Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Monolog szaleńca
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
Czasem trudno jest zapanować nad tym wszystkim. Wierz mi.
Dziś wstałem z łóżka lewą nogą, mimo iż stoi ono tak, że naturalnym jest stawianie jako pierwszej prawej, tej u której nie robi mi się odcisk. Moja sąsiadka z dołu nigdy nie dziękuje, dzisiaj również, choć po raz pięćdziesiąty ratuję jej zdrowie lub życie; cóż, chwila niewygody zaraz po przebudzeniu to niewiele, a ta kobieta to w gruncie rzeczy miła babinka -- niech sobie jeszcze żyje.
Wstałem lewą nogą, by usłyszała skrzypienie mojego łóżka, gdy przekręcałem się nienaturalnie. Zadarła głowę do góry, przez co wyszła z domu pięć sekund później, niż jakbym wyszedł z posłania jak zazwyczaj. Poszła po chleb, a pewnie i po rybne ścinki dla kundelka, zaś dzięki tym pięciu sekundom nie wpadła pod samochód i mogła raz jeszcze nacieszyć się świeżym bochnem. Smacznego, moja stara sąsiadko z dołu! Jesteś względnie bezpieczna przez pięć dni, a później coś wymyślę.
Potem w parku znów spotkałem tego młodego mężczyznę. Siedział na ławce i skrobał coś swoim zwyczajem w małym kajeciku. Ma mnie chyba za menela (choć ubieram się lepiej niż on sam), pewnie z tego powodu, iż za każdym razem proszę go o papierosa. Za każdym razem o jednego; gdybym poprosił o dwa lub więcej, nie dałby mi wcale. Wiem, że nie stać go nawet na nowe buty, ale mimo wszystko zawsze częstuje mnie jednym papierosem, co przedłuża jego skazane na raka płuc życie. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku prawie codziennie wyrzucam peta do kosza zaraz za krzakiem. Ale nie dziś.
Dziś dosiadłem się z kopcącym papierosem do młodej damy, która wyszła na spacer z dzieckiem. Małe toto i rozwrzeszczane, ale widać, że nie będzie miało w życiu łatwo. Skąd wiem? -- a tak po prostu. Podymiłem trochę na nich, podymiłem, aż kobieta się na mnie oburzyła; ale zabrała malca i zdążyła na ten właściwy autobus. Z Bogiem, siostro!
Dużo ludzi na ulicach, a ja nie mogę, nawet nie powinienem pomóc im wszystkim od razu. To nie tak, że sprawa mnie przerasta -- nie zawsze. Chodzi o to, iż jeśli coś złego ma się zdarzyć za dwa dni, nie zawsze jest sens walczyć z tym dzisiaj. I tak, już od dawna wiedziałem, że mojej sąsiadce grozi wypadek, ale wmieszał się listonosz, ten sam, którego córka mogła zostać zgwałcona pół roku temu, ale specjalnie śledziłem ją byłem i straszyłem przez dwa dni, więc w decydującym momencie po prostu uciekła. Jeśli chodzi o jej ojca, już tłumaczę: wczoraj miał zgubić babciną emeryturę; no, nie zgubić -- zapodziać. Niewielką, ale ważną. Chciałem wpłynąć na jej zachowanie już we wtorek, kiedy pomogłem jej z wielką torbą na schodach, ale po co, skoro musiałem przypomnieć listonoszowi, by uważał z pieniędzmi? Staruszka dostała je, więc miała na chleb i pokarm dla pieska, i na leki, oczywiście, ale zamiast pod zielonego fiata szło jej wpaść pod koła białego samochodu innej marki -- nie powiem Ci jakiej, to dla Twojego dobra. Powiedz sam, czy w takim wypadku opłacało się wtedy przejmować fiatem? Wystarczyło dziś przekręcić się na łóżku.
Jest jeszcze pani ze spożywczaka. Żal się przyznać, ale choćbym nie wiem co wymyślał, ona i tak umrze przy porodzie. Już jest w ciąży -- nie widać tego, ale ja wiem. Mogę wybrać pomiędzy jej życiem, a życiem jej dziecka, którego pragnęła z mężem od paru lat. Ocalić ją -- to wymaga raczej drastycznych środków, a ja nie po to tu jestem, żeby tak czynić. Już dwa tygodnie kombinuję, jak zachować ich oboje, uratować, ale nic mi niestety nie wychodzi; leżę po pół nocy układając i splatając moje przeczucia, tkając misterny plan, lecz to wszystko na nic. Myślę, że lepiej zatroszczyć się o ojca, bo przecie i z nim będzie sporo roboty. Ale jeszcze nie dziś. Dziś kupując główkę kapusty nie dałem po sobie poznać, że znam przyszłość kobiety po drugiej stronie lady -- zawartą w ośmiu miesiącach. Mam nadzieję, że to, co po nich nastąpi, zdąży się zmienić dla niej na lepsze. Tu jestem bezsilny.
Ale, ale… Wracając do mieszkania podniosłem spod nóg kamień, którym malec zwany Robcikiem zrobiłby krzywdę drugiemu, jeszcze młodszemu. Specjalnie szukałem mniejszego kamienia, by rozzłoszczony chłopiec nie rozglądał się za długo -- mógłby znaleźć nie tego, co trzeba -- to jeszcze nie do końca ustalone, ale idzie ku dobremu. Młody dostanie, co prawda, w głowę, ale nic mu nie będzie. Zaufaj mi.
A może chcesz kamień na pamiątkę?
Kiedyś mogłem wmieszać się w sprawy trzydziestu ludzi dziennie, ale jestem coraz starszy i jeśli dziś pomogę piętnastu osobom, to będę zadowolony. Nauczyłem się, że nie można pomóc wszystkim; nawet ktoś z moimi zdolnościami tego nie potrafi. Teraz, po kilkudziesięciu latach, ilość nie jest już dla mnie ważna, tylko jakość; pomagam ludziom dobrym, zasługującym na to, by mieli lepiej w życiu.
Nie lubię przyjmować gości przy telewizorze, ale mam nadzieję, że wybaczysz mi ten nietakt. Włączając to pudło -- widzisz? -- jak zwykle jestem ostrożny i uważam, by obciążając sieć energetyczną nie zrobić nikomu krzywdy; ale to już niepotrzebne -- instalacja w tych czasach jest mało zawodna. Teraz chcę zobaczyć obrady sejmu i zastanawiam się, czy to już pora na alarm bombowy. To taki mój awaryjny plan; nie mów o tym nikomu. Wiem, że powstrzyma tę bandę na krótko, a zaangażuje spore środki. Im dalej wybiegam myślami w przyszłość, tym więcej zdarzeń jest niepewnych i zamazanych, ciężko mi zatem ocenić, czy lepiej jest pozbawić jakiegoś biedaka karetki, czy dopuścić do przegłosowania tej lub innej ustawy. Zdecydowanie wolę działać w mniejszej skali -- wiedzieć, komu pomogłem, móc spojrzeć mu w oczy.
Może dobrym pomysłem byłoby ratowanie tylko ludzi głosujących mądrze?
A widzisz tego faceta w oknie bloku naprzeciwko? Hoduje rybki akwariowe nieprzerwanie od dwudziestu dwóch lat -- ile to już rybich pokoleń? Rybi bóg, który codziennie zsyła poddanym mannę z rozwielitek. Nie zauważy mnie kryjącego się w głębi mieszkania, gdy chwycę za telefon i zadzwonię do niego. Ma aparat w pokoju po drugiej stronie, zatem zobaczy, jeszcze nim podniesie słuchawkę, że grupa wyrostków czai się przy jego samochodzie, tak samo zielonym jak ten, pod który mogła wpaść moja sąsiadka. Pogoni ich, by porysowali lakier komuś innemu, kogo lubię mniej -- może i jego jakoś ostrzegę, ale to dopiero za trzy minuty. Gdy miłośnik rybek zniknie nam z widoku, wiemy, że mogę odłożyć słuchawkę na widełki nie zamieniając z nim ani jednego słowa. Tak to działa. Poszedł odebrać, widzisz?
Staruszka z mieszkania niżej rozmawia z psem. Żyją oboje. Dobrze.
Teraz jest czas, aby wyrzucić tych kilka przeterminowanych produktów, które kupiłem z rozmysłem, by nikt się nimi nie zatruł. Weź i wyrzuć to do śmietnika po lewej, gdy będziesz wychodził. Koniecznie po lewej. Nie chciałbym się przesadnie chwalić, ale młody człowiek, który nie spóźnił się wczoraj na własny ślub z powodu rozwolnienia, zawdzięcza to szczęście właśnie mnie. Śmieciarka już jedzie, więc nie zatrują się nawet okoliczne koty, co nieraz miauczą mi pod oknem, choć im pewnie wiele by to żarcie nie zaszkodziło. Za to facet za jej kierownicą powinien odżywiać się lepiej. Póki nie odkryłem, że ma raka, myślałem, iż odpowiednia dieta wydłuży mu życie. Tymczasem to nie dieta mogłaby mu pomóc, ale on nie chce wiedzieć o swej chorobie, a ja to szanuję. Jego pogrzeb będzie w deszczu.
No, starczy na dzisiaj. Wbrew pozorom takie coś bardzo mnie męczy. Te wszystkie możliwości, spośród których wybieram najbardziej optymalną bacząc, czy aby nie naruszy chwiejnej konstrukcji zbudowanej przez moje wcześniejsze decyzje, wyczerpują mnie psychicznie. Z tej przyczyny po obiedzie zawsze ucinam sobie dwugodzinną drzemkę, chyba że komuś grozi śmierć. Dzisiaj na szczęście jest spokojnie, chociaż wiem, iż jeśli skoncentrowałbym się naprawdę mocno, znalazłoby się gro osób z całego świata, które mógłbym uratować za pomocą telefonu. Rzadko mam wyrzuty sumienia z powodu zaniechania pomocy komuś na drugim krańcu świata -- tam działają inni mnie podobni; wolę nie wchodzić im w drogę, bo sam nie lubię, gdy ktoś mąci moje plany. Poza tym nie znam ani jednego języka obcego.
Wiem, o co chcesz zapytać. Nosisz się z tym przecież od samego początku naszej rozmowy. Jednak to, co daje się przewidzieć, to nie liczby -- to zdarzenia. Nie wiem, jakie padną, ale wiem, kto wygra. Nie ja, nie ty; przynajmniej nie teraz.
Liczby nie są sposobem na czynienie dobra -- nie mówmy o nich więcej.
Kiedyś miałem sen, że moje, za przeproszeniem, wiatry zapobiegły powstaniu huraganu nad Karaibami -- wiem, że nie mógłbym być aż tak precyzyjny, ale we śnie tak się właśnie stało. Na jawie skupiam się na pewniejszych, bliższych mi wypadkach i tragediach. Dziś wieczór mam jeszcze zamiar zapobiec pożarowi kamienicy, a co do innych rzeczy, to się okaże. Myślę, że jeśli zapytany o godzinę przez pewnego okularnika na ulicy nieco go okłamię, pobiegnie on do domu na transmisję meczu i zauważy dym. Wszystko będę wiedział dokładniej, gdy się obudzę.
Nim się pożegnamy, jeszcze powiem, że nawet nie domyślasz się, ile razy uratował Cię ktoś taki jak ja. Lepiej, byś nie wiedział, bo jeszcze nieodpowiedzialnie zepsujesz mu któryś z dobroczynnych planów, a te są różne. Nigdy nie wiesz, w jaki sposób ktoś odwiódł cię z drogi ku nieszczęściu -- dlatego nie dziękujesz. Ale nie pokładaj w nim nadmiernej nadziei, nie obarczaj go winą za niepowodzenia, gdyż czasem trudno jest zapanować nad tym wszystkim. Wierz mi.
A teraz przestań czytać te bzdury. Niebezpieczeństwo już minęło.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

chanya
Przeczytałam KoX Twój monolog Jakoś nie mam odwagi bawić się w krytyka. Wciągnęła mnie lektura a zakończenie jest zaskakujące.
Odbieram tekst jako taką zabawę z kimś, kto ją czyta, jakbyś chciał zażartować z czytelnika. Nie widzę innego przesłania. W każdym razie nie sądzę, żebyś chciał pisać na serio o "efekcie motyla " albo o wpływie drobiazgów na losy świata i ludzi, bo to już "wywałkowane" zostało wystarczająco przez innych. Mnie w każdym razie wywiodłeś za nos i na końcu uśmiechnęłam się do Ciebie.
Radzę Ci zacznij pisać o czymś co jest obok, nie wymyślaj tak. Pewnie jesteś miłośnikiem abstrakcji, poezji, science fiction itp., ja zaś wolę sielsko-wiejskie klimaty, opisy przyrody itd. Poza tym uważam, że jeśli czegoś nie dotknęło się w żaden sposób, to trudno o tym dobrze i wiarygodnie napisać. Oczywiście nie wykluczam, że naprawdę masz takie umiejętności jak opisałeś, to wtedy cofam wszystko co tu napisałam

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
:chanya
Żart? -- tak, bo stworzenie czegoś (w zamyśle) poważniejszego kosztuje mnie znacznie więcej słów. Zabawa z Czytelnikiem? -- owszem, ale...

...widząc banalne zdarzenia wpływające na losy ludzi, decydujące czasem o życiu i śmierci, usiłowałem wyobrazić sobie świat z pozycji kogoś, kto umie o tym inteligentnie decydować -- i robi to za nas, którzy możemy jedynie na oślep rzucać kości. To nie koncept bezosobowego, spowinowaconego z równaniami różniczkowymi "efektu motyla", lecz myśl o świadomej ingerencji w niepewną przyszłość prowadziła mnie, gdy to pisałem.
I pewien odcinek X-Files. Ten najlepiej oceniony na IMDb.

Co do wymyślania, to nie różnimy się aż tak bardzo; przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie nasze wrzuty na to forum.
Pozwolę sobie nawiązać do tego.
Ty widziałaś kota rozbijającego się o szkło i wcieliłaś się na krótką chwilę w owo zwierzę, spojrzałaś kocimi oczyma na świat. Nigdy nie będę w stanie powiedzieć, czy opisałaś to "dobrze i wiarygodnie" -- musiałbym być kotem. Czy koty aby myślą tak, jak to opisałaś? -- nie wiem, a i Ty zapewne nie możesz być do końca pewna, zatem czytając Twoje opowiadanko muszę przyjąć to na wiarę, przynajmniej chwilowo, bo inaczej całość nie ma sensu. Dopiero po lekturze ja mogę wątpić w istnienie kociej świadomości, Ty w jasnowidzących naprawiaczy ludzkich losów, jednak mimo iż nie mam takich umiejętności, a Ty nie jesteś Kicią, każde z nas potrafi wyobrazić sobie na własny sposób historyjkę swego autorstwa, wejść w skórę bohatera, czy to zwierzęcego, czy (nad)ludzkiego, nie dając nijak Czytelnikowi gwarancji, że tak właśnie było lub być mogło. Pisarz to nie kronikarz, zatem też wymyślasz, i bardzo dobrze! Przyznałaś się już do tego pisząc w odpowiedzi na komentarze: W tej opowieści dodałam od siebie jedynie moje przypuszczenia, co ona sobie wtedy myślała. Jedynie tyle i aż tyle, bo wewnętrzne życie kota wynosi Twoją scenkę ponad prosty i banalny schemat dający zawrzeć się w dwu zdaniach: "Była sobie Kicia zadowolona z życia. Łaziła, żarła, łypała na rybę, aż walnęła się o szybę." Tak samo ja mógłbym napisać: "W tej opowieści dodałem od siebie jedynie moje przypuszczenia, co on sobie wtedy myślał." Kto? Ów wariat, co uroił sobie władzę nad przyszłością, który straszył był córkę listonosza zupełnie bez powodu i codziennie wyłudzał papierosa od obcego chłopaka.
Bo skąd wiesz, że to nie mój dziadek jest tutaj analogiem Twojej kotki?


Oczywiście nie wykluczam, że naprawdę jesteś Kicią, jak opisałaś; wtedy cofam wszystko, co tu napisałem.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

chanya
Mogłeś mi to wszystko napisać w moim poście, a ten miał być Twój i na Twój temat .

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
:chanya
Nie wiem jak to działa, ale to Twoje jedno poranne zdanie poprawiło mi humor. Odczuwam je jako przesympatyczne.

A dlaczego mój wywód nie w Twoim poście?
Ponieważ to jest odpowiedź na Twój komentarz zamieszczony tutaj!
Miałaby znaleźć się tam!? Jakże to tak?
I do tego wszystko? Wielce jesteś, Pani, zaborcza! -- Fragment do wzmianki o X-Files także?

Cóż, faktycznie mogłem napisać to tam; mogłem też na HP. (No kto mi zabroni?!) Uważam jednak, że reakcja na Twoje sugestie dotyczące mojego opowiadanka powinna być zaraz pod nimi, nawet jeśli nawiązuje do Twojej twórczości.
Bo gdybym w odpowiedzi porównał pewne elementy mego utworku do (przepraszam za kaliber, jam wszak maluczki) prozy Lema albo i Sienkiewicza, to nie dopisywałbym się pod Solaris lub Potopem.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

chanya
no no no, wiec to nie było zwykłe "odbijanie piłeczki", tylko nawiązanie do mojej twórczości ??
wierzę Ci
Dobrze, że poprawiłam Ci humor, jesteśmy kwita, bo Ty mnie też, gdy czytałam "Monolog szaleńca", o czym wspomniałam już wyżej.

--

chanya
dialog szaleńców

--

chanya
KoX- jestem FUNDAMENTALNIE rozczarowana Twoim milczeniem

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
Kobieta mnie bije! Gazetą!

:chanya


Sprawdziłem maila i cześka; przeczytałem wszystko powyższe jeszcze raz, przeczytałem ponownie o kotce i...
...nic. Nie wiem, czego się spodziewałaś -- tępy jestem.

Nie chcę, by zabrzmiało to grubiańsko, ale na Twoje reposty z trzeciego listopada przychodziły mi tylko takie odpowiedzi, które zamieniłyby ten wątek w rozmowę rodem z Hyde Parku albo słowny flircik z Cmoka. Nie chciałem tego. Nie chciałem psuć miałkim zakończeniem dobrej dyskusji, z której czerpałem intelektualną przyjemność.
Za tę przyjemność .
Gdybyśmy jechali razem pociągiem i doszli do tego momentu, jako facet z aspiracjami do bycia dobrze wychowanym starałbym się dalej zabawiać Cię -- niewiastę -- konwersacją. Ale to nie pociąg, a forum tematyczne.
Czy miałem pochwalić Cię, że zauważyłaś mój dowcip? Może wpisać coś, aby tylko "dialog szaleńców" trwał? Wybacz, lecz jeśli wiem, że nie mam nic mądrego czy błyskotliwego do powiedzenia, jeśli jesteśmy kwita (też tak sądzę), to nie będę wymyślał na siłę (to nie jest żadna aluzja! -- tu mówię tylko o sobie). Czasem piszę coś, czego nie uważam za mądre ani błyskotliwe, śmieszne jedynie, ale wtedy zamieszczam to nie na tym forum.
W moim odczuciu schodziliśmy z tematu, dlatego tutaj milczałem. Zauważ, że skomentowałem w tym czasie kilka innych wrzutów.

Jeśli jednak miałaś na myśli milczenie jako niewrzucanie niczego nowego -- to dziękuję i cieszę się, że czekasz na moje wymysły. Mam ponad dwieście stroniczek powieści, ale to nie sielsko-wiejskie klimaty, opisy przyrody, lecz czyste science fiction -- z tego, co pisałaś, wnioskuję, iż raczej nie leży w kręgu twych zainteresowań.
Gdyby jednak -- pisz na: au-tor(ktoś_jak_ja)wp.pl .

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

chanya
ech KoX, miałam nadzieję, że coś wymyślisz
ale widać za bardzo jestem gadatliwa

cóż, wrzuć coś nowego, to pogawędzimy

--
Forum > Półmisek Literata > Monolog szaleńca
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj