Koło mnie młody chłopak, może 25 lat. Dotarł chwilę później, z mocnym bólem brzucha. Mocnym to złe słowo-jego okrzyki bólu niosą się chyba na najwyższe piętro. W tym momencie samemu mi źle w życiu, ale on ma chyba o wiele gorzej. Trudno, to nie hotel, damy radę.
Dwa ketonale w płynie i jestem jak nowo narodzony. No, może prawie, ale jestem w stanie iść do domu na własnych nogach. Młody ma gorzej. Ketonal nie działa, morfina też, opiaty nie za bardzo - kilka, kilkanaście minut przerywanej jękami drzemki, po czym pobudka i ryki rannego zwierzęcia.
"Dociśnięty" po ok. 2 godzinach przez pielęgniarki, które jasno mówią, że nie ma takiej choroby, na którą leki otrzymane przez niego nie są w stanie złagodzić bólu, przyznaje się, że wcześniejszej nocy był na dyskotece. Kupił 2 tabletki "na lepszą zabawę", nie wie jakie, nie wie co, nie wie od kogo. Kolejne 4 godziny na morfinie i opiatach, nie może nawet łyka wody dostać przed wynikami tk i toksykologii. Wyje i błaga o wodę.
Mój pobyt zakończył się po kolejnych dwóch godzinach.Wychodząc do domu podsłuchałem lekarza - młody człowiek zostaje do rana, rano operacja w trybie pilnym.Wielopunktowa perforacja żołądka. Tabletki na zabawę wypaliły mu kilkanaście dziur na wylot w żołądku, efekty tej jednej zabawy mogą z nim zostać na resztę życia.
To tyle w kwestii bezpieczeństwa dopalaczy. Możecie opowiedzieć zwłaszcza dorastającym dzieciom.