Najgorsze lub szalone rzeczy, które wydarzyły się na wieczorze kawalerskim/panieńskim

#1.

Związek kumpla, nadszarpnięty wcześniejszą zdradą (z jego strony), ostatecznie odrodził się. Para postanowiła wziąć ślub. On sam zaplanował wieczór kawalerski, więc do końca nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Miał tylko jeden warunek postawiony przez narzeczoną: żadnych gołych dziewczyn.

Drugim punktem programu (po obżarstwie w jednym z lokalnych bufetów) był oczywiście klub go-go. Zrzuciliśmy się na jeden lub dwa prywatne tańce dla przyszłego pana młodego, licząc na szybki powrót do dalszej części imprezy. Niestety, on zniknął z dwiema dziewczynami na niemal godzinę, tym samym generując rachunek na kilkaset dolarów.

Postanowiliśmy go poszukać i ruszyć dalej w miasto. Zapytał: „Macie to ogarnięte, chłopaki, prawda?”. Cóż, nie do końca. Wydaliśmy już wszystko, co mieliśmy przy sobie. Jakby na zawołanie pojawili się ochroniarze, „uprzejmie” uniemożliwiając nam opuszczenie lokalu do czasu uregulowania należności. Musiałem pomóc pijanemu panu młodemu w aktywowaniu PIN-u karty kredytowej, aby mógł skorzystać z bankomatu.

Zgadnijcie, kto pilnował jego wydatków. Tego samego wieczoru wrócił do pustego mieszkania.

#2.

Kolega w ostatniej chwili zaprosił mnie na wieczór kawalerski w Atlancie, z grupą ludzi, których zupełnie nie znałem. Na szybko wrzuciłem do torby ciuchy, byłem przygotowany na wszystko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy dotarłem pod dom pana młodego, nagle usłyszałem głośny huk i tuż po nim ostre przekleństwo. Okazało się, że pan młody popisywał się nowym pistoletem i przypadkowo postrzelił świadka prosto w łydkę. Reszta wieczoru była jeszcze bardziej pokręcona. Striptizerki, kroplówki, dominy i ogólny chaos. Do tego ten kulejący gość z raną postrzałową. Tamtego wieczoru nauczyłem się dwóch rzeczy:
1) Nie byłem przygotowany na wszystko;
2) Ratownicy medyczni bawią się ostrzej niż ktokolwiek inny i wszyscy powinniśmy się ich bać.

#3.

Na wieczór kawalerski wybrałem się z moimi najlepszymi przyjaciółmi na biwak i wspinaczkę. Rejon był znany z tego, że był kiedyś świętym miejscem dla rdzennych mieszkańców Ameryki. Jednego wieczoru wspięliśmy się na szczyt wzgórza i po prostu relaksowaliśmy się, paląc cygara. Byliśmy jedynymi osobami w tej okolicy, a przynajmniej tak myśleliśmy. Nagle usłyszeliśmy grupę ludzi, zmierzającą w naszą stronę jakieś 30 metrów od nas. Grali cicho na bębnach i innych instrumentach, podśpiewywali i podskakiwali. My, wraz z przyjaciółmi, staraliśmy się ukryć i obserwować ich ceremonię.

Po około 30 minutach było nieco ciszej i właśnie wtedy jeden z moich druhów puścił kilkusekundowego, potwornego pierda. Oczywiście słyszeli go wszyscy i zebrało ich na śmiech! Wszyscy dosłownie ryczeli ze śmiechu.

#4.

Pojechałem na wieczór kawalerski z dobrym kumplem z pracy. Trafiliśmy do lokalnego klubu ze striptizem. Wszystko szło gładko, aż na scenę weszła przepiękna, rudowłosa dziewczyna. Minęło może 30 sekund jej występu, kiedy usłyszeliśmy pierwsze burczenie w jej brzuchu. Najwyraźniej miała problemy jelitowe, ale dzielnie kontynuowała taniec, powstrzymując nawałnicę. To, co wydarzyło się później, można opisać tylko słowem „erupcja”.

W trakcie jednego z ruchów na rurze po prostu popuściła. Brązowa fala uderzyła prosto w parkiet i była po prostu wszędzie. Nikt z nas nie miał szczęścia. Wszyscy zostaliśmy udekorowani brązowym, śmierdzącym płynem. Jej stringi idealnie się spisały jako narzędzie do rozpryskiwania sraczki w różne strony. Oczywiście natychmiast zbiegła ze sceny, pozostawiając tłum gapiących się na siebie ludzi w równym stopniu zszokowanych, co rozbawionych.

#5.

Wszyscy byliśmy bardzo pijani, a po imprezie mojego kumpla kilku z nas wracało do domu przez stację kolejową i postanowiło zdrzemnąć się w jednym z wagonów. Obudziliśmy się następnego dnia w porze lunchu w innym mieście i wszyscy, łącznie z panem młodym, przegapiliśmy wesele.

#6.

Poszedłem do klubu ze striptizem z 4-5 facetami. Byliśmy już mocno wstawieni, gdy przy moim kumplu zaczęła tańczyć jedna z dziewczyn. Po tym, jak zbliżyła tyłek do jego twarzy i kilka razy nim zakręciła, on na nią zwymiotował.

#7.

Facet z pracy miał jednonocną przygodę na wieczorze kawalerskim. Mniej więcej miesiąc później ta dziewczyna skontaktowała się z nim i powiedziała, że jest w ciąży. Wyznał wszystko swojej przyszłej żonie, odwołał ślub i teraz jest mężem laski z tamtej nocy. Ciekawe jak tłumaczą, jak się poznali, gdy ktoś ich o to pyta.

#8.

Miałem przyjaciółkę, która była barmanką w klubie ze striptizem. Zwykle wpuszczała mnie za darmo, a ja po prostu spędzałem z nią czas, piłem i rozmawiałem z dziewczynami, jeśli była okazja.

Pewnej nocy gdy tam byłem, ktoś rozpoczął wieczór kawalerski. Okazało się, że był to narzeczony jednej z dziewczyn... który nie wiedział, że była tancerką, ponieważ powiedziała mu, że zajmuje się czymś zupełnie innym.

Wdali się w kłótnię. Nabuzowany facet w końcu sięgnął po broń, ale na szczęście został obezwładniony przez ochronę. Wezwano policję. To nie było miłe. Siedziałem tam jeszcze kilka godzin, ponieważ zablokowano cały parking.

#9.

Byłem na wieczorze kawalerskim w domku letniskowym i wszyscy skończyliśmy z zatruciem pokarmowym od cholernej sałatki ziemniaczanej po nocy ciężkiego picia. Ośmiu facetów, jedna łazienka. Wszyscy umieraliśmy. Pan młody ledwo dotrwał do końca ceremonii, zanim znów pobiegł do łazienki.

#10.

Na moim wieczorze kawalerskim facet, który był właścicielem domu, przespał się z jedną z dwóch striptizerek. Z jakiegoś powodu postanowił jej nie płacić, a ona pocięła nożem wszystkie jego drogie garnitury, które miał w szafie. Nie wiedziałem o tym, bo byłem pijany i grałem w bilard jak rozsądny imprezowicz, ale popieram jej decyzję. Zawsze był debilem.


W poprzednim odcinku