@Jez_z_lasu problem w tym, że sprawdzacz sam nie spełnia kryteriów oceny, pojmowanie rzeczy prezentowane jest jako fragmentaryczne i niekonsekwentne
czyżby szczęście podczas egzaminów prowadzących do obecnego zatrudnienia?
i ponowię kolejny zarzut/pytanie: jak przebiegała "tresura" ocenianego? bo podczas sprawdzania uczciwym jest wymagać na tyle na ile się nauczyło
czy rozwiązywane zadania ćwiczebne też zawsze były z jednostkami (kiedy to stosowne) i czy również tak niekonsekwentnie te jednostki były stosowane? bo jeśli tak, to może niedouczony pseudonauczyciel wpoił dla nich lekceważenie, czego efekty widać
a ocena sprawdzianu ma "naprawić" popełnione błędy (głównie te "nauczycielskie")
Twoja teza, w idealistycznym, ultrapoprawnym (i także utylitarnym) podejściu, jest nie do obrony, tym bardziej że od wpływowego wymaga się (a przynajmniej powinno się) więcej niż od niesamodzielnego, podlegającego wpływom
chyba że zasada oceniania opiera się o stwierdzenie: "bo tak", ale wtedy wysoki konik formalnej, ale także utylitarnej poprawności jest z deczka nie na miejscu