Coraz cieplej, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają - jednym słowem wiosna.
Tyle, że jutro pewnie cześć osób będzie przeżywać, to co kiedyś opisałem:
Świt świąteczny wstaje z złoty
ptaszę budzi mnie swym trelem.
Dziś nie wstaje do roboty
- zaraz go zastrzelę
Śwista swoje "cimcirymci"
tuż za oknem, tuz przy uchu
Czekaj draniu, w zimie dam ci
Wała nie odruchów
Ptak z wysiłku nadął brzuszek,
zamknął oczka, zadarł główkę
- strzelbę kupić sobie muszę
lub chociaż wiatrówkę
Ptak tak, śpiewem wita ranek
Skrzydełkami w takt trzepocze
Że aż w końcu z łóżka wstanę
żeby zrobić procę
Gdy radośnie ptasze kwili
We mnie rośnie wizja krwawa
Bo entuzjazm, gdy w złej chwili
w szał postronnych wprawia
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą