Trochę to kryminał, trochę thriller plus domieszka fantastyki.
Empik tak pisze o tej książce:

"Po dziwnej śmierci ojca młody adwokat Jon dostaje w spadku wspaniały antykwariat. Magiczne miejsce, pełne starych ksiąg, okazuje się siedzibą sekretnego Stowarzyszenia Lektorów: ludzi umiejących wpływać na innych poprzez... czytanie! Część z nich ponura frakcja Cieni chce zdobyć władze nad światem. W tym celu zamierzają posłużyć się Jonem, nieświadomym swych zdolności. Kto wśród Lektorów jest Cieniem? Dla kogo pracuje Katherine, piękna dyslektyczka, która słyszy głosy? Niesamowita opowieść o mocy ksiąg i potędze manipulacji przywodzi na myśl głośne Dziewiąte wrota i wiedzie nas z Kopenhagi aż do słynnej Biblioteki Aleksandryjskiej."


Ale Wy nie sugerujcie się tym opisem z Empiku, który jest infantylny i pokazuje fabułę książki w trochę innym świetle [bardziej baśniowym] niż odbiera się ją czytając. Książka jest dobrze napisana, dobrze skonstruowana, akcja wciąga i pomimo tego, że autor wykorzystuje sporo znanych z kryminałów trików, to sam fakt przedstawiania książek jako broni sprawia, że lektura jest ciekawa.

Autor jest Duńczykiem i programistą - styl pisania ma dość chłodny, ale mimo to książka nie jest "płaska".
Tłumaczka trochę się nie postarała - bo najwyraźniej, autor jako programista, używał określeń komputerowych slangowych, a ona to dość nieudolnie tłumaczyła. Np. [prawdopodobnie] odpowiednik duński słowa "nerd" - został przetłumaczony jako "maniak komputerowy". Ale poza takimi babolami - tłumaczenie i korekta w miarę ok [parę literówek].

--
.../Edytowanie postów jest dla mięczaków!