< > wszystkie blogi

esos's absurdlog

Więcej na: http://30lat.blogspot.com/

Jestę księdzę

21 maja 2013
/* Jako, że koń na skakance wytyczył nowe standardy, dziś coś w tym 'nowym' klimacie ;P */ Droga do stajni. Kilometry znikają pod kołami, w radiu smętna muzyka, Merdaty śpi z tyłu. Rozmowa z Najwspanialszą-Z-Żon schodzi na różnice w zarobkach księży. - Z tego co czytałem - błyskam oczytaniem i znajomością problemów dzisiejszego kościoła - to potrafią być nawet 10krotne różnice w zarobkach. W Dupowie Dolnym klecha nie ma na opłacenie prądu w kościele i ma 800zł wypłaty na rękę, zaś w większych parafiach zarobki dochodzą do 8 tysięcy. - Ładnie... Tyle, że nawet przy 800zł pewnie mają zapewniony wikt i opierunek. - Pewnie tak... wiesz co, a może ja zostanę księdzem? Wykarmienie mnie to spory koszt, zwali się to na parafię, a zamiast brać po kątach jakąś gosposię - będę latać do Ciebie? - Tia, już widzę te kazania które byś wygłaszał... ***** Późna, wieczorna pora gdzieś w niewiele znaczącym zakątku kraju. Strzelista świątynia zgromadziła tłumy wiernych, oczekujących na Potok Mądrości, który już za chwilę spłynie na nich z ambony. Półmrok. Świece rozpalone wokół ołtarza nieco przygasły jakby oddając hołd wzniosłemu momentowi. Przejmujący chłód przetacza się pomiędzy zebranymi. Szept babć mamroczących pod opadającymi na oczy beretami kolejne wersy modlitw, dopełniają atmosfery. Nagle rozlega się odgłos kroków. Trzeszczące deski prastarych schodów skrzypią cicho, gdy na ambonę dostojnie wchodzę ja: skąpany w czerni, z powagą i skupieniem na twarzy, w prawicy ściskam kartę z notatkami, lewicą łaskawie pozdrawiam wiernych. Przepełniony uwielbieniem wzrok bereciar prześlizguje się po mej postaci. Pewnie nikt nie wie, że pod sutanną mam różowe stringi z Hello Kitty. Staję na ambonie. Ogarniam wzrokiem tłumy zebranych. W kościele panuje prawie idealna cisza - nikt nie śmie się odezwać, jedynie przepełniona emocjami staruszka zaczyna płakać wzruszenia. Zerkam na kartkę zapełnioną mądrościami którymi zaraz się podzielę. Niepozorne litery, niewiele znaczące razem, stanowią teraz Treść. Wartość. Równe, wyraźne pismo prezentuje się zacnie, tylko kutas narysowany z roztargnienia na marginesie psuje trochę obraz całości. Otwieram usta - wszyscy wstrzymują oddech. Odchrząkuję, pukam w mikrofon, nie działa. Nie szkodzi. Niczym lew na sawannie oznajmiającym swym rykiem przywództwo w stadzie, tak teraz ja swym głosem namaszczam zebranych zebranymi mądrościami. - Gruba baba w legginsach! Pomiot piekielny! - wyrzucam z siebie nagle - widziałem grubą babę w legginsach! Niech Was nie zwiedzie jej okrągła, radosna twarz, niech Was nie zwiedzie jej uśmiech uroczy, bowiem - powiadam Wam! (tu zawieszam na chwilę głos, w tylnym rzędzie ktoś mdleje z emocji) jest to dzieło Szatana polującego na Wasze dzieci! Kiedy Szatan jest gotów uderzyć?! Wtedy, gdy człowiek jest słaby! A kto jest najsłabszy gdy jest słaby? Słabe dziecko! Wasze dziecko! Być może to wygląda niegroźnie, lecz gdy twór baleronowy przechadza się obok placu zabaw - kruszy tę dziecinna niewinność, tę radość z młodzieńczych lat. Wyobraźcie sobie niewinne dziecię, które odwraca znad zabawek wzrok i trafia swym dziecięcym spojrzeniem na te kalafiory rysujące się pod materiałem napiętym na zadzie do granic możliwości, na te włosy wyrzynające się przez materiał legginsów, te bakterie wijące się w rozstępach i te zrogowaciałe pięty mlaskające w japonkach! I psychika takiego dziecka runie i zawali się i osłabi się dziecię i jak się tak naogląda to potem PEDAŁEM ZOSTANIE!!! W tym momencie wybuch rozpaczliwego płaczu przerywa mi kazanie. Szloch niesie się w świątyni, sąsiedzi rozpaczającej niewiasty staraj się ją pocieszyć. Po kilkudziesięciu sekundach kobieta się uspokaja. Do kościoła wraca prawie idealna cisza, przerywana jedynie odgłosem kapania rozmoczonych łzami glutów walących z niewieściego nozdrza. Uspokajam emocje w swoim głosie, wyrównuję oddech, kontunuuję. - Możemy walczyć, tak! Możemy WSPÓLNIE przeciwstawić się złu przebranemu w galaretową zawartość legginsów! Lecz nie dzięki przemocy, nie dzięki potępieniu. Możemy ratować nasze dzieci pokonując jednocześnie nasze słabości, naszą główną słabość! Zebrani wstrzymują oddech, świece zapłonęły mocniej, odbicie światła świec pobłyskuje złociście w gilowej kropli dyndającej pod czubkiem nosa szlochającej. Biorę głębszy oddech i wyrzucam z siebie: - EGOIZM!!! To jest nasza słabość!!! To ona niszczy nas, jako wspólnotę! Nieskromnie chowamy tylko dla siebie cud stworzenia, ukrywamy wzajemnie przed sobą to, czym wspólnie cieszyć się powinniśmy! Tu zerkam z wyrzutem na młodszą, niewieścią cześć zebranych. Połowa z nich czerwienieje ze wstydu czując na sobie mój wzrok. - Niewiasty. Istoty z natury grzeszne. Przyszłe matki, żony i kocha.. yyyy.. gosposie. Być może robią to nieświadomie, lecz to one odbierają nam szansę na zbawienie! Bowiem nie po to dał im Stwórca TO COŚ, by tak bezczelnie chować je miały!!! Kto jest najtrudniejszym przeciwnikiem Szatana? Człowiek szczęśliwy w życiu, człowiek szczęśliwy w wierze! A co największe szczęście człowiekowi daje??!!? - zawieszam znów głos. Zebrani zaczynają rozumieć co mam na myśli. Kilka głów potakuje ze zrozumieniem, jakiś jegomość pilnie notuje najważniejsze myśli padające z moich ust. - Największe szczęście daje możliwość cieszenia się z dzieła Stwórcy! A najpiękniejszym dziełem pana są CYCE!!! To one sprawiają, że człowiekowi dusza się raduje, to one przywołują uśmiech na twarz, to dzięki nim dziecię w piaskownicy się bawiące zrozumie, jaki jest cel jego życia, to właśnie one, te dwa argumenty uzasadniają porządek świata! A nawet jeśli jakaś niewiasta napatrzy się na obcy cyc dumnie sterczący i miłością do innego, niewieściego cyca zapała, niech się nie wstydzi! Kochać to rzecz ludzka, a jeśli są to dodatkowo dwie młode i niezłe du... młode niewiasty - niech się cieszą wzajemną miłością, niech tylko nie zapominają obrazem owym podzielić się z nami, by zadać naszym szczęściem cios Szatanowi! Radujmy się cycami, pokazujcie cyce, trząśnijcie cycem w imię Pana!!!! ***** Wracam myślami do samochodu. Zaraz skręcamy w prawo, trzeba zwolnić. Tak, zdecydowanie mógłbym zostać księdzem.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi