Wszyscy nasi rządzący kombinują jak tu przekonać naród do obniżania temperatury w domach.
Wymyślając przy tym przeróżne, nierzadko idiotyczne, argumenty.
A wystarczy przecież przejść tylko na skalę Fahrenheita.
Zero Celsjusza to ponad trzydzieści Fahrenheita (na plusie) - i cyk trzeba skręcać kaloryfery.
Minus osiemnaście Celsjusza to dopiero zero Farenheita - można pomyśleć o delikatnym włączeniu ogrzewania.
A nie wspomnę o tym, że zaplusujemy u Amerykanów. Same korzyści
Wymyślając przy tym przeróżne, nierzadko idiotyczne, argumenty.
A wystarczy przecież przejść tylko na skalę Fahrenheita.
Zero Celsjusza to ponad trzydzieści Fahrenheita (na plusie) - i cyk trzeba skręcać kaloryfery.
Minus osiemnaście Celsjusza to dopiero zero Farenheita - można pomyśleć o delikatnym włączeniu ogrzewania.
A nie wspomnę o tym, że zaplusujemy u Amerykanów. Same korzyści