Na jednym ze spotkań z publicznością pewien pan skarżył się Jerzemu Bińczyckiemu , że jego syn podobny jest do Tomaszka Niechcica z "Nocy i dni" , którego filmowym ojcem był właśnie Bińczycki.
– Niech mi pan powie – zapytał w końcu – jak to było z Tomaszkiem? Wyrósł ostatecznie na uczciwego człowieka, czy nie?
– Niestety, nie wiem – odparł Bińczycki – bo widzi pan, ja już w dwunastym odcinku umieram.
.......................

Aktor Gustaw Holoubek w filmie „Biały niedźwiedź” grał Żyda, którego zakopiański fotograf ukrywał podczas wojny w kostiumie misia, pozującego do zdjęć z turystami. Lato było gorące, na planie zdjęciowym pełno dziewczyn, które podrywali dźwiękowcy, operatorzy i inni.
- A koło mnie - wspomina Holoubek - dziewczyny przechodziły obojętnie, nie wiedząc, że w środku jest Holoubek. W końcu nie wytrzymałem, zerwałem niedźwiedzi łeb i do najbliższej dziewczyny zawołałem: „jestem Gustaw Holoubek”. A ona odpowiedziała: „odp… się misiu”.
......................

Kiedyś I sekretarz PZPR Władysław Gomułka usłyszał w rozmowie o jakimś dysydencie, że to homoseksualista.
- A co to takiego? - zainteresował się.
- No, to taki, co żyje z drugim mężczyzną, jak mąż z żoną.
- Chłop z chłopem? - zdumiał się - Niemożliwe!
....................

Lata 50-te. Związek Literatów Polskich. Na zebraniach sekcji prozy, poezji oraz Podstawowej Organizacji Partyjnej pisarzy w Warszawie prym w krytykanctwie wódł zapomniany już dzisiaj dziennikarz i późniejszy reżyser filmów dokumentalnych Grzegorz Lasota. Uchodził on za teoretyka grupy pryszczatych - młodych radykalnych zwolenników nowej władzy i podporządkowania twórczości wymogom socrealizmu (Przyboś mówił o nim ,,terroretyk''). Rozpoznawał wrogów socrealizmu na odległość i bezlitośnie ich tępił. Panoszył się w Związku, w redakcji ,,Nowej Kultury'', na zebraniach sekcji i w stołówce literatów. ,,Z Jarosławem Iwaszkiewiczem (na zdjęciu) gadał jak z kumplem. Mając 21 lat największych pisarzy rozstawiał po kątach i walił im na wy. - Dobrzy jesteście, towarzyszu. Wasza ostatnia nowela nie była zła - klepał pisarza po ramieniu. - Może ciut przydługa, ale klasowo słuszna. Obiecuję wam, że coś o niej napiszę. - Byłbym wdzięczny - giął się jak świński scyzoryk chwalony prozaik. Potem chodził od stolika do stolika i mówił: - Lasocie się moje opowiadanie bardzo podobało'' - wspominał Jarosław Abramow-Newerly.
Swoje wystąpienia Lasota zebrał w tomie pod militarnym tytułem ,,Kierunek natarcia''. W środowisku mówiono o nim ,,Kierunek podtarcia''.

anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)
aktorzy na tle historii (fb)

Janusz Kondratiuk: (...) Himilsbach nie tylko u mnie grał, ale razem staraliśmy się pisać scenariusze. "Staraliśmy się" to właściwe określenie, bo po godzinie dwunastej w południe Janek był już tak nawalony, że nie mógł pracować. Zwykle kończyło się, że wymyślając jakieś zupełnie proste zdanie, na przykład: "Kaczka wprowadziła kaczęta na strugę", zalewał się łzami, łapał mnie za rękę i mówił: "Ale zdanie, co? Jak dzwon!". Ja po chwili wstawałem i mówiłem: "Dobra Janek, pij dalej, ja spadam".

Po wydaniu w Rosji opowiadań Himilsbach został zaproszony na obiad do Związku Literatów. Przyszedł nieco podchmielony, co wyraźnie gorszyło reżimowego pisarza - Koźniewskiego. Janek to zauważył i rzucił: "Panie Koźniewski, ja pana znam, pan jest wielki pisarz". Na to Koźniewski, już udobruchany, zamienia się w słuch, a Janek ciągnie: "Byłem w księgarni, półki na ścianie na wprost pełne pańskich książek, patrzę w prawo - pańskie książki, to w lewo patrzę - też pańskie książki, a mojej żadnej. Wszystkie wyprzedane".

"Drżące kadry. ... - Piotr Czerkawski