< > wszystkie blogi

esos's absurdlog

Więcej na: http://30lat.blogspot.com/

Benek.

11 lipca 2014
Nie miała baba problemu, kupiła sobie prosiaka. Nie miałem wystarczająco dużo zmartwień, sprowadziłem do domu Benka. Benek jest jeszcze mały, ma pięć kończyn, nie ma oczu, mieszka na parapecie i dziwnie patrzy w niebo. Nie, Benek nie jest efektem wydymania kosmity ani spółkowania ze spiruliną, Benek jest kwiatkiem. No bo czego może brakować samotnie mieszkającemu facetowi, jak nie kwiatka? No i stoi toto dziadostwo w szklance, moczy dupę w wodzie. I tak patrzę na toto czekając, aż łaskawie korzenia puści albo zdechnie. Ale ani korzenia, ani zgonu... Nawet postawienie zielska w pełnym słońcu średnio pomaga. Może to wina szyb, które są tak ujebane, że czasami ciężko sprawdzić czy jest dzień czy noc? W każdym razie Benek wprowadził się na kwadrat. Jako człek odpowiedzialny, dbający o istoty żywe etc etc pierdu pierdu, szarpnąłem się i wpadłem na pomysł, by zaopatrzyć chwasta w jakąś wyprawkę. Najodpowiedniejsze wydawać by się mogło pół litra i ćwierć kilo śledzia, ale z tego co wiem to kwiatki raczej średnio tolerują wódę, a i śledziem zazwyczaj gardzą. Na co mi samemu pół litra? Pić tego w samotności nie będę, jeszcze Benek to zobaczy i straci cały szacunek do mnie. A śledzie... cóż... A gdybym tak zostawił kilka sztuk przy otwartym oknie, niech się niesie radosny, morski aromat... Może sąsiedzi pomyślą, że już wróciłem z Woodstocku z jakąś nową niewiastą. Mieliby o czym gadać. Więc Benek dostał wyprawkę... Wchodzę do ogrodniczego. Po lewej łopaty, grabie, taczka i betoniarka. A, nie, przepraszam, to nie betoniarka - obchodzę szerokim łukiem ubraną na pomarańczowo miłośniczkę łopat i kieruję się na prawo. Za ladą pamiętającą czasy PRL`u stoi Sympatyczna Pani pamiętająca co najmniej czasy Aleksandra Wielkiego. Przyglądam się chwilę kobiecie upewniając się, że to ekspedientka a nie jakaś wystawowa mumia, a następnie zaczynam przemowę... - dzień dobry, bo widzi pani, dostałem taką szczypo... szczepio... szczap... - szczypkę? - tak! Dostałem szczypkę czegoś na co wołają Beniaminek no i to mi nie zdechło więc chyba muszę to teraz do jakiejś doniczki wsadzić, podlać czy coś. No i chyba potrzebuję doniczki i ziemi i ja wiem... jakiś nawóz do tego? Ślimaka albo dżdżownicę może...? - myślę, że na początek wystarczy mała doniczka i ziemia.. Duża ta szczypka? Jakoś nie lubię, gdy kobieta pyta mnie o rozmiar, szczególnie gdy prawdopodobnie pamięta czasy pierwszych chrześcijan. Na wszelki wypadek odsuwam się kawałek i pokazuję: - o, taka. - no to proponuję taką doniczkę i taką podstawkę i... jaka ma być do tego ziemia? Zerkam na kobietę jak tapir malajski w kręcące się koło fortuny, kompletnie nie wiedząc o co jej chodzi. - no ziemia, jaka ma być - pada ponownie pytanie - kwaśna? zasadowa? z domieszką jakąś? A skąd ja mam kurwa wiedzieć jaka ma być ziemia? Jak dla mnie - niech będzie nawet święta albo i udeptana stopami Egipcjan budujących piramidę, wali mnie to, byle mi zielsko nie zdechło jak już mam się wykosztować krocie na tą całą cholerną wyprawkę. - no wie pani... - próbuję jakoś dojść do porozumienia - no taka do kwiatka, tego Benka... - a no tak, beniaminek, racja mówił pan. Dup! Ląduje mi przed licem woreczek ziemi, doniczka i spodek. Jakaś dziwnie mała ta doniczusia, w 2004 chlaliśmy na Wood spirol z większych pojemników, ale niech będzie. Ja tam się na doniczkach nie znam. - dać panu do tego jakąś odżywkę? - a niech będzie - rzucam ogarniając bezmiar zakupów - jak już szaleję to niech ma to zielsko coś z życia. Jakąś najprostszą w użyciu proszę. - ta będzie najprostsza i najtańsza - stwierdza sprzedawczyni - dwie nakrętki odżywki na litr wody. Płacę prawie 12 zeta, zbieram zakupy, dziękuję, wychodzę. Szukam samochodu, bo oczywiście znów nie pamiętam gdzie zaparkowałem. Zerkam na reklamówkę z zakupami. Pięknie - myślę sobie - trafił mi się kwiatek, który zamiast jak na faceta przystało, chlać czystą, to jakieś drinki z odżywką musi mieć. Niech jeszcze się okaże, że Benek na piwo źle reaguje, to jak wezmę do kibla krzaka zaniosę, jak te liście wykorzystam to nawet w najgorszych wizjach Benkowi takie coś się nie przyśniło! No! A i zużycie papieru wtedy przez jakiś czas spadnie!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi