Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Nieobiektywne spojrzenie z drugiej strony, czyli co DOBREGO warto wiedzieć o GMO

25 849  
138   77  
Dla wielu osób fakt, że coś zostało „genetycznie zmodyfikowane”, automatycznie oznacza, że stało się bez mała trujące. Trudno do końca winić konsumentów – w końcu nikt łaskawy nie pofatygował się, aby wyjaśnić, czemu służy GMO. Inna rzecz, że przejrzystość zajmujących się modyfikacjami instytucji także pozostawia wiele do życzenia.

#1. Czemu tak naprawdę służą genetyczne modyfikacje



Jeżeli ktoś obawiałby się, że pewnego dnia genetycznie zmodyfikowany ogórek w lodówce zyska nadludzką siłę i postanowi przejąć władzę nad światem, to… jest to mało prawdopodobne (w końcu w 100% niczego nie da się wykluczyć). Ogórkowa rewolucja nie jest jednak celem – przynajmniej większości naukowców pracujących nad GMO.

Zdecydowanie ważniejsze jest pozyskanie takich odmian, które lepiej radziłyby sobie z trudnymi warunkami klimatycznymi albo bardziej odpornych na szkodniki. Również odmian bogatszych w składniki odżywcze. Celem GMO jest także zwiększenie skali upraw w regionach, w których dotychczas mało co chciało rosnąć, i tym samym krok w stronę ograniczenia problemu głodu na świecie.

#2. (Niegenetyczne) modyfikowanie ma tysiące lat historii



Gdyby nie pewne modyfikacje, wiele współczesnych warzyw, owoców czy zbóż może nie tyle byłoby niejadalne, co z pewnością zdecydowanie mniej atrakcyjne. Duże, piękne, idealnie kształtne okazy – to właśnie one (abstrahując już od słuszności kierowania się tymi cechami) przykuwają uwagę w sklepach. Wykorzystują to osoby odpowiedzialne za zaopatrzenie, ale od tysięcy lat wykorzystywali to również rolnicy – krzyżując ze sobą np. najobficiej owocujące odmiany roślin. Celem za każdym razem było stworzenie lepszego gatunku.

Genetyczne modyfikowanie organizmów przeniosło cały ten proces do laboratoriów, co sprawiło, że może on potrwać nie dziesiątki lat, a tygodnie czy miesiące. Pozwala też na bardziej precyzyjne krzyżowanie, tak aby docelowemu organizmowi przekazać tylko te korzystne cechy.

#3. To nie GMO zabija pszczoły



Spadek liczebności pszczół oraz innych owadów to z pewnością duży i bardzo poważny problem i choć modne jest przypisywanie genetycznym modyfikacjom całego zła na świecie, tak akurat w tym przypadku prawda jest zupełnie przeciwna. Co więcej, zwiększone wykorzystanie GMO jest dla owadów pośrednio korzystne. Jedną z najważniejszych przyczyn malejącej liczebności owadów są pestycydy. Ich stosowanie ma chronić rośliny przed szkodnikami, które mogłyby zniszczyć uprawy.

Problem w tym, że pestycydy nie wybierają – są szkodliwe zarówno dla „złych” i „dobrych” owadów, jak też ludzi. Genetyczne modyfikacje są bardziej selektywne. W praktyce może to wyglądać np. tak, że w wyniku modyfikacji rośliny zyskają nowe białko – toksyczne dla szkodników, a jednocześnie niegroźne i dla człowieka, i dla pszczół oraz innych pożytecznych organizmów. Oczywiście eksperymenty z równowagą w środowisku zawsze są obarczone ryzykiem – ale zalewanie pól pestycydami także jest złe. I to w o wiele większym stopniu.

#4. Sekret niepokalanego poczęcia wciąż nieznany



Wybitni specjaliści do spraw rolnictwa, najczęściej po Uniwersytecie im. Chłopskiego Rozumu, doszli do wniosku, że upowszechnienie upraw genetycznie modyfikowanych roślin stanowi zagrożenie dla bioróżnorodności – że rośliny nie będą potrzebowały owadów do ich zapylania, a zatem spadnie liczba pszczół. O ile martwienie się o liczebność pszczół jest jak najbardziej wskazane, o tyle teoria o magicznych właściwościach upraw GMO ma należne sobie miejsce… pośród innych bajek.

Dlaczego – zdaniem ludowych specjalistów – zmodyfikowane rośliny miałyby nie potrzebować w rozwoju wsparcia owadów? Niestety nie wiadomo. Nauka twierdzi natomiast, że – i owszem – potrzebują. A do tego mogą pozytywnie wpłynąć na ich populację.

#5. Palisz dwie paczki dziennie, ale to genetycznie zmodyfikowane tofu da ci raka



Z tego samego Instytutu Wiedzy Tajemnej co powyżej pochodzi całkiem powszechna teoria, jakoby spożywanie jedzenia zawierającego GMO miało być przyczyną powstawania nowotworów u ludzi. Niestety – rak to bardzo poważna choroba, ale jednocześnie także niezwykle nośny straszak, który z jakiegoś dziwnego powodu aż tak nie zniechęca ludzi np. do palenia czy picia alkoholu. A w ich przypadkach powiązania z nowotworami akurat zostały udowodnione. Jeśli chodzi o „warzywa GMO” – nie, z przeprowadzonych badań nie wynika, aby miały jakikolwiek wpływ na występowanie nowotworów.

Mało tego, naukowcom – spoza wspomnianych w tym i poprzednim punkcie jednostek badawczych – nie udało się nawet określić sposobu, w jaki choćby teoretycznie GMO miałoby prowadzić do raka. Statystyki również nie są dla mądrości ludowej łaskawe – na przykładzie USA nie odnotowano wzrostu zapadalności na nowotwory niezwiązane z typowymi czynnikami od początku lat 90., czyli pewnego upowszechnienia GMO.

#6. Bardzo niedobry bławatek, czyli… superchwasty



Mimo coraz bardziej zaawansowanych możliwości nauki, tzw. opinia publiczna wcale nie mądrzeje – takie przynajmniej można odnieść wrażenie. I trudno winić za nią statystycznego człowieka, bo badania badaniami, a która teoria stanie się w danym momencie „obowiązująca” zależy w dużej mierze od tego, kto zdecyduje się wyłożyć największe pieniądze na jej upowszechnienie. Tym samym genetycznie modyfikowanym organizmom przypisano powstanie tzw. superchwastów, czyli gatunków odpornych na pewne herbicydy. W 2017 r. było tychże chwastów ok. 500.

To jednak nie modyfikacje genetyczne sprawiły, że pewne rośliny uodporniły się na herbicydy. Winne jest stosowanie zbyt dużej ilości herbicydów, ot co. Każdy organizm poddawany regularnie działaniu pewnych czynników z czasem w jakiś sposób na nie reaguje – np. poprzez uodpornienie. To istota ewolucji, nie GMO. Co ciekawe, występującymi w Polsce superchwastami są np. takie niecnoty jak chaber bławatek, mak polny czy rumianek pospolity.

#7. Jeden głupi ch… nie znaczy, że wszyscy są źli (analogii proszę się NIE doszukiwać)



Genetycznie modyfikowane organizmy mają bardzo negatywną opinię, za co w dużej mierze odpowiada jeden koncern – Monsanto Company Inc., notabene zresztą w 2016 roku przejęty przez innych przyjemniaczków, Bayer AG. Jako firma, Monsanto ma bardzo wiele za uszami i naprawdę nic dziwnego w tym, że większość osób na sam dźwięk jej nazwy reaguje alergicznie. Tyle że na szczęście nie wszystko, co związane z genetycznymi modyfikacjami, ma jednocześnie cokolwiek wspólnego z Monsanto.

Istnieje wiele zdecydowanie bardziej etycznie działających przedsiębiorstw, a także instytucji badawczych, również tych pozarządowych. Czarne owce zdarzają się w każdej branży i każdej nieuczciwej firmie należy się piętnowanie – ale osławione wylewanie dziecka z kąpielą nie jest rozwiązaniem na miarę możliwości technologicznych, naukowych, a nawet możliwości pojmowania społeczeństwa XXI wieku.
10

Oglądany: 25849x | Komentarzy: 77 | Okejek: 138 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

07.05

06.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało