Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zapisałem się do kilku grup dla oświeconych, ezoterycznych "świrów". Oto rzeczy, z którymi się tam spotkałem

43 435  
172   107  
Parę lat temu, szukając informacji do jednego z artykułów, musiałem dołączyć do kilku facebookowych grup o tematyce ezoterycznej, magicznej i okultystycznej. Zazwyczaj w takich przypadkach miejsca tego typu opuszczam zaraz po zasięgnięciu pożądanej przeze mnie wiedzy. Tym razem jednak sprawa wyglądała inaczej. W cudownej społeczności wróżek, szamanów, jasnowidzów i analfabetów odkryłem świat, o którego istnieniu pojęcia wcześniej nie miałem.
Aby przedstawić wam, to co mnie tak bardzo zafascynowało wystarczyłoby podzielić się z wami, pochodzącymi z tych stron, zrzutami ekranu, które od lat namiętnie robię. Pozwolę sobie jednak wtrącić też parę słów od siebie. Zauważyłem bowiem, że wśród społeczności dogłębnie uduchowionej ludności dominuje parę powtarzających się cech.

#1. Silna wiara w przesądy

Słyszeliście o wyrazie „bobonienie”? Mimo że to słowo oficjalnie nie występuje w słownikach języka polskiego, to kiedyś tym właśnie terminem określano niewyraźną, bełkotliwą paplaninę, która wydobywała się z ust uzdrowiciela , kiedy ten wykonywał swój rytuał. To właśnie od tego zwrotu powstał „zabobon”. Wiara w to, że przebiegający nam drogę czarny sierściuch sprowadzi na nas nieszczęście albo, że wdepnięcie w psie gówno to oznaka sprzyjającego nam losu, wydawać by się mogło, powinna odejść do lamusa wraz z wzrostem poziomu edukacji i rozumienia mechanizmów, które doprowadzają do powstawania przesądów. A tymczasem, według statystyk ok. 60% Polaków nadal w zabobony wierzy!


Chociaż o źródłach popularnych wierzeń można by było napisać osobny tekst, to bardzo interesująca i godna wspomnienia tutaj jest jedna z teorii dotyczących tego skąd w człowieku rodzi się absurdalna wręcz wiara w rzeczy niestworzone. To tak zwana zależność magiczna, czyli relacja pomiędzy odpowiednim zachowaniem a nagrodą (lub też karą). Aby to dobrze wytłumaczyć posłużmy się opisem pewnego eksperymentu, który to kiedyś przeprowadził amerykański behawiorysta - Burrhus Skinner. Podczas swego doświadczenia, naukowiec co jakiś czas wrzucał do klatek, w których trzymał gołębie, jedzenie dla tych zwierząt.


Po jakimś czasie zaobserwował, że ptaki zaczęły się zachowywać dość „ekscentrycznie”. I tak na przykład niektóre stawały na jednej nóżce, inne kucały, a znalazły się tez i takie, które kręciły się w kółko lub wykonywały gesty skrzydełkami. Okazało się, że gołębie, głupawe stworzonka, połączyły przypadkową czynność, którą akurat wykonywały, z faktem pojawienia się żarcia. Skoro więc parę razy zdarzyło się tak, że karma trafiła do klatki w chwili, gdy gołąb wykrzywiał łepek w lewą stronę, to logiczne, aczkolwiek pozbawione jakiegokolwiek sensu, było dla niego to, że powtórzenie tej czynności zagwarantuje mu „szczęście” następnym razem. Według niektórych badaczy ta właśnie „zależność magiczna” uczy także i ludzi powtarzania pewnych zachowań, mimo że nie mają one żadnego wpływu na ich następstwa.

#2. Amulet – rzecz święta!

Większość grup o tematyce ezoterycznej pełne jest ogłoszeń dotyczących sprzedaży amuletów, talizmanów i różnej maści przedmiotów „na szczęście”. Wyraz „amulet” przyszedł do nas z łaciny, a do tego martwego języka trafił natomiast z mowy arabskiej, gdzie „hamalet” oznaczał przedmiot, który jest zawieszony. Tradycja noszenia takich wisiorków jest prawdopodobnie równie stara, jak historia całej ludzkości , trudno się więc dziwić, że do dziś ludzie są skłonni wierzyć, że wysuszona płetwa padalca wędrownego zagwarantuje im pomyślność na całe życie. Przyznam, że sam zawsze przy sobie noszę moją „szczęśliwą” bibułkę do kręcenia blantów i za żadne skarby nie pozwolę, aby ktoś ja zbezcześcił.


Ciekawostka – pod koniec IV wieku, podczas synodu w Laodycei, duchowni uznali, że noszenie amuletów nie przystoi chrześcijaninowi i jest jawnym pogwałceniem pierwszego, boskiego przykazania. Zarządzili więc, że osoba posiadająca taki przedmiot powinna zostać wykluczona ze społeczności wiernych.
Z ezo-grup dowiedziałem się, że każdy, nawet kupiony na Aliexpressie, talizman, amulet, czy nawet przynoszący domostwu pomyślność, słonik powinien być w odpowiednio obsługiwany, aby okazał swemu posiadaczowi pełną moc. Dbanie o takie magiczne przedmioty wymaga mycia ich w danych fazach księżyca, odpowiedniego ustawiania ich czy odprawiania wokół nich stosownego „mambo-dżambo”.

