Kontynujemy niesienie kagańca oświaty dla WszechPolaków. Tematem dzisijszej lekcji będzie Władysław Łokietek
Panowie i Panie, proszę nie wstawać, choć będzie mowa o królu. Władek nie lubił, jak się na niego patrzyło z góry. Pewnie dlatego, że był wzrostu zbliżonego raczej do kota Jarosławowego i chodził w wadze lekko - półśmiesznej. Co więcej, małżonka jego – Jadźka, po nocy poślubnej miała powiedzieć: „ No proszę, trzy stosunki, a błonka wciąż cała.” Praktycznie największe w nim to było to wielkie "W” w imieniu. Dobrze więc, że przynajmniej ambicje Władek miał olbrzymie i wytrwały był.
Bowiem ujmując rzecz najprościej nie miał w życiu z górki. Na plus mu trzeba zapisać, że miał ojca Piasta, piastunkę, księdza z piastorałem, wuja co pijał piwo "Piasta” i dwie piasty w rowerze, a nawet piastował tytuł Księcia – Piasta. Ale, niestety, ze swego zamku w Brześciu mógł obeszczać prawie połowę odziedziczonych posiadłości, co nijak nie zaspokajało jego potrzeb. Posiadał bowiem znacznie szersze horyzonty. Pragnął mianowicie zostać wskrzesicielem państwa polskiego, które tonęło w mrokach rozbicia dzielnicowego i rozpicia ogólnego.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą