim przypadku szafira
cukier, sól, zielony pieprz ze słoika
Ugotowane ziemniaki ugniotłam. Drożdże (na dwa kartoflasy gigantesy dałam kawałek wielkości niej więcej orzecha laskowego) nakarmiłam cukrem i dodałam do ciepłych ziemniaków. Wystudziłam całość, dodałam pieprz, sól, mnóstwo gałki muszkatołowej i starty ser. Dodałam żółtko i tyle mąki, by masa mniej wiecej trzymała kształt. Mniej więcej, bo powinna być za rzadka, by się dobrze formować.
Dno naczynia do gotowania na parze wyścieliłam alufolią i pacnęłam kawałki masy wielkości orzecha włoskiego. Gotowałam około 5 minut.
Kluseczki były zupełnie eksperymentalne i wyszły bardzo fajnie, mięciutkie, puchate, aromatyczne. Na pewno je powtórzę, być może dodając do masy ziemniaczanej dynię.
żółtko
drozdże
mąka
gałka muszkatołowa
zacny kawał "parmezanu", czy w moim przypadku szafira
cukier, sól, zielony pieprz ze słoika
Ugotowane ziemniaki ugniotłam. Drożdże (na dwa kartoflasy gigantesy dałam kawałek wielkości niej więcej orzecha laskowego) nakarmiłam cukrem i dodałam do ciepłych ziemniaków. Wystudziłam całość, dodałam pieprz, sól, mnóstwo gałki muszkatołowej i starty ser. Dodałam żółtko i tyle mąki, by masa mniej wiecej trzymała kształt. Mniej więcej, bo powinna być za rzadka, by się dobrze formować.
Dno naczynia do gotowania na parze wyścieliłam alufolią i pacnęłam kawałki masy wielkości orzecha włoskiego. Gotowałam około 5 minut.
Kluseczki były zupełnie eksperymentalne i wyszły bardzo fajnie, mięciutkie, puchate, aromatyczne. Na pewno je powtórzę, być może dodając do masy ziemniaczanej dynię.
--