#3. Te jajka…

Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zaobserwowałem po wstępnym przejrzeniu postów umieszczanych w grupach dla miłośników ezoteryki i szeroko pojętej magii, były… jajka. Z jakiegoś powodu wiele osób robiło zdjęcie rozbitych, kurzych miesiączek umieszczonych w szklankach lub słoikach. Zazwyczaj fotografiom tym towarzyszyły prośby o rozszyfrowanie symboliki , która to rzekomo miałaby się gdzieś tam, między tracącym świeżość żółtkiem, a pokrytym grzybem białkiem
pojawić.


Ten typ zabaw z jajami to tak zwana oomacja, czyli osobliwy rodzaj wróżenia, który swe źródła mógł mieć w starożytnej Grecji, chociaż pewne źródła sugerują, że zwyczaj ten pochodzi z druidzkich obrzędów przeprowadzanych w dawnej Szkocji. Prawdopodobnie w pierwotnej wersji rytuał ten miał określić np. jakiej płci będzie dziecko noszone w brzuchu kobiety, która zgłosiła się z takim pytaniem do wróżbity. Jajko rozbijało się na brzuchu takiej pani i „odczytywało” przepowiednię – w zależności od ilości żółtek, plamek i koloru zawartości skorupki, można było dowiedzieć się nie tylko o płci dziecięcia, ale także o bliźniaczych ciążach czy chorobach, jakimi niemowlę będzie obciążone.
Inną odmianą wróżenia z jajka uprawiały ludy skandynawskie. W tej wersji jajko rozbijano do naczynia z wodą i zostawiano na jeden dzień. Następnie lokalny czarodziej zaglądał do takiego pojemnika i cmokając pod nosem informował cię, że twoja żona zdradza cię z brodatym listonoszem Bjørnem.
I kolejna ciekawostka: W 1806 roku niejaka Mary Bateman – kobieta znana jako „wiedźma z Yorkshire”, pokazała światu trzy jajka zniesione przez jej kurę. Na skorupkach widniał napis: „Chrystus nadchodzi!” , co miało być znakiem zwiastującym apokaliptyczny koniec świata. Ten niewątpliwy dowód zbliżania się kresu naszych dni na ziemskim padole wystawiony został na widok publiczny i budził trwogę wśród prostych mieszczan. Potem okazało się, że pani Bateman wypaliła owe napisy za pomocą kwasu, a następnie… wepchnęła tak ozdobione jajka, z powrotem do kurzego jajowodu.

#4. Pareidolia, czyli obsesyjne szukanie kształtów

Pamiętam, że będąc dzieciakiem łyknąłem niczym młody pelikan, teorię dotyczącą istnienia okazałych piramid oraz sfinksa na Marsie. Dowodem miały być zdjęcia tej planety wykonane przez sondę Viking-1 w 1976 roku. Na jednej z fotografii widać było ludzką twarz.


W rzeczywistości była to kombinacja odpowiedniego światła padającego na marsjańskie wzgórza, charakterystycznego ukształtowania terenu oraz… słabej jakości sprzętu, którym fotkę tę strzelono. To wystarczyło, aby resztę roboty zrobiły nasze mózgi. W psychologii występuje zjawisko zwane pareidolią, czyli specyficzna tendencja człowieka do doszukiwania się w różnych elementach krajobrazu, w chmurach, czy chociażby – w roztopionym podczas andrzejkowych wróżb, wosku znanych nam kształtów. Może to być właśnie ludzka twarz, ale również cała postać, zwierzę, czy chociażby dom, złamane prącie czy ukradziony nam katalizator.


Istnienie tego intrygującego, psychologicznego zjawiska przypomniało mi się właśnie podczas przeglądania ezoterycznych grup, gdzie oprócz próśb o rozszyfrowanie układu kart tarota oraz fotografii nieświeżych jaj, bardzo często pojawiały się fotografie z rzekomymi, człekokształtnymi bytami czającymi się gdzieś na drugim planie.

#5. Kulawa polszczyzna

Zanim zostawię was sam na sam z galerią, muszę podzielić się z wami jeszcze jednym spostrzeżeniem. Dotąd przekonany byłem, że fatalne błędy ortograficzne to domena niewykształconych, zawodowych „madek”, z których dworuje sobie cały Internet. Otóż nie. W życiu nie widziałem takiego nagromadzenia kulawej polszczyzny w jednym, stosunkowo hermetycznym, środowisku...
































Zanim plaśniecie dłońmi w czoło i powiedzie sobie: "Ależ głupie te ezo-Grażyny!", to zachęcam was do odrobiny refleksji. Wszakże przynajmniej połowa z nas oddaje cześć zmarłemu ponad dwa milenia temu cieśli wydanemu na świat przez dziewicę, co to wskrzeszał zmarłych, chodził po wodzie i zamieniał wodę w wino. Wiara ta połączona jest z dziesiątkami rytuałów i zachowań, które dla kogoś z zewnątrz mogą wyglądać równie debilnie, co fikołki osób dopatrujących się wielkich przepowiedni w jajku od kury z chowu ściółkowego.


33

Oglądany: 43435x | Komentarzy: 107 | Okejek: 172 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało