Coś, co wypocilem dawno temu w czasach licealnych...
"Smurf Wars: A nju hołp"
Long tajm agoł, in a galaksy far, far ałej...
...żył sobie na planecie Tatusinej farmer o imieniu Luke Skyklakier wraz ze swoją powichrzoną rodzinką.Pewnego 2-słonecznego poranka wpadli do nich zwariowani akwizytorzy i opchnęli im 2 roboty: C3PO(-łamany)i artudytu. Dziwnym trafem udało im się uciec pościgowi wrednego smurfa Darth Vażniaka i oddziału storm smurfów. Roboty posiadały(właściwie jeden) plany nowej wioski smurfów ważne dla jebelii, które musiały oddać jakiemuś obiemu, czy ogiemu.. nieważne.. więc biedny Skyklakier chcąc niechcąc poszedł się z nimi poszwędać. Po drodze spotkali mimochodem błąkającą się z braku innej roboty watachę "innych", których skutecznie odpędził dziwny gość w kapturze XIV- wiecznego mnicha.Popijając herbatkę z kaktusów Skyklakier dowiedział się, że ten w kapturku to Ogi Łan Gargamel i że jest w zmowie z jebeliantami. Razem wrócili na farmę, której już nie było, więc pojchali do ciekawego miasteczka Most Ejzly poszukać jakiejś łajby coby polecieć do kolegów Ogiego łana. Po drodze niechcący wpadają do wioski smurfów, gdzie tłuką setki niewinnych sztorm smurfów i uwalniają ks.Leję, która ich z początku olewa, ale póżniej jest wszystko okej.No dobra, to oni se lecą łajbą tego, no jak mu tam?..tego no... Solo... Hama Solo (acha, gargamela zaspawał Darth Vażniak w wiosce) i dolatują do jebeliantów, którzy już knują zasadzkę na biednych, niczego się nie spodziewających smurfów. Atak się udaje (dziwne, gdyby nie he he), a glówną w nim rolę odgrywa... nie będę wam mówił, przeca wiecie... i wszystko się koń-czy(dobrze oczywiście), a imperium Papy Smurfa spada na drugie miejsce 1-wszej ligi, przegrywając ze Stalą Mielec 32:0(mecz na odjeździe).
Koniec części 1-wszej(4jak kto woli).
Wasz czołowy wolownik dobra:
Miś Yoda.
"Smurf Wars: A nju hołp"
Long tajm agoł, in a galaksy far, far ałej...
...żył sobie na planecie Tatusinej farmer o imieniu Luke Skyklakier wraz ze swoją powichrzoną rodzinką.Pewnego 2-słonecznego poranka wpadli do nich zwariowani akwizytorzy i opchnęli im 2 roboty: C3PO(-łamany)i artudytu. Dziwnym trafem udało im się uciec pościgowi wrednego smurfa Darth Vażniaka i oddziału storm smurfów. Roboty posiadały(właściwie jeden) plany nowej wioski smurfów ważne dla jebelii, które musiały oddać jakiemuś obiemu, czy ogiemu.. nieważne.. więc biedny Skyklakier chcąc niechcąc poszedł się z nimi poszwędać. Po drodze spotkali mimochodem błąkającą się z braku innej roboty watachę "innych", których skutecznie odpędził dziwny gość w kapturze XIV- wiecznego mnicha.Popijając herbatkę z kaktusów Skyklakier dowiedział się, że ten w kapturku to Ogi Łan Gargamel i że jest w zmowie z jebeliantami. Razem wrócili na farmę, której już nie było, więc pojchali do ciekawego miasteczka Most Ejzly poszukać jakiejś łajby coby polecieć do kolegów Ogiego łana. Po drodze niechcący wpadają do wioski smurfów, gdzie tłuką setki niewinnych sztorm smurfów i uwalniają ks.Leję, która ich z początku olewa, ale póżniej jest wszystko okej.No dobra, to oni se lecą łajbą tego, no jak mu tam?..tego no... Solo... Hama Solo (acha, gargamela zaspawał Darth Vażniak w wiosce) i dolatują do jebeliantów, którzy już knują zasadzkę na biednych, niczego się nie spodziewających smurfów. Atak się udaje (dziwne, gdyby nie he he), a glówną w nim rolę odgrywa... nie będę wam mówił, przeca wiecie... i wszystko się koń-czy(dobrze oczywiście), a imperium Papy Smurfa spada na drugie miejsce 1-wszej ligi, przegrywając ze Stalą Mielec 32:0(mecz na odjeździe).
Koniec części 1-wszej(4jak kto woli).
Wasz czołowy wolownik dobra:
Miś Yoda.
