Obieram ziemniaki.
Obieram i obieram...
I obieram.
Never ending story. (3.5 kg groszkow)
Zagladam do garnka. Hmm... Niewiele.
Lekko juz poirytowana rzucam w eter, bo nikogo nie ma w poblizu :
- kufffajka, niedlugo bede musiala dla was 5 kg kupowac chyba. Obieram obieram , a garnek pusty !
Na to młodszy zza plecow:
- a moze po prostu cieniej obieraj.
Wrrrr.
--
Fuck it all, fuck this world, fuck everything that you stand for. Don't belong, don't exist, don't give a shit, don't ever judge me...