Jeżeli ktokolwiek spodziewa się tu ekscytującej historii, to przypominam, że jestem nudna i przygody mam adekwatne. I jak ktoś się nie weźmie i nie zacznie pisać ciekawych opowieści na forumie, to będziecie czytać nudne (o ile mi się coś przydarzy).
Ad rem.
Bankomaty są różne, jedne mają drobne banknoty, inne nie gadają z człowiekiem poniżej 50 zł. Przed pewnym sklepem są dwa, jeden znam i wiem, że wypłaca drobne, drugiego nie znam, bo ogólnie to nie jest u mnie na dzielni i bankomat mi tam rzadko potrzebny.
Ostatnio podjechałam tam specjalnie do bankomatów, bo po drodze mi było.
Pod pierwszym kolejka, pod drugim puściutko, a ja nie jestem ortodoksyjna.
Najpierw się z leksza zdziwiłam, ze wśród języków do wyboru był italiański, a nie było ukraińskiego, ale nie mój cyrk, nie moje małpy, ja i tak po polsku korzystam, a podobno któraś spółka w mieście ma Włocha w zarządzie czy jakimś tam wyższym kierownictwie.
Do brzegu: bankomat proponuje do wypłaty 20, 50, 100, 200, 500 zł. Chciałam różne papierki, im mniejsze tym lepiej, więc zakończyłam współpracę z drugim i poszlam do pierwszego.
Niestety, więcej ludzi go lubi, zostały w nim same dwusetki. Pomyślałam: "Niemozliwe, żeby w dzisiejszych czasach bankomat nie miał opcji 'inna kwota', chyba nie zauważyłam" - i wróciłam do drugiego.
Jednak nie miałam ataku ślepoty technicznej, dalej tylko opcje do wyboru jak wyżej, czyli pojedyncze nominały. Mój bank pobiera zbójecką prowizję za wypłacanie małych kwot, no to wcisnęłam 200.
Z maszyny, zamiast spodziewanego Zygmunta, wysunął się 1 Władysław i 2 Kazimierzów.
Przyznam, że zdębiałam. Skoro to nie jest prymitywny sprzęt, który potrafi jednorazowo wyjąć dokładnie jeden banknot z zadanej przegródki, tylko potrafi dokonać skomplikowanej operacji podzielenia kwoty na dozwolone składniki, to dlaczego nie można wypłacić takiej fikuśnej sumy jak 270 czy nawet 300?
Ad rem.
Bankomaty są różne, jedne mają drobne banknoty, inne nie gadają z człowiekiem poniżej 50 zł. Przed pewnym sklepem są dwa, jeden znam i wiem, że wypłaca drobne, drugiego nie znam, bo ogólnie to nie jest u mnie na dzielni i bankomat mi tam rzadko potrzebny.
Ostatnio podjechałam tam specjalnie do bankomatów, bo po drodze mi było.
Pod pierwszym kolejka, pod drugim puściutko, a ja nie jestem ortodoksyjna.
Najpierw się z leksza zdziwiłam, ze wśród języków do wyboru był italiański, a nie było ukraińskiego, ale nie mój cyrk, nie moje małpy, ja i tak po polsku korzystam, a podobno któraś spółka w mieście ma Włocha w zarządzie czy jakimś tam wyższym kierownictwie.
Do brzegu: bankomat proponuje do wypłaty 20, 50, 100, 200, 500 zł. Chciałam różne papierki, im mniejsze tym lepiej, więc zakończyłam współpracę z drugim i poszlam do pierwszego.
Niestety, więcej ludzi go lubi, zostały w nim same dwusetki. Pomyślałam: "Niemozliwe, żeby w dzisiejszych czasach bankomat nie miał opcji 'inna kwota', chyba nie zauważyłam" - i wróciłam do drugiego.
Jednak nie miałam ataku ślepoty technicznej, dalej tylko opcje do wyboru jak wyżej, czyli pojedyncze nominały. Mój bank pobiera zbójecką prowizję za wypłacanie małych kwot, no to wcisnęłam 200.
Z maszyny, zamiast spodziewanego Zygmunta, wysunął się 1 Władysław i 2 Kazimierzów.
Przyznam, że zdębiałam. Skoro to nie jest prymitywny sprzęt, który potrafi jednorazowo wyjąć dokładnie jeden banknot z zadanej przegródki, tylko potrafi dokonać skomplikowanej operacji podzielenia kwoty na dozwolone składniki, to dlaczego nie można wypłacić takiej fikuśnej sumy jak 270 czy nawet 300?
--
I'm a Black Magic Woman