Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wszyscy mamy coś z trolla internetowego, czyli jak działa ludzka logika?

86 830  
556   38  
Jeśli myślicie, że umiejętność wygrywania sporów czyni was mądrzejszymi, to jesteście w błędzie. Im więcej się spieramy, tym mniej informacji przyswajamy i blokujemy tym samym naszą percepcję. Oto pięć dowodów na potwierdzenie tej tezy.

#1. Jesteśmy zaprogramowani nie na dociekanie prawdy, ale na odnoszenie zwycięstw

  Czy w dyskusji ze znajomymi zdarzało się wam czasem dowodzić absurdalności jakieś teorii spiskowej? Przytaczacie kilka absolutnie niezbitych, żelaznych dowodów, które powinny raz na zawsze przekonać rozmówców do tego, że ich opinia jest błędna. I co? Zmieszani przyznają wam rację? Może jeszcze podziękowali za otworzenie im oczu? Oczywiście, że nie! Na każdy zbity argument znajdą nowy, potwierdzający wyznawaną przez nich teorię. Rozmowa może toczyć się w kółko. Będą walczyć do upadłego, bez względu na bzdurność ich dowodów.

W nauce występuje tak zwana „teoria argumentacji”, zgodnie z którą spór nie ma na celu doskonalenia naszej wiedzy o świecie, odkrycia jakiejś uniwersalnej prawdy albo nauczenia  podejmowania słusznych decyzji. Zadaniem każdego sporu jest zbudowanie autorytetu we własnym otoczeniu. Dzięki niemu potrafimy narzucać swoją wolę innym i nie wpadamy w czyjeś pułapki. Prawda nie ma tu nic do rzeczy.

#2. Nasz mózg jest odporny na logiczny rachunek prawdopodobieństwa


Znacie kogoś, kto za nic w świecie nie wejdzie do samolotu, ponieważ „często się rozbijają?” Jeśli przytoczycie im statystykę, według której szanse poniesienia śmierci w wypadku lotniczym są równe śmiertelnemu zakrztuszeniu się przy obiedzie, oni zaczną wymieniać wam wszystkie przypadki katastrof lotniczych z ostatnich pięciu lat.

To zjawisko nazywamy „ignorowaniem prawdopodobieństwa”. Człowiek pierwotny nie miał pojęcia jak oceniać prawdopodobieństwo np. zjedzenia przez niedźwiedzia. On po prostu wiedział, że nie chce zostać zjedzony i dlatego nasz mózg od dawien dawna jest nastawiony na schematy typu: niedźwiedź = ucieczka.
Schemat ten działa i dzisiaj, nawet kiedy trzeba rozwiązywać o wiele bardziej skomplikowane zadania.

#3. Jesteśmy przekonani, że wszyscy chcą nas oszukać


Według uczonych, ufamy ludziom o wiele mniej niż na to zasługują. Podejrzenia, że otaczającymi nas ludźmi sterują nieznane nam motywy pojawiają się w wieku około 7 lat i zostają z nami już do końca życia. Jeśli już raz przykleiliśmy komuś łatkę kłamcy, to później w najlepszym przypadku przyznamy, że co najwyżej dobrze się maskuje. Podobnie działa rasizm, seksizm i inne rodzaje dyskryminacji. Odzyskanie zaufania jest prawie niemożliwe.

Nieważne jakie mamy poglądy, w jakiej partii jesteśmy. W grze „odgadnij tajny cel” gramy do jednej bramki. Ta gra daje nam tylko jedno – powód do ignorowania wszelkich argumentów przeciwnej strony. Odrzucamy je jako chytrość, tamta odpłaca nam tym samym, więc o jakiej społecznej współpracy może być mowa?

#4. Wszyscy mamy skłonność do stosowania podwójnych standardów


Jeśli kiedykolwiek braliście udział w rozmowie na temat zrzucania wagi, to na pewno słyszeliście stwierdzenia typu „zrzucenie wagi to łatwizna, tylko lenistwo i brak silnej woli utrudniają grubasom schudnięcie”. Natomiast kiedy zastosować podobną logikę w kontaktach z tymi samymi ludźmi, ale w temacie ich wad, to każda z nich od razu zyskuje jakąś wymówkę: kryzys ekonomiczny, kobiety lecą tylko na portfel, szef to idiota... Zwroćcie uwagę, że wcześniej nie dopuszczaliśmy żadnych obiektywnych przeszkód na drodze do zrzucenia wagi.

Ten fenomen nazywa się „fundamentalny błąd atrybucji”. Człowiek jest tak skonstruowany, że przyczyn czyichś porażek i słabości doszukuje się w głupocie albo ułomnościach, a za swoje niepowodzenia obwinia okoliczności lub zły los. Jeśli nasz kolega przyjdzie do pracy w stanie wskazującym, sprawa jest jasna – skandal i nieodpowiedzialność. Jeśli nam się to zdarzy, to dlatego, że samochód porysowali, żona odeszła lub przegrała ukochana drużyna. 

#5. Fakty nie wpływają na nasz światopogląd


Udział w debacie odbieramy często jako grę zespołową. Są „nasi” i „tamci”. Dotyczy to nie tylko partii politycznych, np. fani „Zmierzchu” mogą podzielić się na „drużynę Edwarda” i „drużynę Jacoba”. Każdy będzie walczyć za swoich, nawet jeśli nic na tym nie zyskają, wszystko w imię samego zwycięstwa. Oczywiście żadne argumenty i fakty nie skłonią nikogo do przejścia na drugą stronę.

Podczas sporu w naszych głowach następuje „potwierdzające wypaczenie”, spowodowane bezwzględną koniecznością potwierdzenia tej informacji, która zgodna jest z naszymi poglądami lub przesądami. To ten sam mechanizm, który pozwala fanatykom z amokiem w oczach co rusz przepowiadać koniec świata, nie zrażając się tym, że ów ciągle nie następuje.

Oglądany: 86830x | Komentarzy: 38 | Okejek: 556 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało