Padało, więc żeby jutro nie musieć w żarze pichcić , wykorzystałam parę godzin na przygotowanie prostych, ale kuszących sałatek.
Do przygotowania giardiniery użyłam:
jednego bakłażana
dwóch niedużych cukinii
trzech marchewek
papryki żółtej i czerwonej, po połowie każdej
garści fasolki szparagowej
dwóch małych cebulek czerwonych
soli, octu białego winnego, oliwy ev i kilku ząbków czosnku.
Małą mandoliną pocięłam na dość cienkie pasy (niecałe pół centymetra) cukinie (wzdłuż) i bakłażana (prawie w poprzek, mandolina zjeżdżała z cięciem). Oba warzywka zgrilowałam na patelni. Najlepsiejsza jest grilówka, ale słodka połowa mi ostatnią "umyła" druciakiem i musiałam wywalić. Świetnie się więc sprawiła nieprzywierająca patelnia do robienia naleśników
i jakakolwiek inna patelnia też, byle nieprzywierająca:
Plastry cukinii przekroiłam wzdłuż, dłuższe jeszcze na pół, w paski, plastry bakłażana wzdłuż i w poprzek parę razy, w prostokąty. Ale to już a'la kawałeczek viagry, czyli ma się tylko ładnie w talerzu układać. Wrzuciłam do takiej miski, żeby było łatwo wszystko mieszać.
Marchew skroiłam w plasterki, paprykę w niewielkie kawałki, wrzuciłam na tę samą patelnię z łyżeczką evo, fasolkę szpragową wrzuciłam do lekko osolonego wrzątku, doprowadziłam wszystko do konsysyencji "al dente".
Fasolkę zalałam potem zimną wodą, żeby została zieleńsza, odcedziłam, przekroiłam na pół:
Do wszystkich warzyw w misce dodałam skrojoną w cienkie plastry czerwoną cebulkę.
Przygotowałam emulsję z octu winnego, soli, oliwy ev i przeciśniętego praską czosnku (proporcje wg gustu, ok pół na pół oliwy i octu, może trochę więcej octu, dwa-trzy ząbki czosnku, soli ile lubimy, ale ocet i czosnek ma być czuć!),
wylałam na całość, wymieszałam
i zabrałam się za resztę bakłażanów i cukinii (cdn)
Do przygotowania giardiniery użyłam:
jednego bakłażana
dwóch niedużych cukinii
trzech marchewek
papryki żółtej i czerwonej, po połowie każdej
garści fasolki szparagowej
dwóch małych cebulek czerwonych
soli, octu białego winnego, oliwy ev i kilku ząbków czosnku.
Małą mandoliną pocięłam na dość cienkie pasy (niecałe pół centymetra) cukinie (wzdłuż) i bakłażana (prawie w poprzek, mandolina zjeżdżała z cięciem). Oba warzywka zgrilowałam na patelni. Najlepsiejsza jest grilówka, ale słodka połowa mi ostatnią "umyła" druciakiem i musiałam wywalić. Świetnie się więc sprawiła nieprzywierająca patelnia do robienia naleśników
i jakakolwiek inna patelnia też, byle nieprzywierająca:
Plastry cukinii przekroiłam wzdłuż, dłuższe jeszcze na pół, w paski, plastry bakłażana wzdłuż i w poprzek parę razy, w prostokąty. Ale to już a'la kawałeczek viagry, czyli ma się tylko ładnie w talerzu układać. Wrzuciłam do takiej miski, żeby było łatwo wszystko mieszać.
Marchew skroiłam w plasterki, paprykę w niewielkie kawałki, wrzuciłam na tę samą patelnię z łyżeczką evo, fasolkę szpragową wrzuciłam do lekko osolonego wrzątku, doprowadziłam wszystko do konsysyencji "al dente".
Fasolkę zalałam potem zimną wodą, żeby została zieleńsza, odcedziłam, przekroiłam na pół:
Do wszystkich warzyw w misce dodałam skrojoną w cienkie plastry czerwoną cebulkę.
Przygotowałam emulsję z octu winnego, soli, oliwy ev i przeciśniętego praską czosnku (proporcje wg gustu, ok pół na pół oliwy i octu, może trochę więcej octu, dwa-trzy ząbki czosnku, soli ile lubimy, ale ocet i czosnek ma być czuć!),
wylałam na całość, wymieszałam
i zabrałam się za resztę bakłażanów i cukinii (cdn)
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks