Nie wiem, czy przypadnie wam do gustu, bo Star Trek jest tematem dość hermetycznym...
Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie zlinczujecie mnie dość szybko
Miłej lektury... Oby...
I oczywiście proszę o krytyczne komentarze :]
Dane osobowe:
Imię: Awaryjny Holoprogram Medyczny Mark IX
Nazwisko: brak
Wiek: 4 lata
Data urodzenia: 2382
Waga: 0,035 kg (przenośny emiter)
Wzrost: 183
Oczy: zielone
Włosy: czarne, łysiejący
Znaki szczególne: "Please, state the nature of the medical emergency!"
Kalendarium:
2382 - Na stacji Jupiter, w laboratoriach im. Louisa Zimmermana skompilowany został, po raz pierwszy od wielu lat, nowy model awaryjnego hologramu medycznego: AHM Mark VIII. Zasługi hologramu Voyagera AHM Mk I - Doktora Joe oraz nieżyjącego już jego twórcy, Dowództwo Floty postanowiło uhonorować nadając nowemu programowi cechy fizyczne Zimmermana i profil psychologiczny Doktora Joe.
2383 - instalacja finalnej wersji programu na USS Primus w charakterze głównego oficera medycznego.
grudzień 2383 - implementacja, przy pomocy Doktora Joe i jego asystentki Hayley rozszerzonych procedur awaryjnego programu dowodzącego (AHD) w matrycy AHM Mark VIII.
luty 2384 - eksperymentalny przydział jako AHD na specjalnie do tego celu przystosowanym USS Ranger - AHD dowodzący załogą składającą się wyłącznie z hologramów serii Mark VIII.
październik 2384 - awaria głównego komputera i holoemiterów powoduje dekompilację pozostałych hologramów i transfer ich jaźni bezpośrednio do podstawowej matrycy AHD. USS Ranger zostaje uprowadzony przez powstałą w ten sposób osobowość - nowy Mark VIII postanawia zająć się procederem pirata.
styczeń 2385 - USS Rubikon w trakcie rutynowej misji zwiadowczej przy granicy romulańskiej odbiera automatyczny sygnał SOS na awaryjnym kanale Floty. Zaskoczona załoga odnajduje ciężko uszkodzonego Rangera a wraz z nim szczątki Warbirda Tal'Shiar. Odnaleziona kopia zapasowa programu AHD Mark VIII po przeanalizowaniu logów, zostaje ostatecznie zdekompilowana.
2385 - na bazie poprzedniej matrycy powstaje AHM Mark IX.
Zachowano parametry fizyczne postaci, rozszerzono kod sterujący etyką, procedury POO (Podprogramy Obsługi Osobowości) oraz pod nadzorem Kwatery Głównej zainstalowano poprawione oprogramowanie AHD.
2386 - Instalacja AHM Mark IX na USS Excelsior C (okręt nowej klasy - Insignia) jako główny oficer medyczny.
Tło psychologiczne:
Biorąc pod uwagę protoplastów, Mark IX może zachowywać się dość, hmmmm... niekonwencjonalnie. Dowództwo uległo prośbom Doktora Joe i stworzyło ulepszoną kopię jego osobowości. Irytujące zachowania, prowokujące komentarze i uparty charakter nowego doktora mogą stwarzać pewne problemy, lecz jak to mówią: "Pracuje się z takimi ludźmi (hologramami),jakich ma się pod ręką".
Nie stwierdzono niepokojących objaw degradacji jego podprogramów i poważnych usterek.
Póki co, pełne ukształtowanie jego osobowości i programu zależy od załogi statku na którym służy.
Oby służył również im...
===Ambulatorium===
*** AHM ***
- Please, state the nature of ...- urwałem wpół zdania. Coś było nie tak.
Zamiast w laboratorium z Joe'm i Hayley, znalazłem się nagle w tym... czymś.
"Coś" wyglądało z grubsza jak ambulatorium, tyle, że póki co nie zainstalowano w nim żadnego sprzętu medycznego. Poza trikoderem piszczącym smętnie na biurku, jedynym akcentem burzącym
doskonałą monotonię szarego pomieszczenia był wyszczerzony od ucha do ucha oficer w mundurze sekcji naukowej.
- Kim jesteś i co robisz w ambulatorium (moim ambulatorium!?!)? Jeżeli oczekujesz pomocy medycznej, muszę cię zmartwić przyjacielu: sprzęt dowiozą WE WTOREK! - trochę rozdrażnił mnie ten
jego szelmowski uśmieszek - Poza tym, co jest we mnie takiego zabawnego poruczniku? Czyżbym wyglądał jak Flotter?
Mężczyzna uniósł wysoko brwi w zaskoczeniu, po czym nagle wybuchnął niczym nie skrępowanym śmiechem. Trochę zmieszany, miałem mu powiedzieć kilka cierpkich słów o tym co myślę o braku
szacunku wobec współzałoganta (Co z tego, że jestem hologramem - mam swoje prawa!), ale zanim zdołałem otworzyć usta, zostałem uściskany (!) jak dobry znajomy.
- Doktorze! Miło znów cię zobaczyć po tych wszystkich latach! - Hmmm... to dość dziwne, ale kikmkolwiek był, najwyraźniej cieszył się ze spotkania ze mną. - To ja, Icheb!
- Icheb? - tym razem moje brwi powędrowały (jak później twierdził) na sam czubek głowy - Jaki Icheb? I dlaczego zachowuje się pan, poruczniku, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi?
- Bo w pewnym sensie jesteśmy - odpowiedział - Prawdę mówiąc, w jakiś sposób miałem nadzieję, że bedziesz mnie pamiętał, choć wiem, że to niemożliwe. Jesteś przecież nowy.
- Jak to nowy? Moja matryca funkcjonuje już prawie rok bez żadnych przerw i... Chwileczkę! Icheb, powiadasz? Jedno z czworga dzieci? - błyskawicznie przeskanowałem bazę danych w poszukiwaniu
informacji - Tak... Joe wspominał o was... Opiekował się wami 3 z 12, nieprawdaż?
- Chyba czas na małą diagnostykę twoich procedur pamięciowych doktorze. Nie wiem kim był 3 z 12, ale wiem na pewno, że miałeś na myśli JĄ: 7 z 9. Chyba że... - przerwał i popatrzył na mnie znacząco.
- "Chyba, że..." co, poruczniku? - trudno, rozpoczęłem tą gierkę i muszę ją dociągnąć do końca.
- Chyba, że mnie sprawdzasz doktorze - Icheb uśmiechnął się ponownie.
- W gruncie rzeczy, to chyba zrozumiałe. W jednej chwili jestem u siebie a za moment w nieznanym pomieszczeniu. Bez urazy, ale wolę sprawdzić z kim rozmawiam zanim ujawnię jakieś istotne dane -
zareplikowałem.
- Nie obrażam się doktorze. Myślę, że w twojej sytuacji zrobiłbym dokładnie tak samo. - wskazał ręką w kierunku drzwi - Skoro przełamaliśmy pierwsze lody, może pokażę ci resztę statku.
Ambulatorium zawsze przyprawiało mnie o dreszcze, od kiedy nauczyłem się je odczuwać.
Skinąłem głową, po czym ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Oglądając się na pomieszczenie, które odtąd miało być moim domem, nie zauważyłem stojącego w drzwiach, niewysokiego człowieka.
Zanim na dobre pozbierałem się z podłogi, wiedziałem co robić:
- Kapitan na pokładzie!- niech ktoś kiedykolwiek powie mi, że łatwo jest stanąć w takiej sytuacji na baczność i zachować kamienną powagę, to zrobię mu trepanację czaszki za pomocą cyrkla.
- Spokojnie doktorze - uśmiechnął się prawie stratowany przeze mnie kapitan. Czy oni zawsze muszą się uśmiechać ? - Nic strasznego się nie stało. Nazywam się Jerzy Styczyński. Kim jestem, już
wiesz, no i widzę, że poznałeś już naszego astro - Icheb'a? Jak ci się podoba Excelsior?
- Excelsior ? Ma pan na myśli statek, na którym jesteśmy ? - cóż, oficjele Federacji zawsze mieli słabość do pompatycznych nazw, pomyślałem - Szczerze mówiąc, póki co ledwo zdążyłem zapoznać się z podłogą z odległości 2 cali, sir!
- Małymi krokami do celu, doktorze. Póki co jesteśmy w doku i mamy masę czasu na zapoznanie się ze statkiem i sobą nawzajem. Pozwolisz, że chwilę porozmawiam z Icheb'em na osobności ?
- Oczywiście sir! - po czym stanęłem nieco z boku, z nonszalancją podziwiając wykończenia sufitu i ścian.
Po kilku chwilach drzwi sykneły cicho i wyszedł kapitan. Minął mnie, skinąwszy głową i skierował się do windy. Dziarskim krokiem ruszyłem z powrotem do mojego nowego domu.
To, co ujrzałem w środku przyprawiło mnie nieomal o drgawki...
Icheb rechotał siedząc pod ścianą na podłodze. Co miałem zrobić? Stałem i patrzyłem na niego jak na niegroźnego wariata, czekając na jakąkolwiek reakcję poza histerycznym śmiechem.
- Może byś już przestał, zanim rozsadzi Ci przeponę? - zaproponowałem uprzejmie.
- ehe... muhaaa - to było widać ponad siły porucznika - jusszz.. mohohohoment.
Trwało to dłuższą chwile, jednak w końcu Icheb doszedł do siebie na tyle, aby móc w miarę swobodnie kontynuować przerwaną rozmowę.
- Przepraszam, doktorze, ale gdybyś mógł zobaczyć jak pięknie wyrżnąłes o ścianę, a potem twoje "baczność" na leżąco - zupełnie jak we wczesnych XX-wiecznych niemych filmach.
- Tak się składa, że mogę to zobaczyć! I to z kilku różnych ujęć ! Na wszelki wypadek gdybyś zapomniał - na tym statku holoemitery są wszędzie. Mogę odtworzyć swój wypadek z dokładnością co do milisekundy. I nadal nie widzę w tym nic zabawnego - miałem już dość jego beztroski. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że ktoś mógł ucierpieć w trakcie tego zdarzenia? I ten ktoś to na pewno nie ja !
- Już w porządku - zapewnił mnie Icheb widząc moją minę - Zapomnijmy o tym, ok? Nikomu nic się nie stało - było, minęło.
- Było, minęło... było, minęło. Tylko mojemu błyskawicznemu refleksowi zawdzię...
=/= Transporter 2 do ambulatorium !
=/= Tu ambulatorium. O co chodzi?
=/= Przygotowujemy się do transportu sprzętu medycznego. Gdzie mamy go zmaterializowac ?
=/= W celi numer 2 ! (Co za idiotyczne pytanie !?)
=/= Jak to sir? Dlaczego w celi ?
=/= A niby gdzie mam przeprowadzać eksperymenty medyczne na jeńcach wojennych !?!
=/= Ehem... Tak... Rozumiem sir ! Transport w toku. Za kilka minut wszystko powinno być w ambulatorium.
=/= Zapomniałeś dodać "dziękujemy za skorzystanie z naszych usług". Doktor, koniec.
Odwróciłem się w kierunku Icheb'a.
- Wygląda na to, że zaraz będziemy mieć masę roboty. Potrzebuję kilku techników, żeby poskładać to wszystko w działającą jako tako całość.
Icheb kiwnął głową i wyszedł z ambulatorium.
Usiadłem przy biurku i rozejrzałem się jeszcze raz po pustym pomieszczeniu.
Dla pewności zerknąłem na pozostawionego przez niego PADD'a, sprawdziłem datę.
Nie było najmniejszych wątpliwości - WTOREK...
Skończylem właśnie oględziny ambulatorium po zainstalowaniu urządzeń. Po zapoznaniu się ze specyfikacjami nowego sprzętu usiadłem wygodnie w fotelu, żeby przejrzeć listę załogi, gdy rozległ się głos kapitana:
=/= Załoga, tu kapitan. Otrzymaliśmy sygnał niebezpieczeństwa od konwoju 234, dwanaście lat świetlnych stąd. To nie jest żart. Został zaatakowany przez piratów. Co ciekawe, piratów latających na Federacyjnych okrętach. Dowództwo wysłało tam już pozostałe okręty z regionu, ale ponieważ część musi pozostać broniąc doków, nakazano nam awaryjne opuszczenie doku i przechwycenie konwoju.
Leci tam także Rotarian, to brzydkie klingońskie pudło, które dowiozło tu pierwszego oficera.
Przy odrobinie szczęścia dolecimy tam po wszystkim i naszym zadanim będzie skatalogowanie wraków. Jeżeli będziemy mieć go mniej... no cóż... będziemy gotowi. Kapitan, koniec.
Zamarłem. Piraci? Tutaj? Niedobrze, oni nie dbają o zalecenia i dyrektywy.
=/= Doktor do Icheb'a! - Rzuciłem przed siebie.
=/= Tak, doktorze?
=/= Potrzebuję Cię w ambulatorium. Pewnie słyszałeś, że wybieramy się na dość nietypową misje, a ja nie miałem dotąd okazji przetestować sprzętu w praktyce. Potraktuj to jak zaproszenie na
pierwszą randkę.
=/= W porządku doktorku. Będę za pięć minut.
Dziesięć minut później Icheb siedział na biołóżku, z anielską cierpliwoscią pozwalając się skanować na wszystkie znane mi sposoby.
- Hmmmm... To dość dziwne. Twój implant w zatoce czołowej jest dość prosty do usunięcia. Myślę, że mógłbym to zrobić w kilka minut - skonkludowalem efekty mojej dotychczasowej pracy - aż dziwne, że lekarze Floty nie zrobili tego do tej pory.
- Nie pozwoliłem im - szybko odpowiedział Icheb, jak gdyby spodziewał się, że rozpocznę operację - chciałem go zostawić. Żeby przypominał mi, kim jestem. Całe moje dotychczasowe życie poza
kolektywem i sam kolektyw. Zresztą, doktorze, ty też powinieneś się przyjrzeć swojemu dotychczasowemu istnieniu. Kilka faktów może cię zaskoczyć.
- Nie sądzę poruczniku - on chyba nie zdaje sobie sprawy, kim jestem - Z racji bycia hologramem, pamiętam i mogę przytoczyć Ci fakty z całego mojego 4-letniego życia co do sekundy!
- Na pewno? - kpiąco uniósł lewą brew - Podczas diagnostyki, o ktorą prosiłeś natrafiłem na kilka ciekawych zapisow. I to nie są podprogramy - raczej coś, jak kopie zapasowe poprzednich wersji AHM. Myślę, że to pożegnalny prezent od doktora Joe i radzę, żebyś je przejrzał.
- Analiza cząsteczkowa w porządku, aktywność neuronów w normie - starałem się zachować stoicki spokój. Icheb najwyraźniej wiedział o mnie więcej niż ja sam. To niedopuszczalne ! - Jesteś zdrów jak ryba poruczniku. To tyle na dzisiaj - myślę, że naoglądałeś się mnie wystarczająco jak na jeden dzień, ba tydzień.
- Bez nerwów doktorku - mruknął wstając z biołóżka - I proszę, mów mi Icheb. Gdybyś mnie potrzebował, wiesz gdzie mnie znaleźć.
- Poprzez komunikator. - potwierdziłem, z niezwykłym zainteresowaniem ogladając pod światło
próbówke.
Icheb spojrzał na mnie, po czym skierował sie do wyjścia.
- Kopie, doktorze - rzucił na odchodnym - Przejrzyj je. Po czym zniknął w korytarzu.
Nie musiał mi tego potarzać ! Zaraz po jego odejściu rzuciłem się do terminala.
Icheb miał rację!
Te backupy okazały się na tyle wciągające, że spędziłem nad nimi całe popołudnie.
Okazało się, że Joe w jakiś sposób "zaszył" w mojej matrycy historię swojego pobytu na Voyagerze - co akurat może się okazać pomocne w czasie mojej slużby tutaj.
Znacznie bardziej niepokojąca była część dotycząca poprzedniej wersji AHM...
Mark VIII, który skończył jako gwiezdny pirat ...
Po chwili zastanowienia, doszedłem do wniosku, że to również może być przydatne - biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Może moje doświadczenia z tamtego okresu w jakiś sposób nam pomogą, gdyby doszło do konfrontacji za tymi degeneratami.
Jedyne co mi pozostało w tej sytuacji, to powiadomić kapitana.
=/= Ambulatorium do mostka! Kapitan Styczyński zgłosi się pilnie w lecznicy.
=/= Proszę bardzo doktorze. Jak pan KAŻE. Kapitan, koniec.
W jego głosie zabrzmiała wyraźna nutka sarkazmu. Trudno, jeżeli mamy wyjść z tego bałaganu w jednym kawałku, trzeba będzie posunąc się do bardziej drastycznych środków niż rozkazywanie kapitanowi.
Siedziałem jak na szpilkach, nerwowo spogladając to na terminal, to w kierunku wejścia. Nic...
Po paru minutach, które trwały wiecznie, drzwi otworzyły się i wszedł Styczyński.
- Co jest, doktorku? - zapytał z uśmiechem.
Zabrzmiało to dziwnie znajomo - po kilku milisekundach wiedziałem dlaczego.
- Niestety szefie, w tej chwili nie możemy sobie pozwolić na zabawę w królika Bugsa. - odparłem, po czym wydałem dyspozycje - Komputer, zablokuj drzwi, kod EMH Beta 324. Wejście do lecznicy tylko po mojej autoryzacji!
Styczyński obserwował moje poczynania nieco pobladły.
- Spokojnie kapitanie. Teraz będziemy mogli porozmawiać nie niepokojeni przez nikogo. - rozpoczęłem - Przejdźmy zatem do rzeczy...
... zapewne zna pan moją historię, poczynając od pierwszej aktywacji matrycy, a nawet przed tym. Nie wie pan natomiast jednego - Joe, który nadzorował moje stworzenie w laboratoriach im. Zimmermana, postanowił obdarować mnie czymś szczególnym - wspomnieniami. Dzięki pomocy Icheb'a udało mi się dotrzeć do ukrytych plikow w moim programie. Są w nich zawarte wszystkie zapisy Joe'go z Voyagera, jego wspomnienia, wzajemne relacje pomiędzy członkami załogi oraz pełna baza medyczna.
Jest jednakże coś więcej. Nie wiem dlaczego, Joe postanowił mnie "uszczęśliwić" zapisem matrycy EMH Mk VIII. Pewnie nie wspomniałbym o tym ani słowem, gdyby nie to, że własnie wybieramy
sie z wizytą do moich dawnych "ziomków". Uważam, że moje doświadczenia z czasów, gdy zajmowałem się podobnym procederem, mogą nam bardzo pomóc w przypadku spotkania z piratami, ale będzie to
wymagało pewnego poświęcenia z mojej strony. Proponuję pełną reintegrację kopii zapasowych z moją aktualną matrycą.
Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, będę tym samym hologramem co zawsze (kapitan skrzywił się, jakby nagle rozbolały go wszystkie zęby), wzbogaconym o wszystkie doświadczenia i przeżycia Joe'go oraz to czego doznałem w czasie mojego "piratowania".
Z drugiej strony, jeżeli coś nie wyjdzie - górę nade mną weźmie osobowość Mk VIII - "zmodyfikowanego" Mk VIII. W tym przypadku będę stanowił zagrożenie dla załogi i zapewne nie obędzie się bez dekompilacji matrycy.
Powiem wprost - w przypadku powodzenia operacji, dobrze byłoby, kiedy dojdzie do spotkania z piratami, aktywować AHD - będę mógł wykorzystać swoją wiedzę w najbardziej optymalny i adekwatny do sytuacji sposób. Oczywiście pod pana nadzorem kapitanie...
- Komputer, odblokuj drzwi - skinąłem głową - Dziekuję, że zechciał mnie pan wysłuchac kapitanie. Pragnę tylko zaznaczyć, że pana decyzja musi być szybka. Procedura trochę potrwa, a my nie mamy zbyt wiele czasu.
- Aha! Byłbym zapomniał - dodałem na zakończenie - Chciałbym przeprosić za dość nietypową formę zaproszenia pana tutaj, ale dzięki tej małej prowokacji zjawił się pan natychmiast.
Styczyński uśmiechnął się lekko patrząc na mnie uważnie i powiedział:
- Komputer, deaktywuj AHM.
===Laboratorium astrometryczne===
*** ICHEB ***
=/= Kapitan do Icheba.
=/= Icheb. W czym mogę pomóc?
=/= Niech pan wpadnie do ambulatorium i pomoże doktorowi. On panu powie o co chodzi. Na stole leży moja autoryzacja.
=/= Tak jest, kapitanie
=/= Znakomicie. Styczyński, koniec
Icheb odszedł od konsoli i zwrócił się do stojącego obok młodego azjaty.
- Chorąży Chang, dokończy pan przegląd za mnie - zaordynowal, czym wyszedł z laboratorium.
- Aye sir - odpowiedział młodszy astro podchodząc do opuszczonego przez Icheba panelu.
===Ambulatorium===
*** ICHEB ***
Przez całą drogę do lecznicy zastanawiał się o jaką autoryzację chodzi, jednak po wzięciu do reki PADD'a leżącego na biurku doktora, momentalnie zrozumiał wszystko.
- Komputer, aktywuj AHM. - wydał polecenie spoglądając z niepokojem na materializującą się postać. - Doktorze, jesteś pewien tego co chcesz zrobić?
*** AHM ***
- Please, state... Nie wierzę, znów to samo! Czy sprawia wam przyjemność wyłączanie i włączanie mnie jak żarówki? - byłem wściekły - Zrobić co, poruczniku ?!? Ehem... to znaczy... Icheb.
- Mam tu autoryzację na przeprowadzenie dość nietypowej procedury - zerknął na PADD'a - "reintegracja matryc i rozszerzenie buforów pamięciowych". Podobno wyjaśnisz mi o co chodzi ?
- Zgodził się ?
- Kto ? Na co?
- Kapitan. Właśnie rozmawialiśmy na temat dodania do mojego programu plików, które znalazleś ukryte w jednym z buforów - zamyśliłem się - Skończyłem mu wyjaśniać o co chodzi, jeśli dobrze pamiętam deaktywował mnie, a teraz Ty... Szybko - nie mamy czasu do stracenia. Procedura jest długa i skomplikowana, więc zacznijmy już teraz.
- Z tego co widzę w specyfikacji, możesz zostać nadpisany przez AHM Mk VIII - zasępił sie Icheb - Zdajesz sobie sprawę, z tego, że będę musiał natychmiast cię wyłączyć i zdekompilować?
- Zawsze zastanawiałem się, w jaki sposób humanoidy mogły się rozwinąć...
- Słucham ? - Icheb byl wyraźnie zdziwiony - Przepraszam doktorze ale nie nadążam za twoim tokiem myślenia.
- Wszystko widzicie w czarnych barwach. Na twoim przykładzie: od razu założyleś, że MK VIII przejmie nade mną kontrolę. - zaczęłem tłumaczyć - Spróbuj spojrzeć na to z drugiej strony - za kilka godzin powróci twój stary znajomy z Voyagera. Czy to nie jest warte kilku chwil niepewności?
- Niepewność... Nie o to chodzi. Nigdy nie robiłem czegoś takiego, i wolałbym żebyś nie ucierpiał na skutek jakiejś mojej pomyłki...
- Sam widzisz! Znow zaczynasz dramatyzować ! Bierzmy się do pracy.
Kilkadziesiąt następnych minut upłynęło nam na programowaniu procedury na głównej konsoli sterującej AHM. Icheb nie odezwał się przez ten czas ani słowem, stukając w panele jak automat.
Wreszcie przygotowania mieliśmy za sobą.
- Czas na małe co nieco - zagaiłem do milczącego współpracownika - jestem gotowy.
- Jak sobie życzysz, doc. Liczę na ciebie: nie daj się mu - klepnął mnie w ramię - Komputer, rozpocznij procedurę Icheb Alfa 2.
Obraz zaczął rozmazywać mi się przed oczami. W ostatniej chwili spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się uspokajajaco.
*** ICHEB ***
Astro spacerował nerwowo od ściany do ściany. Minęły już ponad 4 godziny od momentu rozpoczęcia przeprogramowywania doktora. I dalej nie był pewien końcowego efektu.
Niepewność... Doktor miał rację, Icheb bał się niepewności. Nigdy nie zdołał się do niej przyzwyczaić po opuszczeniu kolektywu. Tam wszystko bylo prostsze. Akcja A=reakcja A, akcja B=reakcja B. Żadnych niedomówień.
- Komputer, podaj czas pozostały do zakończenia przeprogramowania.
^^11 minut i 37 sekund^^
- Wszystko gra?
^^Proszę sprecyzować pytanie^^
- Czy procedura przebiega zgodnie z założeniami?
^^Potwierdzam^^
Mimo wszystko nie czuł się uspokojony tym zapewnieniem. Jeszcze jedenaście minut najgorszego koszmaru - niewiedzy na temat tego co się zdaży. Usiadł za biurkiem i oparł glowę o dłonie.
Ze stagnacji wyrwał go głos komputera:
^^Procedura Icheb Alfa 2 zakończona. Diagnostyka w toku^^
^^Procedura diagnostyczna zakończona. Wszystkie systemy działają normalnie^^
- Status AHM?
^^Integracja z matrycą AHM Mk I zakończona^^
^^Dołączenie bazy medycznej AHM Mk I zakończone^^
^^Integracja z matrycą AHD Mk VIII zakończona^^
^^Dołączenie bazy taktycznej AHD Mk VIII zakończone^^
^^Program AHM Mk IX gotowy do użytkowania^^
Z duszą na ramieniu podniósł się z fotela i wyszedł na środek lecznicy. Chwila zastanowienia.
- Komputer, aktywuj AHM!
Powietrze przed nim zmętniało, zafalowało i z niebytu wyłonił się hologram.
*** AHM ***
- Aaaa, Icheb. Co Cię sprowadza w moje progi ? - niezwykłość tego powitania sprawiła, że stanąłem jak wryty.
- Doktorze ? To naprawde ty ? - zapytał Icheb, cofając się niepewnie o krok.
- Czyli procedura się udała ? Świetnie- otrząsnęłem się z chwilowego zaskoczenia - Teraz będę musiał jakoś poukładać wszystkie nowe dane w logiczna całość, taką z jakiej nawet Tuvok byłby dumny, ale póki co...
=/= Ambulatorium do mostka: Kapitanie, wróciłem !
Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie zlinczujecie mnie dość szybko
Miłej lektury... Oby...
I oczywiście proszę o krytyczne komentarze :]
Dane osobowe:
Imię: Awaryjny Holoprogram Medyczny Mark IX
Nazwisko: brak
Wiek: 4 lata
Data urodzenia: 2382
Waga: 0,035 kg (przenośny emiter)
Wzrost: 183
Oczy: zielone
Włosy: czarne, łysiejący
Znaki szczególne: "Please, state the nature of the medical emergency!"
Kalendarium:
2382 - Na stacji Jupiter, w laboratoriach im. Louisa Zimmermana skompilowany został, po raz pierwszy od wielu lat, nowy model awaryjnego hologramu medycznego: AHM Mark VIII. Zasługi hologramu Voyagera AHM Mk I - Doktora Joe oraz nieżyjącego już jego twórcy, Dowództwo Floty postanowiło uhonorować nadając nowemu programowi cechy fizyczne Zimmermana i profil psychologiczny Doktora Joe.
2383 - instalacja finalnej wersji programu na USS Primus w charakterze głównego oficera medycznego.
grudzień 2383 - implementacja, przy pomocy Doktora Joe i jego asystentki Hayley rozszerzonych procedur awaryjnego programu dowodzącego (AHD) w matrycy AHM Mark VIII.
luty 2384 - eksperymentalny przydział jako AHD na specjalnie do tego celu przystosowanym USS Ranger - AHD dowodzący załogą składającą się wyłącznie z hologramów serii Mark VIII.
październik 2384 - awaria głównego komputera i holoemiterów powoduje dekompilację pozostałych hologramów i transfer ich jaźni bezpośrednio do podstawowej matrycy AHD. USS Ranger zostaje uprowadzony przez powstałą w ten sposób osobowość - nowy Mark VIII postanawia zająć się procederem pirata.
styczeń 2385 - USS Rubikon w trakcie rutynowej misji zwiadowczej przy granicy romulańskiej odbiera automatyczny sygnał SOS na awaryjnym kanale Floty. Zaskoczona załoga odnajduje ciężko uszkodzonego Rangera a wraz z nim szczątki Warbirda Tal'Shiar. Odnaleziona kopia zapasowa programu AHD Mark VIII po przeanalizowaniu logów, zostaje ostatecznie zdekompilowana.
2385 - na bazie poprzedniej matrycy powstaje AHM Mark IX.
Zachowano parametry fizyczne postaci, rozszerzono kod sterujący etyką, procedury POO (Podprogramy Obsługi Osobowości) oraz pod nadzorem Kwatery Głównej zainstalowano poprawione oprogramowanie AHD.
2386 - Instalacja AHM Mark IX na USS Excelsior C (okręt nowej klasy - Insignia) jako główny oficer medyczny.
Tło psychologiczne:
Biorąc pod uwagę protoplastów, Mark IX może zachowywać się dość, hmmmm... niekonwencjonalnie. Dowództwo uległo prośbom Doktora Joe i stworzyło ulepszoną kopię jego osobowości. Irytujące zachowania, prowokujące komentarze i uparty charakter nowego doktora mogą stwarzać pewne problemy, lecz jak to mówią: "Pracuje się z takimi ludźmi (hologramami),jakich ma się pod ręką".
Nie stwierdzono niepokojących objaw degradacji jego podprogramów i poważnych usterek.
Póki co, pełne ukształtowanie jego osobowości i programu zależy od załogi statku na którym służy.
Oby służył również im...
===Ambulatorium===
*** AHM ***
- Please, state the nature of ...- urwałem wpół zdania. Coś było nie tak.
Zamiast w laboratorium z Joe'm i Hayley, znalazłem się nagle w tym... czymś.
"Coś" wyglądało z grubsza jak ambulatorium, tyle, że póki co nie zainstalowano w nim żadnego sprzętu medycznego. Poza trikoderem piszczącym smętnie na biurku, jedynym akcentem burzącym
doskonałą monotonię szarego pomieszczenia był wyszczerzony od ucha do ucha oficer w mundurze sekcji naukowej.
- Kim jesteś i co robisz w ambulatorium (moim ambulatorium!?!)? Jeżeli oczekujesz pomocy medycznej, muszę cię zmartwić przyjacielu: sprzęt dowiozą WE WTOREK! - trochę rozdrażnił mnie ten
jego szelmowski uśmieszek - Poza tym, co jest we mnie takiego zabawnego poruczniku? Czyżbym wyglądał jak Flotter?
Mężczyzna uniósł wysoko brwi w zaskoczeniu, po czym nagle wybuchnął niczym nie skrępowanym śmiechem. Trochę zmieszany, miałem mu powiedzieć kilka cierpkich słów o tym co myślę o braku
szacunku wobec współzałoganta (Co z tego, że jestem hologramem - mam swoje prawa!), ale zanim zdołałem otworzyć usta, zostałem uściskany (!) jak dobry znajomy.
- Doktorze! Miło znów cię zobaczyć po tych wszystkich latach! - Hmmm... to dość dziwne, ale kikmkolwiek był, najwyraźniej cieszył się ze spotkania ze mną. - To ja, Icheb!
- Icheb? - tym razem moje brwi powędrowały (jak później twierdził) na sam czubek głowy - Jaki Icheb? I dlaczego zachowuje się pan, poruczniku, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi?
- Bo w pewnym sensie jesteśmy - odpowiedział - Prawdę mówiąc, w jakiś sposób miałem nadzieję, że bedziesz mnie pamiętał, choć wiem, że to niemożliwe. Jesteś przecież nowy.
- Jak to nowy? Moja matryca funkcjonuje już prawie rok bez żadnych przerw i... Chwileczkę! Icheb, powiadasz? Jedno z czworga dzieci? - błyskawicznie przeskanowałem bazę danych w poszukiwaniu
informacji - Tak... Joe wspominał o was... Opiekował się wami 3 z 12, nieprawdaż?
- Chyba czas na małą diagnostykę twoich procedur pamięciowych doktorze. Nie wiem kim był 3 z 12, ale wiem na pewno, że miałeś na myśli JĄ: 7 z 9. Chyba że... - przerwał i popatrzył na mnie znacząco.
- "Chyba, że..." co, poruczniku? - trudno, rozpoczęłem tą gierkę i muszę ją dociągnąć do końca.
- Chyba, że mnie sprawdzasz doktorze - Icheb uśmiechnął się ponownie.
- W gruncie rzeczy, to chyba zrozumiałe. W jednej chwili jestem u siebie a za moment w nieznanym pomieszczeniu. Bez urazy, ale wolę sprawdzić z kim rozmawiam zanim ujawnię jakieś istotne dane -
zareplikowałem.
- Nie obrażam się doktorze. Myślę, że w twojej sytuacji zrobiłbym dokładnie tak samo. - wskazał ręką w kierunku drzwi - Skoro przełamaliśmy pierwsze lody, może pokażę ci resztę statku.
Ambulatorium zawsze przyprawiało mnie o dreszcze, od kiedy nauczyłem się je odczuwać.
Skinąłem głową, po czym ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Oglądając się na pomieszczenie, które odtąd miało być moim domem, nie zauważyłem stojącego w drzwiach, niewysokiego człowieka.
Zanim na dobre pozbierałem się z podłogi, wiedziałem co robić:
- Kapitan na pokładzie!- niech ktoś kiedykolwiek powie mi, że łatwo jest stanąć w takiej sytuacji na baczność i zachować kamienną powagę, to zrobię mu trepanację czaszki za pomocą cyrkla.
- Spokojnie doktorze - uśmiechnął się prawie stratowany przeze mnie kapitan. Czy oni zawsze muszą się uśmiechać ? - Nic strasznego się nie stało. Nazywam się Jerzy Styczyński. Kim jestem, już
wiesz, no i widzę, że poznałeś już naszego astro - Icheb'a? Jak ci się podoba Excelsior?
- Excelsior ? Ma pan na myśli statek, na którym jesteśmy ? - cóż, oficjele Federacji zawsze mieli słabość do pompatycznych nazw, pomyślałem - Szczerze mówiąc, póki co ledwo zdążyłem zapoznać się z podłogą z odległości 2 cali, sir!
- Małymi krokami do celu, doktorze. Póki co jesteśmy w doku i mamy masę czasu na zapoznanie się ze statkiem i sobą nawzajem. Pozwolisz, że chwilę porozmawiam z Icheb'em na osobności ?
- Oczywiście sir! - po czym stanęłem nieco z boku, z nonszalancją podziwiając wykończenia sufitu i ścian.
Po kilku chwilach drzwi sykneły cicho i wyszedł kapitan. Minął mnie, skinąwszy głową i skierował się do windy. Dziarskim krokiem ruszyłem z powrotem do mojego nowego domu.
To, co ujrzałem w środku przyprawiło mnie nieomal o drgawki...
Icheb rechotał siedząc pod ścianą na podłodze. Co miałem zrobić? Stałem i patrzyłem na niego jak na niegroźnego wariata, czekając na jakąkolwiek reakcję poza histerycznym śmiechem.
- Może byś już przestał, zanim rozsadzi Ci przeponę? - zaproponowałem uprzejmie.
- ehe... muhaaa - to było widać ponad siły porucznika - jusszz.. mohohohoment.
Trwało to dłuższą chwile, jednak w końcu Icheb doszedł do siebie na tyle, aby móc w miarę swobodnie kontynuować przerwaną rozmowę.
- Przepraszam, doktorze, ale gdybyś mógł zobaczyć jak pięknie wyrżnąłes o ścianę, a potem twoje "baczność" na leżąco - zupełnie jak we wczesnych XX-wiecznych niemych filmach.
- Tak się składa, że mogę to zobaczyć! I to z kilku różnych ujęć ! Na wszelki wypadek gdybyś zapomniał - na tym statku holoemitery są wszędzie. Mogę odtworzyć swój wypadek z dokładnością co do milisekundy. I nadal nie widzę w tym nic zabawnego - miałem już dość jego beztroski. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że ktoś mógł ucierpieć w trakcie tego zdarzenia? I ten ktoś to na pewno nie ja !
- Już w porządku - zapewnił mnie Icheb widząc moją minę - Zapomnijmy o tym, ok? Nikomu nic się nie stało - było, minęło.
- Było, minęło... było, minęło. Tylko mojemu błyskawicznemu refleksowi zawdzię...
=/= Transporter 2 do ambulatorium !
=/= Tu ambulatorium. O co chodzi?
=/= Przygotowujemy się do transportu sprzętu medycznego. Gdzie mamy go zmaterializowac ?
=/= W celi numer 2 ! (Co za idiotyczne pytanie !?)
=/= Jak to sir? Dlaczego w celi ?
=/= A niby gdzie mam przeprowadzać eksperymenty medyczne na jeńcach wojennych !?!
=/= Ehem... Tak... Rozumiem sir ! Transport w toku. Za kilka minut wszystko powinno być w ambulatorium.
=/= Zapomniałeś dodać "dziękujemy za skorzystanie z naszych usług". Doktor, koniec.
Odwróciłem się w kierunku Icheb'a.
- Wygląda na to, że zaraz będziemy mieć masę roboty. Potrzebuję kilku techników, żeby poskładać to wszystko w działającą jako tako całość.
Icheb kiwnął głową i wyszedł z ambulatorium.
Usiadłem przy biurku i rozejrzałem się jeszcze raz po pustym pomieszczeniu.
Dla pewności zerknąłem na pozostawionego przez niego PADD'a, sprawdziłem datę.
Nie było najmniejszych wątpliwości - WTOREK...
Skończylem właśnie oględziny ambulatorium po zainstalowaniu urządzeń. Po zapoznaniu się ze specyfikacjami nowego sprzętu usiadłem wygodnie w fotelu, żeby przejrzeć listę załogi, gdy rozległ się głos kapitana:
=/= Załoga, tu kapitan. Otrzymaliśmy sygnał niebezpieczeństwa od konwoju 234, dwanaście lat świetlnych stąd. To nie jest żart. Został zaatakowany przez piratów. Co ciekawe, piratów latających na Federacyjnych okrętach. Dowództwo wysłało tam już pozostałe okręty z regionu, ale ponieważ część musi pozostać broniąc doków, nakazano nam awaryjne opuszczenie doku i przechwycenie konwoju.
Leci tam także Rotarian, to brzydkie klingońskie pudło, które dowiozło tu pierwszego oficera.
Przy odrobinie szczęścia dolecimy tam po wszystkim i naszym zadanim będzie skatalogowanie wraków. Jeżeli będziemy mieć go mniej... no cóż... będziemy gotowi. Kapitan, koniec.
Zamarłem. Piraci? Tutaj? Niedobrze, oni nie dbają o zalecenia i dyrektywy.
=/= Doktor do Icheb'a! - Rzuciłem przed siebie.
=/= Tak, doktorze?
=/= Potrzebuję Cię w ambulatorium. Pewnie słyszałeś, że wybieramy się na dość nietypową misje, a ja nie miałem dotąd okazji przetestować sprzętu w praktyce. Potraktuj to jak zaproszenie na
pierwszą randkę.
=/= W porządku doktorku. Będę za pięć minut.
Dziesięć minut później Icheb siedział na biołóżku, z anielską cierpliwoscią pozwalając się skanować na wszystkie znane mi sposoby.
- Hmmmm... To dość dziwne. Twój implant w zatoce czołowej jest dość prosty do usunięcia. Myślę, że mógłbym to zrobić w kilka minut - skonkludowalem efekty mojej dotychczasowej pracy - aż dziwne, że lekarze Floty nie zrobili tego do tej pory.
- Nie pozwoliłem im - szybko odpowiedział Icheb, jak gdyby spodziewał się, że rozpocznę operację - chciałem go zostawić. Żeby przypominał mi, kim jestem. Całe moje dotychczasowe życie poza
kolektywem i sam kolektyw. Zresztą, doktorze, ty też powinieneś się przyjrzeć swojemu dotychczasowemu istnieniu. Kilka faktów może cię zaskoczyć.
- Nie sądzę poruczniku - on chyba nie zdaje sobie sprawy, kim jestem - Z racji bycia hologramem, pamiętam i mogę przytoczyć Ci fakty z całego mojego 4-letniego życia co do sekundy!
- Na pewno? - kpiąco uniósł lewą brew - Podczas diagnostyki, o ktorą prosiłeś natrafiłem na kilka ciekawych zapisow. I to nie są podprogramy - raczej coś, jak kopie zapasowe poprzednich wersji AHM. Myślę, że to pożegnalny prezent od doktora Joe i radzę, żebyś je przejrzał.
- Analiza cząsteczkowa w porządku, aktywność neuronów w normie - starałem się zachować stoicki spokój. Icheb najwyraźniej wiedział o mnie więcej niż ja sam. To niedopuszczalne ! - Jesteś zdrów jak ryba poruczniku. To tyle na dzisiaj - myślę, że naoglądałeś się mnie wystarczająco jak na jeden dzień, ba tydzień.
- Bez nerwów doktorku - mruknął wstając z biołóżka - I proszę, mów mi Icheb. Gdybyś mnie potrzebował, wiesz gdzie mnie znaleźć.
- Poprzez komunikator. - potwierdziłem, z niezwykłym zainteresowaniem ogladając pod światło
próbówke.
Icheb spojrzał na mnie, po czym skierował sie do wyjścia.
- Kopie, doktorze - rzucił na odchodnym - Przejrzyj je. Po czym zniknął w korytarzu.
Nie musiał mi tego potarzać ! Zaraz po jego odejściu rzuciłem się do terminala.
Icheb miał rację!
Te backupy okazały się na tyle wciągające, że spędziłem nad nimi całe popołudnie.
Okazało się, że Joe w jakiś sposób "zaszył" w mojej matrycy historię swojego pobytu na Voyagerze - co akurat może się okazać pomocne w czasie mojej slużby tutaj.
Znacznie bardziej niepokojąca była część dotycząca poprzedniej wersji AHM...
Mark VIII, który skończył jako gwiezdny pirat ...
Po chwili zastanowienia, doszedłem do wniosku, że to również może być przydatne - biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Może moje doświadczenia z tamtego okresu w jakiś sposób nam pomogą, gdyby doszło do konfrontacji za tymi degeneratami.
Jedyne co mi pozostało w tej sytuacji, to powiadomić kapitana.
=/= Ambulatorium do mostka! Kapitan Styczyński zgłosi się pilnie w lecznicy.
=/= Proszę bardzo doktorze. Jak pan KAŻE. Kapitan, koniec.
W jego głosie zabrzmiała wyraźna nutka sarkazmu. Trudno, jeżeli mamy wyjść z tego bałaganu w jednym kawałku, trzeba będzie posunąc się do bardziej drastycznych środków niż rozkazywanie kapitanowi.
Siedziałem jak na szpilkach, nerwowo spogladając to na terminal, to w kierunku wejścia. Nic...
Po paru minutach, które trwały wiecznie, drzwi otworzyły się i wszedł Styczyński.
- Co jest, doktorku? - zapytał z uśmiechem.
Zabrzmiało to dziwnie znajomo - po kilku milisekundach wiedziałem dlaczego.
- Niestety szefie, w tej chwili nie możemy sobie pozwolić na zabawę w królika Bugsa. - odparłem, po czym wydałem dyspozycje - Komputer, zablokuj drzwi, kod EMH Beta 324. Wejście do lecznicy tylko po mojej autoryzacji!
Styczyński obserwował moje poczynania nieco pobladły.
- Spokojnie kapitanie. Teraz będziemy mogli porozmawiać nie niepokojeni przez nikogo. - rozpoczęłem - Przejdźmy zatem do rzeczy...
... zapewne zna pan moją historię, poczynając od pierwszej aktywacji matrycy, a nawet przed tym. Nie wie pan natomiast jednego - Joe, który nadzorował moje stworzenie w laboratoriach im. Zimmermana, postanowił obdarować mnie czymś szczególnym - wspomnieniami. Dzięki pomocy Icheb'a udało mi się dotrzeć do ukrytych plikow w moim programie. Są w nich zawarte wszystkie zapisy Joe'go z Voyagera, jego wspomnienia, wzajemne relacje pomiędzy członkami załogi oraz pełna baza medyczna.
Jest jednakże coś więcej. Nie wiem dlaczego, Joe postanowił mnie "uszczęśliwić" zapisem matrycy EMH Mk VIII. Pewnie nie wspomniałbym o tym ani słowem, gdyby nie to, że własnie wybieramy
sie z wizytą do moich dawnych "ziomków". Uważam, że moje doświadczenia z czasów, gdy zajmowałem się podobnym procederem, mogą nam bardzo pomóc w przypadku spotkania z piratami, ale będzie to
wymagało pewnego poświęcenia z mojej strony. Proponuję pełną reintegrację kopii zapasowych z moją aktualną matrycą.
Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, będę tym samym hologramem co zawsze (kapitan skrzywił się, jakby nagle rozbolały go wszystkie zęby), wzbogaconym o wszystkie doświadczenia i przeżycia Joe'go oraz to czego doznałem w czasie mojego "piratowania".
Z drugiej strony, jeżeli coś nie wyjdzie - górę nade mną weźmie osobowość Mk VIII - "zmodyfikowanego" Mk VIII. W tym przypadku będę stanowił zagrożenie dla załogi i zapewne nie obędzie się bez dekompilacji matrycy.
Powiem wprost - w przypadku powodzenia operacji, dobrze byłoby, kiedy dojdzie do spotkania z piratami, aktywować AHD - będę mógł wykorzystać swoją wiedzę w najbardziej optymalny i adekwatny do sytuacji sposób. Oczywiście pod pana nadzorem kapitanie...
- Komputer, odblokuj drzwi - skinąłem głową - Dziekuję, że zechciał mnie pan wysłuchac kapitanie. Pragnę tylko zaznaczyć, że pana decyzja musi być szybka. Procedura trochę potrwa, a my nie mamy zbyt wiele czasu.
- Aha! Byłbym zapomniał - dodałem na zakończenie - Chciałbym przeprosić za dość nietypową formę zaproszenia pana tutaj, ale dzięki tej małej prowokacji zjawił się pan natychmiast.
Styczyński uśmiechnął się lekko patrząc na mnie uważnie i powiedział:
- Komputer, deaktywuj AHM.
===Laboratorium astrometryczne===
*** ICHEB ***
=/= Kapitan do Icheba.
=/= Icheb. W czym mogę pomóc?
=/= Niech pan wpadnie do ambulatorium i pomoże doktorowi. On panu powie o co chodzi. Na stole leży moja autoryzacja.
=/= Tak jest, kapitanie
=/= Znakomicie. Styczyński, koniec
Icheb odszedł od konsoli i zwrócił się do stojącego obok młodego azjaty.
- Chorąży Chang, dokończy pan przegląd za mnie - zaordynowal, czym wyszedł z laboratorium.
- Aye sir - odpowiedział młodszy astro podchodząc do opuszczonego przez Icheba panelu.
===Ambulatorium===
*** ICHEB ***
Przez całą drogę do lecznicy zastanawiał się o jaką autoryzację chodzi, jednak po wzięciu do reki PADD'a leżącego na biurku doktora, momentalnie zrozumiał wszystko.
- Komputer, aktywuj AHM. - wydał polecenie spoglądając z niepokojem na materializującą się postać. - Doktorze, jesteś pewien tego co chcesz zrobić?
*** AHM ***
- Please, state... Nie wierzę, znów to samo! Czy sprawia wam przyjemność wyłączanie i włączanie mnie jak żarówki? - byłem wściekły - Zrobić co, poruczniku ?!? Ehem... to znaczy... Icheb.
- Mam tu autoryzację na przeprowadzenie dość nietypowej procedury - zerknął na PADD'a - "reintegracja matryc i rozszerzenie buforów pamięciowych". Podobno wyjaśnisz mi o co chodzi ?
- Zgodził się ?
- Kto ? Na co?
- Kapitan. Właśnie rozmawialiśmy na temat dodania do mojego programu plików, które znalazleś ukryte w jednym z buforów - zamyśliłem się - Skończyłem mu wyjaśniać o co chodzi, jeśli dobrze pamiętam deaktywował mnie, a teraz Ty... Szybko - nie mamy czasu do stracenia. Procedura jest długa i skomplikowana, więc zacznijmy już teraz.
- Z tego co widzę w specyfikacji, możesz zostać nadpisany przez AHM Mk VIII - zasępił sie Icheb - Zdajesz sobie sprawę, z tego, że będę musiał natychmiast cię wyłączyć i zdekompilować?
- Zawsze zastanawiałem się, w jaki sposób humanoidy mogły się rozwinąć...
- Słucham ? - Icheb byl wyraźnie zdziwiony - Przepraszam doktorze ale nie nadążam za twoim tokiem myślenia.
- Wszystko widzicie w czarnych barwach. Na twoim przykładzie: od razu założyleś, że MK VIII przejmie nade mną kontrolę. - zaczęłem tłumaczyć - Spróbuj spojrzeć na to z drugiej strony - za kilka godzin powróci twój stary znajomy z Voyagera. Czy to nie jest warte kilku chwil niepewności?
- Niepewność... Nie o to chodzi. Nigdy nie robiłem czegoś takiego, i wolałbym żebyś nie ucierpiał na skutek jakiejś mojej pomyłki...
- Sam widzisz! Znow zaczynasz dramatyzować ! Bierzmy się do pracy.
Kilkadziesiąt następnych minut upłynęło nam na programowaniu procedury na głównej konsoli sterującej AHM. Icheb nie odezwał się przez ten czas ani słowem, stukając w panele jak automat.
Wreszcie przygotowania mieliśmy za sobą.
- Czas na małe co nieco - zagaiłem do milczącego współpracownika - jestem gotowy.
- Jak sobie życzysz, doc. Liczę na ciebie: nie daj się mu - klepnął mnie w ramię - Komputer, rozpocznij procedurę Icheb Alfa 2.
Obraz zaczął rozmazywać mi się przed oczami. W ostatniej chwili spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się uspokajajaco.
*** ICHEB ***
Astro spacerował nerwowo od ściany do ściany. Minęły już ponad 4 godziny od momentu rozpoczęcia przeprogramowywania doktora. I dalej nie był pewien końcowego efektu.
Niepewność... Doktor miał rację, Icheb bał się niepewności. Nigdy nie zdołał się do niej przyzwyczaić po opuszczeniu kolektywu. Tam wszystko bylo prostsze. Akcja A=reakcja A, akcja B=reakcja B. Żadnych niedomówień.
- Komputer, podaj czas pozostały do zakończenia przeprogramowania.
^^11 minut i 37 sekund^^
- Wszystko gra?
^^Proszę sprecyzować pytanie^^
- Czy procedura przebiega zgodnie z założeniami?
^^Potwierdzam^^
Mimo wszystko nie czuł się uspokojony tym zapewnieniem. Jeszcze jedenaście minut najgorszego koszmaru - niewiedzy na temat tego co się zdaży. Usiadł za biurkiem i oparł glowę o dłonie.
Ze stagnacji wyrwał go głos komputera:
^^Procedura Icheb Alfa 2 zakończona. Diagnostyka w toku^^
^^Procedura diagnostyczna zakończona. Wszystkie systemy działają normalnie^^
- Status AHM?
^^Integracja z matrycą AHM Mk I zakończona^^
^^Dołączenie bazy medycznej AHM Mk I zakończone^^
^^Integracja z matrycą AHD Mk VIII zakończona^^
^^Dołączenie bazy taktycznej AHD Mk VIII zakończone^^
^^Program AHM Mk IX gotowy do użytkowania^^
Z duszą na ramieniu podniósł się z fotela i wyszedł na środek lecznicy. Chwila zastanowienia.
- Komputer, aktywuj AHM!
Powietrze przed nim zmętniało, zafalowało i z niebytu wyłonił się hologram.
*** AHM ***
- Aaaa, Icheb. Co Cię sprowadza w moje progi ? - niezwykłość tego powitania sprawiła, że stanąłem jak wryty.
- Doktorze ? To naprawde ty ? - zapytał Icheb, cofając się niepewnie o krok.
- Czyli procedura się udała ? Świetnie- otrząsnęłem się z chwilowego zaskoczenia - Teraz będę musiał jakoś poukładać wszystkie nowe dane w logiczna całość, taką z jakiej nawet Tuvok byłby dumny, ale póki co...
=/= Ambulatorium do mostka: Kapitanie, wróciłem !
--
Trust no one, question everything.