Ja w tym roku miałem przyjemność odbyć 12 dniowe ćwiczenia. Ale jako student miałem przeszkolenie 6 tygodniowe i przysięgę, więc w rezerwie jestem. Nagle po 20 latach sobie wojsko o mnie przypomniało....
Generalnie było na luzie, fajni ludzie, doskwierało tylko to skoszarowanie i sporo nudy (zajęcia do 16:00, czasem do 18:00). Ile można siedzieć, a raczej leżeć na wyrze i gapić się w telefon. Raczej pilnują aby chlania nie było, bo konsekwencje mogą być spore. Ale nie ma rzeczy niemożliwych... Oczywiście w innych jednostkach może być inaczej. Na takie ćwiczenia idą ludzie w różnym wieku (u nas był człowiek nawet po 60-tce), sam mam dużą nadwagę - nikt was po poligonie nie przegoni. Choć na poligonie byliśmy - postrzelaliśmy i tyle. Maski gazowe były - wzięliśmy je na spacer, nawet nie wyjmując z opakowania. Na poligonie widziałem nawet jakąś grupkę co się czołgała tak bardziej na poważnie, ale to młodzi ludzie, na rezerwę nie wyglądali.
Kredyt mam, żołd niższy niż pensja. Ale potem jest wyrównanie. Kwit od HR o zarobkach, wniosek o wyrównanie do gminy i wypłacili różnicę po tygodniu. Co więcej policzyli mi zwrot wg pensji brutto łącznie z weekendem (12*dniówka brutto minus żołd). Wyszedłem więc nawet na plus, ale może US się o to jeszcze upomni, nie wiem. Zwrot jest jako świadczenie, więc może jednak bez podatku. Zobaczymy w lutym. Nie wiem jak to jest jak ktoś ma działalność, ale wg googla taki zwrot też się należy.
Jakby to był tydzień, to bym nie narzekał, bo oryginalna przygoda. W drugim już miałem dosyć. Od jednej osoby słyszałem iż byłą na ćwiczeniach bardziej wymagających (nie wiem na ile to prawdziwe, bo to znajomy znajomego), ale od innych że również było na luzie. Nie ma co demonizować ćwiczeń. Oby nigdy mi się te ćwiczenia nie przydały...
--
miejsce na zarombiście ambitny podpi