Pudło w czworokąt, ale i tak było dobrze.
„Jej piersi były nabrzmiałe od podniecenia. Oddech miała szybki, czułem że jest spragniona. Musiałem wejść w nią, żeby spełnić jej oczekiwania. Zrobiłem to, wszedłem, jęczała z rozkoszy”.
No, tego, ja to nie ta James od wszystkich odcieni szarości, ale faktycznie wszedłem z Miniówą do pokoju. Oprócz światła, zajarzyły się we mnie neurony percepcyjne: Miniówa okazała się być dość przeciętnej urody (to akurat najłagodniejsze określenie) kobietą. Była stara, tak że ze czterdzieści lat poznała, do tego miała w coś tam zmarszczek i celulit na dupie, który rysował własny scenariusz tego wieczora.
Grunt palił mi się pod nogami: pragnąłem imprezy – imprezy brak. Pragnąłem przygód, przygoda okazała się super brzydką babą, która...
- Kochaniutki, można jakieś drineczki tutaj? – Rozejrzała się po pokoju.
Zaimprowizowałem (bo cały wieczór był improwizacją) i zrobiłem drinka z wódki, curacao oraz coli – czyli tego, co miałem na podorędziu.
Sam sobie też walnąłem curacao, zaprawiłem to wódą, bo ani procentów w sobie nie miałem (nie licząc trzech piw) ani odwagi, żeby tę Miniówę przeszturchać.
Minęły jakieś dwie, może trzy kolejki. Ja próbuję się wycofać z sytuacji, Miniówa napiera. Wpierw robi myk ze zdjęciem bluzki. Jej top ląduje na podłodze, moje oczy na jej cyckach: tutaj nic nie okłamię, ani siebie, ani Was. Cycki były zajebiste, takie dłuższe D, z ciemnymi sutkami. Ręce aż mnie normalnie latały, aby toto złapać. Widok co najmniej przyjemny – i to jest minimum tej sytuacji. Miniówa wyciąga z torebki prezerwatywę, otwiera ją zębami, prezerwatywę wkłada do ust i mówi:
- A, taki numer, widziałeś?
Patrzę (bo nie widziałem). Odpowiadam przecząco.
- To zobacz, bo ci założę gumę na fiuta ustami!
Okej, łapię to w ciemno.
Nagle otwierają się drzwi pokoju. Wparowuje Beata, a za nią Żelka.
Ja mam gacie ściągnięte, przede mną klęczy Miniówka.
Rach, ciach i Miniówa zostaje wyprowadzona za drzwi, zaś dziewczyny które ją wypchały, biorą jej ciuchy, torebkę oraz drinka i wywalają wszystko za drzwi.
Miniówa okazała się być pełną klasy, wykształconą dziewuchą, bo kiedy Żelka i Beata zamknęły drzwi, dało się usłyszeć coś z historii oraz sztuki, na przykład o „jesieni”, „średniowieczu” oraz mniej związane z tematem „wasze dupy”.
Stałem jak wryty. Ani pijany, ani poruchany, ani wkurwiony. Zdziwiony, o!, tak!.
- Co jest, Be?! – zapytuję koleżankę, która ma wyrytą radość na twarzy.
- Tyyyyyyyyy – warknęła na mnie – dupę to sobie chcesz zaliczyć, a mnie nawet za cycka nie złapiesz!? Jesteś kutasem i pedałem! – rzekła wkurwiona i zaczęła robić sobie drinka.
Ze spokojem patrzyłem jak leję wódkę, a gdy zmieszała ją z curacao i colą, zapytałem, co – do kurwy nędzy – obie tutaj robią.
- Ciotka odmówiła noclegu, więc śpimy tutaj.
Wyparowałem z pokoju z ciśnieniem na zawał. Schodzę na dół, na dole przy recepcji stoi Miniówa oraz jakiż obcy koleś w skórze, co Pudziana by zdmuchnął karkiem.
„O, kurwa!” – pomyślałem. Byłem nie raz w czarnej dupie, ale teraz byłem ciut głębiej i bardziej niż kiedykolwiek.
Miniówa robi awanturę na całą recepcję, Kark masuje pięści, ja już liczę zęby...
Wtedy wchodzi pan Janusz, kierowca ciężarówki.
- O, tutaj jesteście! – krzyczy od progu. – Ja was szukam pół wieczoru... Chwila..., co jest grane? – patrzy na Karka. Kark patrzy na niego, Miniówa nawołuje, aby Kark policzył mi zęby.
Po krótkiej chwili Janusz, ten kierowca, bierze całą winę na siebie oraz rachunek. Co więcej, bierze Miniówę do siebie i za wszystko płaci. Po prostu, wyciąga kasę, Kark ją bierze, dziewczyna nawet robi wredny uśmiech w moją stronę i cała sprawa rozchodzi się po kościach.
Ja robię wielkie „ufffffffffffffff” i myślę, że pójdę się najebać – to był mój jedyny plan w tamtej chwili.
Kark sobie poszedł, Janusz (kierowca) poszedł z Miniówą na pokój, a ja nie chciałem wracać do swojego pokoju. Stałem przy recepcji, gdzie za barem były drinki i nagle mnie olśniło: za kontuarem stała taka piękna dziewczyna, lat może osiemnaście, i wszystkiemu się przyglądała. Jak już zobaczyłem, że przygląda się mnie, to i ja zacząłem na nią patrzeć. A, że miała piękne cycki, a zasoby też dobre (alkohol na barze) to skierowałem ku niej kroki...
Na chwilę zapomniałem o Beacie i Żelce oraz tej Miniówce.
Podbijam całkiem uchachany do pani za barem.
- Co tam? Nocna zmiana? – zapytuję.
- Ty, kurwa, jesteś jaskiniowiec, że dnia od nocy nie odróżniasz? – odpowiada piękne dziewczę.
Moje nerwy puściły:
- Droga pani, mam ciężki dzień i zapowiada się ciężka noc. Możemy się po prostu napić?
-O, no i tak mi graj! – odpowiedziała i polała.
I mi, i sobie.
Młoda była całkowicie zainteresowana sytuacją dwóch kobiet w pokoju na jedną osobę. Wytłumaczyłem dokładnie sytuację, zaś ona – chyba zrozumiawszy – zaakceptowała moje położenie. Rezultatem tej krótkie rozmowy było, że we całą trójkę możemy przekimać w pokoju. Mi to pasowało nawet bardzo.
Drugim rezultatem rozmowy z Młodą był fakt, że dowiedziała się że ja i Beata pracujemy z Antonio (te modelki) i Młoda normalnie, bez ceregieli, po którymś tam drinku zmieniła temat rozmowy:
- Ty, Stefan, a jakbym chciała tak wylądować na okładkę, to moje piersi będą się nadawać? – zapytała, co mnie zamurowało.
Jako, że już promile wchodziły (jeszcze nie byłem pijany, ale humor i takie tam były i działały) odpowiedziałem dziarsko:
- Tego nie wiem, musiałbym to najpierw ocenić.
I jak stała, tak zdjęła marynarkę i ramiączka bluzki, odsłaniając całkowicie i kompletnie swoje piersi. Stałem jak wyryty – bo i wryty byłem. Dziewczę spuściło wzrok, ciut zawstydzone, ja patrzyłem na jej piękne, kształtne piersi. Rozmiar B, ale przy jej szczupłej figurze to było te B! Pomyślałem sobie wtedy „O, Kurwa mać!” i to była najbardziej realna myśl w moim życiu. Procenty już działały, więc rach-ciach przekułem te złoto w działanie. Nawet nie musiałem.
Po skomplementowaniu piersi recepcjonistki, ona postawiła drinka i zaprosiła mnie do pokoju. Poszedłem. Wyruchała mnie jak złoto.
Wyszedłem... teraz mogę powiedzieć że była to godzina czwarta..., w sensie, się jasno robiło. Ale byłem już pijany. Co więcej, wróciłem – odważnie i z piersią na przód, do mojego pokoju, gdzie spały Żelka i Beata.
Wróciłem naruchany jak mało kto. Za oknem świt. W łóżku dwie dziewczyny, całkiem nagie.
A mi się nadal ruchać chce...
„Jej piersi były nabrzmiałe od podniecenia. Oddech miała szybki, czułem że jest spragniona. Musiałem wejść w nią, żeby spełnić jej oczekiwania. Zrobiłem to, wszedłem, jęczała z rozkoszy”.
No, tego, ja to nie ta James od wszystkich odcieni szarości, ale faktycznie wszedłem z Miniówą do pokoju. Oprócz światła, zajarzyły się we mnie neurony percepcyjne: Miniówa okazała się być dość przeciętnej urody (to akurat najłagodniejsze określenie) kobietą. Była stara, tak że ze czterdzieści lat poznała, do tego miała w coś tam zmarszczek i celulit na dupie, który rysował własny scenariusz tego wieczora.
Grunt palił mi się pod nogami: pragnąłem imprezy – imprezy brak. Pragnąłem przygód, przygoda okazała się super brzydką babą, która...
- Kochaniutki, można jakieś drineczki tutaj? – Rozejrzała się po pokoju.
Zaimprowizowałem (bo cały wieczór był improwizacją) i zrobiłem drinka z wódki, curacao oraz coli – czyli tego, co miałem na podorędziu.
Sam sobie też walnąłem curacao, zaprawiłem to wódą, bo ani procentów w sobie nie miałem (nie licząc trzech piw) ani odwagi, żeby tę Miniówę przeszturchać.
Minęły jakieś dwie, może trzy kolejki. Ja próbuję się wycofać z sytuacji, Miniówa napiera. Wpierw robi myk ze zdjęciem bluzki. Jej top ląduje na podłodze, moje oczy na jej cyckach: tutaj nic nie okłamię, ani siebie, ani Was. Cycki były zajebiste, takie dłuższe D, z ciemnymi sutkami. Ręce aż mnie normalnie latały, aby toto złapać. Widok co najmniej przyjemny – i to jest minimum tej sytuacji. Miniówa wyciąga z torebki prezerwatywę, otwiera ją zębami, prezerwatywę wkłada do ust i mówi:
- A, taki numer, widziałeś?
Patrzę (bo nie widziałem). Odpowiadam przecząco.
- To zobacz, bo ci założę gumę na fiuta ustami!
Okej, łapię to w ciemno.
Nagle otwierają się drzwi pokoju. Wparowuje Beata, a za nią Żelka.
Ja mam gacie ściągnięte, przede mną klęczy Miniówka.
Rach, ciach i Miniówa zostaje wyprowadzona za drzwi, zaś dziewczyny które ją wypchały, biorą jej ciuchy, torebkę oraz drinka i wywalają wszystko za drzwi.
Miniówa okazała się być pełną klasy, wykształconą dziewuchą, bo kiedy Żelka i Beata zamknęły drzwi, dało się usłyszeć coś z historii oraz sztuki, na przykład o „jesieni”, „średniowieczu” oraz mniej związane z tematem „wasze dupy”.
Stałem jak wryty. Ani pijany, ani poruchany, ani wkurwiony. Zdziwiony, o!, tak!.
- Co jest, Be?! – zapytuję koleżankę, która ma wyrytą radość na twarzy.
- Tyyyyyyyyy – warknęła na mnie – dupę to sobie chcesz zaliczyć, a mnie nawet za cycka nie złapiesz!? Jesteś kutasem i pedałem! – rzekła wkurwiona i zaczęła robić sobie drinka.
Ze spokojem patrzyłem jak leję wódkę, a gdy zmieszała ją z curacao i colą, zapytałem, co – do kurwy nędzy – obie tutaj robią.
- Ciotka odmówiła noclegu, więc śpimy tutaj.
Wyparowałem z pokoju z ciśnieniem na zawał. Schodzę na dół, na dole przy recepcji stoi Miniówa oraz jakiż obcy koleś w skórze, co Pudziana by zdmuchnął karkiem.
„O, kurwa!” – pomyślałem. Byłem nie raz w czarnej dupie, ale teraz byłem ciut głębiej i bardziej niż kiedykolwiek.
Miniówa robi awanturę na całą recepcję, Kark masuje pięści, ja już liczę zęby...
Wtedy wchodzi pan Janusz, kierowca ciężarówki.
- O, tutaj jesteście! – krzyczy od progu. – Ja was szukam pół wieczoru... Chwila..., co jest grane? – patrzy na Karka. Kark patrzy na niego, Miniówa nawołuje, aby Kark policzył mi zęby.
Po krótkiej chwili Janusz, ten kierowca, bierze całą winę na siebie oraz rachunek. Co więcej, bierze Miniówę do siebie i za wszystko płaci. Po prostu, wyciąga kasę, Kark ją bierze, dziewczyna nawet robi wredny uśmiech w moją stronę i cała sprawa rozchodzi się po kościach.
Ja robię wielkie „ufffffffffffffff” i myślę, że pójdę się najebać – to był mój jedyny plan w tamtej chwili.
Kark sobie poszedł, Janusz (kierowca) poszedł z Miniówą na pokój, a ja nie chciałem wracać do swojego pokoju. Stałem przy recepcji, gdzie za barem były drinki i nagle mnie olśniło: za kontuarem stała taka piękna dziewczyna, lat może osiemnaście, i wszystkiemu się przyglądała. Jak już zobaczyłem, że przygląda się mnie, to i ja zacząłem na nią patrzeć. A, że miała piękne cycki, a zasoby też dobre (alkohol na barze) to skierowałem ku niej kroki...
Na chwilę zapomniałem o Beacie i Żelce oraz tej Miniówce.
Podbijam całkiem uchachany do pani za barem.
- Co tam? Nocna zmiana? – zapytuję.
- Ty, kurwa, jesteś jaskiniowiec, że dnia od nocy nie odróżniasz? – odpowiada piękne dziewczę.
Moje nerwy puściły:
- Droga pani, mam ciężki dzień i zapowiada się ciężka noc. Możemy się po prostu napić?
-O, no i tak mi graj! – odpowiedziała i polała.
I mi, i sobie.
Młoda była całkowicie zainteresowana sytuacją dwóch kobiet w pokoju na jedną osobę. Wytłumaczyłem dokładnie sytuację, zaś ona – chyba zrozumiawszy – zaakceptowała moje położenie. Rezultatem tej krótkie rozmowy było, że we całą trójkę możemy przekimać w pokoju. Mi to pasowało nawet bardzo.
Drugim rezultatem rozmowy z Młodą był fakt, że dowiedziała się że ja i Beata pracujemy z Antonio (te modelki) i Młoda normalnie, bez ceregieli, po którymś tam drinku zmieniła temat rozmowy:
- Ty, Stefan, a jakbym chciała tak wylądować na okładkę, to moje piersi będą się nadawać? – zapytała, co mnie zamurowało.
Jako, że już promile wchodziły (jeszcze nie byłem pijany, ale humor i takie tam były i działały) odpowiedziałem dziarsko:
- Tego nie wiem, musiałbym to najpierw ocenić.
I jak stała, tak zdjęła marynarkę i ramiączka bluzki, odsłaniając całkowicie i kompletnie swoje piersi. Stałem jak wyryty – bo i wryty byłem. Dziewczę spuściło wzrok, ciut zawstydzone, ja patrzyłem na jej piękne, kształtne piersi. Rozmiar B, ale przy jej szczupłej figurze to było te B! Pomyślałem sobie wtedy „O, Kurwa mać!” i to była najbardziej realna myśl w moim życiu. Procenty już działały, więc rach-ciach przekułem te złoto w działanie. Nawet nie musiałem.
Po skomplementowaniu piersi recepcjonistki, ona postawiła drinka i zaprosiła mnie do pokoju. Poszedłem. Wyruchała mnie jak złoto.
Wyszedłem... teraz mogę powiedzieć że była to godzina czwarta..., w sensie, się jasno robiło. Ale byłem już pijany. Co więcej, wróciłem – odważnie i z piersią na przód, do mojego pokoju, gdzie spały Żelka i Beata.
Wróciłem naruchany jak mało kto. Za oknem świt. W łóżku dwie dziewczyny, całkiem nagie.
A mi się nadal ruchać chce...
--
I am the law!