dzień pierwszy:
Budzisz się kilka razy w ciągu nocy. Każda próba podniesienia się z łóżka jest naprawdę bolesna. Włączenie lampki nocnej powoduje chwilową utratę przytomności. Z wielkim wysiłkiem wytaczasz się z łóżka. Najpierw łazienka. Mocno się zastanawiasz, kim jest ta kobieta, która cię do tej łazienki zaprowadziła...
Prosisz o wódkę. Ale to blondynka jakaś. Przynosi wodę. Omal nie rzygasz. Ale nie jesteś w stanie zabić jej wzrokiem, znowu gdzie okulary zostawiłeś...
W kuchni nie ma nic, co pomogłyby ci opanować to nieznośnie drżenie całego ciała. Próbujesz dotrwać do rana.
dzień drugi:
Jesteś w pracy i już wiesz, że wczorajsza motywacja uszła z ciebie z ostatnim wydanym oddechem tuż po przekroczeniu progu biura. Czujesz, że wóda paruje wręcz z całego twojego ciała. To chyba jednak było paliwo rakietowe. Nie jest w stanie się utrzymać w pozycji siedzącej.
dzień trzeci:
O mały włos nie wybiłeś sobie oka szczoteczką do zębów. O goleniu już możesz zapomnieć. Jeszcze chcesz żyć.
dzień czwarty:
Jesteś zajebistą duszą towarzystwa. Wszyscy cię uwielbiają. Czujesz, że żyjesz! Radość rozpiera twoją pierś. Wszyscy cię kochają. Życie jest piękne. Kobiety za tobą szaleją.
Tylko jak to się stało, że śpisz na wycieraczce?
dzień piąty:
Rano postanawiasz, że od dziś nie pijesz. Przypominasz sobie, jak kiedyś przez miesiąc nie piłeś. Nawet rower sobie wtedy kupiłeś. Do dziś służy, żeby mieć czym pojechać po wódkę. W południe przypominasz sobie, że dziś piątek. A piątki to święte dni. Zawsze idziesz z kolegami z pracy na małe bro. W nocy wpadasz do jednej znajomej. Do niej masz bliżej.
dzień szósty:
Próbujesz otworzyć oczy. Chcesz coś powiedzieć, ale nie możesz. Usta się zamurowały. Mózg całkowicie odmawia posłuszeństwa. Przypominasz sobie, jak bardzo chciałeś wczoraj fruwać... Na stole stoi puszka bro. Czeka na ciebie. Woła. Jest zdecydowanie ładniejsza i bardziej ponętna od najpiękniejszej kobiety świata.
dzień siódmy:
Te dzień trzeba uświęcić. Niepiciem. Cały dzień walczysz. Tylko pięć piw. Wieczorem z miną zwycięzcy sięgasz po kolejne, kolejne... Aż nagle postanawiasz: przecież jest jeszcze ta ślicznotka wódeczką zwana. Już jest twoja....
Budzisz się kilka razy w ciągu nocy. Każda próba podniesienia się z łóżka jest naprawdę bolesna. Włączenie lampki nocnej powoduje chwilową utratę przytomności. Z wielkim wysiłkiem wytaczasz się z łóżka. Najpierw łazienka. Mocno się zastanawiasz, kim jest ta kobieta, która cię do tej łazienki zaprowadziła...
Prosisz o wódkę. Ale to blondynka jakaś. Przynosi wodę. Omal nie rzygasz. Ale nie jesteś w stanie zabić jej wzrokiem, znowu gdzie okulary zostawiłeś...
W kuchni nie ma nic, co pomogłyby ci opanować to nieznośnie drżenie całego ciała. Próbujesz dotrwać do rana.
dzień drugi:
Jesteś w pracy i już wiesz, że wczorajsza motywacja uszła z ciebie z ostatnim wydanym oddechem tuż po przekroczeniu progu biura. Czujesz, że wóda paruje wręcz z całego twojego ciała. To chyba jednak było paliwo rakietowe. Nie jest w stanie się utrzymać w pozycji siedzącej.
dzień trzeci:
O mały włos nie wybiłeś sobie oka szczoteczką do zębów. O goleniu już możesz zapomnieć. Jeszcze chcesz żyć.
dzień czwarty:
Jesteś zajebistą duszą towarzystwa. Wszyscy cię uwielbiają. Czujesz, że żyjesz! Radość rozpiera twoją pierś. Wszyscy cię kochają. Życie jest piękne. Kobiety za tobą szaleją.
Tylko jak to się stało, że śpisz na wycieraczce?
dzień piąty:
Rano postanawiasz, że od dziś nie pijesz. Przypominasz sobie, jak kiedyś przez miesiąc nie piłeś. Nawet rower sobie wtedy kupiłeś. Do dziś służy, żeby mieć czym pojechać po wódkę. W południe przypominasz sobie, że dziś piątek. A piątki to święte dni. Zawsze idziesz z kolegami z pracy na małe bro. W nocy wpadasz do jednej znajomej. Do niej masz bliżej.
dzień szósty:
Próbujesz otworzyć oczy. Chcesz coś powiedzieć, ale nie możesz. Usta się zamurowały. Mózg całkowicie odmawia posłuszeństwa. Przypominasz sobie, jak bardzo chciałeś wczoraj fruwać... Na stole stoi puszka bro. Czeka na ciebie. Woła. Jest zdecydowanie ładniejsza i bardziej ponętna od najpiękniejszej kobiety świata.
dzień siódmy:
Te dzień trzeba uświęcić. Niepiciem. Cały dzień walczysz. Tylko pięć piw. Wieczorem z miną zwycięzcy sięgasz po kolejne, kolejne... Aż nagle postanawiasz: przecież jest jeszcze ta ślicznotka wódeczką zwana. Już jest twoja....
--