Książka gruba, bez mała 1000 stron - to zapowiada ucztę dla czytelników z kilkoma daniami, przystawkami i deserem na dokladkę. Po jej przeczytaniu niestety wstawać może nam się równie lekko co po powyższej uczcie.
Początek świetny, doskonały opis życia małego miasteczka sprawia, że możemy je sobie praktycznie wyobrazić i wczuć się w fabułę. Nagle dookoła miasta pojawia się kopuła i zaczyna się właściwa akcja. Dalej czyta się świetnie, wartka akcja, zwroty wydarzeń - to, co lubimy w tego typu książkach, a King ze swym bogatym warsztatem autorskim nie pozwala nam się nudzić.
Później jest już niestety gorzej, nie chcę robić tu spoilera i opowiadać co się wydarzyło, ale w moim odczuciu Kingowi zaczyna brakować pomysłów lub też na siłę stara się udziwniać czy tez zaczyna się już nudzić - w każdym razie napięcie zaczyna spadać. Nawet finałowa scena mimo szczegółowego i na wysokim (w końcu King) poziomie prowadzinego opisu - jakoś nie urzekła mnie specjalnie.
A wszystko to z powodu przyczyny powstania kopuły... Po prostu później już niewiele jest nas w stanie zaskoczyć.
I zakończenie. Powinno być jak dobry deser po obiedzie - i mogło jeszcze uratować tą książkę - niestety, w mym odczuciu nie spełniło swego zadania. Napisane z wymuszeniem i mało wiarygodne, jakby autor stwierdził nagle, że napisał już 900 stron i pora kończyć tą zabawę.
Mimo tych wad polecam tą książkę do przeczytania, jest to pozycja ciekawa i trzymająca w napięciu, a moje powyższe narzekania wynikają jedynie z faktu, że miała szansę być małym arcydziełem - niestety, coś zgrzytnęło i nie wyszło, ale na tle przeciętnych książek gwiazda Kinga dalej świeci jasno.
Początek świetny, doskonały opis życia małego miasteczka sprawia, że możemy je sobie praktycznie wyobrazić i wczuć się w fabułę. Nagle dookoła miasta pojawia się kopuła i zaczyna się właściwa akcja. Dalej czyta się świetnie, wartka akcja, zwroty wydarzeń - to, co lubimy w tego typu książkach, a King ze swym bogatym warsztatem autorskim nie pozwala nam się nudzić.
Później jest już niestety gorzej, nie chcę robić tu spoilera i opowiadać co się wydarzyło, ale w moim odczuciu Kingowi zaczyna brakować pomysłów lub też na siłę stara się udziwniać czy tez zaczyna się już nudzić - w każdym razie napięcie zaczyna spadać. Nawet finałowa scena mimo szczegółowego i na wysokim (w końcu King) poziomie prowadzinego opisu - jakoś nie urzekła mnie specjalnie.
A wszystko to z powodu przyczyny powstania kopuły... Po prostu później już niewiele jest nas w stanie zaskoczyć.
I zakończenie. Powinno być jak dobry deser po obiedzie - i mogło jeszcze uratować tą książkę - niestety, w mym odczuciu nie spełniło swego zadania. Napisane z wymuszeniem i mało wiarygodne, jakby autor stwierdził nagle, że napisał już 900 stron i pora kończyć tą zabawę.
Mimo tych wad polecam tą książkę do przeczytania, jest to pozycja ciekawa i trzymająca w napięciu, a moje powyższe narzekania wynikają jedynie z faktu, że miała szansę być małym arcydziełem - niestety, coś zgrzytnęło i nie wyszło, ale na tle przeciętnych książek gwiazda Kinga dalej świeci jasno.
--
www.taniekasykielce.pl