@Cieciu , to daj znać co wyszło
Bo ta trasa trochę dziwna. Gdybym przemycał narkotyki to zależałoby mi na jak najmniejszej ilości przesiadek (i przez państwa, które mają dość luźne podejście do spraw bezpieczeństwa i kontroli), dlatego najlepsze połączenie miała przez Johannesburg - jedna przesiadka.
Natomiast jeśli leciała z Malawi to taka trasa jest całkowicie normalna, żeby dolecieć do Warszawy. Najbliższe huby lotnicze to Nairobi, Addis Abeba i Kair. Tylko z Kairu da się w miarę szybko dolecieć do Warszawy, więc jeśli w danym terminie nie było lotu do Egiptu to jakikolwiek system rezerwacyjny w pierwszej kolejności zaproponował lot przez Nairobi i Addis. Tu trzeba jednak kolejnych przesiadek, a więc lot do kolejnego hubu - Stambuł, Dubaj lub Doha są w stanie sprawnie obsłużyć lot do Warszawy. Terminy się tak ułożyły, że padło na Dohę.
Jednak z każdego z tych hubów da się bezproblemowo dolecieć do Kanady (może zależnie od tego do jakiego miasta chciała lecieć i tylko to by wtedy tłumaczyło kolejną przesiadkę w Warszawie, ale to głupie, bo wystarczyłoby jej że wyląduje gdziekolwiek i później byłaby bezpieczna, a przynajmniej bezpieczniejsza niż na kolejnych przesiadkach).
Ekonomicznie też to nie ma sensu, więc są tylko dwie opcje - w Warszawie następował zrzut części towaru albo całości towaru, a kolejny lot do Kanady to już czysta fikcja, która miała oszukać służby, że niby pasażerka jest tylko przesiadkowa. Ewentualnie z Warszawy transporcik do Danii, bo w Schengen przemyt już dużo bezpieczniejszy.
CSI: Forumka