Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pięciu filmowych bohaterów, którzy zmartwychwstali w dość idiotycznych okolicznościach

47 520  
167   44  
Co zrobisz? Umarł, to umarł. Przecież nie wskrzesisz trupa do życia! „Nie wskrzeszę? To pa tera…” – kiedy przychodzi do kręcenia sequeli, scenarzyści potrafią zrobić nieprawdopodobne fikołki, aby tylko zagonić widzów do kin. I nawet śmierć jednego z bohaterów poprzedniego filmu nie stoi na przeszkodzie, aby postać ta, jak gdyby nigdy nic, wróciła do akcji.

#1. Spock jednak żyje i ma się dobrze! – „Star Trek III”

Leonard Nimoy, aktor od połowy lat 60. wcielający się w postać oficera Spocka, z dużym entuzjazmem przyjął do wiadomości plany uśmiercenia swej postaci w drugiej części kinowej odsłony przygód załogi Enterprise. Zgon ten był niezwykle zaszczytny – dzielny bohater poświęcił się, ratując swoich przyjaciół podczas walki z Khanem, genetycznie wyhodowanym nadczłowiekiem o iście imperialistycznych ciągotach. Spock został pochowany i wszystko wskazywało na to, że po dzielnym pół-Wolkanie pozostanie tylko miłe wspomnienie.



A jednak tak się nie stało. Nimoy był wielce zaskoczony ogromnym sukcesem „Star Trek: Gniew Khana”. Przecież pierwsza, kinowa część „Star Trek” poniosła finansową klęskę, więc kto mógł się spodziewać, że następczyni nagle wskrzesi dogorywającą serię do życia? Aktor nagle więc zapałał ogromną chęcią do odratowania Spocka. Producenci ucieszyli się, gdy gwiazdor wyraził gotowość powrotu do roli i nawet nie protestowali za bardzo, gdy Leonard postawił warunek stanięcia również i za kamerą tego filmu.
Tymczasem w cudownie zregenerowane ciało Spocka umieszczono, za pomocą specjalnego rytuału, odpowiednik wolkańskiej duszy uśmierconego bohatera. Czary-mary i oficer o szpiczastych uszach mógł wrócić do swych obowiązków na pokładzie Enterprise.


#2. Całe zamieszanie z zabiciem imperatora Palpatine’a jak krew w piach! – „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”

Bunt Dartha Vadera w ostatnich scenach „Powrotu Jedi” był swego rodzaju odkupieniem za wszystkie paskudztwa, których dopuścił się on wcześniej. Widząc swego syna przegrywającego w walce z mrocznym imperatorem, Vader w odruchu ojcowskiej miłości zrzucił Palpatine’a do szybu reaktora, zabijając go na amen. Wieść o śmierci okrutnego ciemiężcy wywołała ogromny entuzjazm w całej galaktyce. Były tańce, muzyka, zachlewanie mordy, wszyscy zacieszali się, a Ewoki to ch#je i kropka.



I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, 36 lat po tym radosnym zgonie filmowcy uznali, że fani zasługują na to, aby wydoić ich z ostatniego grosza. Pomóc miał w tym wielki powrót Palpatine’a (w tej roli ponownie Ian McDiarmid). Rozczarowani widzowie nie dostali jednak jednoznacznej odpowiedzi, w jaki sposób martwy imperator wrócił do świata żywych, a twórcy najwyraźniej nawet nie próbowali tego w logiczny sposób wyjaśnić. W dość naiwny sposób to cudowne odrodzenie tłumaczyła wydana jakiś czas później książka opisująca wydarzenia z filmu, jednak niesmak i tak pozostał.


#3. Całkiem żywy Kapitan Barbossa wychodzi z cienia – „Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka”

Seria filmów o karaibskich łupieżcach miała swoje wzloty i upadki, ale to, do czego przyczepić się nie można, to świetne kreacje aktorskie. Szczególnie doskonały w swej roli kapitana Barbossy jest Geoffrey Rush. Aż szkoda, że pod koniec pierwszej części ten uroczy antybohater zostaje „uśmiercony”. W praktyce to został on… ożywiony – martwy był przecież przez większość filmu i nawet potężna rana postrzałowa nie zrobiła na nim wrażenia. Jednak gdy za sprawą Jacka Sparrowa zły kapitan stał się śmiertelnikiem, obrażenie, które wcześniej zarobił, dość szybko odesłało go do krainy wiecznych abordaży.



Producenci pewnie zdali sobie sprawę, jak nierozsądnym posunięciem było zabijanie postaci granej przez Rusha, więc scenarzyści zmuszeni zostali znaleźć sposób na szybką reanimację kapitańskich zwłok. Już pod koniec „Skrzyni Umarlaka”, drugiej części tej filmowej serii, pirat cały i zdrowy wyłania się z cienia, aby dołączyć do swoich dawnych przeciwników. Wszystko to dzięki czarom Tii Daalmy – cielesnej formy potężnej bogini Calipso.


#4. Dr Brackish Okun umarł i ożył bogatszy o nową wiedzę – „Dzień niepodległości”

Długowłosy gość o twarzy nawiedzonego fana teorii spiskowych bardziej przypomina rozmiłowanego w środkach psychoaktywnych hippisa niż czołowego naukowca pracującego w Strefie 51. A jednak dr Okun to znakomity uczony, który w produkcji Rolanda Emmericha przeprowadza sekcję zwłok pojmanego przez ludzi kosmity. Obcy okazuje się jednak bardziej żywy, niż można by było się tego spodziewać – i w dość brutalny sposób atakuje doktora. Ostatecznie przejmuje kontrolę nad umysłem swej ofiary, aby za jego pomocą przeprowadzić psychiczny atak na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Agresor szybko zostaje ubity, a Okun bezwładnie osuwa się na ziemię. Jeden z agentów Secret Service ściąga macki obcego z szyi doktora i sprawdza jego puls. Niestety, uczony nie żyje.


Dwadzieścia lat później powstała druga część „Dnia niepodległości”. Duża część obsady pierwowzoru powróciła przed kamerę, w tym także i Brent Spiner jako dr Oukn! Jak wytłumaczono to zmartwychwstanie? Ano najprościej jak się da – uczony był w śpiączce przez dwie dekady. Kiedy po tym czasie kosmici ponownie postanowili dokonać inwazji na Ziemię, telepatyczne moce, które Okun zyskał podczas swojego feralnego spotkania z ufokiem, przywróciły go światu żywych. Szybko też okazało się, że ów świat potrzebuje pomocy doktorka, który posiadł był potężną wiedzę na temat wrogich gości z innej galaktyki, a nawet zyskał możliwość komunikowania się z obcymi bytami.


#5. Informacje o śmierci Harry’ego Harta były zdecydowanie przesadzone – „Kingsman: Złoty Krąg”

Olbrzymi sukces szpiegowskiej komedii „Kingsman” otworzył furtkę do kręcenia kontynuacji. Problem w tym, że główne koło zamachowe tej produkcji, czyli genialny Colin Firth jako Harry Hart, został przecież ukatrupiony.



Jako że aktor potwierdził swoją gotowość do ponownego zagrania tego bohatera, producenci zlecili wskrzeszenie Harta. Jeszcze długo przed premierą nowego filmu tu i tam pojawiały się plakaty przedstawiające zniszczone okulary Harry’ego i napis „Informacje o mojej śmierci były zdecydowanie przesadzone”, co było oczywistym sygnałem dla fanów, że Firth wróci do swej roli.


No dobra, ale jak wytłumaczyć zmartwychwstanie postaci, która z bardzo bliska przyjęła kulkę prosto w łeb? „W Złotym Kręgu” pojawia się retrospekcja, z której wynika, że bohaterem szybko zajęli się agenci z jego organizacji. Ci zaaplikowali mu specjalny żel chroniący tkanki przed rozpadem, a dzięki nanotechnologii udało się zrekonstruować najważniejsze fragmenty uszkodzonego mózgu Harta. Nie obyło się jednak bez pewnych skutków ubocznych – Harry zaczął cierpieć na amnezję i potrzebował dużo czasu, aby to i owo sobie przypomnieć.


Jeszcze więcej kinowych trupów, które pozbierały się do kupy i ożyły, poznacie w tym artykule.
3

Oglądany: 47520x | Komentarzy: 44 | Okejek: 167 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało