Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > Przemoc Pijaństwo i Kobiety Czyli Cała Prawda o Wawelskim Smoku. cz. 1
Xterminator
Ponieważ poprzednie moje wrzuty nie zostały jak należy obrzucone błotem, prezentuję moje najstarsze dziecko, "Bajka o Smoku Wawelskim". Jest to pierwsze z kilku opowiadań które popełniłem w swym krótkim acz burzliwym życiu. Nie jest krótkie, więc postanawiam co następuje:
1. Poszatkuję opowiadanie na części.
2. Co jakiś czas wrzucę następną część.
3. Pkt 2 będę powtarzał do wyczerpania fabuły opowiadania.
4.

endżoj :d


Karoca bardzo trzęsła na wyboistej drodze, kurz i pył podnosił się za nią niczym ogromny chiński smok. Słońce stało w zenicie i grzało całą swoją boską mocą. Był to jeden z wielu gorących lipcowych dni, suchy i rozedrgany bez żadnej nadziei na najlżejszy nawet zefirek. Na horyzoncie majaczyła posępna zamkowa struktura, najeżona wieżyczkami, podziurawiona otworami strzelniczymi, stojąca na skalistym wzgórzu, pod którym widać było wejście do pieczary.
"pieprzona pogoda" - pomyślał król - "Co za cholerne konie. Pocą się że aż tu czuć gnojem."
- Nie jest ci może za ciepło moja droga?
Zwrócił się do siedzącej na przeciwko niego młodej dziewczyny w wieku około szesnastu wiosen, chudej i kościstej z rzadkimi rudymi włosami i twarzą tak piegowatą jakby przez ostatnie upalne dni opalała się przez durszlak.
- Nie. - Odezwało się chuderlawe uosobienie piegowatości i wywróciło wielkimi niebieskimi oczami na znak że ma na razie wszystkiego powyżej uszu, w tym także i nadopiekuńczego ojca.
- Może zamknąć okno żeby się tu tak nie kurzyło? Co kluseczko?
- Zamknij się tato. - wycedziło przez zęby rozzłoszczone dziewczę, poczym dodało cicho, tak żeby nie było słychać wśród pogwizdywań woźnicy, trzeszczenia karocy i rżenia koni:
- Zamknij się stary głupku bo sam tak pieprzysz że aż się kurzy.
Król jednak z racji tego że nie usłyszał ostatniego zdania, kontynuował:
- Podać ci może kochanie chusteczkę? Bo widzę że się trochę spociłaś w tym upale.
- Siedź że cicho jak ci dobrze, a swoją obsmarkaną chusteczkę wiesz gdzie se możesz wsadzić.- Jechali tak, prowadząc tę niezobowiązującą rozmowę, przybliżając się coraz bardziej do wzgórza na którym stał wielki i posępny zamek. Król, podejrzewał że z biegiem czasu coraz więcej kwestii w jego rozmowach z córką umyka mu między wersami, ale w tej tak błogiej i sielankowej atmosferze mijały im chwile od momentu w którym mała księżniczka zaczęła mówić. Nie przejmował się tym jednak, słusznie sądząc że tego typu problem mają ze swymi córkami wszyscy królowie. Księżniczka zaś jak to księżniczka robiła co chciała. Król podejrzewał także że owoc jego lędźwi puszcza się na prawo i lewo z byle koniuszym. Ta sprawa jednak nie zaprzątała jego umysłu, ponieważ żywił do swej córki ogromny sentyment, i nie chciał besztać za zwykłe fanaberie seksualne, czym niewątpliwie sprawił by jej przykrość. Zwłaszcza że do zamku zjeżdżało się codziennie dziesiątki różnych książąt łaknących jego królestwa i nie mających nic przeciwko temu żeby się przy tym ożenić z księżniczką, nawet gdyby była w ciąży z jakimś Jasiem Pierdołą na etacie królewskiego uprzątacza nawozu, jeżeli tylko pomoże im to osiągnąć życiowy cel. Gdyby zaś rozniosła się po zamku plotka zasiana przez samego króla że księżniczka to latawica, to nóż widelec nie wiedzieć jaka afera by z tego wynikła. Sprawę tę pomniejszał także fakt, że król miał w tej chwili dużo większy problem.
Większy tak gdzieś ze cztery tony.


Pod jego zamkiem mianowicie, w pieczarze, usadowił się pewien bardzo niesympatyczny (żeby nie powiedzieć upierdliwy) smok, który to jak przystało na smoka sporo jadł, sporo rozrabiał i sporo śmierdział; a szczerze mówiąc to ostatnie najbardziej denerwowało króla który sypialnię miał właśnie nad wylotem ze smoczej jamy.
Co noc cierpiał katusze z powodu nadzwyczajnego smoczego smrodu zatruwającego świeże i ożywcze nocne powietrze. Dosyć miał też codziennych delegacji chłopów, chcących na wyprzódki widłami i grubiańskimi sloganami wywrzeć presję na władcy; i choć pokazał im z bardzo bliska a na kilku z nich nawet zademonstrował jak działa gilotyna, to delegacje takie, czy jak to nazywali chłopi: pikiety, ostatnimi czasy podwoiły swoją częstość i potroiły liczebność pospólstwa demonstrującego. Smok zaś pożerał całkiem sporo owieczek i baranów, rzucał się nawet na kozy. Zwiększający się deficyt zwierząt hodowlanych denerwował wieśniaków, którzy słusznie sądzili że kiedy skończą się smokowi beczące przysmaki, na jego ostry ząb pójdą także krowy, świnie no i drób, a na końcu...
Strach pomyśleć co na końcu.
Król musiał więc działać, bo mu się władza coraz bardziej wymykała z rąk, rewolta wisiała w powietrzu. Zanim zaś podjął się jakiegoś zadania, zawsze radził się żony. Kiedy jednak okazywało się że jest jak zwykle zalana w trupa, król i tak robił to, co sobie wcześniej umyślił. Tak też stało się i tym razem, mimo że wysłał swą połowicę na odwyk, gdzieś daleko na wieś. Wiadomo jednak, że na wsi od alkoholu odwyknąć nie sposób, gdyż na wsi piją wszyscy od księdza po chłopa a gdzie spojrzeć tam zarzygany płot i nieprzytomny pijak pod nim. Żeby jednak tradycji stało się zadość, pojechał król z córką zapytać królową o zdanie w sprawie smoka. Królowa miała do powiedzenia jednak niewiele, i cały dialog monarszej pary przedstawiał się dość skromnie.
Jak zwykle zaczął król:
- Co mam robić drogi ty mój cukiereczku z rumem - rzekł z całą powagą na jaką było go jeszcze stać- z tym smokiem, cóż byś mi kochanie poradziła? Śmierdzi on jak cholera i to pionowo pod moim oknem. Spać nie umiem, to jedno, a i ludziom się nie podoba że im barany zjada. Ja też zjadam i co z tego? No ale ludzie to w końcu ludzie i można by im w tej sytuacji iść na rękę, zwłaszcza że ja również mam smoka powyżej dziury w d... w nosie. O mądrości moja co ty na to. Patrz! Takie wory mam pod oczami z niewyspania, a od swędu ciągnącego od tego bydlęcia węch już prawie straciłem, no i apetyt oczywiście. Zobacz jak schudłem. - w tym miejscu król uniósł koszulę i uszczypnął się w brzuch żeby zademonstrować jaki jest chudy, po czym smętnie ciągnął dalej - Broda mi się przerzedziła i w ogóle nie wyglądam już tak autorytatywnie jak kiedyś. Służący zwracają na mnie coraz mniejszą uwagę, tracę image przez to monstrum. Moja ty słodka wisienko w likierze poradź co swojemu staremu bo z nim coraz gorzej. Wisienko...
Wisienko?
Spisz?...
- Hejże toast wznieśmy... przez sen wymamrotała królowa słowa wyryte na ścianie wychodka letniej daczy królewskiej, które nie wiedzieć czemu, zapadły jej w pamięć. Rano zaś, kiedy szukała czegoś co wieśniacy potocznie nazywają klinem, major domus powiadomił ją że zeszłego dnia przebywał u niej z całonocną wizytą małżonek król. Szybkim i sprawnym ruchem ręki sprawdziła czy ma na sobie majtki, po czym umiejętnie, gestem fachowca odkorkowała flaszkę wina zębami, i zapomniała o królu który ostatnio jakoś nie kojarzył się jej z niczym oprócz dotyku kłującej brody na policzku, oraz dziwnym zjawiskiem znikającej bielizny.

weszka
weszka - Superbojowniczka · przed dinozaurami
ejjj
tak nie wolno !!!!!!!!
Chcę więcej, do samiućkiego końca !!!!!!!!!

smaku narobił i poszedł se
Forum > Półmisek Literata > Przemoc Pijaństwo i Kobiety Czyli Cała Prawda o Wawelskim Smoku. cz. 1
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj