czyli o kocie sąsiadów.
Sąsiedzi sprawili sobie jakiś czas temu kotka. Kotek wyrósł na przystojne, ogniście rude bydle, którego hobby jest sprytne uciekanie z mieszkania a następnie lamentowanie i drapanie w moje drzwi. Gdy tylko usłyszę Tygryska, awanturującego się pod moimi drzwiami otwieram - Tygrysek od razu prezentuje ogon "na baczność" - i próbuje się wprowadzić. Oczywiście od razu dzwonię do sąsiadów i oddaję Tygryska. Ale żebyście widzieli to jego spojrzenie, gdy wypuszcam go w ich przedpokoju i spirdalam...

Dobra, tak naprawdę miał to być post. Ale z Tygryskiem to prawdą, właśnie znowu go odniosłam.

essa!

@pies_kaflowy tak mawiają klasy 4-6 podstawówki. Dalej to KRINDŻ!!! @gatinha miło mi donieść, że znalazłam grube, wielkie kocisko w sąsiedztwie, które 5 dni w tygodniu obdarza mnie atencją punkt 6:07

A! I

@gatinha mam to samo z kotem sąsiada, z tym że jak to na wsi, kot wychodzący, więc jak wracam z pracy, ten "miałcząc usilnie" próbuje się ze mła wprowadzić, Ja zamykam mu drzwi przed nosem. I tyle.
Znaczy za sekund pięć jest na parapecie w kuchni i ślepi w okno.
Na szczęście bydle nie nauczyło się drapać.

Nauczył się kilku komend po polsku. Jedna z nich to "zapraszam wypier...lać" i wie że ma wyjść z garażu. Bo tam wchodzić może ale ma wyjść jak zamykam. Skubaniec kot multilingwista.

@gatinha pewnie się walerianą perfumujesz

@Sambojka kot nie musi być długi, ważne żeby był wielki i gruby.

I umiał znaleźć punkt.

@gatinha Ale żeby zdjęcie Tygryska wrzucić to nie, nie chce się jej.

@gatinha Nie znam się na mowie ciała kotów, co oznacza ogon "na baczność"?

Zgaduję, że postawiony pionowo, ale o co kotu wtedy chodzi? Tak na szybko zgadując, to kot, więc pewnie demonstruje dupę, w której ma wszystko i wszystkich?

@Demoneq "Patrz, jestem tu, mam dobry humor i się wprowadzam. Możesz dotknąć, ale bez przesady, napełnić miskę (tu nie można przesadzić). Dupkę możesz sobie co najwyżej z daleka obejrzeć, a jak się dobrze sprawisz, to może nawet dam ci powąchać..."

Tak w skrócie

@Fiol78 następnym razem. Tymczasem masz tu zdjęcie Chryptka

My mieliśmy Łajzę - wielki kocur przybłęda , z naszym się dogadywał a myszy było sporo jak to na wsi to się mu mleka dało i resztki z obiadu a i poleżeć przy grzejniku mógł . Kłopot z nim był taki że jak zaczynał picie mleka to nie miał wyłącznika i potem wyglądał jak balon i np. przez płot nie był w stanie przejść bo się po prostu nie mieścił. No i zawsze znikał na 2,3 dni i wracał potem chudy jak wypłata i to nie tylko w marcu jak nasz . Po 2 latach dowiedzieliśmy się że mamy kota na spółkę z sąsiadami kilka kilometrów dalej - do nas przychodził się nażreć i odpocząć bo tam były małe dzieci więc u nas mógł się wyspać i jeszcze to mleko ... . Tamci w końcu wpadli na pomysł jak za darmo pozbyć się myszy - w stodole wycieli dziury tak by koty mogły swobodnie wchodzić i wychodzić i codziennie wystawiali tam miskę z mlekiem - i wszystkie koty ze wsi chodziły tam na schadzki.