Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Te filmowe plakaty wszyscy doskonale znamy. Czy wiedzieliście, że kryją się za nimi intrygujące historie?

41 901  
247   19  
W Łodzi było sobie kiedyś kino Iwanowo. Jako woźny pracował tam ojciec mojej koleżanki ze szkolnej ławki. Dzięki tej znajomości ja i banda innych szczerbatych małolatów z podstawówki mieliśmy nieograniczony dostęp do filmowych plakatów, które to zalegały w kinowym magazynku. Mimo że znałem każdy szczegół wiszących na ścianie mojego pokoju kolorowych, papierowych płócien, nie miałem pojęcia, że za efektownymi grafikami promującymi hollywoodzkie produkcje często czai się interesująca historia. Albo przynajmniej – intrygujące ciekawostki.

#1. „Piątek, trzynastego II” – coś tu nie gra?

Każdy szanujący się znawca kina grozy wie, że w pierwszej części filmu z ciągnącej się w nieskończoność serii „Piątek, trzynastego” tajemniczym zabójcą jest matka Jasona – chłopca, który to podczas nieuwagi wychowawców kolonijnego obozu utopił się w jeziorze. Zgodnie z zasadami klasycznych slasherów, kobieta zostaje w końcu uśmiercona przez jedyną ocalą z rzezi pannę (tzw. „final girl”). W ostatnich sekundach filmu, ku wielkiemu zaskoczeniu widzów, z jeziora wyłania się topielec i wciąga przerażoną dziewczynę do wody.


Film odniósł spory sukces, więc w 1981 roku nakręcono jego kontynuację, w której to tym razem zabójcą z Crystal Lake miał być sam Jason. Spiros Angelikas, autor plakatu do pierwowzoru, podjął się również zadania stworzenia odpowiedniej grafiki reklamującej sequel. Początkowo poster miał wyglądać tak:


Filmowcy uznali jednak, że woleliby, aby na plakacie nie pokazywano twarzy Jasona, który ostatecznie miał pokazać się bez worka na głowie w ostatnim akcie filmu.



W związku z tym Spiros Angelikas uprościł swoje dzieło, pozostawiając na obrazie jedynie zarys postaci mordercy.


No i wszystko byłoby OK, gdyby nie siekiera trzymana przez zabójcę z Crystal Lake. W żadnej scenie z tej produkcji Jason nie zrobił nikomu krzywdy za pomocą siekiery. Częściej natomiast używał kilofa. Stąd też pytanie – na ch#j mu ta cholerna siekiera?

#2. „Pretty Woman” – coś za fajna ta Julia

Nie żebym podważał olśniewającą urodę Julii Roberts, ale zawsze, gdy widziałem plakat do filmu „Pretty Woman”, zastanawiałem się, czy aktorka ta rzeczywiście ma tak piękną smukłą figurę, czy też może została delikatnie wyszczuplona, a jej gicze zyskały parę ładnych centymetrów dzięki sprytnemu retuszowi?
Okazuje się, że Roberts absolutnie nie spełniała hollywoodzkich wymogów ideału piękna – miała dość szerokie biodra i zbyt mały biust w stosunku do wielkości bioder.

W rzeczywistości kobieta, którą widzimy na plakacie, to Shelley Michelle – modelka fitnessowa i dublerka Julii na planie „Pretty Woman”. Kobieta ta znacznie lepiej wpisywała się w kanony urody narzucone przez filmowych producentów.


#3. „Tylko dla twoich oczu” – czyje to nogi?

A tu już mamy do czynienia z prawdziwym plakatowym potworem Frankensteina! W pamiętnej produkcji o przygodach agenta 007, tu w wersji Rogera Moore’a, dzielny bohater nawiązuje romans z dziewczyną, w której rolę wcieliła się zjawiskowa Carole Bouquet.


Urodziwą „dziewczynę Bonda” często zobaczyć możemy z kuszą w dłoniach, więc trudno się dziwić, że na plakacie reklamującym film widzimy jej smukłe nogi, tyłek oraz wspomnianą broń. Problem w tym, że zgrabne kończyny oraz zadek nie należą do pani Bouquet. Fotograf Morgan Kane, któremu zlecono wykonanie efektownego zdjęcia, zatrudnił trzy różne modelki – Nancy Stafford, Jane Sumner i Joyce Bartle.


Próbne fotografie wykonał on z panią Stafford, następnie jakiś czas później cyknął identyczną fotkę z Sumner. Jednak i tego zdjęcia nie wykorzystał, natomiast wyciął z niego rękę modelki i kuszę. Dopiero kulasy pani Joyce Bartle na tyle się Kane’owi spodobały, że wraz z górną kończyną Summer trafiły one na plakat „Tylko dla twoich oczu”.


#4. „Szczęki” – modelka za 35 dolców

Dziewczyną na plakacie nakręconego w 1975 roku thrillera „Szczęki” jest, grana przez Susan Backlinie, pierwsza ofiara morderczego rekina. W rzeczywistości jednak, mimo że w filmie to ona zagrała tę rolę, na grafice promującej film widzimy… zupełnie inną osobę. To dlatego, że pierwotnie miała to być okładka nowego wydania książki Petera Benchleya, na której to film był oparty.
Artysta Roger Kastel, który dostał tę fuchę, zatrudnił 24-letnią modelkę Allison Maher, dla której było to jedno z pierwszych zleceń w karierze. Zapłacono jej wówczas 35 dolarów za rozebranie się do rosołu i balansowanie na dwóch krzesłach.


Kastel przeniósł ten niecodzienny widok na płótno i odpowiednio zakrył nagość modelki. Kiedy wydawca powieści zgodził się na wykorzystanie obrazu Rogera przy promocji filmu Spielberga, artysta został tylko poproszony o nałożenie większej ilości morskiej piany w okolicy cycków pani Maher.

#5. „Wyrzutki” – uchwycony „żart”

Film Francisa Forda Coppoli pt. „Wyrzutki” traktuje o brutalnej konfrontacji dwóch młodzieżowych gangów. Główne role powierzono młodym aktorom, którzy dzięki tej produkcji umocnili swój status wschodzących gwiazd hollywoodzkiego kina.


Spośród kilku plakatów stworzonych na potrzeby tej produkcji szczególnie znany jest ten, na którym widzimy bohaterów w mocno swobodnej sytuacji. Młodzieńcy nie starają się pozować, a zamiast tego śmieją się wprost do obiektywu. To dlatego, że podczas sesji zdjęciowej artyści zostali rozśmieszeni przez… późniejszego „Karate Kida”. Chwilę wcześniej do studia przyszedł Leif Garrett – chłopak grający jedną z postaci w filmie. Pojawił się on tam w momencie, kiedy jeden z fotografów informował jakąś przypadkową osobę, że jedzenie z cateringu przeznaczone jest tylko dla aktorów. Wówczas to młody Ralph Macchio wypalił: „Ta… Słyszałeś Leif? To żarcie jest TYLKO dla aktorów!”. Kąśliwy przytyk w kierunku kolegi z branży rozbawił resztę artystów, co wykorzystał fotograf i szybko strzelił im zdjęcie.


#6. „Coś” – bez koncepcji, na mokro i w pośpiechu

Możesz być genialnym artystą z niesamowitą wyobraźnią i jeszcze lepszym talentem, ale pewnych rzeczy nie zrobisz, jeśli nie masz podstawowej wiedzy dotyczącej twego zlecenia. Z takim wyzwaniem spotkał się artysta Dylan Struzan, któremu reżyser John Carpenter kazał zaprojektować plakat do filmu mającego być remakiem klasycznego horroru „Istota z innego świata”, nakręconego jeszcze w latach 50.


Struzan nie miał pojęcia o tym, jaką interpretację filmu sprzed paru dekad zaserwuje Carpenter, a żaden z filmowców nie mógł odsłonić przed Dylanem bliższych szczegółów produkcji. Mało tego – na wykonanie zadania dano mu śmiesznie mało czasu. Artysta włożył swoją zimową kurtę oraz rękawiczki i poprosił małżonkę, aby zrobiła mu parę zdjęć. Następnie wybrał jedną z fotografii i wysłał ją do szefostwa Universal. Kiedy ci zaaprobowali koncepcję Struzana, ten zabrał się za malowanie swojego obrazu. Artysta tworząc charakterystyczny rozbłysk jasnego światła spod kaptura pozbawionej twarzy postaci, idealnie oddał paranoję i postępującą dehumanizację bohaterów dzieła Johna Carpentera.


Parę godzin po skończeniu pracy nad obrazem do Dylana przyjechał facet z Universal Studios i zabrał malunek. Kiedy płótno dotarło do Los Angeles, nadal było mokre. Ekipa odczekała trochę, a następnie przykryła je szkłem, aby zrobić grafice zdjęcia. Okazało się jednak, że obraz nadal nie zdążył wyschnąć i troszkę się rozmazał. Podobno białe plamy widoczne na dolnej części plakatu to właśnie efekt „dłubania” przy nadal mokrym malunku...



Źródła: 1, 2, 3, 4
4

Oglądany: 41901x | Komentarzy: 19 | Okejek: 247 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało