Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak to możliwe, że radziecki myśliwiec zabił w 1989 roku Belga u niego w domu?

19 773  
230   31  
Niektórzy uważają, że to ostatnia ofiara zimnej wojny.
Rok 1989 w Polsce był rokiem bardzo dynamicznych zmian ustrojowych i społecznych. Strajki, Solidarność, rozmowy przy okrągłym stole – wszystko doprowadziło do ostatecznego rozpadu PRL, której koniec oficjalnie nastał 31 grudnia tegoż roku. Daty nie są jednak wyjątkowo ścisłe. Premier Tadeusz Mazowiecki jeszcze w sierpniu 1989 wygłosił przemówienie, w którym powiedział cytowane później słowa „Przeszłość odkreślamy grubą linią”. [Gruba Kreska, PRL]
Mazowiecki pomimo przeprowadzania naszego kraju z jednego ustroju w drugi i pomimo deklaracji odcinania się od przeszłości był zwolennikiem zachowania pewnych stosunków polsko-sowieckich w tym młodym, rodzącym się dopiero kraju. Wynikiem tego był fakt, że wojska radzieckie stacjonowały w Polsce aż do 1993 r. [wszystkoconajwzniejsze.pl]

Nie inaczej było na lotnisku Bagicz [ Mapa] na wschód od Kołobrzegu, gdzie w 1989 r. operował Sewastopolski Pułk Myśliwsko-Szturmowy. [Katastrofa pod Kortrijk]

Niekontrolowany lot

Był 4 lipca 1989 r. Tego dnia w Warszawie na swoje pierwsze posiedzenie zbierał się Sejm X kadencji, nazwany później Sejmem kontraktowym. Marszałek senior na otwarcie obrad przywitał posłów słowami:

Rozpoczynamy kadencję Sejmu, który może przejść do historii jako wielki, może ziścić oczekiwania naszego społeczeństwa (…) rozpala się wyobraźnia Narodu, który praktycznie przeżył wszystko. Którego historycznymi doświadczeniami obdzielić można dzieje wielu narodów.
Zbigniew Rudnicki — marszałek senior

To słowa piękne i bardzo znaczące dla kreowania się III RP, jednak dokładnie tego samego dnia do słowa „wszystko” została dołożona kolejna cegiełka, której nie dało się przewidzieć. W końcu na lotnisku w Bagiczu szkolili się sowieci. [Sejm]

Pułkownik Nikołaj Jegorowicz Skuridin, pilot wojskowy najwyższej, pierwszej klasy, po długiej przerwie miał tego dnia wykonać samodzielny lot. Dla sprawdzenia umiejętności najpierw wykonał lot w dwumiejscowym MiG-u 23 pod okiem drugiego pilota. Ten test potwierdził jego gotowość do wykonania samodzielnego lotu jednomiejscowym MiG-iem 23. Wystartował około godziny 9:00. [TVN]
W chwilę po starcie Skuridin schował podwozie i zorientował się, że dopalacz w jego maszynie przestaje działać (dopalacz podając paliwo do spalania za turbiną silnika odrzutowego, zwiększa jego ciąg o kilkadziesiąt procent, co ułatwia start [Dopalacz]). Był ledwie 150 metrów nad ziemią, gdy w lusterku wstecznym zobaczył dym, a myśliwiec przestał reagować na stery, obniżając swój lot. Wskazania pracy silnika spadały, a ocena sytuacji nie pozostawiała żadnych wątpliwości, właśnie dochodziło do katastrofy lotniczej, a myśliwiec rozbije się o taflę Bałtyku. Pilot błyskawicznie podjął decyzję o katapultowaniu, ratując w ten sposób swoje życie.


Fotografia poglądowa. Mig-23MLD, [Wikipedia]

Skuridin po locie na spadochronie opadł na ziemię i powinien obserwować katastrofę samolotu, jednak ten wcale nie opadał. Po odrzuceniu owiewki zmieniła się jego aerodynamika, a po ewakuacji pilota i fotela przesunął się środek ciężkości. MiG-23 rozpoczął wznoszenie. Pomimo prawidłowo odczytanych przez pilota wskazań, silnik pracował w tej chwili normalnie i MiG-23 kontynuował swój lot w kierunku południowo-zachodnim. System stabilizacji lotu wznosił go teraz go na wysokość 12 300 m.

Bezzałogowy w tej chwili samolot przeleciał nad zabudowaniami Świnoujścia, pokonał trasę przez całe Niemcy Wschodnie i około 9:45 przekroczył granicę z Niemcami Zachodnimi, jednocześnie wchodząc w przestrzeń powietrzną NATO.

Obcy myśliwiec w NATO

Radary NATO wykazały obecność obcej maszyny, jednak stacjonujące w Niemczech wojska, również amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie, nie były w stanie zidentyfikować tego intruza. Dowództwo NATO zadecydowało o podniesienie pary amerykańskich myśliwców z okolic Utrechtu w Holandii.
Stacjonujący w holenderskiej bazie Amerykanie świętowali tego dnia Dzień Niepodległości. Obchodzili go, bawiąc się na pikniku i nie mieli zaplanowanego standardowego codziennego lotu ćwiczebnego. Kiedy piloci dyżurni dostali od dowódcy sygnał do startu, początkowo uznali to za żart. Po drodze do swoich maszyn zastanawiali się, czy powód startu związany jest z ich świętem. Podobnie pomyślały osoby, które wciąż bawiły się na ziemi, obserwując start dwóch myśliwców. Na wieczór zaplanowane były fajerwerki, więc pokaz lotniczy też mógł wchodzić w grę.


Skrzydła w MiG-ach 23 mogły być składane przy wyższych prędkościach [Wikipedia]

Piloci, będąc już w powietrzu, napotkali na niezwykły problem. Przez radio docierały do nich rozkazy z aż czterech centrów dowodzenia. Komunikaty były niespójne i w dodatku nakładały się na siebie. Pilot jednego z myśliwców powiedział w końcu zdenerwowany, że uznaje tylko rozkazy z Holandii, a reszta ma „się zamknąć”. Pomimo tego niezwykle precyzyjnego rozwiązania problemu w komunikacji, piloci początkowo nie dostali dokładnych informacji na temat tego, gdzie tak naprawdę mają lecieć.

Po początkowych problemach w końcu udało im się namierzyć obcy myśliwiec, który zidentyfikowali jako Flogger, czyli MiG-23. Piloci w późniejszej książce przytaczają tę sytuację, zwracając uwagę na to, że musieli aż 12 razy powtarzać, że widzą radziecki myśliwiec. Obsługa na ziemi nie wyobrażała sobie takiej sytuacji, jednak kiedy już przyswoili, że mają do czynienia z Floggerem, poprosili pilotów o zrównanie się z obcym i zmuszenie go do lądowania.
W tej chwili dowództwo naziemne znów zostało wprawione w osłupienie. Piloci kilkanaście razy musieli powtarzać, że widzą samolot bez pilota. Bez pilota, bez owiewki, bez fotela. Radziecki myśliwiec w przestrzeni powietrznej NATO.

Dowództwo poleciło pilotom, aby śledzili samolot, zanim zapadną kolejne decyzje. Mieli też czas na dokładne obejrzenie maszyny i stwierdzili, że nie ma podczepionych ładunków, więc prawdopodobnie nie przenosi rakiet ani bomb. W tym stanie cała trójka przekroczyła granicę Niemiec z Holandią, unosząc się około 12 kilometrów nad ziemią. Po 69 minutach lotu z MiG-a wydobył się dym i samolot zaczął powoli opadać. Piloci ocenili, że najwyraźniej właśnie skończyło mu się paliwo.

W tym czasie we Francji poderwane zostały dwa myśliwce Mirage, a ich piloci dostali rozkaz zestrzelenia MiG-a, jeśli ten zbliży się do francuskiej granicy. Zanim do tego doszło, radziecki myśliwiec przekroczył granicę z Belgią i powoli opadał, a do amerykańskich pilotów z ziemi wciąż nie przychodziły żadne konkretne rozkazy. Stanęło na tym, że piloci mieli namierzyć wrogi myśliwiec i go zestrzelić, ale tylko jeśli sami uznają, że w danym miejscu zestrzelenie będzie bezpieczniejsze niż pozwolenie na samoczynne rozbicie się MiG-a. Piloci oczywiście nie mogli przewidzieć ani co stanie się po zestrzeleniu myśliwca nawet nad mniej zaludnionym obszarem, ani gdzie ostatecznie rozbije się samolot, jeśli pozostawią go samemu sobie.

Według wykonanych w międzyczasie obliczeń wynikało, że radziecki MiG rozbije się przed francuską miejscowością Lille, w miejscu, gdzie nie ma wielu zabudowań, więc zdecydowano o zaniechaniu próby zestrzelenia. Piloci od tej pory jedynie obserwowali lecący ku katastrofie myśliwiec. Jeden z pilotów był niemal pewny i wierzył w to, że samolot rozbije się na polu uprawnym.
Niestety, 4 lipca 1989 roku około godziny 10:37 Mig-23 z prędkością około 315 km/h uderzył w dom mieszkalny w miejscowości Kortrijk. [ Mapa]


Miejsce katastrofy, La Voix du Nord

Akcja ratunkowa

Problem tej katastrofy miał jednak więcej płaszczyzn. Przez absolutny brak współpracy ze strony Sowietów dowództwo NATO nie otrzymało informacji o tym, czy myśliwiec jest uzbrojony oraz jaki typ amunicji może się w nim znajdować. Piloci śledzący myśliwiec co prawda przekazali informację o braku podczepionych ładunków, jednak wciąż brano pod uwagę, że mógł przenosić broń chemiczną lub nuklearną. Akcja ratownicza na miejscu była przez to opóźniona, ponieważ ekipy nie wiedziały, czy mogą zbliżyć się do rozbitego i płonącego w tym czasie myśliwca. Fakt, że całe paliwo zostało wypalone podczas lotu spowodował, że pożar nie był na szczęście bardzo duży.


Akcja ratunkowa, [La Voix du Nord]

Po czasie okazało się, że samolot miał na pokładzie jedynie 200 pocisków do działka 23-milimetrowego i nie posiadał żadnych rakiet ani bomb.

Pożar ugaszono, a w trakcie akcji ratunkowej odnaleziono ciało 19-letniego Wima Delaere, który dzień wcześniej świętował zdanie sesji na studiach i w momencie katastrofy spał w rodzinnym domu. Pozostali członkowie rodziny uniknęli śmierci. Siostra i matka młodego mężczyzny niewiele wcześniej wyjechały na zakupy, a ojciec był w pracy.

Wim Delaere, [la voix du nord]

Wim Delaere przez niektóre media nazywany jest ostatnią ofiarą zimnej wojny. Inne wskazują na Arthura D. Nicholsona, amerykańskiego żołnierza zastrzelonego przez sowieckiego wartownika 24 marca 1985 r. [Arthur D. Nicholson]

Po katastrofie

Dwa dni po katastrofie pilot rozbitego myśliwca, Skuridin, wystąpił w Moskwie na konferencji i przeprosił poszkodowanych.

Rządy krajów, nad którymi przeleciał myśliwiec, wyraziły protest przeciwko ZSRR w związku z brakiem informacji na temat maszyny. Sowieci tłumaczyli się, mówiąc, że byli przekonani, że samolot rozbił się na Bałtyku.

Kwestię kary dla pułku lotniczego rozwiązano w bardzo dziwny sposób, przenosząc go po prostu na lotnisko w Brzegu.

Śledztwo wykazało, że MIG-23 stacjonujący w nadmorskiej bazie w Bagiczu został uszkodzony przez morską bryzę. Spowodowała ona korozję posrebrzanych styków układu sterowania silnikiem. Skorodowany styk doprowadził do niestabilnej pracy silnika w początkowej fazie lotu.
1

Oglądany: 19773x | Komentarzy: 31 | Okejek: 230 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało